Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się lekko i pokiwałem delikatne głową by nie strącić jej ręki.
- Udało Ci się je spełnić kochanie... Jesteś na lądzie, poznałaś tyle nowych rzeczy, istot, uczuć... - uśmiechnąłem się czule. - Możesz marzyć dalej, nic nie stoi ci na przeszkodzie... - dodałem czule i lekko sennym wzrokiem zapatrzyłem się na nią, zauroczony. - Jako twoja rodzina zadbam o ciebie i o każde z twoich marzeń... Rodzina się wspiera, zawsze, w każdej chwili. Dlatego masz mnie u boku
..
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- A ty mnie? - zapytałam, by się upewnić, na co Connery znów delikatnie pokiwał głową, uśmiechając się szeroko. Ciekawe czy ja kiedyś też będę się aż tak uśmiechach. I czuć aż tyle co on czuł w tej chwili. - Dbać o siebie... Hm, a więc postaram się dbać. Idziemy na górę, wilku? Powedz mi tylko, jaką książkę zabrać, byś mógł mi poczytać choć chwilkę... Bo poczytasz mi? - upewniłam się dalej, podnosząc się z miejsca zwinnie i ruszając do regału z książkami.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Tak, tak poczytam... Hm... Weź tą z czerwoną okładką, taką dużą... O tak tą - pokiwałem głową i kiedy Rissa zabierała książkę z półki ja już ruszyłem powoli do schodów na piętro. Szedłem wolno, ale na szczęście nie kiwało mną na boki. Choć gdy tylko dotarłem do pokoju, położyłem się z zadowoleniem na łóżku, gdzie zaraz też pojawiła się Rissa.
- To są bajki czarodziejów - powiedziałem miękko. - Kiedyś dostałem je od mojego znajomego, tego czarodzieja który dał Ci eliksir. Powiedział, że w jego stronach każdy zna te bajki, pomyślałem, że też chciałbym je przeczytać... Są fajne, mniej krwawe od tych wilczych - dodałem rozbawiony cicho. - I też występuje w nich Atlanta...
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Ułożyłam się na boku, wtulajac w mężczyznę.
- Przeczytasz mi coś o Atlancie? - poprosiłam, biorąc głęboki oddech. - Może być niedużo, widzę, że jesteś coraz bardziej zmęczony... To lekarstwo jest straszne, działa bardziej jak trucizna niż lek - zauważyłam z niezadowoleniem, przymykając powieki.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Bez mojego Wilka... Nie czuję się najlepiej - zgodziłem się słabo. - Bez niego, jestem człowiekiem... Wyszkolonym i wyćwiczonym, ale tylko marnym człowiekiem - westchnąłem ciężko. - Ale taką ofiarę składamy, w imię bezpieczeństwa wyspy - zauważyłem i gdy to sobie przypomniałem, zacząłem przekładać kartki. - O tym ci poczytam, jak zaczęła się współpraca wilków i magów, dzięki Atlancie. To było za czasów kiedy jeszcze Wielki Wilk żył i odkrywał jak jego stworzenia, czyli ja, reagują na różne czynniki... Mhm zaraz tu gdzieś była... Chyba też w tej historii jest o wampirach, gdy jeszcze nie były Zjednoczone królestwem, a ich władcy dopiero przyjmowali nauki od Atlanty... - mówiłem dalej, przekładając strony dalej i szukając kolorwego obrazku pięknej, białowłosej Atlanty i silnego, ciemnowłosego wilkołaka, podających sobie ręce.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Obrazki są fajne - szepnęłam, gdy wilk przestał przekartkowywać książkę. - Tak sobie wyobrazacie Atlante? - zapytałam, wyciągając dłoń i stukajac palcem w obrazek bialowlosej kobiety o niemal identycznie białej cerze. - Czy tylko czarodzieje ja tak wiza? - zapytałam zaciekawiona, jeszcze zanim mężczyzna zaczął czytać cokolwiek.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Chyba wszystkie rasy tak ją widzą... Sam nie wiem. Bardziej wiarygodne podania już dawno zaginęły... Legendy mówiły, że ma białe włosy, a jej skóra lśni, jakby magia płynęła jej żyłami - powiedziałem miękko, palcem przesuwając po kartce. - Miała być wyższa od nas, tak jak i Wielki Wilk... Ale to nadal tylko podania - westchnąłem cicho, a potem zerknąłem na Risse. - Jak wygląda naprawdę? Legendy były blisko?
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Całkiem blisko - przyznałam. - Choć to nie jest jej twarz... Ciężko mi ją opisać. Nie wiele pamiętam szczegółów z morza. Nie zapamietywalam takich rzeczy... Wiem że Atlanta jest piękną syreną, ma biały ogon, perłową, błyszczącą skórę i jasne włosy, ale nie białe, przynajmniej nie tak jak ogon, to inny kolor - zapewniłam go. - Otacza ja lekko oślepiająca auta. Gdy jest w pobliżu, po prostu się o tym wie i tyle - podsumowałam, wciąż wpatrując się w obrazek. - Ale nie mam pojęcia jak wyglądałaby jej ludzka postać. Jakie miałaby rysy twarzy. To dla mnie tak samo duża zagadka, jak dla ciebie. I innych istot z lądu.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko.
- Tylko Wielki Wilk ją poznał najlepiej... - westchnąłem ciężko, próbując jakoś myślą zjednać się z moim bóstwem. Próbować porównywać nas dwoje i znajdować cechy podobne... Odetchnąłem i popatrzyłem naa tekst. - To jak? Posłuchasz o zobowiązaniu do pomocy zawartym na wieki, między wilkami i magami? Aż od tamtych czasów ta zasada wsparcia obowiązkuje nas wszystkich.
.. - zacząłem mówić miękko, a dopiero kiedy objaśniłem wszystko po swojemu, znów skupiłem się na tekście co jakiś czas przerywając by przetrzeć skroń.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Z początku Connery czytał dosyć rozmalnie lecz im dłużej tym coraz ciężej mu było. Zaczął się w kootyms momencie bardzo zacinać, poprawiać i czuć było że jest bardzo, bardzo wymordowany czytaniem. Szkoda, bo ciekawie było słuchać, jednak musiałam dać mu te 24 godziny na regenerację po tej trutce, która nazywał lekiem.
- Dziękuję - szepnęłam, gdy skończył stronę i unioslam się do pozycji siedzącej. - Wystarczy ci już na dziś - podsumowalam, z łatwością wysuwając książkę z jego dłoni. - Pooglądam sobie obrazki, są ładne, ale ty już nie musisz mi czytać - podsumowalam, chcąc dacdk zrozumienia, że widzę jego trud i chce go skrócić.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Pokiwałem głową z raczej smętny uśmiechem.
- Musisz mi wybaczyć w takim razie - powiedziałem słabo. - Ja... Chyba się po prostu położę u twojego boku i zasnę... Gdybym był ci potrzebny to koniecznie daj znać - dodałem miękko i spojrzałem czule na Nerisse. - Kocham cię, moja piękna... Obiecuję... Że będę się czuł lepiej już niedługo... - zapewniłem ją słabym głosem, zamykając oczy i rozluźniają się na łóżku bardzo szybko.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Zasnął zdecydowanie szybciej, niż się tego spodziewałam, a gdy już to zorbil, to poczułam niepokój. Odłożyłam książkę na bok i podeszłam do drzwi od pokoju by je zamknąć na klamkę i przrlrecilam kluczyk w drzwiach. Popatrzyłam z zaciśniętymi wargami na nieprzytomnego wilka na łóżku i głośno przełknęłam ślinę.
"Może wezmę zimną kąpiel?" Pomyślałam sobie, zerkając na drzwi od łazienki. Zimną wodą mnie nieco uspoki, choć nie była to słona woda morska. Mimo wszystko poszłam do łazienki i odkręciłem kran, zaczynając napełniać wannę, ale co chwila zerkałam czy w pokoju nic się nie działo. Co miało by się niby dziać?
Długo nie wytrzymałam w wannie bo chciałam już usiąść obok mojego wilka i czuwać przy nim. Nie skupiłam się na książce. Siedziałam i przyglądałam mu się, czy wciąż oddycha tak samo równomiernie i spokojnie...
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Obudziłem się dopiero rano, nieco łatwiej było mi się wybudzać, nieco łatwiej było oddychać. Działanie ziela było coraz słabsze, nadal oczywiście nie dałbym rady się przemienić, jeszcze w tej chwili, ale czułem się już lepiej. Oh, może zaproponuję Rissie, że dziś chciałbym spędzić popołudnie w wilczej skórze...?
Właśnie, Nerissa. Leżała u mojego boku, miała lekko podkrążone oczy, co musiało oznaczać, że nie spała długo. Dlatego teraz nie drgnąłem nawet, a jedynie uśmiechnąłem się po prostu czule.
Była u mojego boku, ze mną, tuż tuż obok... Pilnowała mnie? Oh, była przesłodka...
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Sen miałam bardzo płytki, więc gdy tylko poczułam, że Connery oddycha nierówno otworzyłam gwałtownie oczy, podrywając głowę. Popatrzyłam na niego pytająco, oglądając od stóp do głów i mrugając gwałtownie, budząc się dopiero z bardzo krótkiego i wcale nie odprężającego snu. Odkąd wyszłam na ląd to była chyba moja najgorsza noc.
- Nie śpisz już? - zapytałam, wciąż mu się dokładnie przyglądając.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Przed chwilą się obudziłem - przyznałem miękko. - Za to ty powinnaś się jeszcze przespać... O rany wyglądasz na naprawdę wykończoną - westchnąłem, spoglądając na nią miękko. - Oj kochana... Czuwałaś przy mnie? - zrozumiałem w końcu i uśmiechnąłem się lekko, podsuwając się nieco wyżej na poduszkach. - Moja kochana... - mruknąłem cicho, uśmiechając się z czułością. - Musisz odpocząć... Już czuję się lepiej, siły mi wracają, a wkrótce będę mógł znów zmienić się w wilka - zapewniłem ją spokojnie.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Zmarszczyłam mocno brwi i nie odrywając od niego wzroku Pokręciłam głową na boki.
- Nie chce spać - odparłam spokojnie, podciągając się do pozycji siedzącej i przeczesując palcami rude włosy. - Jest w porządku - dodałam. - Przespałam się trochę teraz. Zasnęłam, gdy słońce wzeszło - wyjaśniłam, wzruszyajac ramionami i powoli wysunelam się spod kołdry. - Pójdę do łazienki.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się i skinąłem głową.
- Jasne. Ja pójdę po tobie... Hm, jesteś głodna? Mogę nam coś przygotować do jedzenia. Znów mam ochotę na kawał mięsa... - przyznałem rozbawiony, zerkając na moją syrenkę z uśmiechem. Z zadowoleniem sięgnąłem do jej twarzy i kiedy lekko potarłem jej policzek, przeczesałem zaraz jej włosy, zakładając pasemka za ucho Rissy. Lubiłem je te włosy... Lubiłem ją całą...
- Możemy też w spokoju poleżeć... popołudniu chciałbym się jednak przemienić. Trochę się wyszaleć - powiedziałem miękko.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Nie jestem głodna - odparłam zgodnie z prawdą. Zazwyczaj mówiłam wprost co leżało mi na zoladkum tym razem mówiłam naprawdę bezpośrednio. - Boli mnie brzuch - wyjaśniłam, wstając z łóżka. - Muszę się umysc, w nocy się spociłam - wymamrotałam. - Jak już ty zjesz, to będziemy mogli przejść się na łąkę. Wezmę kapelusz i zakryje ciało, żeby słońce mnie nie sparzyło, z chęcią posiedzę na zewnątrz - zapewniłam go, przystając w progu łazienki i zerkając jeszcze na niego, wyczekując odpowiedzi, by móc zniknąć w łazience.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Hm.. No dobrze kochana - pokiwałem głową, a gdy zniknęła w łazience westchnąłem głęboko. Chyba źle przespana noc źle na nią działała... Nie lubiłem gdy była wobec mnie aż tak obojętna, jednak z drugiej strony... Zaczynałem obawiać się, że nigdy nie będzie okazywać mi miłości w prosty sposób. Powinienem się zacząć z tym godzić, a nie nad tym zamartwiać, pomyślałem wstając z łóżka i przeciągając stare kości. Kiedy w łazience zaczęła szumieć woda, sam zszedłem na dół, by zjeść coś na spokojnie i rozbudzić się nieco czymś do picia.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Posiedziałam dłuższą chwilę w łazience, a gdy wyszłam zastałam Connery'ego kończącego swoje mięsne śniadanie. Ubrałam jego koszulkę, na krótki rękaw, grunt że zasłaniała mi ramiona. Usiadłam naprzeciwko nieco, nic nie mówiąc jeszcze przez chwile. Wilk przygotował dla mnie szklankę wody i dorzucił nawet kostki lodu. Uśmiechnęłam się lekko i odrzuciłam mokre włosy z ramion na plecy.
- Dziękuję - szepnęłam, upijając duży łyk. Czułam, że opuchlizna po nieprzespanej nocy z twarzy zeszła mi nieco po chłodnym prysznicu. - Pójdziemy na łąkę teraz, czy później? Nie wiem, czy wciąż jesteś zmęczony... Jesteś?
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline