Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Być może... Sam nie wiem - wzruszyłem ramionami. - Przed wstąpieniem do wojska brałem udział kilkakrotnie w takich zabawach wyższych sfer, ale nie są one nie są w żadnym stopniu podobne do tych w trzeciej klasie - podsumowałem wzruszając ramionami i świadomie ucinając temat. Nie byłem właściwie pewien, czy chcę by Lena wiedziała, że kiedy tylko zejdę ze statku, będzie czekać na mnie ekskluzywna limuzyna. Wiedziałem za to, że wypada być bardzo miłym dla jej mamy.
- Dzień dobry, pani Blanchett - powitałem ją, skinieniem głowy i poczekałem, aż Lena puści moja ramię. - Zwracam pani córkę. Podarowałem jej kilka dni temu zioła, które miały pomóc na jej problemy z chorobą morską i chciała mi się pochwalić iż udało jej się to zwalczyć - wyjaśniłem z lekkim uśmiechem. - Jestem Enzo Brentwood, pierwszy oficer statku. Jeśli miałyby panie jeszcze jakiekolwiek problemy w podróży, proszę mi dać znać, a na pewno na to zaradzę - przedstawiłem się z szalenie uprzejmym uśmiechem i doskonałą dykcją.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Mama, jak to ona, radośnie się zaśmiała. To był typ kobiety, który na pierwszy rzut oka wygląda zabawnie i niewinnie. Była głośna, lubiła plotkować i być wszędzie gdzie się da. Także jej radość w tej chwili była ogromna.
- Oficerze Brentwood, jestem niezwykle wdzięczna! Lenka to taki chorowitek - zauważyła, spoglądając na mnie z rozbawieniem. Uśmiechnęłam się krzywo. - Ciągle coś jej się dzieje. Dodatkowa para oczu na nią to błogosławieństwo! - stwierdziła niemal ćwierkotając. Głos miała akurat bardzo ładny, mówiła dużo ale przynajmniej przyjemnie się jej słuchało. - Musi się pan zgodzić, byśmy się kiedyś umówili na popołudniową kawę - stwierdziła.
- Było by nam obu niezwykle miło - zapewniłam Enzo, kiwając mu głową porozumiewawczo.
- Niezwykle, niezwykle! - przytaknęła, nie umiejąc się powstrzymać od kolejnych słów. - Towarzystwo przystojnych mężczyzn jest zawsze przemiłe. Starość to nic dobrego - stwierdziła, kręcąc nosem w podobny sposób co ja.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się grzecznie, bo - jak mnie uczono - tak wypadało.
- Naturalnie, dam się namówić na filiżankę kawy. Jednak to może jutro, w porze deserów, teraz muszę zająć się swoimi obowiązkami i zadbać o pozostałych pasażerów - wyjaśniłem miękko, ale zaraz spojrzałem na Lenę z uśmieszkiem błąkającym się na ustach. - Oczywiście, panienka Lena ma u mnie pierwszeństwo w razie potrzeby - mrugnąłem do rudowłosej piękności, niemal zalotnie, ale zaraz z poważniejszym wyrazem twarzy wróciłem do jej mamy. - Życzę panią miłego popołudnia - powiedziałem, znów skinąwszy głową i znów rzucając pośpieszne spojrzenie Lenie, odwróciłem się w stronę schodów na niższe pokłady.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zdążyłam złapać jego spojrzenie jeszcze zanim mama złapała mnie pod rękę i pociągnęła w przeciwnym kierunku.
- Pierwszy oficer to całkiem niezła partia. Oh, taki przystojniak i zadbany, wygląda porządnie. Zapewne zawodowy łamacz serc. Czemu ja mu się wcześniej nie przyglądałam! - mruknęła obracając się, ale już nie było mężczyzny na horyzoncie (tak, też zerknęłam za siebie). - Ale będzie okazja. Miło z jego strony, że zwrócił na ciebie uwagę. Patrick jest taki zapracowany...
- Czym? - wtrąciłam się zanim zdążyłam się ugryźć w język.
- Lenko! To bardzo nieeleganckie wcinać się tak w zdanie, i to w dodatku własnej matce. Wstydziłabyś się - zganiła mnie od razu i westchnęła ciężko. - Czy miałby być teraz zajęty twój przyszły mąż? Ciężko pracuje, by zapewnić ci porządną przyszłość.
- Myślisz że... Sama nie byłabym w stanie jej sobie zapewnić? - zapytałam niepewnie, spoglądając na mamę pytająco.
Zatrzymała się i ustawiła mnie tak, byś stały do siebie twarzą w twarz, była wyższa ode mnie, ale nie jakoś bardzo dużo, więc byłyśmy prawie na równi. Spiorunowała mnie spojrzeniem.
- Po co masz go sobie sama zapewniać, córeczko? - odpowiedziała pytaniem na pytanie i delikatnie pogładziła mnie po policzku. - Przecież twoi rodzice zadbali o to, byś miała bajkowe życie. Tak?
- Tam, mamo... - przytaknęłam jej, spuszczając wzrok. Teraz czułam się głupio, przez to, że w ogóle zadałam to pytanie.
- No właśnie. Nie kombinuj. Bądź dobrą narzeczoną, posłuszną córką i promienną kobietą, a świat będzie ci całował stopy. - Mówiła to często.
Uśmiechnęłam się słabo i pokiwałam głową. Znów ruszyłyśmy do przodu. Ale ja już się nie odzywałam, mówiła tylko mama, bo.. jakoś tak... osłabłam, a słuchanie paplaniny mamy stało się jakieś ciężkie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
/dzień 5 - 9 lipca 1948 rok/
Następnego dnia tak jak powiedziałem pani Blanchett, pojawiłem się w czasie deseru na sali dla pierwszych klas, gdzie trwało leniwe popołudnie z filiżanką kawy i smakołykami. Z uśmiechem spacerowałem między stolikami, witając się z pasażerami i życząc im miłego dnia. W końcu trafiłem na stolik rodziny Leny. Między innymi też jej narzeczonego i jego rodziny. Jednak było wyraźnie widać, jak ojciec Leny (poznałem go dość łatwo) i jej narzeczony, oraz trzeci mężczyzna rozmawiają o czymś między sobą, pozostawiając kobiety w tle. Taka miała być twoja przyszłość Leno? Kolejna milcząca dama?
- Witam państwa, mam nadzieję, że podróż przepływa spokojnie - zagadałam do nich, skinąwszy głową z czapką i oparłem dłoń swobodnie o krzesło Leny.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Mama dostrzegła go pierwsza, a ja przeklinałam się w duchu, że powinnam to być ja. Mniejsza. To obrzydliwe głupie z mojej strony. Ale te myśli nie dawały mi spokoju od momentu, w którym go spotkałam.
Kobieta niemal zerwała się z krzesła by powitać Enzo.
- Oficerze Brentwood! Zapraszamy do stolika - powiedziała, w przyjaznym geście kładąc dłoń na jego ramieniu. - Jest nam niezwykle miło, że pan do nas dołączy - dodała, rozglądając się z ekscytacją po naszych twarzach.
Tata, mój przyszły teść oraz narzeczony przerwali rozmowę, by zwrócić oczy ku gorze i dostrzec naszego "gościa".
- Witamy pana w imieniu całego naszego towarzystwa - powiedział Patrick, podnosząc się z miejsca i wyciągając dłoń w jego stronę. Moje serce niemal stanęło, gdy ścisnęli sobie dłoń. - Moja przyszła teściowa w pełni ma rację. Cieszymy się, że załoga jest ludźmi, a nie jedynie widmami przewijającymi się tu i ówdzie - dodał, siadając na swoim miejscu i spoglądając na mnie kontrolnie. Uśmiechnęłam się lekko, kiwając głową.
- Mówiłam, że możesz już do mnie mówić mamo - bąknęła, również zajmując swoje miejsce i nie dając tym samym dojść do słowa Enzo. W mojej rodzinie to było ciężkie.
- To już niemal twój syn, daj mu jeszcze chwilę spokoju - mruknął tata, z lekka rozbawiony, swoim spokojnym i łagodnym tonem. Westchnął, rozglądając się. Zapewne chciał na spokojnie dokończyć omawianie sprawy. - Panie, oficerze - zaczął ponownie. - Pozwólcie, że z Zacharym przejdziemy się na papierosa - oznajmił, podnosząc się.
- Dołączę do was - oznajmiła pani Lambert. Moja mama pewnie też by chętnie wyszła ale nie chciała przegapić ani chwili z tego niewinnego spotkanka przy kawie. Zapewne będzie więcej rozmawiać z Enzo niż ja...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Oczywiście - powiedziałem, jakby mi to absolutnie nie przeszkadzało. Tak naprawdę absolutnie mnie to nie obchodziło i nie miałem specjalnej ochoty brać udziału w ich dziwnych rozmówkach. Jak na mój nos śmierdziały mi na kilometr... Ale nie mogłem dać po sobie poznać jak nieprzyjemnie było mi tu siedzieć. Szczególnie, że naprzeciwko siedział on, ten cały Patrick. Ugh. Miałem wrażenie, że jakoś dodatkowo zesztywniałem w wyprostowanej sylwetce, by prezentować się na pewno lepiej niż on.
- Mam więc rozumieć, że spędzacie państwo podróż bardzo miło, prawda? W moim interesie jest by to wiedzieć - wyjaśniłem swoje zainteresowanie z uprzejmym uśmiechem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Patrick zmrużył oczy i kiwnął głową.
- Cała obsługa jest bardzo dobrze przeszkolona i odpowiednio przygotowana. Póki co rejs jest bardzo relaksujący. I coraz to nowsze atrakcje się pojawiają. Podobno dziś kasyno będzie już otwarte - powiedział mój narzeczony, spoglądając na mnie.
Rozpromieniłam się podekscytowana.
- Już dziś? - upewniłam się, wpatrując w Patricka w niemal mechanicznym odruchu, sięgając po jego dłoń.
- Już dziś - przytaknął, uśmiechając się jedynie kącikami ust.
- Bo musi pan coś wiedzieć - wtrąciła się mama, spoglądając na Enzo, a ja przeniosłam na nich spojrzenie. Patrick jednak wciąz mi się przyglądał. Czułam się trochę... Otoczona. Ale starałam się zachowywać naturalnie. - Nasza Lena wygląda niewinnie, zachowuje się różnie, ale gra w karty jak mężczyzna. Arlo, mój mąż, a jej tata, też świetnie gra. Jak była dziewczynką, to wolała spędzać czas z nim, więc czasem pozwalał jej posiedzieć w bawialni i patrzeć na grę. Nim się obejrzeliśmy, była już świetnym graczem! - Zaśmiała się.
- Przesadzasz momentami mamo, jestem dobra ale nie aż tak. Po prostu mama nadal nie może pojąć podstawowych zasad, stąd ten zachwyt.
- Oh! - fuknęła jedynie z oburzeniem.
- Z całym szacunkiem ale Lena ma jednak rację - przytaknął mi Patrick, na co mama wywróciła oczami.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Panienka Blanchett wspominała mi o tej umiejętności, już wtedy zaproponowałem bym sam zagrał partyjkę pokera - przyznałem szczerze, uznając, że skoro przyznaliśmy już że rozmawialiśmy raz, to uda nam się wcisnąć ten temat też w tamtą rozmowę. Nie mniej... łapali się za ręce, tak odruchowo, to było dla nich naturalne. Musiałem przełknąć żal, choć zacisnąłem dłonie lekko na samo zerknięcie.
- Dziś odbędzie się otwarcie kas, od dziś, co tydzień, będzie jedna noc by legalnie rozegrać grę na pełnowartościowych żetonach. Ale obawiam się, że konkurencja będzie wysoka, więc za wczasy przestrzegam przed takim graniem. Żetony punktowe też będą dostępne.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Zdążyłaś wspomnieć - powtórzył Patrick, spoglądając na mnie pytająco i kiwając lekko głową, jakby właśnie coś do niego dotarło. - Gdy źle się czułaś pierwszego dnia - mruknął i odwrócił ode mnie wzrok. Skupił się na Enzo. - Powinienem zatem jeszcze za to panu podziękować. Narzeczona nie wspomniała, że pomógł jej pierwszy oficer.
Pochyliłam głowę, odsuwając dłoń i układając ją znów na swoich kolanach.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Wzruszyłem ramionami, jakby to faktycznie "nic nie było". Choć to nie była prawda i miałem nadzieję, że Lena zrozumie to i wyczyta między wierszami moich wypowiedzi... że cieszę się z każdego spotkania i że liczę na ich większą ilość i nic nie powstrzyma mnie, przed służeniem jej pomocą.
- To nie było nic wielkiego, staram się pomagać i troszczyć o każdego z pasażerów. Dlatego jest jeszcze drugi oficer - parsknąłem śmiechem. - Kapitan lubi mówić, że wszyscy którzy opuszczają mostek są jego oczami i rękoma, więc staram się brać swoją pracę na poważnie. Często też schodzę do trzeciej klasy, jedna rodzina z małymi dziećmi też miała problem z chorobą morską... Poradziliśmy sobie - pokiwałem głową z uśmiechem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Wyczuwam jakieś wibracje - wtrąciła się nagle od czapy mama, która siedziała i obserwowała nas jak jakiś film w kinie, popijając swoją kawę uśmiechała się szeroko. - Tylko nie wiem czy pozytywne czy negatywne.
Zaśmiałam się, chciałam tym sposobem sprawić, by każdy się rozluźnił, podobno śmiech działał.
- Oh, mamo, chyba wypiłaś o jedną filiżankę kawy za dużo - zwróciłam jej uwagę, uśmiechając się. Czemu wszystko musi zawsze wyglądać jak nienaganne przedstawienie? - Powinnaś już zrezygnować i napić się wody.
- Wina - poprawiła mnie, a ja pokręciłam nosem z teatralnym niezadowoleniem. - Z moją córką - dodała, a wtedy znów Patrick się ożywił.
- Wino o tej porze? - spytał z dezaprobatą. - Drogie panie, rozumiem, jesteśmy na pięknym statku, pod dobrą opieką ale takie atrakcje lepiej dołożyć na wieczór - stwierdził dosyć stanowczo.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Poprę w tym pana, zdecydowanie - powiedziałem miękko, choć z bólem przeszło mi poparcie czegokolwiek co wyszło od osoby, którą tak bardzo irracjonalnie nienawidziłem. Cóż... musiałem przynajmniej dobrze udawać. Poza tym... cóż mogłem zrobić? Był jej narzeczonym, niewiele mogłem zrobić z tym faktem, prócz pogodzić się z nim.
- Wino przystoi dopiero na wieczór... I damą i dżentelmenom, wiem, że wszyscy są państwo na wakacjach, ale apeluję o rozwagę i umiar ponad wszystko. Jedno większe zakołysanie się statku może zawsze spowodować jakąś niechcianą krzywdę, warto mieć się na baczności choć w drobnym stopniu - przyznałem pouczającym tonem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Mama zrobiła wielkie oczy.
- Niech pan nie mówi takich rzeczy! - nakazała. - Nikt nie będzie się upijał. Lampka wina przystoi dla zdrowia - zaznaczyła rozbawiona.
- Mamo... - szepnęłam, kręcąc głową. - Moja mama nie pija często alkoholu, tylko tak mówi ale na tym się zazwyczaj kończy - wyjaśniłam, spoglądając na Enzo. Wiedziałam, że podczas takich rozmów można się poczuć przytłoczonym. Dobrze że jednak przy stoliku zrobiło się luźniej.
- Obie mają dosyć małą tolerancję na alkohol - dodał zamyślony Patrick. Nad czym się tak zastanawiał w tej chwili?
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko rozbawiony.
- W porządku, rozumiem. Warto pamiętać po prostu o rozwadze - powiedziałem, kiwając głową i jakimś cudem czując się wyprany z tematów do rozmowy. Może to ta niekomfortowa dla mnie sytuacja? Zachowywać się porządnie, nie lustrować wzrokiem narzeczonego Leny, albo co gorsza nie wpatrywać się cały czas w Lenę... A w dodatku wymyślać tematy do rozmów. Za dużo, szczególnie, że przy stole siedziało bardzo dziwne połączenie. Zamiast milczeć i próbować wysilić się do znalezienia tematu, spokojnie zacząłem nalewać sobie do czystej filiżanki, odrobinę czarnej kawy. To była oczywiście gra na czasie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Na pewno wielu pasażerów o tym pamięta - przytaknęłam, czując dobry moment na zabranie głosu. - A jeśli nie, to tak jak wspominał Patrick, obsługa jest bardzo dobrze przygotowana. Na bardziej hucznych przyjęciach wszyscy będą mieli oczy szeroko otwarte... Hm, wszyscy trzeźwi. - Zaśmiałam się niewinnie, ciesząc się, że mogę dłuższą chwilę zawiesić wzrok na Enzo.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Na przyjęciu otwierającym rejs część złogi była naprawdę poddenerwowana - przyznałem szczerze. - To pierwszy rejs pasażerski od lat, większość z nas stacjonowała wcześniej na wojskowych okrętach i szczerze mówiąc, czuć tą nutkę obawy - westchnąłem, spoglądając na Lenę, z którą na szczęście rozmawiało mi się jak zawsze swobodnie. - Ludzie są nieprzewidywalni. Nie można ich zamknąć w kajutach, czy przypilnować wszystkich. To jednak żywe istoty, które robią co chcą na dłuższą metę - podsumowałem z rozbawieniem, unosząc filiżankę kawy do ust.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Uśmiechnęłam się słabo, rozumiejąc jego słowa. Pokiwałam lekko głową.
- Nieprzewidywalność mamy we krwi - wtrąciła się mama i jakby cała atmosfera pękła jak mydlana bańka. Spojrzałam na nią zaskoczona. Uh, niemal zapomniałam że tu siedziała. - Kobiety Blanchett mają w sobie buntowniczą iskrę - dodała dla wyjaśnienia. - Moja teściowa to mocna kobieta. - Mama zadrżała nadmiernie. Nie lubiły się z babcią. - A babka Arlo, przynajmniej takie były podejrzenia, zamordowała męża - powiedziała teatralnym szeptem.
- Prababcia nikogo nie zabiła, babcia jest cudowna i nad ruchliwa jak ty mamo, a ty jesteś w pełni normalną kobietą. Nie jesteśmy nadzwyczajne - stwierdziłam, biorąc to wszystko na rozum.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się szczerze, kręcąc lekko głową.
- Zarzuca się często kobietą ich nad wyraz emocjonalną stronę, ale jak widać przemawia czasem prawdziwy rozsądek - pochwaliłem Lenę. - To dobrze, warto zachować chłodny osąd. Ale jeszcze lepiej mieć go w umiarkowanym stopniu na wakacjach - zaznaczyłem, uśmiechając się lekko. Mimo swojej idealnej gry, cały czas czułem spojrzenie tego całego Patricka. Nie zwracałem na niego uwagi, niemal nie spoglądałem w jego stronę. Obserwował mnie, może sprawdzał mnie? Jak się zachowuję, komu przyklaskuję...? Ciekawe, czy był to typ zazdrośnika.
- Choć coś musi być w tej buntowniczej iskrze. Mając tak płomienne włosy nie można być spokojnym człowiekiem - uśmiechnąłem się pod nosem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- No nie wiem, kolor włosów mnie raczej nie definiuje...
- Oficer ma rację - stwierdził Patrick. Gdy na niego spojrzałam, okazało się, że wpatrywał się we mnie bardzo intensywnie. Jak długo to robił? W ogóle nie czułam się obserwowana...
- Naprawdę? - upewniłam się z lekka zaskoczona.
- Masz buntowniczą iskrę - stwierdził uśmiechając się słabo i zerkając na zegarek. - I nie jesteś zwykłą kobietą - dodał. - Zagadkową owszem. Ale nie zwykłą - zaznaczył, podnosząc się z miejsca. - Mój czas na kawę się skończył. Będę musiał was opuścić panie, oficerze - skinął głową do Enzo, kładąc dłoń na moim ramieniu i zaciskając na nim palce. Wyprostowałam się. - Do zobaczenia - pożegnał się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline