Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nie myślę o tobie źle, tego możesz być w pełni pewna - powiedziałem jej miękko i skinąłem głową. - Zaraz się zobaczymy, gdybyś w drodze do restauracji poczuła się słabiej, nie zatrzymuj się, idź dalej, ale oddychaj głębiej, nos i usta - poleciłem. - To ci pomoże doraźnie - dodałem i uśmiechając się jeszcze raz do kobiety ruszyłem pewnym krokiem w stronę swojej kajuty by odłożyć telegramy, które przyszły zaraz po wypłynięciu z wód portowych, a także by odszukać torebeczki herbaty ziołowej w moich kufrach.
Cieszyłem się na to, że Lena zdecyduje się choć przyjaźnić ze mną? Oczywiście. Jasne, że liczyłem na więcej, jednak... Życie na morzu nauczyło mnie cieszyć się z tego co przynosi dzień, a nie dyktować mu warunki. Cieszenie się z towarzystwa Leny było całkiem łatwą sprawą.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Dotarłam do restauracji i usiadłam przy stoliku tuż obok okna, prosząc obsługę, by je uchylili. Bez problemu się zgodzili, a ja byłam im niezwykle wdzięczna. Gdy podszedł do mnie kelner, pytając, czy chciałabym coś zamówić, poprosiłam o wrzątek w dzbanuszku, oraz o drugi dzbanuszek z czarną herbatą dla drugiej osoby oraz zamówiłam warzywa na parze z kaszą z nadzieją, że uda mi się w końcu przełknąć coś więcej niż płyny.
Odczekałam chwilę, herbatę i wrzątek doniesiono szybko i niedługo potem pojawił się pierwszy oficer.
- Zamówiłam ci herbatę, oficerze - powiedziałam, uśmiechając się ciepło. - Nie jesteś głodny? - upewniłam się, spoglądając na salę za miłym kelnerem, który mnie obsługwał.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Nie, nie jestem, ale dziękuję za troskę - przyznałem szczerze i z uśmiechem usiadłem na drugim krześle, stawiając papierową torebeczkę opsianą z wierzchu odręcznie. - To mieszanka która koi zmysły. Jako iż problem z podróżą morską ma swoje korzenie w naszym błędniku to uspokojenie go to nasz pierwszy krok. Następnie powinnaś spróbować zjeść coś lekkiego i pozostać w ruchu, by przyzwyczaić się do tego kołysania - wyjaśniłem miękko, łyżeczką odmierzając dokładną ilość mieszanki, jaką wsypałem do dzbanuszka z wrządkiem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Zamówiłam sobie coś - odparłam i zagryzłam lekko wargę. - Chyba nigdy nie miałam problemu z żołądkiem przez morskie podróże... Przynajmniej nie przypominam sobie. Ostatni raz płynęłam w dłuższy rejs gdy miałam ze 14 lub 15 lat - wyjaśniłam, obserwując jak wsypuję zioła. - Dodatkowo problem pojawił się z jakimś czasowym opóźnieniem. - Zaśmiałam się. - Ale nie musimy rozmawiać o mojej chorobie morskiej, to mało towarzyski temat.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Ale istotny, bo psuje ci samopoczucie i radość z podróży, a tych dwóch nie odpuszczę - parsknąłem śmiechem, mieszając w dzbanuszka łyżeczką, ale zaraz odkładając ją i zamykając przykrywkę. Mieszanka potrzebowała chwili by dobrze się zaparzyć, a ja w tym czasie skorzystałem i sam sobie nalałem czarnej herbaty do filiżanki.
- Nie miałem okazji złożyć ci gratulacji - zauważyłem. - Z okazji zaręczyn - dodałem dla wyjaśnienia. - Tak więc to jest cel twojej podróży do Nowego Jorku, czy tak? Nowe życie u boku ukochanego? - zapytałem i mimo iż miałem dać temu spokój, czekałem na dokładną reakcję Leny na two słowo. "ukochany" narzeczony, czy może jednak jedyny w okolicy?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Mruknęłam cicho, spuszczając wzrok.
- Nie potrzebuję nowego życia, bardzo lubię swoje... Australia zawsze będzie mi bliska. Nie wyrzeknę się jej, choćby Stany były teraz w połowie tak bajkowe jak je opisują - powiedziałam z lekka rozbawiona, przyglądając się filiżance Enzo. - Patrick i ja znamy się od zawsze, nasze rodziny znają się od zawsze. To dobrzy ludzie - szepnęłam z delikatnym uśmiechem błąkającym się na moich wargach. Podniosłam wzrok na oficera. Wiedziałam dlaczego dobiera tak temat, nie byłam naiwna. Po prostu chciałam mu wszystko wyjaśnić... Ale nie do końca też mogłam. - Coś nowego się na pewno zaczyna...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Nowe nie zawsze znaczy złe - zapewniłem ją miękko. - I być może dzięki tej drodze morskiej będziesz mogła wracać co jakiś czas do rodzinnych stron. Sam tęsknię za Nowym Jorkiem i wracam tam dopiero po pięciu latach... Tęsknota jest oczywista, w jakkolwiek pięknym miejscu byśmy się nie znaleźli - przyznałem szczerze, ale zaraz uśmiechnąłem się lekko. - Ale NY przypadnie ci co gustu. Dużo się dzieje, wszędzie ważni i pewni siebie ludzie, miasto które powstało z niczego powoli zmienia się po wojnie na naszych oczach w naprawdę coś niesamowitego. Poczujesz to, gdy dopłyniemy - obiecałem jej, jakbym sam miał sprawić, że poczuję jakąś magię.
Oczywiście nie zapomniałem o jej odpowiedzi na moje pytanie. Czyli ten cały Patric... Hah... Nadal jednak nie powinienem nawet myśleć o tak okrutnym zniszczeniu życia Lenie, jakim jest zdrada rodziny i narzeczonego.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Bardzo na to liczę - powiedziałam z nutą desperacji w głowie. Nie wiedziałam co czeka mnie w tym mieście, które było dla mnie obce... - Słyszałam właśnie o tym... Pędzie w Nowym Jorku - przyznałam. - Rozmawiałam z wieloma osobami o tym mieście. Starałam się oswoić, że będę do niego należeć i że... - ucięłam, czując ucisk w gardle. Pospiesznie przełknęłam gulę w gardle. - Hah, że zapewne już nie zawitam w Australii - dokończyłam uśmiechając się jakby nigdy nic. - To bardzo długa podróż, a w rodzinnych stronach nie będę miała już zbytnio czego szukać... Poza tym, wszystko się teraz zmienia jak szalone. Za kilka lat miejsca które były mi doskonale znane przestaną istnieć lub zostaną przeorganizowane. - Wzruszyłam lekko ramionami. - Nie obawiasz się tego? Po tych 5 latach?
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się miękko i westchnąłem ciężko, kiwając lekko głową.
- Wracam do rodziny, wiem jedynie że ona nadal jest moją rodzinną i też za nimi tęsknię. Myślę, że to wszystko z najważniejszych elementów mojego powrotu - przyznałem. - Pewnie dziwnie będzie odkryć nowe budynki, ale czy to aż tak istotne... - wzruszyłem ramionami postawiając temat bez rozwiązania. - Może uda Ci się choćby na kilka tygodni odwiedzić jeszcze Australię? Chociaż pewnie będziesz już zajęta jakąś pracą...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Postukałam paznokciem w pustą filiżankę.
- Sęk w tym, że nie wiem co będę robić - szepnęłam, uśmiechając się słabo. Rodzice i Patrick woleli, bym trzymała się z dala od firmy. A sam Patrick... Chyba wolałby mnie po prostu w domu, co nie do końca mi się uśmiechało. Ale jeszcze mnie nigdzie nie zamknął, więc wciąż mogłam na ten temat z nim dyskutować. - Nie wiem, gdzie będzie moje miejsce. Niestety - mruknęłam, krzywiąc się nieznacznie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- A jakieś... Możliwości zawodowe? - spojrzałem z namysłem na Lenę, która wydawała się przygnębiona bezczynnością. - Zainteresowania które warto rozwijać? Do NY jedzie się spełniać marzenia, plany... Może ty też spróbuj - uśmiechnąłem się miękko. - Na rozwinięcie skrzydeł nigdy nie jest za późno, ale im wcześniej tym lepiej - zauważyłem, wzruszając lekko ramionami. - Można robić tak wiele w NY. Teatr, kultura, życie maklera, kasyna... Nie ma zwykłych historii w NY, więc jaką ty byś chciała opowiedzieć, hm?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zmarszczyłam nos z nuta niezadowolenia, sięgając po dzbanuszek z moimi ziołami, jednak wyprzedził mnie Enzo i nalał do mojej filiżanki gorącego naparu.
- Przecież ci mówię, że jeszcze nie wiem - bąknęłam, czując się głupio, że muszę to tyle razy powtórzyć i zaznaczyć, jak bardzo nie mam pomysłu na siebie i swoje życie. Od zawsze byłam dobrą córką, miałam znajomych z którymi nigdy się nie nudziłam, a teraz płynęłam do USA by zostać żoną człowieka którego doskonale znam i z którym będę miała porządne życie. Można chcieć... więcej?
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Poczułem, że w jakiś sposób zraniłem dziewczynę, którą tak chciałem szanować. Zacisnąłem usta nalewając naparu do filiżanki i z powrotem odłożyłem dzbanuszek.
- W porządku, wybacz - powiedziałem spokojnie, wycofując się ze swoim entuzjazmem i chowając go na razie. A przynajmniej ograniczając.
- Na pewno... Kiedy staniesz na lądzie na pewno wszystko będzie łatwiejsze - powiedziałem miękko. - Póki co pij spokojnie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Postaram się - szepnęłam, sięgając po filiżankę i przysuwając ją bliżej siebie, ale póki co nie nawet jej nie uniosłam, wiedząc, że herbata jest jeszcze bardzo gorąca. - Jeśli jednak ty chciałbyś się podzielić swoimi ambicjami i planami na "po zejściu na ląd", to mów śmiało. Jestem dobrym słuchaczem - zapewniłam go, opierając łokieć na blacie, a brodę na dłoni.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, upijając znów łyczka herbaty.
- Wracam do rodziny, mam tam już tak jakby pracę - przyznałem szczerze, choć "tak jakby" mam przejąć wielki biznes rodzinny i być porządnym, przykładnym prezesem. - Dawno nie widziałem mojego młodszego brata, obiecał przyjechać na kilka dni do NY z akademika by spędzić czas z całą rodzinę - uśmiechnąłem się lekko. - Ale to dopiero za kilka tygodni, staram się być myślami tu i teraz.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- By być tu i teraz czasem trzeba włożyć w to dużo wysiłku - stwierdziłam, marszcząc lekko nos. - Przynajmniej ja miewam z tym duży problem. Lubię odlatywać myślami do przeszłości, oglądać zdjęcia, przypominać sobie ludzi, których kiedyś znałam, a już dawno nie ma ich w moim życiu. - Wzruszyłam nieznacznie ramionami. - Przeszłość jest bezpieczniejsza niż teraźniejszość i przyszłość - zauważyłam. - Choć jeśli wiesz, że czeka na ciebie rodzina, oraz miejsce pracy, to faktycznie można uznać taką przyszłość za całkiem bezpieczną - podsumowałam, uśmiechając się łagodnie do mężczyzny.
Pomimo że on już wiedział, że jestem zaręczona, to... Po prostu myślałam, że to przyciąganie zniknie, ale ono nadal było wyczuwalne. Ciekawiło mnie, czy Enzo też je czuł czy było to jedynie moje odczucie. Ale przecież nie mogłam go o to zapytać...
Co ja właściwie znów robiłam? Powinnam być teraz z mężem... A raczej to on powinien mi teraz towarzyszyć gdy nie czuję się dobrze...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Myślenie o przeszłości bardzo przeszkadza... No wiesz, w czerpaniu przyjemności z życia. Płyniesz luksuowym promem pasażerskim, prosto do Stanów. Masz setki możliwości zabawy, nauki, poszerzania horyzontów... - uśmiechnąłem się szczerze. - Baw się Leno, żyj... Hm no i musisz koniecznie spróbować deserów w naszej kawiarni, albo... Grasz w bilarda? Albo karty? - ciekawiłem się.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- W bilarda nie... To raczej męska gra - mruknęłam i uniosłam filiżankę do ust, ostrożnie upijając napoju. - Chyba nawet nigdy nie grałam - przyznałam się, uśmiechając lekko. - Za to karty jak najbardziej. Gry karciane są dla tych którzy potrafią dobrze dedukować, obserwować, no i mają dużo szczęścia - wymieniłam z rozbawieniem. - A mi dobrze idzie, tak więc śmiem twierdzić, że posiadam przynajmniej dwie z powyżej wymienionych. Miałam w planach odwiedzić kasyno dla zabawy. Nie chcę przepłynąć tym pięknym statkiem od lądu do lądu nie poznając go. Chyba wspominałam przy naszej pierwszej rozmowie, że chciałabym poznać każdy jego zakamarek.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Tak właśnie mi się wydawało, że tak mówiłaś - uśmiechnąłem się lekko, zadowolony sam z siebie, że dobrze zapamiętałem. - Możemy przejść się do kasyna razem. Osobiście bardzo lubię ten dreszczyk emocji i jestem całkiem niezłym obserwatorem - parsknąłem rozbawiony. - Oh, no i panuje nad wyrazem twarzy jak nikt - mrugnąłem do Leny. - Choć szczęście mi nie dopisuje ostatnio, chętnie spróbuję swoich sił wraz z tobą...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Miałam iść do kasyna z Patrickiem - odparłam, bez owijania w bawełnę. Naprawdę zależało mi na tym, by być jak najbardziej szczera w stosunku do Enzo. Jakby coś w środku mnie wiedziało, że należy mu się to. - Ale zawsze mógłbyś dołączyć - dodałam, choć miałam wrażenie, że jemu nie będzie taka opcja odpowiadać. - Nikt na pewno nie miałby nic przeciwko. Towarzystwo pierwszego oficera statku to przemiły zaszczyt.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline