Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zamyśliłam się na chwilę, zagryzajac wargę. Tym razem te zdjęcia nie były cudzym wspomnieniem, nie były oczami Lorenzo do których miałam wzgląd. Tym razem zdjęcia były w stu procentach moimi wspomnieniami i zupełnie inaczej się na nie wszystkie patrzyło.
- Tak... Jesteś i ty. To totalna nowość... Ale nie ma nas... Hmmm - mruknelam i podniosłam czujny wzrok. Złapałam aparat i zaraz wróciłam szybko do Lorenzo. Było mi naprawdę obojętnie czy jesteśmy w brudnych czy pięknych ubraniach, czy tylko i wyłącznie w bieliźnie tak jak teraz. Naprawdę, obojętne!
Zarzucilam ramię na szyję ,zakończonego Lorenzo, który na ustach miał wypisane "ale..." i unikałam drugą rękę w której trzymałam aparat. Przekrecilam głowę w bok muskając jego policzek ustami z lekko rozchylonymi powiekami.
I cyk.
Zasmialam się odsuwając i łapiąc zdjęcie. Odłożyłam aparat na boki zetknęłam na Lorenzo wzruszając ramionami.
- No co? Pozwoliłeś mi z niego korzystać,nie pamiętam byś uwzględniał jakieś zakazy - natknęłam na niego rozbawiona,czekając na fotografie, która powoli zaczęła się wyłaniać.
Lorenzo zdążył się uśmiechnąć do obiektywu, albo może do mnie bo podczas gdy moje niebieskie oczy skierowane były waparat,jego brązowe spoglądały w moją stronę.
Uśmiechnęłam się sama do siebie z nieukrywanym zadowoleniem i wyciągnęłam fotografie wstępne wampira by i on mógł ją dokładnie obejrzeć.
Offline
Zaśmiałem się cicho, przyglądając się zdjęciu. Widać na nim gołym okiem, że jestem zakochany, to... to całkiem jasne. Uśmiechnąłem się na samą taką myśl, zerkając z uśmiechem na wilczycę.
- Wyszłaś świetnie muszę przyznać - uznałem, ale zaraz zaczesałem włosy. - Ja naturalnie także, ale to normalka - dodałem półgębkiem, głaszcząc palcem zdjęcie, które z sekundy na sekundę stawało się coraz jaśniejsze, aż w końcu odłożyłem je na bok by odwrócić się do Sanny i przysunąć i pocałować ją tym razem w usta, dokładnie i z zadowoleniem. - Zrobimy jeszcze kilka wspólnych zdjęć... im więcej tym lepiej, dobra?
Offline
Zasmialam się, muskając raz po raz ustami jego twarz.
- Mhm, tak, możemy zrobić jeszcze kilka wspólnych zdjęć, to żaden problem - zapewniłam go z uśmiechem. - Albo przynajmniej jeszcze jedno,żeby każde z nas miało przynajmniej po jednej sztuce wspólnego zdjęcia dla siebie - podsumowałam, spoglądając na niego szeroko otwartymi oczami. Zagryzlam wargę, gdy przez moją głowę przelatywały różne myśli. Przeważnie te zboczone, no ale byliśmy na balu, byłam bardziej niż pewna, że Lorenzo ma zdecydowanie mniej grzeczne myśli od moich. - Ale potem. Zróbmy teraz jeszcze coś... Miłego.
Offline
- Miłego...? - powtórzyłem po niej, z chichotem i ująłem jej twarz w dłonie, by skupić się na jej ustach i kiedy Sanna nadal trzymała aparat położyliśmy się razem na łóżku, twarzami do siebie. Przyciągnąłem wilczycę do siebie, by przylgnęła do mojego torsu i zabrałem od niej aparat, by samemu unieść rękę do góry i takim nam - leżącym i wtulonym w siebie - zrobić zdjęcie. Potem przełożyłem aparat za jej głowę, na szafkę nocną, nie czekając na wydrukowane zdjęcie.
- Na pewno wyszło świetne - szepnąłem w jej usta, znów otulając dłońmi jej twarz i uśmiechając się szeroko, gdy widziałem jak oczy jej błyszczą. Była taka niesamowita. - A teraz, wracając... ah tak, coś miłego... - udałem, że sobie przypominam, jednocześnie muskając zaczepnie jej wargi swoimi, a jedną dłoń przeniosłem na jej biodro, nieco bliżej jej pośladka.
Offline
Mruknelam w jego usta, zanim jeszcze skończyliśmy kolejny pocałunek i uśmiechnęłam się niewinnie,gdy już się odsunął, spoglądając na mnie nadawczo.
- Sama nie wiem - mruknęłam z autentyczną niepewnością,przyglądając się Lorenzo. - Coś... miłego? - powtórzyłam, nie odrywając wzroku z wampira. Chyba mógł mieć jakieś pomysły? - Nie wieńczy... emmm, czy dam radę drugi raz - powiedziałam przepraszająco, z lekka się krzywiąc.
Offline
Zawahałem się, ale zaraz pokiwałem głową, unosząc rękę wyżej z jej pupy na talię i po prostu uśmiechając się lekko.
- Jasne, rozumiem - szepnąłem spokojnie i uśmiechnąłem się leciutko. - Nie chcę cię w końcu przemęczać... Mamy na to jeszcze czas... - uznałem z delikatnym uśmiechem i trąciłem jej nos swoim nosem. - Miło może być na wiele sposobów, a seks nie kończy się zawsze tym, że w ciebie wchodzę - dodałem spokojnie. - Po prostu... jeszcze się tego wszystkiego razem nauczymy, dobra? - podsumowałem, kciukiem głaszcząc ją po policzku.
Offline
- Dobrze - szepnęłam grzecznie, uśmiechając się lekko do Lorenzo. - Wszystkiego się nauczymy, eee, ja się nauczę - wymamrotałam, lekko czerwieniejąc. Nie z zawstydzenia, a bardziej z goryczy do samej siebie. Głupia byłam... Mogliśmy przez to przejść już kawał czasu temu. Moglibyśmy mieć za sobą już wiele balów a ten byłby po prostu kolejnym... Czy kolejny tydzień będzie wyglądał tak, że będę się tym zadręczać? Zagryzalm wargę. - No wiesz... - wymamrotałam.
Offline
- Nigdy nie miałem stałej partnerki. Czy do łóżka, czy do tańca... Przede mną też trochę nauki... - mruknąłem cicho, starając się nie zmarkotnieć. Dam radę tak wytrzymać? Przecież wiedziałem jak wiele uprawiam seksu, Sanna być może sobie z tego nie zdawała sprawy, ale... było tego dużo, a teraz okazuje się, że Sanna... że jestem jej... Na skrzepniętą krew, nawet jak starałem się o tym nie myśleć, to i tak dławiłem się wciąż i wciąż tą powracającą myślą.
Otrząsnąłem się i spojrzałem na nią z czułością, z szerokim uśmiechem.
- Może po prostu pogadajmy - zaproponowałem. - Powiedz mi... co lubisz we mnie najbardziej, na co lubisz patrzeć, oraz co lubisz dotykać - powiedziałem z uśmiechem. - Trzy rzeczy, a potem ty możesz zapytać mnie o to samo - dodałem, nie odwracając wzroku już od Sanny.
Offline
- Trzy rzeczy, na które lubię patrzeć - mruknelam, kiwając lekko głową. Choć z lekka żałując, że... No nie możemy zrobić tego znów. Choć mogłabym spróbować. Może by nie bolało aż tak... No nic. Trzy rzeczy, trzy rzeczy, trzy rzeczy... - Na pewno lubię twoje oczy - stwierdziłam z przekonaniem. - Lubię też twoje dłonie -ciagnelam dalej. - Ich lubię też dotykać. I barki,lubię dotykać twoje barki... - Zmarszczyłam brwi. - To głupie? - Zasmialam się.
Offline
Zacisnąłem wargi w uśmiechu, kręcąc głową.
- Nie, nie, nie ma głupich odpowiedzi - zapewniłem ją zaraz. Potem chwilę zamyśliłem się nad własną odpowiedzią i zagryzłem wargi nim odpowiedziałem. - Ja lubię twoje włosy... chyba się nigdy z tym nie kryłem, w końcu lubiłem czesać ci warkoczyki, lubię twoje włosy w tej postaci i kiedy jesteś wilkiem - przyznałem szczerze, zaraz śmiejąc się cicho. - Lubię patrzeć na twoje blizny... zawsze przypominają mi jak silna i nieustraszona jesteś... A dotykać... Sam nie wiem... - mruknąłem cicho. - Całą cię lubię dotykać, każdego fragmentu ciała... ale polubiłem trzymanie dłoni na twojej talii, jak do tańca... - podzieliłem się ostatnią odpowiedzią, a potem uśmiechnąłem się czule, podśmiewając cicho. - I co? Dalej uważasz, że to głupie...?
Offline
Uśmiechnęłam się mimowolnie. Przez chwilę nic nie robiłam, po prostu na niego patrzyłam i zastanawiałam się nad tym, że mam naprawdę dużego farta. Że taki wampir jak on, ma słabość do takiej wilczycy jak ja. Można to było chyba uważać zacud,co nie? Patrząc na to, że pewnie większość wampirów patrzyła na mnie jak na jego "psa na smyczy", Anię towarzyszkę.
Pokrecilam szybko głową, mimo tych wszystkich myśli nadal się uśmiechając.
- Nie, to raczej miłe... Na pewno nie głupie, po prostu bardzo miłe - szepnęłam. - Wiesz co ja naprawdę lubię? Tylko się nie śmiej...! - poprosiłam,zagryzajac wargę. Lorenzo obiecał że nie będzie. - Lubię przy tobie spać. Ale poważnie! - ciągnęłam dalej, gdy wampir zmarszczył lekko brwi. - Twój zapach mnie uspokaja... W żadnym innym momencie nie umiem spać tak spokojnie. Nigdy nie byłam jak moje rodzeństwo. Nie chciałam chodzić do rodziców spać jak byłam mała. Lubiłam swoją przestrzeń. Ale przy tobie mam jej jakby więcej... Więc tak, Lorenzo, lubię przy tobie spać - podsumowałam,starając się być dosyć poważna.
Offline
Popatrzyłem na nią delikatnie, kiwając głową, starając się być równie poważnie. Uśmiechnąłem się czule, patrząc na nią jak zaklęty.
- Lubię gdy się przy mnie przemieniasz... - wyznałem szeptem. - Czuję że wtedy mi wyjątkowo ufasz i no... No wiesz - uśmiechnąłem. - Lubię każdą twoją postać. I czuję się dobrze kiedy przy tobie płaczę... Wiem, Że mogę, że mnie nie ocenisz, ani nie potępisz... A pocieszysz...
Offline
Pokiwalam głową,na spokojnie przyjmując te wszystkie miłe rzeczy. Mogłabym też zacząć niemal merdac ogonem, ale wolałam tego słuchać właśnie tak, by wszystko dokładnie spamoetywac i zapisywać w głównie najmniejsze szczegóły, drobne gesty,mimikę twarzy,no i przede wszystkim słowa,bo one jednak grały tu główną rolę.
- Czujesz się bezpiecznie ze swoimi sekretami przy mnie - podsumowałam, wciąż uśmiechnięta. Uśmiech chyba nie zejdzie mi z twarzy jeszcze długo. - Nie wiedziałam że lubisz mojego wilka, myślałam, że się tylko martwisz,że się w niego nie zmieniam... - wyznałam. - A nie robiłam tego bo... On czuł wszystko mocniej - szepnęłam,dodając w myślach, że przemiana doprowadzała mnie niemal do szaleństwa, w szczególności, gdy byłam blisko niego. Powiem mu o tym,ale nie w tak miłym momencie. Później, gdy już będziemy poważnie rozmawiać. - Mogę to teraz robić częściej, będę - obiecałam, muskając palcami jego skroń.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową.
- Tak, tak, możesz robić tak znacznie częściej... Może powinienem od zawsze ci to mówić, że jesteś piękna jako wilk - szepnąłem cicho i musnąłem jej usta. - Teraz już możesz, bez obaw... - dodałem miękko. - I wiesz... Tak, czuję się bezpiecznie. Zawsze się czułem... Ratowałaś mnie... - uśmiechnąłem się, zagryzając wargę. - No i chyba dlatego czułem się przy tobie tak dobrze...
Offline
- Ratowałam to zdecydowanie źle dobrane słowo do tego,co robiłam - odparłam rozbawiona, ale skradlam jeszcze kilka całusów, aż w końcu położyłam głowę wygodnie na poduszce i zetknęłam na Lorenzo. - Trochę się nad tobą znęcałam jako dzieciak. Każdego normalnego by to zniechęciło. Ale ty byłeś jak ćma do ognia . Zresztą...ja też. Naszym ogniem był wspólny czas. Uzależniliśmy się od siebie... - Miałam ochotę go zapytać "nie boisz się tego" ale w porę ugryzłam się w język. Oczywiście że musiał się brać! Jego natura kazała mi się nie zobowiązywać do niczego. Uhh...
Offline
Zamruczałem i pokiwałem lekko głową.
- Uzależnienie... Tak trochę tak to było... Nie chciałem ominąć żadnej soboty, nawet jeśli się trochę nudziliśmy, albo przysypiałaś... - mruknąłem pod nosem wspominając te czasy. - Niesamowite, co? Tyle lat i doprowadziło nas do tego że leżymy pół nago w wielkim łożu - zaśmiałem się cicho. - Niesamowite... Piękne, całkiem piękne i trochę szalone - zachichotałem, przysuwając się do Sanny i ją znów całując, mimo tego że ona się odsunęła.
Offline
- Totalnie szalone - przytaknelam. Bo to że mnie do niego ciągnęło, to chyba nic nadzwyczajnego. Ale że jego ciągnęło do mnie podczas gdy wokół siebie miał tyle pięknych adoratorek. Już samo to jak prezentowała się jego matka mogłoby nasuwać na myśl, że będzie się rozglądał za kimś z równym jej wdziękiem i klasą. A nie za wilkiem z lasu, który jest tak leniwy,że zamiast zadbać o swoje włosy ciągle je sobie ścina i... Uspokoiłam myśli. - Hmm, masz ochotę... Na miłe całusy - wytknelam mu między pocałunkami, a następnie nie dałam dojść do słowa, bo przysunelam się bliżej i pogłębiłam pocałunek.
Offline
- Mam... Mam ochotę na wszystko - odparłem cicho, w jej wargi. - Więc... Więc całuję. I jak będziemy jechać autem do domu to też będę całował... A póki jesteśmy tutaj i jest tak wygodnie to żal marnować takiej okazji by... By wtulić się, całować się, obejmować... Sama mówiłaś, że lubisz dotykać moich barków, możesz robić teraz dosłownie wszystko na co masz ochotę - zaśmiałem się szczerze, znów całując i całując wilczycę, długo, delikatnie albo intensywniej, mokrymi długimi całusami czasami językiem nieśmiało pogłębiając wszystko dodatkowo... Hah... Tak błogo...
Offline
I cały dzień taki był... Znaczy, znaczna cześć dnia tak właśnie wyglądała. Miłe rzeczy na zmianę z zabawnymi rozmowami. Nic poważnego co burzyli by nam krew czy psuło sielankowy nastrój. To chyba był całkiem w porządku układ, by nie niszczyć miłego balu... Prawda?
Przespaliśmy się w tym pokoju, a następnej nocy zebraliśmy się do powrotu, mimo że bal wyglądał na dopiero rozkręcający się, goście chyba mieli ubrania na przebranie, bo zobaczyłam kolejną falę pięknych kreacji, ale my już nie zostawaliśmy, po pierwsze dlatego że moi rodzice pewnie siedzą już jak na szpilkach, no i w sumie jest tylko po pierwsze ale równie dobrze to mogłoby być i kolejne dziewięćdziesiąt dziewięć punktów. Lorenzo na pewno nie chciał podpaść mojej mamie. Sama nie chciałam.
- Doprowadzisz mnie kawałek? - zapytałam, wtulona w wampira, gdy już dojeżdżaliśmy limuzyną do jego domu.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową spokojnie.
- Odprowadzę cię aż do granicy. Myślę że będę pomocny przy unoszeniu sukni gdy będziemy skakać między gałęziami - zaśmiałem się cicho i pocałowałem znów Sanne w skroń, choć niemal cały czas ją całowałem. - Dam ci wszystkie zdjęcia, dobrze? Oddasz mi resztę, ale coś czuję, że ten bal zasłużył na trochę więcej miejsca w albumie...
Offline