Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie wolno mówić? Nawet z innymi istotami nie mogę...? Przecież istoty chyba... Się wspierają? Nie popierają ludzi we wszystkim? Czy... Czy... - Zagryzlam wargę, nieco wystraszona swoją myślą. - Czy za mówienie o o tym, o pytanie o to... Czy za to grozi coś? Ludzie... Jejku, czy oni mogli by się zdenerwować za to? - zapytałam jąkając się i zacinając, bo trochę się wystraszyłam. Nagle wszystkim scianom, podłogą i wzytskiemu wyrosły ludzkie uszy. I słuchały... Poczułam zimny dreszcz przechodzący mi przez plecy. Wtulilam się mocniej w Jaspera.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Istoty się wspierają, ale... Ludzie w miastach mieszanych przez to że rządzone są przez ludzi często zachowują się okrutnie. Wspomnienia historii, czy zadawanie pytań nazywają "rozsiewaniem teorii spiskowych". Chcą z nas zrobić wariatów, chcą nas wytępić... - westchnąłem cicho i pocałowałem w skroń wilczyce, która się wtuliła. Ja małe dziecko...
- Nic nie zrobią za mówienie, ale na pewno byłoby to źle widziane - podsumowałem. - Poza tym... Nie możemy się ubiegać o otworzenie tych zakazanych działów. Prawo ustalili zwycięzcy, a zwycięzcami są ludzie... Tak już to wygląda - podsumowałem. - Ale nie ma się czego bać... Po prostu trzeba pamiętać.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- U nas w wiosce można było mówić i pytać o co się chciało. Karano tylko za obrażanie Wielkiego Wilka, znaczy... Za to można było ukarać, ale jaki wilk przestał by w niego wierzyć i zaczął by mówić takie straszne rzeczy? - wyszeptałam, mimowolnie sciszylam bardzo głos, zrobiłam to od tak. - To... Okropne. Mówią że jesteśmy równi ale nie mamy głosu w żadnej ważnej sprawie? Co to za równość? - dopytywałam, szepcząc prosto do ucha Jaspera.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Żadna - odparłem cicho. - Lecz wojna pozostawiła po sobie tragiczne rany - dodałem ciszej, szepcząc na ucho Accali. - Ale wyspa to nasz dom, a ludzie to najeźdźcy, wszyscy to wiedzą i czują i choć nie wszyscy są źli, to nadal żyją też tacy, którzy nadal chcą zawładnąć magią wyspy. Nie uda im się jednak, ponieważ... magia jest tylko nasza - uśmiechnąłem się, odsuwając lekko od wilczycy, by spojrzeć na nią czule.
- Magia umysłu - wskazałem na siebie. - Magia serca - wskazałem na nią. - Oraz magia natury czarodziei. Żadnej z nich ludzie nigdy nie zrozumieją...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Ale uparcie będą ją chcieć... - wymamrotałam, znów się wtulajac w wampira i spoglądając na kartki albumu, ktore znów zaczął przekręcać, byśmy mogli przejrzeć książkę do końca. Czułam teraz jednak jakiś dziwny niepokój. W wiosce też nigdy nie mówiliśmy złego słowa na ludzi. Być może mieszkaliśmy na tyle blisko, że... Ludzie nakazali tak mówić naszemu Alfie? Teraz bardzo zastanawiało mnie, czy był to zabieg celowy, czy po prostu zwykły brak rzetelnych informacji. I tak jak wydawało mi się że akceptuję wszystko i wszystkich tak też teraz poczułam bardzo dużą niechęć do tej obcej rasy jaką byli ludzie. - Co za głupie istoty - bąknęłam, zaciskając wargi.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Nie wszyscy, pamiętaj - parsknąłem pod nosem, ale zaraz westchnąłem cicho. - Ale tak... są chciwi, zazdrośni... - pokręciłem głową. - Nie rozmyślaj nad tym. Jeszcze kiedyś historia upomni się o sprawiedliwość, zawsze tak było i zawsze tak będzie - zapewniłem łagodnie. - Prawowici władcy powrócą na swoje trony, a na Atlantis zapanuje pokój. Ludzie dali nam też wyraźny przykład, że wszystkie rasy tak naprawdę mogą żyć razem, a nasze podziały sprzed wojny były nic nie warte... Zjednoczyli nas i nawet nie wiedzą kiedy obróci się to przeciw nim - zakończyłem z łagodnym i pokrzepiającym uśmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się krzywo.
- Wilki nie są aż tak zadowolone z tego połączenia... Ludzie są głośni a to co robią, sprawia że las staje się jakiś taki... Inny. Z pokolenia na pokolenie jakby mniej kontaktowy. Nie wiem jak ci to wyjaśnić. W wilczej postaci czuć jednak, że... Magia obumiera - wymamrotałam i westchnęłam cochutko. - Mhmmm... Masz niezwykle dużo wiary, wiary w to, że Wsyzstko się jeszcze zmieni... Wszystkie wampiry tak mają? - zapytałam po krótkiej pauzie. - Czy jednak tylko ty?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się krzywo.
- Odebrano rasie wampirów wszystko. Rody straciły swoje domy i historie, ród mojego ojca jest tego przykładem, nic nie znaczący, ponieważ stracił całe swoje dziedzictwo, dwór, historię drzewa genealogicznego... Wszystkie wampiry wierzą, że znów powstaniemy - przymknąłem lekko powieki. - Straciliśmy całą naszą ojczyznę, Alia, królestwo zostaje wymazywane z pamięci z roku na rok. Nie wiemy o ponad połowie władców, nie znamy historii, nie mamy dostępu do kronik... W zemście za wojnę, ludzie chcą nas zniszczyć do końca... Ale wampiry to dumna rasa - uśmiechnąłem się krzywo, ale zaraz pokręciłem głową. - To tylko gadania młodego idealisty...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- To nic, że to "tylko gadanie młodego idealisty" - zapewniłam go z pełnym zaangażowaniem. - Ja chcę tego posłuchać. Moja rasa, mimo szkolenia się na niezwykle dobrych wojowników, wycofała się z tej bitwy, a wampiry nie. Można więc powiedzieć że... Jesteście największymi obrońcami wyspy. Zapłaciliście za to słono i... Bardzo, bardzo mi przykro, że twoja rodzina straciła tak wiele, Jasper. Nie zasługiwaliście na taki los. Może serce Wielkiego Wilka wam pomoże w przyszłości? Może Ona ma dla was plan? - szepnęłam, muskając delikatnie wargami miejsce między jego barkiem a szyją.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się na ten dotyk, zaraz jednak znów wracając na ziemię do Accalii.
- Serce Wielkiego Wilka? Wasz bożek też miał serce? - zapytałem miękko, spoglądając na nią. - I myślisz, że jego serce mogło by nam pomóc? Nie wiem... historii nie da się naprawić, ani rzezi czarodziei, ani tragicznej porażki wampirów, ani odwrócenia się wilkołaków... jednak przyszłość może przynieść wiele, jednak... co do tego miałoby serce waszego bożka?
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Zagryzlam wargę, zastanawiając się chwilę, a nawet dłużej niż chwilę nad odpowiedzią na jego pytanie. W końcu jedynie westchnęłam.
- Po prostu... Myślę że mogło by pomóc - szepnęłam, nie mówiąc więcej. To w sumie nie była zetelna informacja i niektóre wilki się z tym zgadzały inne zaprzeczały, pewnie lepiej nie mówić o tym Jasperowi. On mówił mi fakty, a nie bajki. Też powinnam mu się tym odwdzięczyć i opowiadać mu prawdę, a nie bardzo stare legendy wilków.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem z powagą na Accalię.
- Zaintrygowałaś mnie. Wiesz dobrze, że nie znam tak dobrze waszej rasy i wierzeń. Jestem naprawdę ciekaw tego serca i jak mogłoby pomóc - przyznałem wprost, zerkając cały czas. Uśmiechnąłem się lekko, by nie wyglądać aż zbyt poważnie. - Ja posłucham, opowiedz mi coś o tym - poprosiłem jeszcze raz.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Chodzi o to że... To głównie stara legenda. A spora większość wilków z mojej watahy mówi już na to nawet bajka. Ale ja... Zawsze w to wierzyłam. Tak jak mój tata. Gdybyś tylko słyszał jego opowieści o niej! - zapewniłam go, usmiechajac się promiennie i spoglądając na wampira. On jednak zmarszczył brwi pytająco. Ah, no tak, przecież jeszcze nie owoedzialam mu o co chodzi a już się rozwodzę jakby on wsyztskie wiedział! Co za gluptas ze mnie! - Przepraszam, już mówię... Tak jak pewnie wiesz, Wielki wilk był założycielem pierwszej watahy, on stworzył główne zasady, którymi się kierujemy i to on tak jakby... Odkrył że wilk jest połówką i potrzebuje drugiej istoty, by być pełnym. Zaznaczę, że zasady od zawsze mówiły o istocie, a nie o drugim wilku. Co już daje do myślenia, jakby się nad tym głębiej zastanowić. Wszystko działo się wieki temu... - Pokręciłam głową, przywracając się do porządku. Muszę opowiadać o tej legendzie a nie rozwodzić się dalej! Poczułam sama siebie w głowie. - Historie spisywane zaczynają się wiele lat po czasach Wielkiego Wilka. Stworzono więc legendę, w której sercem wielkiego wilka jest pewna niezwykle potężna istota, która niegdyś chodziła po wyspie i była... Stróżem jej mocy. Nazywamy ja Atlanta. Wilki mówią, że to właśnie od jej imienia powstała nazwa wyspy - podsumowałam, uśmiechając się lekko. - To legendy, które powtarza się od tak dawna, że zaczęły bardziej przypominać bajki, nawet same wilki nie są już w stanie potwierdzić jej istnienia. Ale jednak... Serce wilka możesz odnaleźć w istocie... - powtórzyłam, biorąc głęboki oddech. - Pewnie wiara w magię trzyma mnie w przekonaniu, że... To jednak prawda... - Zagryzlam mocno dolną,, wargę, spoglądając na Jaspera.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokiwałem głową, z ciekawością analizując jej słowa.
- Takie podania ludowe, czy legendy też są ważne - zaznaczyłem na początek. - A sama historia powstania magii i istot jak my jest owiana tajemnicą... Lecz ciekawi mnie, czy może to co uznajemy za baśni są prawdziwą historią? Istota potężna, stróż magii. Druga połówka Wielkiego Wilka, który najwyraźniej też nie był po prostu wilkołakiem - zmyśliłem się. - Bajkowe, ale dlaczego by baśń nie mogła być rzeczywistością - westchnąłem rozbawiony. - Możesz mi opowiadać więcej o Wielkim Wilku. Wiem, że jest dla ciebie ważny, więc chciałby więcej o nim wiedzieć. Nawet jeśli nie są to suche fakty historyczne, to podania ludowe i baśnie są czasem więcej warte niż stosy kronik - powiedziałem czule.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Naprawdę tak uważasz? - zapytałam, uśmiechając się łagodnie i znów opierając głowę na jego ramieniu. - Wydawało mi się że... No wiesz, lubisz fakty. Nie chce cię karmić czymś,co nie wiem, czy istnieje i czy... Kiedykolwiek istniało. Ja wierzę w wiele różnych rzrczy, w które nie wierzą inne istoty. - Zachichotałam. - Ale skoro chcesz, to na pewno dowiesz się jeszcze wielu rzeczy o wielkim wilku, o życiu w stadzie, obiecuję. Ale teraz...! Jesteśmy w bibliotece. Opowiedz mi coś jeszcze o wyspie. Albo o krainie wampirów - poprosiłam, ściskając jego dłoń.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Znów pocałowałem ją w głowę, co uznałem, za najwyższą oznakę czułości.
- Sam wierzę w to, że kiedyś skończy się to rządzeniem wyspą przez ludzi, dlaczego miałbym nie słuchać o twoich wierzeniach? - zaśmiałem się cicho. - Będę słuchał z uwagą, piękna - podsumowałem czule, a potem znów przerzuciłem strony albumy, by pokazać Accalii najpiękniejsze dwory wampirów, które zachowały się do dziś, oraz ruiny zamku w dawnej stolicy królestwa.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Jasper miał niezwykle dużą wiedzę. Ah te studia! Aż sama miałam ochotę na nie iść. Jasper jednak powiedział mi,że abym mogła to zrobić, musiałabym najpierw zdać taki bardzo duży test, który nazywa się egzaminem (zapewniłam go że wiem przecież co to egzamin!, jednak gdy szerzej o tym opowiedział jednak stwoerdziłam że nie wiedziałam co to ten egzamin w jego świecie). Także okazało się, że aby pójść na studia, to już wtedy trzeba dużo wiedzieć. Mój zachwyt jego osobą rósł z minuty na minutę.
- Niezwykle - szepnęłam chyba już po raz setny, gdy Jasper zamknął album i odłożył go na bok, spoglądając na mnie ciekawsko. - Co mam więcej powiedzieć?! - zapytałam głośnym szeptem, chichocząc. - Mówisz mi tyle niezwykłych rzeczy o wyspie na której mieszkam... To niewiarygodne, wspaniałe, zadziwiające...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Dotychczas widziałaś świat w lesie, który dla mnie jest obcy. Pamiętaj, że choć znam tajniki wyspy, to tylko twoje ziemie, lasy są dla mnie nie dostępne. Posiadłaś wiedzę znacznie cenniejszą niż ja przez całe życie, bo rozumiesz i znasz to co dla wszystkich innych jest tajemnicą - uśmiechnąłem się pokrzepiająco. - Pokażę Ci wyspę. Obiecuję - powiedziałem czule na koniec, bo jej zachwyt napawał mnie pewną... Dobra energią. Radością. Spełnieniem, bo sprawiłem, że wilczyca patrzyła na mnie w taki sposób?
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Jego oczy tak ładnie rozbłysły, aż miało się ochotę... Ah! Co ja sobie myślę, przecież to moje serce!
Pochyliłam się w jego stronę, sięgając swoimi wargami jego ust i z cichym pomrukiem zachwytu pocałowałam go, najpierw delikatniej, potem jednak głębiej. Jego pocałunki były idealne. Zapewne nie mogłam mu tego pwiedziec, bo Jasper uważał, że ideal nie istnieje, a jeśli istnieje to na pewno jest jego przeciwieństwem co było straszną głupotą, skoro był moim idealnym sercem.
Wzięłam dłoń na jego kark, pogłębiając pocałunek, pozwalając sobie wsunąć język w jego usta, posmakować go bardziej. Miałam na to wsyztsko ochotę przez cały, cały, cały czas. I myślałam,że będzie trochę tak jak jest gdy wilki znajdowały serca w wasze. Wtedy... Ah, wtedy te pary znikały w lesie na długie godziny. I niby nikt nie mówił nic, ale wszyscy wiedzieli dlaczego.
Ale miasto miało swoje zasady, wszystko jakoś tak działało na opak do tego, co już wiedziałam, więc musiałam się nieco przestawić. Ale co poradzić na to, że moje serce mnie tak ciekawi, tak zachwyca! To przecież naturalne jak oddychanie.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Cóż, myślałem o takich głębokich pocałunkach już od kawiarni, więc nie miałem oporów kiedy przystanęła się. Odłożyłem album ze zdjęciami na bok by zaraz moc oburącz ująć wilczyce w talii, by przysunąć ją do siebie. Pocałunki były naturalne, od łagodniejszych, przez te z pomrukami, aż po te głębokie, gdzie nasze języki badały wzajemnie usta. Kły wysunęły się same, jednak nie przeszkadzało to wilczycy, wręcz przeciwnie, było dla niej jasnym jak dla mnie jej merdanie ogonem, że jestem podekscytowany i szczęśliwy. Silne emocje tak działały, a sprawianie mi radości cieszyło wilczyce jeszcze bardziej.
W tej ustronnej części biblioteki, wśród książek, muszę przyznać że nie sądziłem że przyjdzie mi czuć się tak podekscytowany, ale cóż... Właśnie tutaj z Alią wszystko było mozliwe. I podobało mi się to...
Zsunąłem dłonie niżej na jej pośladki by przesunąć ją na moje kolana, by była jeszcze bliżej.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline