Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Sama nie wiem, obcisłe ubrania są dziwne... - Spojrzałam na siebie w lustrze, przechylając głową. Naprawdę wyglądałam tak dobrze? Wilczyce przeważnie tak wyglądały... Znaczy się, no nie nosimy takich ubrań. A ja byłam ładna sama w sobie, od tak. Hmm... - Może ta druga? Z tego lejacego się, śliskiego materiału, wydaje się być przyjemniejsza - mruknęłam, na co Jasper przytaknął, powtarzając że we wszystkim będzie mi naprawdę pięknie.
A więc założyłam są szaro-niebieską, czy tam srebrną i była, wow. Bardzo mi się spodobała. Jasper oznajmił że ładnie zaznacza moja figurę, a dokładniej moje krągłe biodra na co się roześmiałam. Krągłe biodra są dobre do rodzenia dzieci, choć jeśli lubisz je tak oglądać...
W końcu postanowiłam że to właśnie tą srebrną chce mieć, była najbardziej magiczna, choć czerwona z tego przyjemnego, milutkiego materiału też mi przypadła do gustu. Jednak ja chciałam błyszczeć!
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Ta błyszcząca od początku mi się podobała, ale nawet nie spodziewałem się, że będzie wyglądać na tobie aż tak dobrze - przyznałem rozbawiony. - Ale czerwoną też możemy wziąć jeśli ci się podoba, wilczyco - powiedziałem, kiedy odwieszałem sukienki, które dostały do Alii "nie". Dziewczyna przytulała do siebie póki co srebrzystą i nadal przyglądała się czerwonej. Nie umiałem szczerze mówiąc odmówić sobie, zobaczenia jej w czerwonej, ale widziałem też jej ciekawość i... bardzo chciałem ją uszczęśliwić.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Nie... Jedną w zupełności wystarczy, czerwona była by już o jedną za dużo - zapewniłam wampira, tuląc do siebie srebrna. - Ta jest prześliczna, na pewno będę jej używać - dodałam, uśmiechając się szeroko. - Chyba że czerwona podoba ci się bardziej niż ta błyszcząca? - zapytałam, nagle zmieszana, spoglądając to na sukienkę w reku, to na sukienkę odwieszona na "nie". Zmarszczyłam lekko brwi.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokręciłem stanowczo głową. Muszę sie nauczyć porządnie dobierać słów, wilczyca zawsze to wszystko nad interpretowała... No cóż, może z czasem jej minie?
- Srebrzysta jest idealna jak cała ty - powiedziałem spokojnie i zdecydowanie, podchodząc bliżej i kładąc dłoń na dłoni wilczycy trzymającej sukienkę. - Bierzemy ją. Chodźmy do kasy, zapłacę i możemy iść dalej. Pooglądamy resztę witryn, a potem pójdziemy do większego marketu spożywczego - podsumowałem z uśmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Przytaknęłam i ruszyłam za wampirem. Jednak znudziło mi się (strasznie szybko bo przed nami były tylko dwie osoby) czekanie w kolejne i powiedzialam, że wyjdę już na zewnątrz, na co Jasper przytaknął. Czułam jak odprowadza mnie wzrokiem! Ale to miłe!
Stanęłam na krawężniku, rozglądając się dookoła i łapiąc głębokie oddechy. Miasto. Niesamowity twór, a dokładnie miasto mieszane. Tyle tu zadziwiających połączeń, mieszanek... Hm, Jasper chyba wspominał, że akurat zmuszenie nas, istot, do życia w jednej wspólnocie było dobre (dodał chyba też przy okazji, że była to jedyna dobra rzecz). Ciekawe czy kiedyś faktycznie uda nam się to wykorzystać, by odzyskać w pełni nasza wyspę. Dożyje tego momentu? Dokona to moje pokolenie, czy dopiero następne? Strasznie mnie to wszytko ciekawiło, a myślenie o tym pochłaniało do reszty.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Gdy zapłaciłem, wyszedłem przed sklep, gdzie czekała wilczyca. Rozglądała się, obserwowała wszystko dookoła, a ja uśmiechnęłam się jedynie lekko. Była słodka... A w dodatku taka ciekawa... Tyle lat spędził jedynie w lesie to nic dziwnego, że teraz ciekawość ją rozzasadza. Cieszyłem się szczerze mówiąc z tego, bo sam zawsze byłem ciekaw wszystkiego. Widząc to samo u niej, dostrzegłam więcej łączących nas cech, a wszystkie nasze rozmowy, nawet te luźne i nie koniecznie poważne... Dawały mi pewność, że ktoś kto sprawił, że bylem jej sercem, nie mylił się.
- Tłoczno, prawda? - zauważyłam, stając obok Accalii i wręczając jej torbę z sukienką. - I dużo zapachów... Mam nadzieję, że cię już to nie męczy - powiedziałem czule.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Odruchowo złapałam torbę, która mi podał, dopiero potem orientując się, co wzięłam do ręki. Uśmiechnęłam się do Jaspera, wracając znów na ziemię, do rzeczywistości.
- Cóż... Męczy trochę. Ale z dnia na dzień pewnie będzie łatwiej... Zobaczymy po pierwszym tygodniu. Wszystko na razie jest takie obce i zaskakujące - szepnęłam, znów się rozglądając. - Idziemy dalej się rozglądać po sklepach? Teraz coś dla ciebie?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.
- Nie, moja szafa jest już wystarczająco wielka. Myślę nawet że powinienem zrobić w niej porządek - parsknąłem śmiechem. - Mi już niic więcej nie trzeba. Teraz idziemy prosto do sklepu... Ale jakby wpadło Ci coś do oka w witrynie sklepowej to powiedz mi, ty akurat możesz sobie pozwolić na zakupy - przyznałem szczerze i uśmiechnąłem się czule.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Pokiwałam głową, ściskając dłoń wampira oraz zaciskając palce na uszach trony z moją nową, śliczna sukienką.
- Jeśli coś naprawdę mi się spodoba, to dam ci znać, ale też jestem już niesamowicie podekscytowana sukienką, już chcę zrzucić z siebie wsyztskie ubrania i założyć tą błyszcząca - szepnęłam z uśmiechem. - A jeśli chcesz, jestem całkiem niezła w organizacji. Mogę ci pomóc w segregowaniu ubrań.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową z rozbawieniem.
- Możemy tak zrobić. Spędzimy jakiś deszczowy dzień w domu oczyszczając moją szafę z ubrań w których już nie chodzę, a przy okazji spędzimy ten dzień na aktywnym przytulaniu, całowaniu i seksie - uśmiechnąłem się szczerze. - A póki co, kierunek sklep. Ale nie zrzucaj z siebie jeszcze ubrań, zrobisz to w domu. Sukienka będzie idealna do obiadu z tatą, na pewno się ucieszy jeśli oboje się odstawimy - uznałem z uśmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Tak sądzisz? - zapytałam, zaraz jednak westchnęłam, kręcąc dodatkowo głową. - Ah! No tak... Wybacz, głupie pytanie. On jest wychowany całkowicie po wampirzemu, tak? Nikt... Nie dbał o niego, tak jak on dba o ciebie? I lubi bale i wampirze zasady życia? - dopytywałam, by Jasper mnie w tym wszystkim upewnił, zerkając na niego z ciekawością.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Westchnąłem cicho i pokiwałem głową.
- Tak, lubi takie szczegóły, zwraca na nie uwagę. Kiedyś mi mówił, że nim nie poznał mojej matki, nie wiedział co to uczucia i emocje. Został wychowany jak prawdziwy wampir, ledwo znając rodziców, całe dnie spędzając na nauce i samotnych zabawach. Wampirzy rodzice tak mają - skwitowałem. - Ale mnie wychował inaczej. Mówił że po śmierci matki, tylko wychowanie mnie było jego ostoją, by nie popaść w amok. Robił wszystko co umiał bym był szczęśliwy, a i tak zawsze powtarzał, że gdyby żyła matka, byłoby mi lepiej - westchnąłem ciężko i pokręciłem głową. - To nie miejsce na rozgadywanie się, wybacz. W każdym razie, na pewno będzie mu miło jak jutro założysz tą sukienkę, a ja też założę elegancką koszule - podsumowałem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- A więc tak zrobimy. Ułoże też ładnie włosy i będę... Hm, starała się zachowywać mniej wilczo - podsumowalam z lekkim rozbawieniem. - Pokażesz mi wszytsko co i jak, prawda? Aby ten obiad był... Naprawdę czymś ładnym i miłym, dobrze Jasper? - upewniłam się cały czas.
W głowie jednak miałam słowa o jego ojcu. To co powiedział, o jego miłości do tej ludzkiej kobiety... Brzmiało niemal tak, jak naprawdę wielka wilcza miłość. Ale on był wampirem. Hm... Potwierdzało to jednak, że nie tylko wilki znajdują sobie serce, które trzyma je w ryzach przez całe życie, które utrzymuje je nad powierzchnią wody, a gdy serca braknie... Istota powoli zaczyna tonąć. Dzieci zawsze ratują nieco całą sytuację. Bez nich... Po prostu spadasz na dno niemal z dnia na dzień...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- W porządku. Ale nie musisz się starać zachowywać mniej "wilczo" - powiedziałem, powtarzając jej wcześniejsze słowa. - Tak nie można. Jesteś wilczycą, piękna wilczycą, a więc zachowuj się tak jak chcesz. Nie będzie się ten obiad różnił niczym od innych obiadów, po prostu ubierzemy się ładnie i położę ładny obrus. Tata cię lubi już teraz, więc nie udawaj, albo nie próbuj na siłę być inna - poprosiłem i pocałowałem ją w skroń. - Podobasz mi się taka jaka jesteś. Szalona wilczyca, zadająca masę pytań, taka kochana. Rozumiesz?
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Nie umiałam powstrzymać wzruszenia i łzy przysłoniły mi nieco widok. Ale czy można usłyszeć coś piękniejszego, niż to, że jest się naprawdę kochanym i docenianym przez ukochanego? Wątpiłam. Wzięłam głęboki oddech, by się jednak uspokoić, jednak zaczęłam kiwać nieco za szybko głową. To też zaraz opanowałam. Ah! Ile rzeczy trzeba było opanowywać na raz by utrzymać się w pionie i nie rozpłakać ze szczęścia!
- Oczywiście, tak, tak... Masz rację. Znaczy, masz rację co do tego, że powinnam być sobą. Muszę być sobą bo przecież nikim innym nie jestem i raczej nie będę! - wymamrotałam, nieco płacząc się we własnych słowach.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Ścisnąłem mocnej jej dłoń z czułością i uśmiechnąłem się niepewnie. Usłyszałem jak jej serce przyspieszyło i jak szybko otarła łzy wzruszenia. Chyba powiedziałem coś dobrego i to w jakiś sposób mnie też podbudowało.
- Zgadza się, raczej nikim innym nigdy nie będziesz i dobrze - podsumowałem i uśmiechnąłem się czule. - Już za rogiem jest sklep, powiedz, co najbardziej lubisz jeść? - zapytałem z uśmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Sarnine - odparłam bez namysłu na jego pytanie. - Um, hm, ale ja ogólnie lubię wszystko. Ze słodkich rzeczy najbardziej jagody! To moje ulubione owoce - dodałam, zagryzajac wargę. - Wy tu macie różne rzeczy, widziałam w lodówce. Z wielką chęcią zjem coś nowego i myślę że i w tych nowościach będę potrafiła się rozsmakować - podsumowalam rozbawiona. - A ty, moje serce? Co najbardziej lubisz jadąc na obiady? Jest to jakieś wampirze danie? Czy bardziej miastowe?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zaśmiałem się pod nosem na to jej "moje serce", ale zastanowiłem się nad jej pytaniem też chwilę.
- Można powiedzieć, że bardziej wampirze. Lubimy wołowinę, najlepiej jak najbardziej ukrwioną. Sarninę też czasem jemy, ale żeby ją zdobyć musiałbym jechać za miasto, do tej chatki skąd mamy krew, mówiłem Ci o niej. Ale teraz to trochę daleko... Hm, myślałem, żeby zrobić na deser ciasto z owocami, może będą jagody do kupienia, byłoby idealnie - przyznałem szczerze i uśmiechnąłem się lekko do wilczycy. - No cóż, przynajmniej oboje jesteśmy mięsożerni. Ah i uprzedzam, że będziemy z tatą pić krew do obiadu, ale tobie mogę kupić wino, albo coś innego jeśli chcesz. Zdecydowanie nie powinnaś pić krwi - zaśmiałem się cicho.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Nawet mnie nie ciągnie do picia jej, spokojnie - mruknęłam rozbawiona, wciąż ściskając w palcach jego dłoń. - Cóż, to kupisz nam na jutro jakieś smaczne mięso i zrobimy też ciasto... lubi możemy zrobić babeczki! Umiesz je robić? Ja potrafię, mogłabym sama zrobić taki deser. Z kremem śmietankowym na wierzchu! Jestem pewna że będą ci smakować tak samo jak i mnie - stwierdziłam z pełnym przekonaniem.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową.
- Możemy zrobić babeczki, na pewno będą ciekawsze niż tort to pewne. Hm, no to świetnie, mamy już jakiś zarys zakupów, to naprawdę dobrze - uznałem z przekonaniem i uśmiechnąłem się do Accali. - Lubię mieć plan. No dobrze, czyli mięsko, coś zrobię w ramach sałatki... oh i składniki na babeczki i jagody. No i składniki na krem, no dobrze, wszystko się znajdzie - uznałem z przekonaniem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline