Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnęłam się do niego szczerze i pokiwałam delikatnie głową.
- Gdy wrócę i przygotuję się do snu, opowiem ci o dzisiejszym dniu choć... Do teraz jeszcze zbieram myśli. Ciężko poukładać mi to w jedną całość, Enzo - szepnęłam, wzdychając cichutko i powoli podniosłam się z miejsca. Enzo wstał razem ze mną, nie puszczając mojej dłoni. Zerknęłam na nie z miękkim uśmiechnęłam. Wciąż nie mogłam się zadziwić delikatnością tak silnego mężczyzny.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Gdy mi wszystko opowiesz wszystko na głos, na spokojnie, na pewno łatwiej będzie ci o wszystkim myśleć - uznałem miękko. - Wracaj szybko - dodałem miękko, z nieśmiałą prośbą. - Chcę dziś spokojnie zasnąć z tobą i obudzić się równie spokojnie... - wyjaśniłem swoją niechęć, gdy wypuszczałem jej dłoń i po kilku chwilach spokojnie zdjąłem z siebie marynarkę i rozpiąłem guziki koszuli. Chciałem się szybko obmyć nim wróci Lena, by jak najszybciej położyć się wygodnie na łóżku.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Przeszłam się do swojej kajuty, a gdy zebrałam wszystkie rzeczy i wyszłam na korytarz zatrzymała mnie jakaś pokojówka. Po chwili przypomniałam sobie, że była to pokojówka Patricka – Kayla.
- Panienko Blanchett? - upewniła się, że ja to ja. Kiwnęłam głową, uśmiechając się do niej lekko. - Pan Lambert, narzeczony panienki, prosił panienkę o rozmowę. Poprosił mnie, abym to przekazała, gdybym na panienkę wpadła.
- Oh... Rozumiem... - szepnęłam, marszcząc nos w zastanowieniu.
- Przekazać coś? - zapłata po chwili mojego milczenia. Była ewidentnie zmęczona i chyba już wracała do swojej kajuty po pracy. Nie chciałam dłużej jej przetrzymywać.
- Powiedź, że się zgadzam na rozmowę przed południem, będę czekać na niego w kawiarni na najwyższym pokładzie. A jeśli się nie pojawię, to niech mnie nie szuka, znajdę go - odparłam opanowanym głosem, uśmiechając się do niej łagodnie i ruszyłam do przodu.
- Panienko Blanchett! - zawołała pokojówka, zatrzymując mnie. Obejrzałam się na nią. Jej oczy wypełnione był niepokojem, nie rozumiałam trochę tego spojrzenia. - Czy... -Powoli zbliżyła się do mnie, rozglądając po korytarzu i ściszając głos do niemal szeptu. - Wszystko z paniną w porządku? Potrzebuje panienka... Pomocy?
- Oczywiście, że w porządku Kayla - zapewniłam ją, uśmiechając się miękko. - Dlaczego pytasz?
- Ummm... Wiem, że nie powinnam się wtrącać w państwa sprawy, ale panienki izolacja i... - Spojrzała w dół i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mój napuchnięty nadgarstek był cały czas odsłonięty i doskonale widoczny. Automatycznie schowałam go pod materiał koszuli nocnej, którą trzymałam w rękach. - Bardzo panienkę przepraszam, poczułam, że powinnam spytać, proszę mi wybaczyć wścibstwo - odparła od razu, automatycznie się wycofując, mówiła z pokorą jakby zrobiła coś strasznego.
- Nie przepraszaj. Troska nie jest niczym złym. Ale zapewniam cię, że ze mną wszystko w porządku. Proszę... Nie rozpowiadaj tego, w porządku? - upewniłam się.
- Oczywiście, panienko Blanchett - zapewniła i dopiero wtedy się rozeszłyśmy.
Gdy wróciłam do kajuty, Enzo już siedział na łóżku. Uśmiechnęłam się do niego nieco zmęczona.
- Daj mi chwilę, najdroższy - szepnęłam, kierując się od razu do łzienki.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Masz tyle chwil ile zapragniesz, najdroższa - zaśmiałem się cicho, przedrzeźniając ją i jej najsłodsze słowa. Była taka cudowna, a teraz dosłownie cała moja. Moja... To wielka odpowiedzialność, gdy czułem jak jej serce bije dla mnie, jak jej oddech trąca moją skórę... Miałem tą delikatną osóbkę w ramionach, musiałem ją jak najlepiej chronić.
- Już odświeżona? - zapytałem, odkładając książkę, kiedy piękna kobieta wymknęła się z łazienki, i odłożyła ręcznik na rurach grzewczych, tam gdzie ja. Uśmiechnąłem się, gdy zaczęła do mnie podchodzić.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Jak widać - szepnęłam i przysiadłam na łóżku tuż obok niego. Uśmiechnęłam się, odgarniając za ucho mokre kosmyki rudych włosów. - Czuję się lepiej, gorąca woda czyni cuda - dodałam i wtuliłam się w bok mężczyzny, przymykając powieki. On westchnął cicho ale nie zwlekał z objęciem mnie. - Trochę się boję Enzo... Te wszystkie zmiany... Tak ich wiele... Czy podołam? Czy oboje im podołamy...?
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Za kilkanaście dni zejdziemy na ląd i tam wszystko się ułoży - zapewniłem ją spokojnie i czule pocałowałem w czoło. - Zrobiłaś dla nas już naprawdę niesamowicie wiele. Postawiłaś się, poświęciłaś się, zmieniłaś całe swoje życie. Zadbam o ciebie, zrobiłaś już tak wiele... pora na moją kolej. Teraz ja o ciebie zadbam i to najlepiej jak będę umiał - zapewniłem miękko. - Jestem pewien, że damy radę, naprawdę. Kiedy jesteśmy razem, niemożliwe staje się możliwe - uznałem, z przekonaniem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Pociągnęłam nosem. To chyba... Nic dziwnego, że trochę panikowałam? Prawda? Tu nie chodziło o to, czy miałam wątpliwości co do Enzo. On mnie na pewno kochał! Nie wystawiłby mnie do wiatru...! To pewne. Ale sama byłam już taka pogubiona.
- Wszystko jest możliwe... - szepnęłam, zagryzając wargę. - Moi rodzice... Chcą ograniczyć ze mną kontakt - wyznałam na jednym wydechu. - Nie chcą słuchać o tobie... Chcą jednak uniknąć... Rozgłosu. Strasznie mi smutno ale i cieszę się, że... Wciąż mogę ich nazywać "mamo" i "tato" - dodałam, uśmiechając się ze smutkiem.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Oswoją się z tym - zapewniłem ją miękko, bo sam w to wierzyłem szczerze mówiąc. Chciałem po prostu by była... w końcu szczęśliwa. - Może... jeszcze spotkamy się wraz z nimi na obiedzie, w NY? I... chciałbym by mnie jednak poznali, chcę by zrozumieli, że... będę dla ciebie dobry. Dla całej waszej rodziny - zacisnąłem usta. Ale potrzebują czasu. Muszą to przetrawić i dopiero za jakiś czas wyciągniemy znów do nich rękę - zaproponowałem miękko. Uśmiechnąłem się lekko. - Pojawią się na naszym ślubie, obiecuję to - dodałem szeptem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Otarłam pospiesznie pojedynczą łzę wzruszenia i usiadłam prosto, spoglądając na Enzo.
- Liczę na to... Ich błogosławieństwo jest... - Westchnęłam, zaciskając wargi. - Jest bardzo ważne - dokończyłam, przełykając gulę w gardle. - Poza tym... Enzo... Oni cię przecież poznali, wiedzą kim jesteś - przypomniałam, zagryzając wargę. - Myślę, że... Zdają sobie sprawę z tego, że jesteś dobrym człowiekiem. Nie chcę ich nękać i tak zawiodłam ich nadzieje... Cieszę się, że wciąż się do mnie chcą przyznawać po tym wszystkim...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Nikogo nie zawiodłaś, po prostu nie stałaś się kolejną milczącą żoną - mruknąłem, krzywiąc się. - Próba zdominowania cię była okrutna. Chciałbym byś przy mnie... Nie czuła się ograniczona. Byś próbowała nowych rzeczy, byś rozwinęła skrzydła i cieszyła się życiem takim jakim chcesz, a nie takim jakie ktoś zaplanował - dodałem z nutką powagi. - Od dzisiejszego dnia, jesteś sama sobie panią losu i jeszcze zrozumiesz jak to ważne. I zrozumieją to też twoi rodzice... Że jesteś szczęśliwa, będąc sobą, widziałem już to szczęście, gdy śmialiśmy się, czy gdy głośno rozmawialiśmy, "choć damie nie wypada"... Chcę więcej tej radości - uznałem miękko.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Przy tobie zrobiłam wiele rzeczy, których damie nie wypada - przytaknęłam, kiwając również głową jakby dla podkreślenia tych słów. - Muszę... Pogodzić się z tym co teraz mam - stwierdziłam, biorąc głęboki oddech i chwytając Enzo za dłoń. - Los podarował mi coś pięknego ale jak na złość nieprostego - dodałam, śmiejąc się krótko i muskając wargami jego palce. - Jestem wykończona kochanie... Położę się już ale jeśli chcesz dalej czytać, to sobie nie przeszkadzaj.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Też ledwie patrzę na oczy, uwierz... Po prostu... zaśnijmy razem. Nie musimy już więcej o tym śnić, skoro możemy to po prostu zrobić - dodałem i objąłem delikatnie Lenę, może już nie przez te siniaki, a po prostu, taką zwykłą delikatnością. Odetchnąłem głęboko i z czułością pocałowałem moją kochaną w skroń.
- Kocham cię. Śpij dobrze Lenko - powiedziałem jeszcze, poprawiając na nas kołdrę i zamykając oczy. Głowa zrobiła się momentalnie cięższa gdy dotknęła poduszki.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
/dzień 28 — 31 sierpia 1948 rok/
Uchylilam powieki i uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie miałam pojęcia która jest godzina, jednak byłam pewna, że musiało być wcześnie, bo w innym wypadku Enzo już by się podniósł, abbo w ogóle byłby już gotowy do wyjścia do pracy.
Teraz jednak leżał spokojnie obok mnie. Twarz miał rozluźnioną, tak są no jak ciało... Oddychał spokojnie. Wyglądał trochę jak namalowany, wyrzeźbiony... Musnelam opuszkami palców jego wargi, a wtedy on poruszył głową, wzdychając cichutko. Zachichotałam i wtuliłam się na powrót w niego. Chyba udało mi się znów przysnąć...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Obudziłem się dopiero kiedy przez delikatne zasłony zaczęło wpadać słabe światło słoneczne. Błękit nieba zwiastował piękną pogodę, a u mojego boku leżała piękna kobieta. Z uśmiechem pocałowałem Lenke w głowę, a ona zamruczała. Uśmiechnąłem się lekko, nadal obserwując ją czule.
- Jesteś jedną z najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały... - uznałem cicho, pod nosem, bardziej do siebie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- I to są pierwsze słowa po przebudzeniu? - zapytałam radośnie i zachichotałam. - To naprawdę piękne słowa - powiedziałam z zapartym tchem, wiercąc się nieco w miejscu. - Jedne z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek słyszałam - dodałam spokojnie, uśmiechając się błogo do mężczyzny. Sposób w jaki na mnie patrzył... To jedynie upewniało mnie w tym, że wszystko co zrobiłam do tej pory było słuszne. Może nie do końca odpowiednie... Ale na pewno słuszne.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się cicho i uśmiechnąłem się czule do Lenki.
- Wybacz jeśli cię zaskoczyłem, ale to była właśnie pierwsza myśl gdy cię tu zobaczyłem... W moich ramionach - dodałem i pocałowałem ją w głowę, gdy wtuliła się we mnie. Przesłodka...
- Jestem największym szczęściarzem na świecie skoro jesteśmy tu razem. Że... Tulisz się do mnie i że mamy spokojny poranek dla siebie... Hah...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Hmm... Musimy jeszcze, umm, porozmawiać na kilka tematów, ale to później, zdecydowanie nie na teraz - szepnęłam, chyba bardziej do samej siebie niż do Enzo. Eh, wciąż miałam w głowie straszny bałagan. - Wybacz - powiedziałam pospiesznie, muskając wargami jego skórę. - Hm, sama nie wiem które z nas ma większe szczęście? - zauważyłam pytającym tonem, jakby naprawdę miała istnieć odpowiedź na to pytanie, a Enzo znał dokładną odpowiedź.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Ciężko powiedzieć czy ktoś ma większe - zaznaczyłem miękko. - Po prostu... Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi. Oboje. Razem - uśmiechnąłem się miękko i objąłem Lenę. Wiedziałem że męczyło ją wiele rzeczy, bardzo wiele, na które odpowiedzi musiałem dać. Więc... Byłem gotów odpowiadać i byłem gotów to odwlekać.
- Nieważne kto ma szczęście...Jak mówiłem, jesteśmy razem w łóżku, za oknem jest piękny poranek, nikt nie musi nigdzie uciekać. Po prostu możemy... Rozkoszować się wspólnym porankiem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Wybacz... Naprawdę... - Wzięłam głęboki oddech. Miałam wrażenie, że nie potrafię się niczym rozkoszować, gdy wszystko się zmienia. Z dnia na dzień coraz bardziej odczuwałam to jako dyskomfort. Chyba... Nie lubiłam zmian. Lubiłam jak wszystko jest po staremu, jak znam wszystko wokół siebie. A teraz? Czułam się tak, jakbym stąpała po cienkim lodzie! - Już się uspokajam - szepnęłam, przymykając powieki.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Hej, Lenko... - westchnąłem cicho. - Wiem, że pewnie jest Ci ciężko. Ale jestem tu też po to by było leżej - szepnąłem miękko. - A gddy będziesz chciała mi zadawać jakieś pytania... Odpowiem. Najlepiej jak umiem. Ale teraz... Odpocznij. Za tobą długi okres ciężkich chwil. Zasłużyłaś na kilka chwil odpoczynku nim znów... No wiesz. Zaczniesz pytać i zastanawiać się nad przyszłością.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline