Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Lubię się obijać - oznajmiłam, gdy już przełknęłam wszystko z ust. - Cóż, uważam to za dosyć ważną część dnia, trochę obijania zawsze jest na plus dla samego siebie. - Wzruszyłam ramionami. - Wiem że za dużo to nie zdrowo ale chyba obijanie to nie przestępstwo w mieście? - zapytałam uśmiechając się jednym kącikiem ust i odkładając łyżeczkę która jadłam.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokręciłem głową.
- Nie, skąd. Nawet powiem więcej, tu jest wiele cudownych miejsc do obijania się - zaśmiałem się szczerze. - Na przykład taka kawiarnia. Mogę trącić całe dnie czytając gazety lub książki i tylko domawiać co jakiś czas więcej kawy - zaśmiałem się szczerze. - Albo biblioteka? Skryć się między półkami gdzie nikt nie chodzi i oglądać albumy zdjęć z całej wyspy, ale i także kondynentu ludzi - westchnąłem cicho. - Najpiękniejsze techniki obijania. A jak poznasz jeszcze bar to zupełnie pokochasz słodkie lenistwo, poznawanie nowych ludzi i spędzanie czasu w pięknych miejscach. Lubię obijać się aktywnie. Leżeć na trawie też polubiłem, ale to zupełnie co innego. Polubiłem leżenie na trawie bo Ty tam byłaś...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się i kiwnelam głową.
- Cóż, ja leżenie na trawie na pewno postawie na piedestale mojego obijania się, bo w kawiarni jest jednak... Dużo. Przynajmniej na razie. Bo przez te wszystkie bodźce moje zmysły są strasznie przytłoczone... Nie wiem czy dobrze to tłumacze... - Zagryzlam wargę, rozglądając się po lokalu. - Dużo wszystkiego, głosów, zapachów... Żeby porządnie się lenić musiało by być tego sporo mniej. Teraz mój mózg pracuje na pełnych obrotach.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokiwałem głową ze zrozumieniem.
- Wiem o czym mówisz. Początkowo jak tu przychodziłem, też nie mogłem się skupić. Ale zapewniam cię, to z czasem minie - powiedziałem czule i uśmiechnąłem się lekko. - W bibliotece będzie łatwiej, mniej bodźców i możesz skupić się tylko na mnie - zaśmiałem się pod nosem. - Uwielbiam być w centrum uwagi, nie ukrywam... Ale wiesz, raz na jakiś czas możemy jechać na jakąś polanę, położyć się nago i... odpocząć. Okej?
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Okej, bardzo się cieszę że to proponujesz - szepnęłam, szczerze zachwycona tym pomysłem. Westchnęłam,zerkając na pusty talerzyk i nasze prawie wypite kawy. - Czy... Możemy już ruszać dalej? Czy wolisz tu jeszcze trochę posiedzieć? - zapytałam grzecznie bo nie chciałam go pospieszać, jednak ciężko mi było ukryć ekscytację wywołaną na wspomnienie o tej wielkiej bibliotece!
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Dopiłem swoją kawę i skinąłem głową na jej propozycje.
- Możemy iść dalej, biblioteka nie jest daleko, w sam raz na spacer - przyznałem i uśmiechnąłem się lekko wstając od stolika. - Zapraszam panią ze mną, w trakcie spaceru pokaże ci jeszcze kilka niesamowitych budynków i rzeźb - uśmiechnąłem się lekko i zaoferowałem swoje ramię. - A wracając możemy minąć świątynie Wielkiego Wilka, wiem że dla wilkołaków było to tak ważne by móc celebrować i odwiedzać takie miejsce, może tobie też się spodoba - uśmiechnąłem się lekko.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Macie w mieście takie miejsce? - zapytałam zaskoczona. - Hm, odniosłam wrażenie że... - przerwałam jednak, zatrzymując i zerkając na nasz stolik. - Jasper, a nie powinniśmy posprzątać po sobie? - upewniłam się, spoglądając na niego lekko zagubiona. On jednak zapewnił mnie,że możemy zostawić tak naczynia, że tak to wygląda. Dlatego kiwnelam głową i znów złapałam wampira za ramię, ruszając do schodów. - Hm, w porządku, o czym to ja... Ah tak! Świątynia Wielkiego Wilka. Chciałam pwiedziec, że odniosłam wrażenie, że ludzie lubią swoje własne zasady a naszych nie. Tak jak na przykład brak magii w miejscach publicznych. To trochę bez sensu, przecież sama wyspa jest magiczna - bąknęłam, gdy zeszliśmy na dół. Pomachałam do dziewczyny przy kasie a ona uśmiechnęła się do mnie szeroko. To było miłe, podobało mi sie.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Nie do końca. Ludzie w miastach mieszanych przystosowują zasady do siebie. Tym samym następuje zatarcie różnic - wzruszyłem lekko ramionami. - Ale w prawie ludzi następuje też coś takiego jak wolność wyznania, wilkołaki wyznają Wielkiego Wilka,więc ludzie przytakują na powstawanie czegoś takiego jak świątynia. Z tego co mi mówił Currie, to świątynie wyglądają jak po prostu miejsce zrzeszające wszystkie wilkołaki mieszkające w mieście... Może tam mogłabyś dostać wsparcie w znalezieniu pracy - zauważyłem. - Nie jest to wataha, podejrzewam że wszystkie wilki są tutaj tak jak ty Omegami. Ale na pewno jakieś wsparcie i wspólnota...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Zabawne... Kiedyś miano omegi dostawał samotny wilk, a teraz omega wcale nie musi być taki strasznie samotny - bąknęłam pod nosem, uśmiechając się krzywo. - Nie należę już do watahy ale mogę poprosić o pomoc innego wilka mieszkającego w mieście i jest duże prawdopodobieństwo że mi pomoże. Dziwne. No bo wiesz, wilki z poza watahy są jakby... Wrogami. Mówiłam ci już chyba, że watahy się nie lubiły między sobą? Wilki dużo walczyły, nadal potrafią między sobą walczyć...
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
-... Ale czasy się zmieniły - westchnąłem ciężko. - Po przybyciu ludzi... Wszyscy musieliśmy się zmienić. Dostosować do zwycięscy wojny - mruknąłem. - Watahy przestały być takie małe, przez kurczące się lasy zaczęły się one łączyć w coraz większe, niektóre otworzyły się na współpracę co... No nie zdarzało się. Czarodzieje którzy niegdyś mieszkali w wioskach, teraz wznoszą wielkie, szkalne miasta. Kto ponad trzysta lat temu pomyślałby, że w jednej ławce na uczelni będzie mógł siedzieć wampir, czarodziej i wilkołak, a wilki zaczną odnajdować swoje serca w wampirach - uśmiechnąłem się słabo i westchnąłem jeszcze raz. - Teraz nawet Omegi chcą dla siebie dobrze, oferują pomoc w realiach tak dziwnych jak miasto - podsumowałem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Bardzo dziwnych - przytaknęłam i zamilkłam bo skupiłam się na otoczeniu. Gdy szliśmy rozglądałam się na wszystkie strony jak mały ciekawski szczeniak, ale właśnie tak czułam się w mieście, jak dziecko, które nigdy nic nie widziało a teraz chce zobaczyć wszystko na raz i to najszybciej jak to tylko możliwie. Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem. - Idziemy już prosto do biblioteki? - upewniłam się, zerkając na Jaspera.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokiwałem głową z uśmiechem i wskazałem jej jeszcze na kilka rzeczy idąc ulicą. Na przykład na mijany przez nas ratusz, gdzie wyjaśniłem, że pracuje mój ojciec, czy też teatr który minęliśmy, wyjaśniłem, że kiedyś mogę ją tak zabrać, czasem wystawiają nawet sztuki pisane przez istoty. Na koniec wskazałem jej też świątynie Wielkiego Wilka. Nie była z drewna, z zewnątrz nie różniła się niczym od zwykłej ludzkiej zabudowy, ale przed jej wejściem stał trewniany posąg Wilka ze szczenięciem. Miało to chyba jakiś wyraz symboliczny.
- I już zaraz biblioteka... To ten duży budynek na końcu ulicy... - wskazałem na kolejny obiekt.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Wow, to jest biblioteka?! - zapytałam zaskoczona,spoglądając na naprawdę wielki budynek. Znaczy... Był duży jak każde inne, podobny D wsyztskiego co było w mieście, z cegły i z dachówkami i tak dalej... Ale jak na bibliotekę był spory. Nasza biblioteka była jednopiętrowa, i miała trochę Polek i miejsce do nauki, gdzie w ciszy można było przyswajać wiedzę i uczyć się. Nasi medycy głównie tam siedzieli. Ale ja zawsze wolałam wspiąć się na jakieś drzewo czytając książki przygodowe. - I ile pięter ma biblioteka? - dopytywałam.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Dwa odparłem z jakąś nutką dumy, że pokazałem jej coś co było niesamowite. - Na pierwszym są standardowe książki, lektury szkoleń, najnowsze wydania, czy jakieś popularne... Oraz wielka przestrzeń do nauki, ławy, wielkie stoły, kilka komputerów... Na piętrze są książki starsze, albo albumy zdjęć lub obrazów. Łatwo się tam zgubić, ale dzięki temu jest bardzo kameralnie - uśmiechnąłem się lekko i wskazałem na dach. - Można powiedzieć, że tam mieści się drugie piętro i są tam... Książki na które obłożono jakieś ograniczenia. Wstęp ma tam niewiele, rzadko istoty w ogóle mogą tam być - westchnąłem cicho. - Niektórzy mówią, że ludzie ukryli tam teksty kultury istot sprzed wojny, albo nawet księgi magii tak potężnej, że znając ją, istoty mógłby stać się zbyt potężne - wyjaśniłem, ale zaraz wzruszyłem ramionami. - Ale ja sam nie wiem, nawet nie próbowałem tam wchodzić, mam za niski poziom wtajemniczenia - parsknąłem pod nosem. - Okej, ale na parter i pierwsze piętro możemy wejść bez problemu, chciałem Ci pokazać album zdjęć z całej wyspy, oraz z kontynentu - uśmiechnąłem się lekko i ścisnąłem jej rękę podekscytowany.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się szeroko, kiwając głową. Nie mówiłam za dużo i starałam się nie wypytywać głupio bo Jasper tłumaczył mi wszystko powoli i w odpowiednim czasie. Czasem tylko gdy czułam że zaczyna kompletnie inny temat wracałam pytaniem szybko do starego i... Miałam wrażenie że on naprawdę był szczęśliwy z powodu tego, że może mi opowiadać o tym wsyztskim. Weszliśmy do środka i przechadzaliśmy się między półkami, pokazał mi cały parter a potem weszliśmy na piętro. Mnie ciekawiło to drugie piętro ale cóż... Skoro on nie mógł tam wejść, a mieszkał w mieście od dłuższego czasu to tym bardziej ja nie będę mogła. Ehh...
- I w tej książce... Em, znaczy się albumie będą mapy Atlantis? I granicę? Te stare też? - dopytywałam, gdy Jasper szukał odpowiedniego tytułu, wodząc wzrokiem po regale, przed którym staliśmy już kilka sekund.
Za to ja wpatrywałam się w moje serce, które skupione szukało książki. Jemu naprawdę zależało, by mnie zainteresować... Serce mi rosło od tego widoku. Nic nie sprawiało zakochanemu wilkowi tyle szczęścia co widok jego serca tak zaangażowanego w sprawę.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- Tak - odparłem z lekkim uśmiechem, szukając wzrokiem albumu, który przeglądałem już wiele razy. - Są stare podziały granic, oraz ważniejsze lokacje, takie jak stolica królestwa wampirów, czy klasztor kapłanów magii... - mówiłem dalej, ale palcami próbowałem wyszukać grzbietu odpowiedniej książki. - Mam - mruknąłem i wyciągnąłem dość spory album. Był już stary, ale przez to, że tak rzadko po niego sięgano, wyglądał naprawdę dobrze. Uśmiechnąłem się szeroko (bez kłów) do Accali i w wąskim przejściu między regałami gdzie szukałem książki, zsunąłem się na podłogę, wygodnie siadając. - Chodź, siadaj. I tak nikt tu nigdy nie zagląda - parsknąłem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Zachichotałam i przysiadałam się bez zająknięcia obok mojego serca, wtulajac w jego ramię.
- Mamy tą alejkę tylko dla siebie... Podoba mi się. Jest cicho i spokojnie. Choć zamiast szumu drzew, słyszę szumy z ulicy ale to też całkiem przyjemne. Prawie jak na polanie - szepnęłam, uśmiechając się miękko i spoglądając na album. - Mów wszytsko, naprawdę, będę cię słuchać uważnie.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
To było zabawne gdy tak się wtulała w moje ramię, ale szczerze mówiąc podobało mi się to tak bardzo, że nie myślałem o całej reszcie, skupiłem się tylko na tej chwili, na siedzeniu w bibliotece, wśród książek, w waskiej alejce. Alejka tylko dla nas, hah... Otworzyłem książkę i z uśmiechem pokazałem jej pierwsze obrazki, podziałem wyspy na trzy części.
- Nikt nigdy nie odkrył jak wytworzyły się te granice, tak jak nieznane są nam pierwsze rodziny królewskie wampirów. Wiadomo jednak, że centralną część, od północy po południe zajmowało właśnie królestwo. Zachód wyspy był pokryty całkowicie lasem, na północy wilki mieszkały w łańcuchu górskim, przebiegającym niemal poprzez całą północ... A im dalej na zachód tym więcej bagien i coraz dzikszych lasów... Nigdy nikt nie zbadał najdzikszych borów, nadal żyją tam dzikie wilki, być może znające tajniki magii sprzed wieków. Nigdy nie doświadczając zmian, odcięci i ukryci... - mówiłem to, przesuwając palcem po wielkiej mapie z pierwszych stron, a potem na przybliżeniu każdej z części dawnych ziem. - Tutaj rozpościerały się ziemie wampirów. Uprawy, rekreacja, zdobywanie krwi czarodziei, aale... Królestwo było zorganizowane znacznie lepiej niż inne rasy, miało jednak też wojny domowe... Nie mniej umieli handlować z magami, a nawet wilkami. Byli zorganizowani, pod przywódctwem króla i królowej, najpotężniejszych wampirów... - odwróciłem kolejną stronę. - Oraz magowie... Żyjący w dzikich wsiach, uprawiający dziką, naturalną magię. Ciekawscy świata, wielcy myśliciele i artyści, konstruktorzy... Żywe generatory magii, w których żyłach płynęła. Nie mieli władców, mieli za to Kapłanów, najpotężniejszych magów, parających się tajemnicami sztuk magicznych... Świat wtedy był zupełnie inny - westchnąłem rozbawiony i porzuciłem kolejne strony na obecny podział administracyjny. - To już mapa po przybyciu ludzi i podziale ziem po wojnie. Hmm zajęli dużą część ziem wampirów, oraz część magów. Wilkołaki wycofały się bardziej na zachód, a ten wątły skrawek ziem wampirów już nigdy nie będzie przypominał dawnego królestwa - powiedziałem i po odchrząknięciu przesunąłem książkę bardziej na kolana Accalii, byśmy wspólnie oglądali już zdjęcia.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Księga zawierała informacje dotyczące czasów zaraz po wojnie i musiała być spisana przez ludzi, bo nie było w niej ani jednego złego słowa na nich. Jasper wyjaśnił mi, że księgę spisiwali magowie, co świadczy o różnych dopiskach, które dla mnie wyglądały bardziej jak znaczki, co jednak okazało się być drobnymi dodatkowymi dopiskami w starym języku, którego używali kapłani. To było dla mnie naprawdę magiczne.
- I ludzie... Sprawdzili wszystkie te księgi i podzielili je na te, które wolno nam czytać i na rektorem nie...? To kompletnie bez sensu! - bąknęłam cichutko.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Westchnąłem ciężko, przeglądając kolejne zdjęcia, teraz już fotografię zrobione w terenie, w różnych zakątkach Atlantis.
- Kapłani zostali wytępieni pierwsi ponieważ byli zbyt potężni. Podejrzenie, że w zamkniętych częściach biblioteki są księgi ich zaklęć, albo jakieś kroniki, albo badania... To możliwe. Cóż.. - pokręciłem głową. - To skomplikowany temat, ale tak, ludzie posegregowali historie na wygodną i niewygodną. To nie jest bezsensu, to po prostu cenzura historii, zatracanie własnej kultury... Tak podbija się ziemie... - pokręciłem głową. - Ale nie wolno mówić o tym na ulicach, a dopiero gdy skryjemy się między regałami w bibliotece.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline