Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Twój tata ma ogródek? - zapytałam rozbawiona, nie wyobrażając sobie nawet swoich rodziców przy kwiatkach, oboje są stworzeni do zdecydowanie większych celów. Zresztą tak jak i ja! Też będę robiła jakieś cudne rzeczy dla watahy, byłam pewna. - Hmm, to chodź! Pościgami się do skraju lasu - zasugerowałam, rzucając mu znaczące spojrzenie i już się przygotowując. - Liczę! - oznajmiłam, chcąc wyrównać szanse. - TRZY, DWA, JEDEN... START! - oznajmiłam i puściłam się biegiem.
Offline
Nieco zaskoczony rzuciłem się pędem za wilczycą, która musiała chyba nie zdawać sobie sprawy jak szybko potrafi biec wampir. Poza tym byliśmy już na prostej drodze. Z zadowoleniem pozwoliłem sobie puścić się pędem jednak... Szybko sobie przypomniałem, jak zmęczony jestem. I że mnie wszystko boli. Oraz że rodzice będą źli...
Przegrałem, ale nie przeszkadzało mi to.
- Wygram gdy będę miał krew - uznałem z przekonaniem. - Ale dziś ty wygrałaś gratulacje - przyznałem, bo tata uczył mnie że należy szanować rywala i podchodzić do rywalizacji zdrowo. - W każdym razie naprawdę ci dziękuję za pomoc, nie wiem co by się stało jakbym tam został... - mruknąłem niezadowolony, ale zaraz coś sobie przypomniałem. - Oh miałem Ci pokazać kły! - parsknąłem śmiechem i uśmiechałem się szeroko by pokazać moje długie kiełki, które tata wychwalał, mówiąc że są naprawdę piękne i wyglądają nna bardzo długie, a to dobrze!
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
Przechyliłam się na bok, marszcząc brwi i zaglądając w jego usta, przyglądając się kłom. Pierwsze promienie słońca oblewały już ziemie, ale my póki co staliśmy w sporej palmie cienia.
- Śmieszne, też mam swoje kły, no ale moje się tak nie wysuwają. To nie boli? - zapytałam na co wampir zaprzeczył. - Dziwne. I śmieszne - powtórzyłam, uśmiechając się. - A więc będziesz chciał się ze mną ścigać jeszcze raz? Muszę cię ostrzec, jestem szybka, i nie lubię przegrywać - zastrzegłam, krzyżując ramiona. - A teraz już lepiej biegnij do mamusi, zanim zrobić się chrupiącym skwarkiem! - ponagliłam go.
Offline
- Oh tak tak, mama jest w domu, czuję ją... I... Tak! Chce się ścigać! Pokaże ci, że jestem szybki. No i... Też nie lubię przegrywać, a przynajmniej nie z byle kim! - zaśmiałem się i ostatni raz otarłem łzy z brudnego policzka. - Na razie wilkołaku! Albo może sąsiadko? - zaśmiałem się jeszcze raz i prędko ruszyłem do ogródka taty, widząc dobrze że w domu na pewno wszyscy są w nerwach.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
Westchnęłam, marszcząc brwi przez cały czas gdy odprowadzałam chłopca wzrokiem. Potem obejrzałam sobie jeszcze nieco dom, ale zaraz musiałam przecież biec. Bert nie mógł mnie kryć w nieskończoność. Musiałam wrócić jak najszybciej.
Zastanawiało mnie po drodze to, jak ten wampir beksa ma niby zamiar mnie znaleźć żeby się ścigać. Przecież z tym jego nosem i orientacją w terenie to nigdy nie trafi drugi raz w to samo miejsce... Hmm... Może po prostu zostawię mu jakieś ślady? Było by śmiesznie... Mieć kumpla wampira? Mam już kumpli wilki. Ale czy ja się z nim pobawię? A co jak będzie ciągle ryczeć? Eh, muszę się poważnie zastanowić nad tym wszystkim! To będzie poważna decyzja! Kumpel wampir to wielka sprawa.
Offline
Mama i tata byli źli. To znaczy... Byli bardzo szczęśliwy, że wróciłem, ale byli źli, że oddzieliłem się od mamy i że siedziałem w panice w zamiast szukać rozwiązania. Tata był nawet zdania że nie powinienem chodzić do lasu już w ogóle, ale... Ale przekonałem ich, że to było bardzo pouczające i że chciałbym sam wychodzić i uczyć się lasu. Że teraz będę uważał i będę zawsze blisko domu... A tak naprawdę chciałem spróbować się ścigać z wilkami!
W każdym razie, tydzień później, kiedy przed północą skończyłem przerabiać z tatą historię królestwa wampirów, założyłem mocne buty i wygodne ubranie, a potem wziąłem swoją buteleczkę z krwią i powiedziałem mamie, że idę na spacer. Wziąłem że sobą tym razem swój telefon, na wszelki wypadek no i żeby rodzice się nie denerwowali... Cóż... W każdym razie wszedłem znów do lasu i szybko moją uwagę zwrócił duży, biały "X". A potem kolejny, narysowany na drzewie. Czy to była jakaś wiadomość?
Cokolwiek to nie było, ruszyłem po śladach zaciekawiony dokąd mnie doprowadzą.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
Grzebanie patyki w ziemi przez dłuższą chwilę było moim głównym zajęciem. Bert dwie noce temu zrezygnował z czekania ze mną na wampira. W sumie nic dziwnego. Po tygodniu można było się już znudzić. Stwierdziłam, grzebiąc tak sobie w ziemi,ze poczekam na niego jeszcze maks dwie noce bo więcej nie wytrzymam. Przecież sam powiedział ze chce się ścigać! "Wampirzy klamczuch", powtarzała sobie w myślach.
Wtem jednak coś usłyszałam. A raczej kogoś. Podniosła się i ukrywam za drzewem. Tak,tak,tak! To był on. A gdy staną w odpowiednim miejscu,rozglądając się za kolejnym znakiem X,ja wyskoczyła na niego straszyć go,a następnie związać się ze śmiechu z powodu tego psikusa.
Offline
Przestraszony krzyknąłem i zaraz cały czerwony i oburzony wpatrywałem się w śmiejącą się wilczyce.
- To było głupie! - nakrzyczałem. - Dlaczego mnie straszysz, co? Przecież nic ci nie zrobiłem - uparłem się, ale zaraz po prostu skrzyżowałem ręce na piersi. - Dziękuję za znaki na drzewie, ale przestań się już ze mnie śmiać - burknąłem.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Przestała bym ale jesteś taki zabawny - mruknelam ale zaraz się uspokoiłam,przybierając dokładnie tą samą pozycję co wampir. - Poza tym, czekałam na ciebie wieczność. Mój brat przestał przychodzić od wczoraj i juz drugą noc się nudzę. Znaczy nie jakoś bardzo,ale wolałabym trochę pospać. - Wzruszyłam ramionami. - No ale jesteś. Sanna, a ty? - zapytałam, wybijają w niego ciekawskie spójrzecie.
Offline
- Lorenzo Harland - przedstawiłem się wyciągając rękę do wilczycy i prostując się lekko gdy mówiłem imię i naziwsko. - Wybacz, moi rodzice bardzo się o mnie martwili i długo trwało przekonanie ich że dam radę chodzić sam do lasu - wyjaśniłem z westchnieniem. - Bardzo się o mnie troszczą i martwią, to kochane, ale chcę poznać lepiej las i twoją rasę... No i... Nie mam z kim się bawić, a teraz już mam - podsumowałem z uśmiechem.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Myślisz, że ja się chcę bawić po nocach z wampirem? - zapytalam. Nie było to pretensjonalne czy niemile, to było najzwyklejsze pytanie i tyle. W sumie czekałam na niego tyle czasu... Ale nie dlatego, że nie miałam sie z kim bawić. Przecież mogłam się bawić z każdym i to w fajne wilcze zabawy. No właśnie, zabawy... - A tak w ogóle, to w co sie bawia takie wampiry jak ty? - zaciekawiłam się, siadając na ziemi po turecku i znów zaczynając grzebać patyczkiem w ziemi. Podniosłam pytający wzrok. - No w co? - ponagliłam, patrząc w górę.
Offline
Zamyśliłem się, siadając obok wilczycy.
- Wampiry rzadko się bawią - mruknąłem smutny. - Ale gdy się już bawimy, to bawimy się w berka! Gonimy się po sali balowej, uciekamy przed sobą i się chowany.... Możemy się pobawić i ganiać po lesie, albo po ścigać, dziś mam dużo siły i będę silnym przeciwnikiem! - zaśmiałem się szczerze.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Lubię się ścigać - przytaknęłam zamyślona. - Hmm, myślalam tylko, że wampiry robić coś ciekawego i nauczysz mnie jakiejś nowej zabawy, ale nie nauczysz - podsumowałam zawiedziona. Tyle czasu czekałam a on nie zna żadnych nowych zabaw. - Ale wyścigi są super. Możemy się pościgać... Tylko ty nie znasz żadnych tras na ściganie - zauważyłam rozżalona, robiąc patykiem większą dziurę w ziemi.
Offline
- Będę biegł u twojego boku - uznałem z uśmiechem. - Wybacz, wampiry... Się nie bawią. Młode wampiry rzadko się ze sobą kontaktują, no i nie bawią się ze mną tak dużo rodzice no i... Um... Wampiry się uczą. Znam historię. Znam geografię i podróżuję - przyznałem szczerze i i wstałem z ziemi i wyciągnąłem swoją buteleczkę. - Mogę Ci poopowiadać różne historie!
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Też znam historię i geografię! - odparłam obronie, bo uznałam, że wampir uważa, że wilki się nie uczą a tylko się bawia. Ah! Chciałabym się tylko bawić i bawić i nie robić nic poza tym. - Hm - mruknęłam nieco wrogo, choć ciekawość mnie zżerała i po prostu musiałam zapytać. - A gdzie podróżujesz?
Offline
- Po wyspie. Po całej wyspie - wyprostowałem się. - Mój tata i mama są ważnymi ludźmi i podróżujemy po całej wyspie - powiedziałem z dumą. - Jeżdżę z nimi po całej wyspie, po stolicach różnych dystryktów, spotykam się z ważnymi ludźmi... Jesteśmy ważnymi wampirami, naprawdę ważnymi. Tata jest najważniejszy - uśmiechnąłem się. - Ale przez to też nie mam czasu na zabawę... Tata uczy mnie też o polityce i innych rasach... o różnych rzeczach.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Moja mama jest Alfą największej watahy na wyspie - pochwaliłam się, nie chcą odstawać. Choć my nie podróżowaliśmy, a te podróże brzmiały super. - Czyli jest najważniejsza - zaznaczyłam dumna z tego faktu. - I jest Alfą od wielu lat, dużo młodych i starszych wilków próbowało ją pokonać w walce o stanowisko Alfy, ale moja mama nigdy nie przegrywa, ja też kiedyś będę niezwyciężona - podsumowałam, kiwając sobie samej głową.
Offline
Uniosłem brew i popatrzyłem na nią z wyższością.
- Wiesz co? Chcę to zobaczyć - parsknąłem, otwierając butelkę. - Może będziesz, a może nie, hm? Kto to wie? Oczywiście życzę ci tego, ale kto wie co będzie w przyszłości - mruknąłem. - Chcesz zostać Alfą, tak jak twoja mama? Cóż, ja chcę być kimś tak ważnym jak tata, a może i jeszcze lepszym... To będzie ciężkie. Widzę jak jest ważny i silny... czasem boję się, że już nie mogę być lepszy - mruknąłem z nutką wstydu, upijając łyka gęstej krwi.
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline
- Mój tata mówi, że uparte osły takie jak ja i moja mama zawsze osiągają swoje cele. Moja mama była bardzo ranna i miała już nigdy nie biegać szybko, a biega. Mówię, jest niezwyciężona - powtórzyłam się, lecz po głowie cały czas chodziły mi słowa chłopaka. - Hmmm, Lorenzo? A co ty niby znaczy, być ważnym i silnym? W sensie... Czemu miałbyś taki nie być? Tata mówi, że dzieci to lepsze wersje rodziców - wyjaśniłam swoje niezrozumienie. - Mój tata w ogóle jest bardzo mądry i spokojny.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową.
- Faktycznie twój tata jest mądry.... Wiesz, moim zdaniem, być lepszym od rodziców to nie popełnić ich błędów, a nauczyć się na nich czegoś... Pociągnąć ich plany, być dobrą i silną kontynuacją... - uśmiechnąłem się słabo. - Tata jest silny. Podziwiam go, mama też... Bardzo chcę być tak silny jak on. Trenuje swoją magię umysłu, uczę się z tatą i staram się być silny gdy poluję z mamą... - westchnąłem ciężko. - Na moich barkach ciąży wielka odpowiedzialność, tak mówi tata...
"Ból rozstania, lęk przemijania, strach, cierpienie, rozpacz i ...łzy. Nie krępuj się - płacz"
Offline