Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Roześmiałam się łagodnie i odsunęłam dłoń od jego ust by po prostu wtulić się w niego, poczuć w pełni ciepło jego ciała, usłyszeć lepiej bicie serca... On był mój, naprawdę cały mój...
- Tak... Wilk z całą pewnością obudzi się w pełnej okazałości. Zwłaszcza, że teraz tak go powstrzymuje przed pojawieniem się w pełni. To momentami upierdliwe. Głupio, że miasta zabraniają przemian, kłów i magi... To idiotyczne zasady.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Ta... Niestety idiotyczne. Zawsze możesz się zmienić tutaj, w mojej sypialni, ale musisz uważać żeby niczego nie potłuc.. Eh będziemy musieli przynajmniej raz w tygodniu wyjeżdżać za miasto. Albo nawet dwa. Jeszcze zobaczymy - uznałem. - Zatroszczę się byś nie czuła się uwięziona - zapewniłem ją miękko i uśmiechnąłem się lekko. Otuliłem wilczyce ramionami, oddychając trochę głębiej po pełnej napięcia atmosferze przed chwilą.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Zaśmiałam się cichutko, jeszcze zanim zdążyłam się w ogóle odezwać.
- Najwyżej będę sobie mówić, że jestem twoim więźniem, a to już zdecydowanie przyjemniejsze i zabawniejsze, niż więzień ludzi, czy miasta - owoedzialam żartobliwie, gładząc mężczyznę po szyi z zadowoleniem. - Wiesz że możesz zrobić ze mną wszystko... A ja chcę tego wsyztskiego - zaznaczyłam, uśmiechając się do siebie.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- To nadal lekko przerażające - przyznałem, zerkając na jej szeroki uśmiech. - Jesteś nieprawdopodobna, moja wilczyco, zapamiętam to, obiecuję - zaśmiałem się cicho. - Naprawdę mogę wszystko? Ah same złe rzeczy przychodzą mi do głowy, ale cóż... Coś wymyślimy, nie martw się, lubię się bawić, a zabawa z tobą w szczególności wchodzi naa zupełnie inny poziom - przyznałem. - Mój więzień? Choć to akurat brzmi kiepsko... Nie chcę cię więzić, ani ograniczać, chcę cię wyzwalać i sprawiać przyjemność....
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Zawsze można próbować łączyć różne rzeczy - zauważyłam z uśmiechem zadowolenia, na co oboje się zasmialisny i zaraz skupiliśmy się na sobie i na długim, przeciągłym i bardzo namiętnym pocałunku. Przez chwilę nie pamiętałam zupełnie o oddechu, zatracając się w zamku jego warg, w języku wędrującym po moich ustach...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zamruczałem, mocnej zaciskając palce na jej nodze. Może dobrze że byliśmy już po seksie, bo teraz ciężko by mi było opanować się przed zdjęciem jej spodni, ale nadal kusiło. Ahhh oboje byliśmy jacyś nie opanowani, to piękne uczucie, a skoro mogę z zrobić z nią wszystko... Ah jakże piękna myśl to była.
Nawet kiedy pocałunek się kończył to zaczynał się nowy, coraz głębszy i bardziej namiętny i kiedy wilczyca zaciskała palce na moim karku... W końcu odchrząkną tata.
- Wybaczcie mi, naprawdę, ale śniadanie gotowe, niewyrzyte potworki - zaśmiał się cicho, ale ze zrozumieniem, a nie nie smakiem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Porumieniałam lekko i zaśmiałam się sama z siebie. Kompletnie zapomniałam o całej reszcie świata i ciężko było mi przez kilka sekund uwierzyć, że istnieje coś poza mną i Jasperem. Złapałam dwa głębokie oddechy, zerkając w stronę starszego wampira i kiwkaac głową.
- Dziękujemy, już... Już wstajemy - zapewniłam, spoglądając na Jaspera i przygryzając wargę. Wszystko wydawało się być okej, co nie? To czemu jednak oblał mnie gorący rumieniec? To może przez to zapomnienie... Czy to już za dużo... Ah, ale zatracanie się w tym było chyba najlepsze, zatracanie się w szaleńczej miłości do Jaspera...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Wybacz tato, to jest silniejsze... - zacząłem kiedy wstaliśmy z Accalią, jednak tata tylko pokręcił głową.
- Jasper, nigdy nie musisz mi się tłumaczyć, ty też Accalia. Jestem wampirem, kto inny miałby to zrozumieć i pozwolić jak nie ja? - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do nas. - Bawcie się jak najlepiej, cieszcie się sobą należycie. Byłbym zły, gdyby była między wami posucha - parsknął, na co sam też się zaśmiałem.
- Nie obawiałbym się - zapewniłem przekonany. - Ale skoro zobowiązaliśmy się zrobić obiad i deserek to musimy się na tym skupić porządnie, łatwo idzie nam się rozproszyć - mruknąłem rozbawiony.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Wywróciłam oczami.
- Ale damy radę. To też jest dobra zabawa. U wilków posiłki są ważne. Za równo ich przygotowywanie, jak i wspólne spozywanie, więc... Naprawdę się cieszę, że będzie dziś pan z nami większość dnia. To wielka przyjemność - podsumowalam, zerkając to na jednego do na drugiego. - Ale wraz faktycznie śniadanie jest najpotrzebniejsze, już zaczyna mi burczeć w brzuchu!
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Tata zaśmiał się podobnie jak i ja.
- Dopiero? Eh, strasznie późno już jest, w sumie niee zwróciłem uwagi na to - przyznałem szczerze. - Ale dobrze, teraz śniadanie, przygotujemy przepyszny obiadek, a potem spacer... Będzie przyjemnie - podsumowałem. Tata przytaknął mi głową.
- Dokładnie. Też się cieszę że uda mi się spędzić z wami czas. No i lepiej poznam ciebie, Alia. Bardzo mnie ciekawi twoje życie w watasze oraz cały sposób działania watah, podział zadań i organizacja... Ciekawski ze mnie wampir, Jasper ma to zdecydowanie po mnie...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Jemu już sporo powedziałam - zauważyłam spoglądając na mojego wampira z czułością i miloscia. Oh, tak wielką miloscia... Im, no i znów się zagapilam, musialam szybciutko wrócić do świata zywych. - W razie czego może już przekazywać tą wiedzę panu za mnie, myślę że całkiem nieźle radzi sobie z zapamiętywaniem mojego potoku słów - powedziałam z przekonaniem, śmiejąc się.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się, wywracając oczami.
- Każdy ten potok zawiera bardzo dużo informacji! - parsknąłem śmiechem. - Więc tak, na pewno też mogę Ci już coś powiedzieć na ten temat. Ale znacznie ciekawsze będzie... Wiesz, chciałem żebyśmy porozmawiali o mamie - przyznałem szczerze i obserwowałem, jak tata się lekko spina. - Chcę wiedzieć coś więcej o tym jak się poznaliście oraz o tym um, jak to jest kochać - przyznałem szczerze, zagryzając wargę. - Chcę zrozumieć, a wiem że ty... Ty wiesz jak to jest dojść do tego.
- No dobrze - uciął, nim zacząłem mówić dalej. - Ale to... Na spacerze. Muszę się sam ze sobą... Przygotować. Ale porozmawiamy, tak... Jestem ci to winien, a jeśli pomoże ci to... Pomoże to wam - uśmiechną się słabo do wilczycy. - To w porządku...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się, kiwając głową, jednak nie odezwałam się. Mruknęłam jedynie "smacznego" i wzięłam się za jedzenie, bo mój brzuch zaczął już wydawać z siebie różne dziwne dźwięki, których wolałam jednak nie słyszeć. Choć głód poczułam dopiero przed chwilką.
Posprzątaliśmy z Jasperem po śniadaniu, jego ojciec poszedł do siebie robić jakieś tam swoje rzeczy z pracy, a my usiedliśmy na chwilę, by dopić swoje ciepłe napoje i spokojnie strawić.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Był spokojniejszy niż się spodziewałem - uśmiechnąłem się słabo, kiedy Accalia piła herbatę, wtulona we mnie, a ja swoją kawę z krwią, obejmując ją. Mówiłem dość cicho, w końcu byliśmy tuż obok, no i tata miał wyśmienity słuch. - Nawet nie wiesz jak wiele razy chciałem cokolwiek usłyszeć, jednak on wciąż i wciąż odmawiał, kręcił głową... Czy jeśli wilkom umrze serce, na przykład z powodu choroby... to też jest im ciężko? - zapytałem niepewnie.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Zagryzlam wargę i z krótkim wahaniem pokiwałam głową potakujaco. Bo co? Miałam mu skłamać? Zatajanie zegokolaiek wydawało mi się strasznie głupim pomysłem. Wzięłam głęboki oddech.
- W jakikolwiek sposób, utrata serca jest zawsze tak samo ciężka. To chyba zależy od charakteru wilka, czy łatwiej mu będzie przy nagłej śmierci serca, czy z długoterminową myślą, że ono umiera i może się to stać już niedługo. - Wzruszyłam ramionami. - Gdy umiera serce, z powodu starości, to zazwyczaj drugi wilk umiera zaraz po nim. - Uśmiechnęłam się słabo, bo było to w pewnym sensie niezwykle poruszające. - Z tęsknoty - zaznaczyłam, zerkając na Jaspera. - Czemu o to pytasz?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokiwałem głową ze zrozumieniem, ale bez jakiegoś uśmiechu.
- Myślę sobie... Czy tata kochał matkę z taką siłą jaką ty mnie. Widzę jak cierpi, każdego dnia kiedy przypadają jej urodziny, albo rocznica śmierci, całe moje życie unikał jej tematu jak ognia, zawsze drży jakgdyby miał się rozpaść i no... Myślałem sobie, czy skoro on umiał tak kochać, to by oznaczało, że i ja umiem - uśmiechnąłem się krzywo. - Że umiałbym darzyć cię naprawdę szczerym uczuciem, że nie czułabyś się przy mnie źle...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Wszystko pewnie przychodzi z czasem - szepnęłam, uśmiechając się łagodnie. - Ja jestem zdania, że miłość jest czymś naturalnym, jak oddychanie. Nie da się jej unikać, bo to zabija. - Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc co więcej dodać. - To że wampiry są... Tak wrogo do niej nastawione, nie znaczy, że jej nie odczuwają, czy że w ogóle jej nie ma. No i twój tata to chyba potwierdza? W sensie... Swoim uczuciem do tej mamy.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- No tak... tak to też prawda - mruknąłem i potarłem z zamyśleniem po jej ramieniu. - Strasznie się bałem miłości. W ogóle zobowiązanie się kobietom przychodziło mi z trudnością - przyznałem szczerze. - Teraz jednak siedzisz tu ze mną, w jakiś sposób zobowiązuję się tobie cały czas i... przełamuję się. Kiedyś chciałem się po prostu bawić, teraz widzę, że to nie jest zabawa, a dość poważna sprawa, całe to uczucie no i sama miłość - zacisnąłem lekko usta. - Kiedyś muszę dorosnąć, ale rad jestem, że to dzieje się u twojego boku... - przyznałem na koniec.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Jesteś przesłodki - mruknęłam, sięgając dłonią po jego brodę i przyciągając go do siebie bliżej. - Aż mam ochotę cie... - ciągnęłam dalej, uśmiechając się szeroko. - Schrupać - mówiąc to, lekko przygryzłam płatnego jego ucha, potem zaraz musnelam wargami z czułością. - I smakować cię bez końca...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową.
- Tak, wiem, jestem przesłodki, taki już ze mnie wampirek - mruknąłem uśmiechając się słabo do wilczycy. Bo w gruncie rzeczy mówiłem poważne rzeczy, które siedziały mi w głowie i nurtowały i naprawdę ścierały mi sen z powiek, podczas gdy moja wilczyca nie mogła czegoś takiego zrozumieć i ciężko byłoby mieć mi jej za to za złe. Tak jak ja nie wiedziałem jak można kochać tak mocno, tak ona nie rozumiała ile ważnych decyzji podejmowałem.
- Niestety teraz mnie nie schrupiesz, mamy obiad do przygotowania - przypomniałem, choć usta same ciągnęły do warg wilczycy.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline