Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- W takim razie spaceruj tam, gdzie nikomu nie stanie się krzywda, a na pewno nie po korytarzu - uznałem miękko. - Jeszcze mogłoby ci się coś stać poważniejszego niż zderzenie z me mną - zauważyłem miękko i rozejrzałem się po korytarzu. - Wyjdź na zewnątrz pokładu? Tam jest wiele pustej przestrzeni ludzie też tam spacerują... Trochę spokojniej będziesz mogła spacerować z innymi. A najlepiej by było, gdybyś miała kogoś u boku, by zadbał, byś nie wpadała na innych - podsumowałem miękkim i pełnym troski glosem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Gdy spaceruję z kimś to zazwyczaj skupiam się na rozmowie z nim, a nie na czytaniu przy nim książki - powiedziałam, uśmiechając się niepewnie do Enzo. - Po prostu... Będę chodziła woniej - zapewniłam go, skacząc wzrokiem od ściany do jego twarzy i tak w kółko. - Na pokładzie wieje i robi mi się momentami chłodno, a korytarze są ciepłe i całkiem przytulne. Ale dziękuję ci za troskę, oficerze - dodałam szeptem. - Wymyślę sobie jakieś porządne miejsce do czytania...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Mogę się z tobą chwilę przespacerować pod rękę - zaproponowałem z lekkim uśmiechem. - Bez rozmów, tylko powolny, spokojny spacer, byś mogła równocześnie czytać książkę - dodałem, przyglądając się ciekawsko Lenie, która wyraźnie unikała mojego spojrzenia. - I tak kierowałem się na mostek, myślę, że możemy się przespacerować w tamtą stronę korytarzami - wyjaśniłem, chowając dłonie do kieszeni i czekając na werdykt, jakoś dziwnie zagubionej w tej sytuacji panience Blanchett. Jakby moje towarzystwo było jednocześnie nie mile i mile widziane... Huh.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Kierowałeś się na mostek - powróciłam po nim, spoglądając na pusty korytarz. - Hmm... Nie chcę ci znów zabierać czasu - zauważyłam, podnosząc na niego wzrok. Oczy Enzo momentalnie zmiękły i popatrzył na mnie błagalnie. - Oh, rozumiem, nie uznajesz tego za zabieranie czasu, hm, dobrze, dobrze. W takim razie... Z przyjemnością skorzystam z twojej propozycji. Może znajdę sobie jakieś miejsce na przedzie statku - podsumowałam. - Chodzę w miarę szybko...! - zapewniłam.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Robię większe kroki - przypomniałem i ofiarowałem swoje ramię dziewczynie. Następnie ruszyłem z wolna w stronę w którą zmierzałem, jednak ze znacznie szerszym i radośniejszym uśmiechem. Bo u mojego boku spacerowała piękna dama, trzymając się mnie i czytając książkę o historii kraju, którego darzyłem miłością. To było dziwne uczucie, dumy z niej wymieszane z dumą z samego siebie. Gdzieś z tyłu głowy siedziała mi myśl, że gdybyśmy poznali się przed moim wyjazdem do wojska, pewnie nie zawróciłaby mi w głowie, tak jak teraz i poprawiło mi to humor jeszcze bardziej. Myśl o tym jak wydoroślałem i jak dojrzałem do tego by naprawdę się zakochać... była pokrzepiająca.
Bolał jedynie fakt, że mój obiekt westchnień był... zaręczony, huh. Choć chyba powinienem się pogodzić z tym, że dojrzałe uczucie musi wiązać się z dojrzałych porażek... zapewne.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Przeszliśmy kawałek w ciszy, ale... Nie udało mi się podczas tej przechadzki przeczytać nawet strony!
- Szczerze powiedziawszy, chyba nie umiem się skupić na książce - przyznałam się z cichym westchnieniem. - Już mówiłam, gdy z kimś spaceruję, wolę zając się przyjemną pogawędką, a nie skupiać na swojej książce - powtórzyłam się, zamykając książkę i przyciągając ją do swojej piersi. Nieco mocniej ścisnęłam ramię mężczyzny, zaraz jednak poluźniłam uścisk. - Niech mi lepiej oficer powie, jak się mu płynie statkiem? - zapytałam radośnie, potrzebowałam rozmowy z nim. - Jako pasażerka zapewne widzę tą podróż zupełnie inaczej.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się cicho, trochę rozbawiony jej szybką zmianą zdania. Słodka, zabawna...
- Sam czuję się naprawdę spokojny. Minął pierwszy tydzień podróży i oceniam go na bardzo spokojny. Oby każdy z kolejnych był taki. Poza tym jeszcze kilka dni przed nami do pierwszego z trzech przystanków, mam wiele obaw co do nadchodzących zmian pogodowych, martwię się cały czas drobiazgami związanymi z podróżnymi, mamy na pokładzie też tak wielu znamienitych osobistości... to wielka odpowiedzialność - przyznałem z ciężkim westchnieniem. - Kapitan bardzo polega na swoich oficerach, a ja jestem już coraz bardziej zmęczony tą odpowiedzialnością i obawami. Przejmuję się pewnie odrobinę za bardzo małymi rzeczami i to wszystko... - podsumowałem, zagryzając lekko wargę. - Ale bardzo chcę dać z siebie jak najwięcej i pokazać się z jak najlepszej strony...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- To zupełnie zrozumiałe - przyznałam mu. - Masz odpowiedzialne stanowisko i chcesz wszystkich zapewnić że na nie zasługujesz, że umiesz wypełnić bezbłędnie swoje obowiązki i więcej... Też tak miewam. - Uśmiechnęłam się, zerkając kontem oka na mężczyznę. Wciąż czułam żal po naszej ostatniej wymianie zdań. To pytanie nie powinno być zadanie, a skoro już padło, powinna była bez namysł postawić się murem za narzeczonym. A to co zrobiłam... Niemal potwierdzało jak bardzo zagubiona jestem.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- To wiele dla mnie znaczy - przytaknąłem, spuszczając wzrok. - Nim wstąpiłem do marynarki... Byłem raczej złą osobą. A już na pewno nie wywiązywałem się z obowiązków - parsknąłem, z krzywym grymasem. - Chyba próbuję sobie udowodnić tą podróżą, że się zmieniłem na lepsze, że teraz będzie już tylko dobrze... Ale jak widzę, jeszcze wiele pracy przede mną - wzruszyłem nieznacznie ramionami. - No cóż. Muszę się z tym pogodzić, wziąć sprawy w swoje ręce i starać się jeszcze bardziej - podsumowałem. Zerknąłem na Lenę, ze smutnym uśmiechem.
- Kiedyś nie chciałem sprostać czemukolwiek, potem chciałem sprostać wszystkim. Teraz... muszę po prostu być zadowolony z tego kim jestem - westchnąłem ciężko.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- A umiesz w pełni stwierdzić kim jesteś? - zapytałam ciekawsko. - Chodzi mi o to, że póki nie poczujesz się... pełny? - Zmarszczyłam nos, przez parę sekund się zastanawiając. - Tak, myślę, że to odpowiednie słowo. - Uśmiechnęłam się szeroko z zadowoleniem, zawieszając wzrok na nim. - Chcę po prostu powiedzieć, że gdy poczujesz się pełny, wtedy będziesz też z siebie zadowolony. Przynajmniej... Tak sądzę - zakończyłam niepewnie. Sama nie byłam "pełna", wiec może niepotrzebnie gadałam takie głupoty. Zdążyłam jednak zauważyć, że podczas tych kilku rozmów z Enzo, on nie śmiał się ani razu z tych bzdur jakie wygadywałam, słuchał ich i spokojnie na wszystko reagował.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Westchnąłem, kiwając z wolna głową na jej słowa, by znaleźć odpowiednią odpowiedź.
- Co czyni nas w takim razie pełnymi? - zapytałem miękko, bardziej w przestrzeń niż zadając to pytanie konkretnej osobie. - Bo jeśli miłość, to zdecydowanie jestem na przegranej pozycji - zauważyłem. - Złamałem za wiele serc i narobiłem za wiele krzywd w życiach ludzkich by teraz jeszcze.... - krzywdzić ciebie. - ... To kontynuować. To strasznie skomplikowane, o całe bycie pełnym.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Tak... też myślę, że to skomplikowane, a nie łamałam niczyich serc. - Bo mam nadzieję, że twoje jest jeszcze całe, Enzo... - Nie wiem, czy to bycie pełnym od tego zależy... Próbuję sama do tego dojść, jakoś przebrnąć przez wszelkie niedogodności i cały czas szukać. Mam jednak dziwne wrażenie, że taki stan naprawdę istnieje. Choć może za dużo książek już przeczytałam... Rzeczywistość miesza mi się z fikcją, proszę mnie już nie słuchać - poprosiłam, pesząc się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Roześmiałem się jednak perliście, idąc tym spokojnym krokiem przez niemal pusty korytarz.
- Skąd, proszę mówić, to bardzo przyjemne cię słuchać - zapewniłem ją miękko. - Szczególnie, iż twój akcent jest naprawdę... Miły. Żeby nie powiedzieć zabawny - zachichotałem pod nosem. - Mówisz takie piękne rzeczy, a w dodatku w taki słodki sposób, musisz mi wybacz naprawdę. Już dłuższy czas słyszę ten akcent, ale odkąd wsłuchuję się uważnie w twoje słowa, naprawdę mocno go dostrzegam - przyznałem rozbawiony.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- To Amerykanie są zabawni z ich zachwytem nad naszym akcentem - stwierdziłam, również rozbawiona. - Mówicie w taki... Prosty i dosyć suchy sposób. Ostry - poprawiłam się. - Wasze głosy stają się miękkie dopiero wtedy, gdy wy tego chcecie, a nie na ogól. - Uśmiechnęłam się do siebie bo... moim zdaniem Enzo brzmiał miekko przy prawie każdej naszej rozmowie. Może dlatego tak bardzo go polubiłam? - Ale idzie to jeszcze zrozumieć. Znałam pewnego Irlandczyka. Nie sposób było go zrozumieć. Musiał mówić niezwykle powoli, ze wzajemnością, bo on nie mógł zrozumieć mnie. - Zaśmiałam się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się szczerze z jej opowieści.
- Moja mama jest Franzuską - podzieliłem się małym kawałkiem historii. - Do dziś mówi z takim zabawnym akcentem, mimo iż mieszka już w Ameryce dłużej niż w domu rodzinnym. Ojciec zawsze przedrzeźnia ją gdy się zaczynają kłócić o cokolwiek - zachichotałem. - Myślę że amerykański jest prosty dla wszystkich odbiorców, ponieważ to prosty język, niemal bez żadnego akcentu... Może poszczególne Stany mają odrobinę różną wymowę. Z Teksańczykiem nie idzie się dogadać - pokręciłem głową nadal roześmiany.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
To było takie lekkie. Szliśmy roześmiani i żartowaliśmy sobie z różnych akcentów, nawet swoich własnych i nawet nie zdążyliśmy się zorientować kiedy stanęliśmy przy schodkach prowadzących na mostek.
Westchnęłam ciężko. Nie chciałam się rozstawać...
- Dziękuję za towarzystwo, oficerze. To była przemiła pogawędka. Nie żałuję, że wpadłam na ciebie z takim impetem. Skoro skończyło się w ten sposób, musisz zacząć nosić ochraniacze, bo będę wpadać tak na ciebie częściej - ostrzegłam żartobliwie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Pokręciłem głową rozbawiony.
- Naprawdę nie musisz na mnie wpadać, by spędzić ze mną miło czas, bardzo lubię pogawętki przy filiżance kawy! - zaśmiałem się szczerze. - Ale w porządku, skoro chcesz koniecznie wbijać mi się w bok, zainwestuje w ochraniacze, dla tak miłych pogawędek warto - przyznałem, mrugając żartobliwie do Leny. Chciałbym by to nie był żart, byśmy mogli częściej tak... Razem spacerować...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zrobiłam kilka małych kroczków w tył... powoli... nigdzie się przecież nie spieszyłam...
- Chyba... Będziemy mogli tak spacerować, czasem - stwierdziłam, wzruszając niewinnie ramionami. - Może faktycznie nie będę na ciebie wpadać, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bo oboje będziemy poobijani. - Zaśmiałam się krótko. - Na kawę zawsze jesteś zaproszony... Czasem jadam sama śniadania - zasugerowałam, uśmiechając się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Taka kobieta jak ty, nigdy nie powinna jadać śniadań sama... Nigdy bym do tego nie dopuścił, nieważne jak zapracowany bym był. Sam robiłbym Ci śniadania...
- Może wpadnę więc jutro na śniadanie. Wypiję kawy, dotrzymam ci towarzystwa... Będziesz mogła opowiedzieć o swoim ulubionym momencie książki - zaproponowałem, wskakując na "Przeminęło z wiatrem" które tuliła do siebie. - Leniwe, poranne pogawętki... - uśmiechnąłem się lekko, zagryzając wargę z zadowoleniem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Podobało mi się to, jak zagryzał wargę. Stawał się wtedy jeszcze bardziej seksowny, choć to było niewykonalne.
- Nie wiem jak będzie jutro ale... Zajrzyj na główną salę. Jeśli będziesz miało oczywiście czas, zrozumiem, jeśli się nie pojawisz - powiedziałam z powaga, a raczej starając się zachować jej resztki! Bo to było bardzo niepoważne z mojej strony. Bardzo, bardzo niepoważne.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline