Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Popatrzyłam na niego z powagą w oczach.
- Jasper, ja czuję do ciebie o wiele więcej niż czyste uwielbienie... - szepnęłam łagodnie, aczkolwiek znacząco. - To uczucie mogę łatwo nakreślić innym magicznym słowem... - Zagryzlam wargę. Nie chciał tego jeszcze słyszeć, nie chciał słuchać mojego "kocham cię" a tym bardziej nie chciał odpowiadać tym samym. Choć gdy mówił, że mnie uwielbia, czułam, że on czuje niemal to samo, co w chwili gdy mówił by ze mnie kocha. Nazywanie tego inaczej po prostu... Ułatwiało mu przyswajanie tego. - Ale tak, uwielbiam cię, czczę i miłuje, Jasper. Na zawsze. W porządku? Dobrze się z tym czujesz? - zapytałam z troską.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Tak... - odparłem z wahaniem, ale zaraz uznałem, że to wahanie nie ma sensu. - Tak, czuję się dobrze z tą myślą i... I wiem, że chciałabyś powiedzieć mi szczerze co czujesz. Ale ja... - uniosłem się wyżej by na nią popatrzeć. - Raniłem wiele kobiet, tym że nie chciałem dążyć ich jakimś głębszym uczuciem. Boję się że nie wiem w ogóle co to oznacza. Że nie rozumiem tych słów... - przyznałem szczerze i położyłem się obok Accalii.
- Co dla ciebie znaczy "kocham"? - zapytałem cicho.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem, zadowolona ze o to zapytał. Szczerze powiedziawszy to przewidziałam, że zada to pytanie. No i się stało!
- To obietnica - zaczęłam łagodnym głosem. - To chyba najprosztrze i najlepsze uproszczenie. W kocham zawarte jest tak dużo. Myślę że ktoś, kto je wymyślił, chciał sobie skrócić godzinne mowy o miłości, a za razem wyznać dokładnie to samo. I tak powstało kocham. Ale to tylko moja interpretacja - zaznaczyłam z lekkim rozbawieniem. - Kocham to uwielbiam, szanuje, wspieram, rozumiem, jestem obok... Można bez końca wymieniać.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Obietnica... Wyznanie uwielbienia, wsparcia, akceptacji i zrozumienia... - powtórzyłem po niej i zamyśliłem się chwilę. To było jasne, że ona mnie kochała. Ale jakbym był uczulony na to słowo. Może tak było? Bo czy ja umiałem składać obietnice? Czy jakiekolwiek mojje obietnice byłyby szczere, czy ja.... Ja...
- Podoba mi się ta definicja - przyznałem szczerze, chcąc jakoś się odezwać, skomentować by nie zapadła z mojej strony tak nieprzyjemna cisza. - Ale... Zdaje sobie sprawę jak ważne jest to słowo. Że nie mogę Ci powiedzieć go z jakimkolwiek wahaniem... - westchnąłem cicho. - Jednak pamiętaj, że cię wielbię. Że cię wspieram i szanuje - zapewniłem ją spokojnym tonem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Już samo to dla mnie wiele znaczy... Bo... Tak naprawdę nie musiałbyś mnie nawet akceptować. Czasami wilki opowiadają sobie historię o tym, że ich serce, będące innej rasy, nie chciało... Nie chciało mieć nic wspólnego z tym wilkiem. - Mówiłam z powagą, marszcząc lekko brwi i zaciskając usta. Wzięłam głęboki oddech przez nos i znów się rozluźniłam. - Chyba nie zdarzało się to za często... Myślę że inne istoty doceniają nasze oddanie. - Uśmiechnęłam się słabo. - A przynajmniej tak mi się wydaje, że tak robią... Wśród innych istot tego nie masz. Inni wiążą się i rozchodzą... Zostają wrogami. Ja nigdy nie będę w stanie cię znienawidzić - wyjaśniłam spokojnie, gładząc Jaspera po ramieniu. - Możesz mi powiedzieć co chcesz, nawet najbrutalniejszą prawdę. Wytrzymam ją i spróbuję pojąć i ruszyć dalej - powiedziałam z dumą, uśmiechając się.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- To straszne - przyznałem cicho. - W sensie... Nie odejdziesz, nawet jeśli twoje serce będzie paskudne i straszne i okrutne... A ty i tak przy nim będziesz. To trochę straszne, że na zawsze jesteś związana wyłącznie z jedyną istotą, oraz że to nie był nawet twój wybór bo... bo kto wie jak ten instynkt wybrał mnie na twoje serce, po czym poznał, że jestem odpowiedni? To wszystko jest tak... dziwne i zagadkowe... Po prostu staram się to zrozumieć - przyznałem szczerze, z cichym westchnieniem. Popatrzyłem na nią i uśmiechnąłem się słabo. - To przerażające i godne podziwu zarazem..
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- A skąd wiesz, że dwa plus dwa to cztery? Po prostu... To wiedza oczywista. Nie trzeba tego rozumieć, warto to zaakceptować. Poza tym, jesteśmy przestrzegani jako szczeniaki, że instynktowi nie wolno się sprzeciwiać, bo źle na tym skończymy, a naszemu sercu może coś zagrozić. Być może mój wilk przeczuwa że obok ciebie czai się niebezpieczeństwo? I chcę cię ochronić...? A gdybym się tego wyparła, uciekała do lasu... Sama bym nigdy nie odnalazła spokoju i szczęścia, a ciebie mogłoby spotkać coś strasznego. Dlatego czuwamy przy swoich sercach, nawet gdy one nie chcą nas zaakceptować. Nie próbuj tego rozszyfrować, to nie jest zagadką ani tajemnica. To oczywistość, jak dwa plus dwa - powtórzyłam.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Jak dwa plus dwa... - mruknąłem po niej i westchnąłem cicho. Chciałbym by była to taka oczywistość jaka jest to dla niej... Hah... Może faktycznie potrzebnie drążyłem? Może faktycznie było to jak dwa plus dwa, a nawet jeśli jedno z tych "dwa" miało kły to nie wpływało to na równanie? Przetarłem twarz jeszcze przez chwilę i pocałowałem Accalię.
- Przemyślę to... dobrze? Wiem, że wciąż tylko proszę o czas, ale chyba tylko o to mogę... prosić - przyznałem i odetchnąłem. - Pójdę pod prysznic póki tata nie wstał... Chcesz iść ze mną, czy umyjesz się po mnie? - zapytałem, chcąc pilnie wrócić na ziemię, od mistycznych pytań "czym jest miłość".
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Wybacz mi, nie chce byś czuł się naciskany. Ja po prostu... Lubię o tym rozmawiać. Staram się nie sprowadzać każdej rozmowy do tego tematu ale to wychodzi samoistnie. Naprawdę przepraszam. Nie pospieszać cię. Minęło kilka dni. Poznasz mnie i zdecydujesz. Nie traktuj moich słów jak nacisk. To czysta radość, cieszę się i nie potrafię się opanować. Nigdy nie uczono mnie powściągliwości. - Wzruszyłam lekko ramionami i podciagnelam się do pozycji siedzącej razem z Jasperem. - To tylko... Tak dla wyjaśnienia. - Uśmiechnęłam się łagodnie. - Idź pierwszy. Ja się umyje po tobie - szepnęłam, muskając palcami jego policzek.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokiwałem głową i uśmiechnąłem się czule.
- Nie ucz się powściągliwości. I jeszcze nie raz wrócimy do tego tematu, to pewne - szepnąłem i po przeciągłym spojrzeniu w końcu wstałem z łóżka nago, by przejść do szafy po jakieś ubrania. - Póki co wybierz coś w czym będziesz gotować, potem ubierzemy się ładnie - uznałem z uśmiechem. - Zaraz wracam, piękna - powiedziałem, wychodząc z sypialni i z mętlikiem w głowie kierując się do łazienki.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Westchnęłam cicho i zanim sama się podniosłam położyłam się na chwilę po stronie pozna, na której leżał Jasper, i wtulilam noc w prześcieradło z błogim uśmiechem. Przez chwilę poczułam mrowienie w całym ciele, zwiastujące to, że mój wilk miałby ochotę przewyższyć nad ludzką postacią i najchętniej to wydarzać się w tych miłych zapachach. Jednak powstrzymałam się przed tym i podniosłam, zakładając na siebie jedynie swoje proste lniane spodnie, oraz zwykłą koszulkę. Zerknęłam jeszcze w wielkie lustro które miał w swojej sypialni Jasper, uznając że brak bielizny w tym przypadku zupełnie nie przeszkaza. Uklepałam też włosy, które jak zwykle żyły własnym życiem, co w sumie uważałam za bardzo atrakcyjne. Ale zauważyłam, że większość kobiet z miasta miała śliczne ułożone włosy. Albo bardzo proste, takie śmieszne ulizane, albo pięknie upięte w koki z warkoczy. Może też powinnam sobie takie robić? Czy mojemu wampirowi też by się to podobało? Musiałam zapamiętać by go o to zapytać!
Wyszłam z pokoju i uśmiechnęłam się przyjaźnie, witając z panem Urielem, który w szlafroku właśnie parzył sobie kawę. Sama sięgnęłam dla siebie po szklankę, by nalać sobie wody i wypić ją ciurkiem. Wampir o żywością też się ze mną przywitał z uśmiechem. To miłe, zawsze chciałam, by rodzina mojego serca mnie lubiła. Chyba byłam na dobrej drodze?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Wyszedłem z łazienki, kiedy mój tata już wstał. Stał w kuchni pijąc poranną kawę - luksus, na który nie zawsze mógł sobie pozwolić, czyli mozolne zaparzanie czarnej kawy tak jak lubi. Zobaczyłem też moją wilczycę, już ubraną, z szerokim uśmiechem wpatrującą się we mnie, jakby zobaczyła mnie po raz pierwszy od bardzo dawna. uśmiechnąłem się czule do niej i przywitałem z tatą.
- Macie ochotę na śniadanie? - zapytałem rozbawiony. - Może zjemy po prostu płatki? Zaraz z Accalią zaczynamy robić obiad i deser - wyjaśniłem tacie, który pokiwał głową z uśmiechem.
- W porządku. Chciałem usiąść na moment do biurka, przeczytać kilka dokumentów, które dostałem z pracy i może zerknąć do gazety... więc po śniadaniu kuchnia będzie cała wasza - podsumował, powoli pijąc swoją kawę.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Cudnie. Spędzimy w niej trochę czasu - zauważyłam rozbawiona, dopijając swoją wodę do końca i odkładając szklankę do zlewu. - A pan sobie w tym czasu spokojnie popracuje - podsumowalam, uśmiechając się ponownie. Spoglądałam to na jednego, to na drugiego wampira. To naprawdę niewiarygodne, gdzie życie mnie poprowadziło. Wychowałam się w środku lasu według starych zasad a mimo to i tak trafiłam do maista a w dodatku zamieszkałam z dwoma wampirami!
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Tata uśmiechnął się i powiedział, że możemy przygotować stół i usiąść w salonie, to on zajmie się śniadaniem. Pokiwałem głową i nalałem sobie też odrobiny przygotowanej przez niego kawy, dolewając mleka. Potem przygotowaliśmy tak jak tata prosił stół, a koniec końców rozsiedliśmy się na kanapie, gdzie Accalia bez wahania usiadła mi wygodnie na kolanach. Z rozbawieniem więc otworzyłem nową gazetę, kórą tata musiał już wyjąć ze skrzynki gdy się obudził i otworzyłem ją, w poszukiwaniu jakichś ciekawych informacji, gdzie wybrać się w tym tygodniu w mieście.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Festiwal filmu? - zapytałam, marszcząc nos, gdy Jasper zaczął mówić o jakimś wydarzeniu w mieście. - Czyli co to właściwie takiego jest? - dodałam, zsuwając się z jego kolan na kanapę, ale pozostawiając wciąż swoje nogi na jego udach. - I po co szukasz takich rzeczy w gazecie? Przecież świetnie umiemy się zająć sami sobą. Jest nam razem tak dobrze... Możemy spędzać czas na spacerach po mieście, pójść na kole albo zostać w domu...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się rozbawiony, spoglądając na wilczyce.
- Oj na pewno świetnie się sami umiemy sobą zająć, ale miałem Ci pokazywać miasto oraz jego uroki. Filmy to jeden z jego uroków - uznałem z przekonaniem. - Festiwal filmu... wiesz, to konkurs na najlepszy film. Wiesz co to film prawda? To... Nagranie jakichś wydarzeń, te wydarzenia mają jakąś fabułę, bohaterów... To po prostu nagrana jakaś opowieść. Koniecznie musimy pójść do kina na film - podsumowałem i uśmiechnąłem się lekko. - Sama mówiłaś że zostaniesz ze mną już zawsze, prawda? No to chce nam jak najbardziej urozmaicić ten wspólny, długi czas!
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Ty jesteś dla mnie największym urozmaiceniem. I myślę że na pewno nim będziesz przez najbliższe miesiące. Mogłabym cię zjeść na raz, ale wolę chrupać po troszeczku i delektować się każdym skrawkiem ciebie... - mówiąc to przyciszylam głos, a nawet nadałam mu nieco niższy ton, pochylając się i jedynie muskając, niby niechcący, swoimi wargami o jego skroń. - Rozumiesz...?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Przełknąłem ślinę, z mruknięciem.
- Okej... Czyli przez najbliższy miesiąc co najmniej, chcesz się skupić tylko... Hm na mnie? - zamruczałem zamyślony. - Cóż w takim wypadku nasze zwiedzanie miasta jest bezcelowe, skoro tylko na mnie chcesz się skupiać... - mówiłem równie niskim tonem, odkładając gazetę na oślep, by sięgnąć do nóg wilczycy które były przede mną i które z zacząłem z uwagą i przyjemnością masować.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Oj tam, nie wiem czy tak od razu bezcelowe, ale mówiłam ci... Gdybym mogła, to na pewno większość dnia spędziłabym tak jak wczorajszy wieczór... i noc... i dzisiejszy poranek - szepnęłam, muskając palcami jego wagi. Uśmiechnęłam się do samej siebie, pochylając tak, że teraz nasze usta były blisko siebie, lecz wciąż się nie stykały. - Cóż, to chyba dla wampira żadne wyzwanie. Jestem ładna, pociągam cię i... Umiem cię dotknąć, choćby samym głosem - wymamrotałam, jedynie nieznacznie muskając ustami jego usta.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zamruczałem potakująco, zupełnie poddany urokowi Accalii. W tej chwili podobało mi się to jak robiła ze mną co chciała, nawet bardzo mi się podobało.
- Tak, to prawda... Hm masz niezwykłe zdolności i na pewno oboje cały dzień spędzilibyśmy na znakomitym seksie... Hah... - zmarszczyłem, zagryzając wargę i zaraz, gdy wilczyca znów głaskała palcem po moich wargach, polizałem jej palec, wciąż spoglądając w jej oczy.
- Jutro wyszalejesz się w postać Wilka, prawda? Ta postać jeszcze bardziej sprawia, że mnie pragniesz? Hm zdecydowanie to wykorzystamy, twój instynkt...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline