Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak, tak, pracowałam w zakładzie krawieckim. Robią to kobiety, mężczyźni zajmują się bardziej siłowymi rzeczami, choć miałyśmy w swoim zespole jednego wilka. Szył odświętne ubrania, miał naprawdę niezwykle oko do strojów. Ja szyję raczej przeciętnie, nic nadzwyczajnego. - Wzruszyłam ramionami, spoglądając w stronę lecącego dużego kubka, mniejszej filiżanki oraz talerzyka w naszym kierunku. Nasze zamówienie wylądowało spokojnie na stoliku, za to numerek od razu uniósł się w górę i odleciał w stronę schodów. - Niesamowite - wymamrotałam, spoglądając nadal w stronę schodów. - Hm, szycie to raczej żmudna robota. Tak samo jak szydełkowanie, czy robienie materiałów i nici. - Wzruszyłam znów ramionami,wracając wzrokiem do Jaspera. - I o co jeszcze pytałeś? - Zmarszczyłam brwi nie mogąc już sobie przypomnieć. - Troszke się rozkojarzylam.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
- O rodzinę. Czy masz rodzeństwo i takie tam... No i z tego co mówisz, rozumiem, że jesteś blisko z tatą, prawda? Zależy ci na jego zdaniu i opinii - zauważyłem i uśmiechnąłem się miękko, przyglądając się swojej kawie, oraz jej fascynacji. Hah, o to mi po części chodziło, prawda? Zafascynować ją, pokazać miasto od tych kilku pięknych stron.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Mam jeszcze trójkę rodzeństwa, ale sama jestem najstarsza i oni się raczej trzymali siebie, a ja siebie. W sensie... Między mną, a moja siostra są 4 lata równicy. Potem jest brat, 5 lat ode mnie młodszy i najmłodsza siostra, ona jest 7 lat ode mnie młodsza - wyjaśniłam, starając się jakoś nie rozwodzić na temat rodzeństwa. - A z tatą... Tak, z tatą mam świetny kontakt. Odkąd przestaliśmy sobie wytykać różnice a zaczęliśmy dostrzegać nasze podobieństwa... Kocham go, oczywiście że mamę też kocham, to jest naprawdę oczywista oczywistość ale... Z tatą łączy mnie tata wyjątkowa więź. Gdy płakałam, denerwowałam się albo coś mi nie wychodizli to zawsze on do mnie przychodził, by sprawdzić co u mnie. Doradzic, czy pocieszyć... Stał się tym silniejszym autorytetem, gdy mama mnie pouczała nie czuła tego tak mocno, jak gdy on mnie pocieszał. Można powiedzieć, że jego opinia zawsze była dla mnie ciupek ważniejsza niż mamy. - Uśmiechnęłam się radośnie na wspomnienia o tacie, sięgając palcem do pianki a następnie oblizując opuszek.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
O rany dlaczego ona musiała być taka seksowna we wszystkim co robiła? I jak się oparła to jeszcze jej... Jasny gwint, skup się Jasper!
- Rozumiem - mruknąłem, kiwając głową. Chwilę milczałem trawiąc wszystko co powiedziała i układając sobie w głowie, by przez chwilę odciągnąć samego siebie od myśli, których mieć w tej chwili nie powinienem. - Czwórka rodzeństwa? Huh to sporo. Ale chyba wszystkie wilki mają dużo rodzeństwa, co nie? - uśmiechnąłem się lekko. - W sumie... Muszę przyznać, że ciekawiło mnie jak to jest mieć rodzeństwo. Wśród wampirów nie ma takiego modelu, wampirzyce w ogóle są oporne by zostać matkami, a wampiry ojcami. Przynajmniej zazwyczaj. Ja miałem zawsze tylko ojca, on akurat starał się jak tylko mógł być przykładnym tatą. Matki nigdy nie poznałem, podobno zmarła niewiele długo po moim narodzeniu...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Przykro mi z powodu mamy - odparłam spokojnym głosem jednak nie ze smutkiem czy żalem, a z delikatnym uśmiechem. - Na pewno byłaby dumna widząc, na jak dobra istotę wyrosłeś - szepnęłam. - Matki w ogóle kochają za wszystko i mimo wszystko - zapewniłam go, lekko kiwając głową. - Hmmm... Moja rodzina nie jest największą jakie są u nas ale raczej jesteśmy przeciętną. Nie wiem jak ci opisać jak to mieć rodzeństwo... Jest głośno, tłocznie, trzeba się nimi opiekować jak rodzice są zajęci, ale na szczęście nie długo, bo szybko umieją się same sobą zająć. - Wzruszyłam ramionami. - Myślę że fajnie jest być najmłodszym dzieckiem, wszystko się mu wybacza bo jest takie małe i niesforne. A od starszych się dużo wymaga... Przynajmniej ja miałam zawsze takie odczucie.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Małe jest malutkie i zawsze będzie malutkie. Nikt nie weźmie go do końca na poważnie, a ty... cóż, w oczach rodziców musiałaś szybko dorosnąć - uśmiechnąłem się lekko. - Głośno i tłocznie... Hm, nie może być tak źle. Chociaż... Hm wasze chaty w lesie są budowane przez was? Pewnie nie wszystkie są takie duże. W końcu... huh razem z tobą i rodzicami to aż siedem wilkołaków w jednym domu.. Hm, okej, to może być tłum...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Pokiwałam głową, znów sięgając do pianki, jednak zauważyłam że obok leżała łyżeczka więc zrezygnowałam z palców i zaczęłam zjadać piankę łyżeczka.
- Yhym, troszkę ale mamy wielką przestrzeń dookoła więc nie ma się czym przejmować. Większość domów wilków wygląda tak, że na piętrze są trzy, lub cztery pokoje, zazwyczaj niewielkiej, a na parterze część wspolna. W sensie kuchnia, salon, jadalnia - wyjaśniłam. - Mój dom ma trzy pokoje, jednen jest sypialnia rodziców, drugi dziele z najmłodsza siostra, a trzeci zajmuje brat z siostrą. Niektóre domy są czasami większe, ale taki standardowy to mniej więcej taki w jakim mieszkałam.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Na moją krew, dobrze że przestała oblizywać palce, bo nawet to mnie nakręcało. Pokiwałem głową, oddalając jednak tą myśl. Nie czas i nie miejsce.
- Okej, czyli... Hm to i tak całkiem spore domy - przyznałem szczerze. - W mieście wampirów, ja i ojciec mieszkaliśmy w takiej kamienicy, mniej znaczące wampiry bez rodu, albo przesiedlone zazwyczaj tam mieszkają. Wysoki sufit, trzy pokoje i osobna kuchnia oraz salon... Huh, ale teraz przenieśliśmy się do tego małego mieszkanka. Choć i tak najczęściej jestem poza domem - przyznałem szczerze. - Oh racja, wieczorem powinniśmy pójść jeszcze do baru, ale to jak już się zrobi ciemno, będzie wtedy tam fajniej - uznałem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Do baru... Hm, w porządku - mruknęłam, oblizując łyżeczkę i sięgając nią do bezy, która strasznie się pokruszyły, gdy próbowałam sobie jej trochę nabrać ale nie przejęłam się tym wcale, to co się ukryszylo zaczęłam z ierac palcami i wrzucać sobie do ust słodkie okruszki. - Mniam... Takie to smaczne - wstchnęłam z zachwytem.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Pokręciłem głową rozbawiony nad dziką wilczycą, której obce były konwenanse i zachowywała się dokładnie tak jak chciała. Była boska, ciężko było tego nie stwierdzić.
- Hm cieszę się, że ci smakuje - zaśmiałem się, biorąc łyczka swojej czarnej kawy. - W ogóle cieszę się, że ci się tu podoba. Czuję się w silnym obowiązku pokazać ci, że miasto też może być fajne - przyznałem z czułym uśmiechem, patrząc na nią uważnie.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Miasto jest zupełnie inne, ale to nic. Cieszę się że tu jestem, naprawdę się cieszę... W lesie było i dobrze i źle, byłam niemal pewna, że w mieście będzie dokładnie tak samo, trochę dobrze, trochę źle. Ale... Do wsyztskiego można przywyknąć, tak jak mówiłeś, prawda? - upewniłam się, na co Jasper przytaknął. - No... Kawiarnia jest cudowna, ciastko smaczne, a kawa... Hm, kawa! - mruknęłam, sięgając po kubek i upijając z ciekawością ciepłego napoju o specyficznym smaku. Odstawiłam kubek. - Słodka, jeszcze nie wiem czy mi smakuje - podsumowałam z lekkim rozbawieniem, znów upijając łyk.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Zaśmiałem się i pokiwałem głową ze zrozumieniem.
- Okej, rozumiem - przyznałem i pokiwałem głową. - Po prostu bardzo chciałem by spodobało ci się tu. Ale cóż... Oh, na pewno przypadnie ci do gustu biblioteka, jest na pewno większa niż jakąkolwiek biblioteka jaką znałaś - zapewniłem ją, a potem uśmiechnąłem się lekko. - Może kiedyś zabiorę cię do miasta czarodziei? To kawałek drogi stąd, ale tam też by ci się spodobało. Miasta ze szkła i magii... Huh, teraz bardziej ze szkła i metalu, odkąd przybyli ludzie, ale nadal robią wrażenie.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Sama ta kawiarnia jest niesamowicie magiczna... To jaka energia jest tu obecna... i ten słodki zapach magii, czuję się niezwykle rozbudzona przez to wszystko. - Westchnęłam z przyjemnością wymalowaną na twarzy. - Na pewno będę chciała z tobą odwiedzić miasto czarodziejów! To z całą pewnością będzie wielkie przeżycie... Ale na razie chce zostać w twoim mieście i poznać je dobrze, by poruszać się po nim bez problemu. No i wielka biblioteka bardzo mnie intryguje. Choć osobiście nie czytam za dużo... Ale z chęcią dowiem się czegoś o innych rasach, nie męcząc cię przy okazji swoimi pytaniami. - Podsumowalam swoją wypowiedź krótkim śmiechem.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się czule, sięgając swoim widelcem do dużego kawałka bezy.
- Hej, jeśli nie zauważyłaś, to muszę cię poinformować, że bardzo lubię mówić. Możesz mnie pytać zawsze o wszystko. Nie mam tematu tabu... Hm chyba, przynajmniej nie sądzę że mam - zmarszczyłem lekko brwi. - Kto wie, jesteś dla mnie swego rodzaju zagadką, czasem nie wiem czego się po tobie spodziewać, ale szczerze mówiąc to jest to... Świetne uczucie - uśmiechnąłem się lekko. - Przyjeżdżanie do ciebie na łąkę, czy myśl, że teraz jesteś tutaj... Trochę przerażające, ale jestem tym podekscytowany. Piękna zagadka, co i raz zaskakująca - zaśmiałem się cicho.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Gdybyś umiał przewidzieć każdy mój ruch czy słowo, to relacja nie miałaby sensu, bo już przy pierwszym spotkaniu wiedziałbyś o mnie wsyztsko i... Było by po prostu nudno - podsumowalam, uśmiechając się krzywo. - Nie przepadam za nudą, lubię różne różności, choć jak mam już jedno dobre zajęcie to umiem je powtarzać na okrągło. I mam gdzieś że inni uważają to za nudne, póki mi się podoba to to tobie i już.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową ze szczerym podziwiem.
- Zazdroszczę. Ja zawsze byłem strasznie wrażliwy na to co mówią inni... Znaczy wyrastam z tego i tak stosunkowo wcześnie, ale nadal czasem mnie prześladuje. Teraz kiedy jeszcze wiem, że jestem... Inny. Dlatego tą relacja, ta myśl, że Ty możesz mnie darzyć jakimś uczuciem naturalnie i w sposób tak prosty... - uśmiechnąłem się słabo. - Wybacz, jeśli zabrzmi to źle, ale to mi przynosi ulgę, że nawet w najgorszym momencie życia to twoje uczucie nie zginie...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Pokręciłam głową.
- Nie zginie - zapewniłam go. Zginie dopiero w momencie mojego ostatniego oddechu i odejdzie razem ze mną... - Możesz na mnie liczyć, wiem że teraz nie jestem w stanie pomóc ci w wielu rzeczach ale... Umiem słuchać i jestem pozytywną. I zawsze możesz przyjść poszukać we mnie oparcia a ja zawsze będę starała ci je dać, za wszelką cenę. Liczy się dla mnie twoje dobro. To nic skomplikowanego - podsumowalam chichocząc i wracając do jedzenia bezy.
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się krzywo.
- To coś bardzo skomplikowanego, piękna... Najbardziej skomplikowana rzecz jaką słyszałem. Że dla ciebie przede wszystkim liczy się moje dobro, że zawsze będziesz i... Że gwarantujesz mi to z taką łatwością - uśmiechnąłem się słabo. - Uwierz mi, to naprawdę dziwne dla mnie. Wśród wampirów nigdy nie ma pewności, że za tydzień będziesz lubiany w towarzystwie... - westchnąłem cicho. - Wybacz, porównanie nie ma sensu, po prostu... Chcę byś wiedziała ile to dla mnie naprawdę warte. Dla ciebie to takie oczywiste, a dla mnie brzmi jak szalone założenia, o których pierwszy raz słyszę. Bezwarunkowa troska...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Nie będę cię przepraszać za swoją pewność, choć wolałabym byś nie czuł się przez to nieswojo. Mogę o tym tyle nie mówić, po prostu myślałam, że chciałeś posłuchać, ale już przestanę, mogę opowiadać o czymś innym - zapewniłam go z miękkim uśmiechem. - Wampiry mają całą masę dziwnych zwyczajów. Wataha by o ciebie dbała, to jak taka duża, trochę dalszą rodzina. Myślę że każdemu spodobało by się życie w niej. Może nie na dłuższą metę... Ale na jakiś czas? Było by zabawnie, gdyby wilki przyjmowały inne istoty i żyły ze wszystkimi w harmonii, z obecnością Wielkiego Wilka, duchem pracy i wspólnoty. Nie uważasz?
Czasami warto zamilknąć, by usłyszeć głos swojego serca.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, kładąc łokieć na stole i opierając głowę na dłoni.
- Wiem, że są takie watahy. Bardziej otwarte, albo po prostu mniej zamknięte - powiedziałem. - Nie zastanawiałem się jednak jakby to było żyć w takiej watasze... Jak to jest. Pewnie nie nadawałbym się na wilka - parsknąłem pod nosem. - I nie przeszkadza mi rozmowa o tym całym "byciu sercem". Mów mi o tym jak najczęściej i jak najwięcej... Chcę wiedzieć co się dzieje w twojej głowie... Hah niegdyś, przed najazdem ludzi, gdy magii było więcej na Atlantis, wampiry umiały swoją magią rozumieć emocje, czasem nawet, te potężniejsze, mogły wchodzić innym do głowy, do myśli, do wspomnień... Teraz z tych wszystkich potężnych mocy została nam siła perswazyji... Chciałbym się dowiedzieć co czujesz, co siedzi ci w głowie gdy myślisz o mnie...
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline