Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Popatrzyłem na Vincenta, analizując w myślach to co powedział i chyba nie było w tym niczego, z czym nie mógłbym się nie zgodzić. Dlatego uśmiechnąłem się lekko i sięgnąłem dłonią do jego nadgarstka, pocierając po nim kciukiem.
- To chyba całkiem trafny opis jak na mnie - szepnąłem, przechylając się nieznacznie ku niemu. Zmarszczyłam lekko brwi, gdy kolejna myśl wpadła mi do głowy. - Czy Alisson wie, że ty... Nie gustujesz w kobietach, a w mężczyznach? - zapytałem w prosty, czując nagle nutę niepokoju. Bo jeśli wiedział to... a teraz znała i jego i mnie... Hmmm...
Offline
Pokręciłem głową przecząco, ze spokojem.
- Staram się nie mówić o tym - uspokoiłem go, ze słabym uśmiechem. - Oczywiście, w moim rodzinnym mieście większość wiedziała, albo krążyły jakieś plotki, dlaczego mimo wezwania, nie trafiłem do wojska... Ale tutaj póki co... to nie jest pierwsza myśl, jaka przychodzi ludziom do głowy, kiedy widzą dwójkę facetów mieszkających razem i lepiej niech tak zostanie - podsumowałem. - Ufam jej, ale jeszcze nie na tyle - skwitowałem, spuszczając wzrok na nasze ręce, trochę z nutką żalu. Bo mnie to przerażało, że coś tak pięknego jak miłość musi być schowana, musi skrywać się po kontach...
- Oficjalnie mówię o jakiejś tam "niej", ale obaj znamy prawdę - podsumowałem, już wracając do spokojnego tonu.
Offline
Parsknalem krótkim śmiechem i pokręciłam głową, wracając do spokoju sprzed paru sekund.
- Oczywiście, że znamy prawdę... Dopóki nie nadasz "jej" jakiegoś imienia, to nie będę czuł się dziwnie, ale jak zaczniesz ten twór nazywać to zrobi się naprawdę dziwnie - mruknalem żartobliwie. Wziąłem zaraz głęboki oddech. - Szczerze mówiąc to dobrze że nie wie... Sam rozumiesz. To miasto jest duże, zapewne wiele błędów z powodu różnych niedopatrzeń zostanie nam dzięki temu wybaczone, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i nie kusić niczym losu - zauważyłem, unosząc dłoń do jego policzka.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze, wtulając się w jego dłoń, która dotknęła mojego policzka. Tęskniłem za tobą Aiden, to strasznie głupie skoro byłeś obok, a jednak nie mogłem się przytulić.
- Zbyt wiele może narazić taka rzecz, szczególnie tobie, w pracy, mi w przyszłości - westchnąłem i przymknąłem oczy. - Nie ma sensu już o tym mówić, obiecuję nie nadawać "jej" imienia. Faktycznie to by było dziwne - parsknałem, przez kilka chwil próbując jednak wymyślić imię jakie przychodzi mi na myśl o Aidenie. Aiden, Aiden... Adelin? Nie nie nie! Uchyliłem powieki, patrząc na niego czule.
- Dobrze ci minął dzień? Nie jesteś zmęczony, miły? - zapytałem, z pewnym uczuciem, skierowanym do niego.
Offline
Westchnalem cicho i opuściłem rękę, za to drugim ramieniem objąłem mężczyznę, dzięki czemu byliśmy całkiem blisko siebie, a mi to naprawdę odpowiadało. Ostatnie dwa tygodnie były dla mnie dosyć... Odkrywcze. Bo zacząłem odczuwać coraz to większą i większą potrzebę jego bliskości, dotyku. Vincent przechodził tą fazę chyba na statku. Ja potrzebowałem dobrych dwóch, a może i już nawet trzech miesięcy dłużej, bo zrozumie to samo co on rozumiał już dawno.
- Już trochę jestem. Lubię jednak to, że do pracy wychodzę poniżej, niż ty zazwyczaj na uczelnię. Dziś faktycznie byłem troszkę na biegu, ponieważ zupełnie nie spodziewałem się, że zajmie mi to aż tyle czasu. - Pokręciłam głową z lekkim rozbawieniem. - A później musiałem długo posiedzieć w biurze, ponieważ omawialiśmy początku projektu i po prostu nie było mowy by wyjść. Poza tym, nie spędziłem się, bo wiedziałem, że będzie z tobą koleżanka. Naprawdę chciałem ci dać czas na spokojne wygadanie się. Ja mogę cały dzień przesiedzieć w ciszy bo mnie ta cisza po prostu odpręża. Podczas gdy ciebie zaczyna zjadac coś od środka - wytknalem mu.
Offline
- Cisza mi nie przeszkadza. Samotność prędzej - wyznałem szczerze, uśmiechając się krzywo. - Nie podobało mi się bycie tu, gdy ciebie nie było. Kiedy kładłem się spać, nie słyszałem byś pracował w swojej sypialni. Drzwi były zamknięte a nie uchylone jak zawszee. Było jakoś... Dziwnie cicho, nawet gdy włączyłem radio - przyznałem szczerze i uśmiechnąłem zawstydzony. - Ciężko mi było zasnąć, gdy wiedziałem że ciebie tu nie ma... - mruknąłem ciszej, z lekkim, nieco zawstydzony uśmiechem. Wtuliłem się w ramię mężczyzny z jakimś... Spokojem. Błogością. Spokojny oddech, mój Aiden, moja chwilka relaksu... - Wolę gdy ty jesteś... - skwitowałem jeszcze ciszej.
Offline
- I gdy hałasuje, oczywiście Vini, zapamiętam to - przytraknąłem rozbawiona, gładząc go po ramieniu i opierając policzek i jego głowę, a jego nieco przy długie kosmyki włosów polaskotaly mnie po twarzy. Dlatego zaśmiałem się cicho. - Jednak musisz odstąpić na chwilę od romantycznych wyznań i zapewnień... Ja po prostu wiem, że dzięki wizycie koleżanki poczułeś się lepiej. Przecież cię znam... Jesteś gadułą, mówisz dużo ciekawych rzeczy, ale nadal jesteś mocno gadatliwy, towarzski, lubisz wiedzieć co się dzieje. Nie wystarczy ci tak jak mi przeczytać o świątecznym jarmarku, ty musisz na niego pójść, żeby się przekonać, czy faktycznie jest taki cudowny, jak go zapowiadają - podsumowałem rozbawionym, przytaczając rozmowę sprzed kilku dni.
Offline
Zaśmiałem się cicho, wiedząc, że mówi mówi prawdę. Nie dało się ukryć, tak właśnie było. Jakkolwiek starałem się miarkować, taki już byłem.
- No dobrze, faktycznie poprawiło mi się wyjątkowo, gdy znów mogłem się rozgadać. Poplotkować, dowiedzieć się ciekawostek - westchnąłem. - Ja tu próbuję być romantyczny, a ty jak zawsze sprowadzasz mnie na ziemię... Hah, ale chybba po części to mnie w tobie urzeka - uśmiechnąłem się pod nosem. - Sprawiasz, że uczucia nie są czymś wyniosłym, a czymś ludzkim i przyziemnym... I to dobrze! Przynajmniej mnie po części cieszy - zapewniłem go, a potem uśmiechnąłem się pod nosem. - A po części lubię chwilę kiedy nie myślisz... - zagryzłem wargę.
Offline
- Oh, no tak... Miłosny patos ludzi zakochanych i czyny zamiast zastanowienia zdecydowanie są twoimi ulubionymi... - szepnąłem i westchnalem mimowolnie. Cóż, sam miałem problemy z taką wyniosłością. Dopiero gdy wytykał mi to sprowadzanie go na ziemię, faktycznie dostrzegałem to i byłem na siebie nawet trochę zły. Bo byłem ciekawy takich momentów ale te wsyztskie przyzwyczajenia były tak silne, że nie panowałem nad nimi momentalnie. Co zrobić, by zachować nastrój, ale nie wpaść w niego aż po czubek głowy a jedynie... Zanurzyć się z cichym pomrukiem?
Byliśmy tak skrajni momentami, że znalezienie przysłowiowego złotego środka wydawało się niemożliwe. Jednak...
- Ale czasami mi się zdarza... Wpaść w twoje sidła i odsunąć od siebie myślenie - przypomniałem mu, a raczej zaznaczyłem, chcąc zapewnić też samego siebie, że od czasu do czasu udaje mi się to osiągnąć.
Offline
Zaśmiałem się cicho na jego słowa.
- Tak... Czasami mi się udaje, ale ostatnanio, lecz gdyby.. Hm.. Cóż, co by nie gdybać, mamy tydzień pracujący, nie powinienem cię podpuszczać w azdeen sposób w tygodniu pracy - postanowiłem.- Widzisz, już tak nie daje się ponieść, jestem rozsądny byś się nie denerwował - mruknąłem cicho. - A z drugiej strony... Gdyby nie moje czyny... Cóż, sam raczej wiesz,, że to nie fale sprawiły że cię pocałowałem. Chyba nie zawsze jest tak źle, jak robię zanim myślę...
Offline
- Nie, oczywiście że nie... Było by gorzej gdybyśmy oboje albo myśleli za mało, albo za dużo. A że jesteśmy w tym momencie przeciwnościami to wydaje mi się... Że jakoś się to wypośrodkuje z czasem. Przynajmniej tak zakładam, mogę się mylić niestety - szepnąłem, uśmiechając się sam do siebie i gładząc Vincenta po ramieniu.
Offline
- Na pewno się wypośrodkuje... Mhm, już kilka razy było przecież... W sam raz - uśmiechnąłem się lekko na wspomnienia tych chwil uniesień, kiedy ja nie byłem romantykiem, a Aiden nie był stoikiem, a obaj byliśmy po prostu zakochani. Zagryzłem lekko wargę na to wspomnienie, zastanawiając się, czy coś podobnego przyszło do głowy mężczyźnie. Wspomniał jeszcze tamte chwile w przed pokoju? Oh kiedy byliśmy od krok od... Nadal o tym nie rozmawialiśmy. Ale chyba byłem w stanie to przełknąć...
Uniosłem lekko głowę, a gdy Aiden podniósł swoją, szybko znalazłem jego usta by pocałować go miękko, przeciągle, ale bez nacisku.
- Chciałem położyć się wcześniej, więc pójdę już do łazienki - powiedziałem miękko, gdy się lekko odsunąłem. - Wrócimy do odpoczywania w swoich ramionach, może w piątek hm? Będziemy mieć więcej czasu - zaśmiałem się cicho i mrugnąłem do mężczyzny zalotnie.
Offline
Mruknalem cicho ale pozwoliłem sobie na jeszcze jeden pocałunek, który Vincent ochoczo mi oddał, również cicho pomrukujac. Odchrząknęłam, wypuszczając go z objęć, odsuwając się kawałek.
- Mam słabość do dokładnych dat, godzin i do planowania, ale akurat to... Jakoś nie czuję się komfortowo, planując takie rzeczy. Jak czuje to czuję - szepnąłem i westchnalem cicho. - No dobrze, ale wiem o co ci chodzi... Niech kinie ten tydzień, a gdy będziemy mogli odpoczywać to odpoczniemy jakoś razem - podsumowałem, kiwając lekko głową.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową, jakoś bardziej rozweselony niż można było się spodziewać..
- Odpocznieny razem, dokładnie tak. Zresztą, to żadna dokładna data, ani dokładny plan. Po prostu sugestia, że romantyczną kolacje przygotuje na piątek, napijemy się wtedy po lampce wina, może wyciągnę cię do tańca? - zamruczałem zamyślony. - Tak sobie planuje. Po prostu. Lubię snuć plany na różne sposoby spędzania czasu z tobą - przyznałem szczerze i uśmiechnąłem się szczerze i wstałem z kanapy. - A teraz pójdę do sypialni po piżamę, by nie latać pół nagi po mieszkaniu - oświadczyłem, mrugając do Aidena i idąc do pokoju. - Ale ty zawsze możesz, sobie spacerować pół nagi, nagi.... Nadal nie wiedzę przeciwwskazań! - zaznaczyłem mówiąc nieco głośniej z sypialni.
Offline
- Ja też widzę ich coraz mniej - powiedziałem cicho, jednak kiedy zerknalem za siebie, zobaczyłem że Vincent zatrzymał się i popatrxyl na mnie ciekawsko. W jego oczach coś zaiskrzyło, a potem na jego usatch pojawił się ten szeroki, rozbawiony i pełen zadowolenia usmiechm. - Oh - wydusilam z siebie jedynie, zdając sobie sprawę, że jednak musiałem to pwoedzoec dosyć głośno, skoro mężczyzna usłyszał to tak wyraźnie. Odchrząknęłam. - No tak, brak myślenia - wymamrotałam, uśmiechając się z nutą zawstydzenia. Ale nie wycofywalem się z tych słów bo jednak była w tym prawda, nie był to żart.
Offline
- Mhm... Służy ci ten brak myślenia - przyznałem, zagryzając wargę i miałem przez chwilę ochotę wrócić. Ale tylko chwilkę, ostatecznie wiedziałem żeby dać temu czas. Zresztą... Aiden nawet po wypowiedzeniu takich słów bez myślenia, lepiej by było by jej przemyślał. Mhm i się z nimi oswoił.
Zniknąłem w łazience, gdy miałem już wszystko i z przyjemnością wziąłem ciepły choć szybki prysznic. Gdy wyszedłem, nim się ubrałem chwilkę... Patrzyłem na siebie. Na swoje ciało. Chyba byłem całkiem okej prawda? To Aiden był idealny i miał być, ja mogłem być... Nieco smuklejszy? Odpowiadało mu to? Może trochę łatwiej mu było odnaleźć we mniie kobietę? Oh nad czym ja się zastanawiam, byłem przystojny, doskonale o tym wiedziałem.
Kiedy wyszedłem z łazienki, Aiden siedział jeszcze nna kanapie z gazetą. Boso podszedłem do niego, nie siadając na kanapie, a jedynie jednym kolanem opierając się o nią.
- Dostanę buziaka na dobranoc? - zapytałem miękko, niewinnym tonem.
Offline
Podniosłem na niego spojrzenie, jeszcze zanim do mnie podszedł i śledziłem wzrokiem, zadałem głowę i uśmiechnąłem się do niego szeroko, kiedy spytał o "buziaka na dobranoc". Dobra Aiden, to było dziecinnie proste. Może jednak mógłbyś to trochę urozmaicić?
Wyciągnąłem rękę, łapiąc go za nadgarstek i przyciągając do siebie w taki sposób, że zaskoczony mężczyzna nie miał innej opcji jak usiąść mi na kolanach bokiem. Było to zdecydowanie mniej niekomfortowe niż wtedy, gdy pierwszy raz to zrobił, z zaskoczenia!, siadając na mnie okrakiem. Teraz nie dość że ja byłem przygotowany na to, to i pozycja była zdecydowanie spokojniejsza.
- Oczywiście, że tak - powiedziałem cicho, bo głośniej nie trzeba było i delikatnie przyciągnąłem go do siebie...
Offline
Poprosiłem tylko o całusa, a dostałem całą paletę emocji przy okazji. Odruchowo położyłem jedną dłoń na jego piersi, gdzie biło serce, a drugą na kark. Nie było to tak wyzywające jak moje siedzenie okrakiem, ale chyba... Cóż, Aiden sam mnie zaprosił, takich zaproszeń się nie odrzuca.
Całus był początkowo delikatny, taki na dobranoc. Potem przerodził się jednak w calusa na dobre sny, aż w końcu na dobrą całą noc... To by było na tyle ze spokojnego spania, znów pół nocy będzie mi się śnić cudowny seks z Aidenem.
- Muszę częściej prosić o buziaki - uznałem zadowolony, spoglądając na niego miękko a w dodatku byłem też dumny i pod wrażeniem.
Offline
Zaśmiałam się krótko i Potarłem dłonią po jego udzie.
- Cóż... Na pewno nie zaszkodzi o to prosić - przytraknąłem z lekka rozbawiony. Vincentowi znów błyszczały oczy,a twarz miał lekko rumianą, jak to zwykle on. - A teraz już naprawdę idź odpocząć, skoro zamierzasz jutro być pół dnia na nogach - zauważyłem, kręcąc głową na boki.
Offline
Westchnąłem i pokiwałem potulnie głową. Nie że wolałbym zostać na tych kolanach kilka chwil dłużej, ale cóż. Kiedy Aiden cofnął dłoń z mojego uda, uśmiechnąłem się słodko i też cofnąłem dłonie, wstając na równe nogi.
- Masz rację, muszę odpocząć... - mruknąłem z cichym westchnieniem. - Ale ty też nie kładź się za późno, miły - zastrzegłem od razu i uśmiechnąłem się czule. - Dobranoc, śpij słodko - dodałem swoim zwyczajem i ruszyłem krótkim korytarzem do swojego pokoju.
Offline