Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Przestań... Każdy ma swoje wady i zalety. Tak jak i twoi rodzice. Pomyśl sobie tylko, że twoje dzieci też będą kiedy myśleć, że jesteś realny, że ci nie dorównają, że nie będą mieć takiego życia jak ty... Ja swoich też zawsze idealizowałam - zapewnilam go, uśmiechając się ciepło i gładząc kciukiem po jego dłoni, która delikatnie ściskam w swoich rękach. - I... Skoro wychowali cię tacy wspaniali ludzie, to na pewno odziedziczyleś po nich to, co w nich najlepsze, co czyni cię połączeniem ich wspólnego geniuszu - podsumowalam rozbaiwoana i westchnęłam cicho. - Chciałabym ich poznać... Skąd u ciebie taką pewność, że polubili by mnie?
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Długo czekali aż się naprawdę, poważnie zakocham, aż przyprowadzę do domu kobietę, którą biorę na poważnie, którą szanuję i o którą chcę dbać bardziej niż o siebie samego. Aleee się długo nie doczekali - parsknąłem niemal śmiechem. - Ale teraz... przyprowadził bym ciebie. Przedstawił cię, powiedział jak ważna dla mnie jesteś, a ty uśmiechnęłabyś się tym najszczęśliwszym uśmiechem, pokazując jak cieszysz się, że tu jesteś, ze mną u mojej rodziny... I na pewno by cię pokochali. Choćby dlatego, że ja cię kocham. Chyba tacy są już moi rodzice - wzruszyłem ramionami.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- To niezwykle wzruszające - szepnęłam z zachwytem w głosie i westchnęłam. Dlaczego snuliśmy jedynie domysły? Chciałam mieć choć odrobinę pewnych rzeczy... - Gdy tak o nich mówisz, to faktycznie brzmią idealnie, a przez to dosyć nierealnie - zauważyłam, zagryzajac lekko wargę i wodząc wzrokiem po regale książek przed nami. - Hmmm... A ty sam byłeś... - Nie do końca wiedziałam jak o to spytać. - Rozchwytywanym mężczyzną w towarzystwie? - podjęłam temat.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Parsknąłem śmiechem.
- Bardzo - zapewniłem ją spokojnym tonem. - Ale to raczej dawne dzieje... Kiedyś byłem rozchwytywany, lubiłem być też adorowany, ale to były dawne dzieje, chyba w historii każdego mężczyzny występuje taki okres... Dzięki temu wiem, że z tobą łączy mnie prawdziwe uczucie - wyjaśniłem spokojnie i z lekkim uśmiechem. - Bo po prostu... czuję to bardzo wyraźnie - szepnąłem z uśmiechem, zagryzając wargę.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Nie podważam w żaden sposób twoich uczuć do mnie. Po prostu pytam o wszystko co przychodzi mi do głowy bo... Chcę cię poznać. Chcę wiedzieć kim byłeś i zrozumieć dlaczego stałeś się taki a nie inny. - Zmarszczyłam brwi. - Lubię... Zagłębiać się w przeszłość. Często... Odpływam do niej myślami. Dlatego o nią pytam. Dużo można z niej wyczytać. - Uśmiechnęłam się do siebie. - Możesz mówić otwarcie...! Nie będę cię oceniać. Postaram się zrozumieć.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Nie ma co oceniać, zapewniam - powiedziałem spokojnie. - Moi rodzice wysłali mnie do wojska. Ja... um po powrocie czeka mnie wiele, wiele obowiązków. Rodzice mieli wrażenie, że mimo iż znakomicie skończyłem studia, brak mi dyscypliny, powagi, opanowania... Wdzięczności. Dlatego wysłali mnie do marynarki, bym wszystkiego się nauczył. Te pięć lat w wojsku wiele mnie nauczyły i muszę przyznać, że czuję się lepszym człowiekiem, mówiłem ci - uśmiechnąłem się lekko, kiwając głową.
- Poza tym... - zagryzłem wargę. - Może ty powinnaś powiedzieć więcej o sobie...?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- O mnie? - zapytałam z rozbawionym. - Przecież już dużo o mnie wiesz... Znasz moje dziwactwa - przypomniałam mu, muskając wargami jego ramię, tak bardzo żałując że dzielił nas materiał ubran. - Lubię czytać i spacerować jednocześnie. I potrafię mówić o dziwnych rzeczach bez końca... - Znów się zaśmiałam sama z siebie. - Nie wiem co mogłabym ci powiedzieć o sobie...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Przeszłość? - zapytałem się. - Mówiłaś o niej, jakbyś była księżniczką zamkniętą w wierzy... Czyżbyś nie widziała świata zewnętrznego? - zapytałem próbując być rozbawiony, choć cicha wątpliwość zakradła się w mój głos. - Chciałbym wiedzieć o tobie też wszystko. Nieco więcej o rodzinie, o... jakichś przyjaciołach? - pytałem niepewnie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Hmmm... Mam... Dwie przyjaciółki w Australii. Ale nie wiem, czy uda nam się utrzymać kontakt przez ocean - mruknęłam, zagryzajac wargę. - Chodziliśmy we trzy na tańce i wszelkie zabawy. Na zakupy też. - Uśmiechnęłam się sama do siebie. - Lubiliśmy spędzać czas razem... Choć po nich zaręczynach nasz kontakt się zmniejszył. - Zmarszczyłam lekko brwi. - Rodziców poznałeś... Są... Przedsiębiorczy. Tara jest zamknięty, a mama mocno otwarta. To małżeństwo na bazie przeciwieństw. Ale się kochają. I są ze sobą mimo że rodzina taty długo nie akceptowała mamy - pochwaliłam się. - To... Powinni zrozumieć nas? - Westchnęłam ciężko. - Powinni... Ale czuję że nie zrozumieją...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Jeśli nie zaakceptują szczęścia córki to naprawdę zawiodą cię jako rodzice... Bardzo nie chce sobie tego nawet wyobrażać... - skrzywiłem się. - Może uda ci się utrzymać kontakt z przyjaciółkami? Może wznowią częstsze promy między Australią i Amerykom? Kto wie - westchnąłem spokojnie. - Ale... to dziwne, że zaręczyny ograniczyły ci ich obecność. No wiesz, wtedy wszyscy jeszcze bardziej zazwyczaj interesują się, ciekawią... Chcą uczestniczyć w życiu narzeczeństwa - wyjaśniłem swój punkt widzenia. - Ale, um, nigdy nie miałem okazji być zaręczony - parsknąłem pod nosem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Ja jestem narzeczoną pierwszy raz, więc też nie wiem do końca jak powinno być - mruknęłam żartobliwie, bo tak już miałam. Zawsze starałam się utrzymać pogodny ton rozmowy gdy byłam w towarzystwie, przy Enzo często przrstawałam, ale to był po prostu dobry moment na taki "żarcik",bo temat nie był zbyt łatwy. - Chcę wierzyć, że wszyscy chcieli dla mnie jak najlepiej... Sama nie wiem, jestem zagubiona - szepnęłam, wzdychając cichutko. Pogładziłam mężczyznę po nadgarstku. - Wszystko co wiedziałam zniknęło za mną gdy... Zaczęłam oglądać się na ciebie. - Uśmiechnęłam się pod nosem.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zaśmiałem się cicho.
- Nie będę z tego powodu płakał... Bo wiesz, nawet jak zniknęło wszystko co teraz wiesz, to zawsze mamy czas by dowiedzieć się nowych rzeczy. Razem - uśmiechnąłem się lekko, by poprawić jej humor, sprowadziła myśli na lepszy tor. - Uczyny się całe życie prawda? Myślę że teraz mamy bardzo ważny czas nauki... - uznałem miękko, całując ją we włosy. - Zobaczymy co z tej nauki wynikie... - mruknąłem pod nosem znacznie ciszej
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Oby jak najlepsze rzeczy - szepnęłam i zamilklam. Enzo zamruczał cicho, przytakując na moje słowa ale najwyraźniej nie znalazł na tą chwilę więcej słów. Mimo wszytsko uśmiechnęłam się i wtuliłam na powrót w niego, a on przycisnął mnie do siebie nieco mocniej, ale wciąż zachowywał to wyczucie, nie zgniatał mnie, po prostu... Byliśmy blisko.
Było idealnie.
- Mam wrażenie, że moja "dłuższa chwila" minęła - wyznałam, wzdychając ciężko, prostując się. - Chyba... Będę musiała iść - wyznałam, spoglądając na Enzo przepraszająco. - Choć przyznam ci, że jeszcze nigdy nie chciałam tak bardzo siedzieć na podłodze w bibliotece jak dziś - dodałam, uśmiechając się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową ze zrozumieniem. I żalem, bo dla mnie nie liczyła się podłoga w bibliotece tylko ona, ona obok mnie.
- Wiesz, zawsze możesz częściej się spotykać tutaj... Jest caalkiem miło... I nikt nas tu nigdy nie znajdzie - zaśmiałem się cicho dość słabo, ale próbowałem przynajmniej udawać pozytywne myślenie. Jednak... Kiedy wstaliśmy pocałowałem ją ostatni raz i znów poczułem rozdzierający ból w sercu.
- Spotkamy się... Niedługo?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Oczywiście Enzo - zapewnilam, dotykając jego policzka. - Zobaczymy się najprędzej jak to tylko będzie możliwe. Może na te tańce? - Uśmiechnęłam się łagodnie, odsuwając dłoń. - Bardzo chciałabym ich spróbować. Czuję się tak, jakbym od wieków nie dała się porwać muzyce, etykieta mi nie przeszkadza ale w nadmiernych ilościach bywa męcząca. - Zaśmiałam się.
Enzo przytaknął na moje słowa, również się śmiejąc. Skończyliśmy to spotkanie w całkiem czystej atmosferze. Rozstawianie się z grobowymi minami źle na mnie działo, na niego zapewne też...
/23 dzień — 26 lipca 1948 rok/
Przez kilka kolejnych dni udało nam się spotkać na parę chwil, niemal wykraść czas dla nas. Mijaliśmy się na korytarzach czy w stołówce. Jednak mogliśmy wtedy co najwyżej "niechcący" musnąć się dłońmi, czy "przypadkiem" wpaść na siebie. Jednym razem udało nam się wymienić kilka zdań, innym razem jedynie na siebie spojrzeć. To było ciężkie, tak się z nim wymijać mimo woli. Serce lgnęło do jego serca lecz umysł zachowywał trzeźwość odwodząc mnie od wszelkich głupot.
Aż do pewnego wieczoru, gdzie zostałam niemal zmiażdżona ciężarem swoich decyzji, a raczej braku ich podjęcia. Bo zamiast wtulac się w ciało ukochanego, znów zostałam w kajucie narzeczonego. Patrick był wyjątkowo niedelikatny i ostry. Jakby rozłoszczony. Bałam się go. A on to wykorzystywał, bo w takich momentach nie umiałam się mu sprzeciwić. Nie chciałam go dotykać, nie chciałam by jego ciało było tak blisko, jego oddech drażnił moja skórę, a jego zapach niemal ducil mnie.
Rzucił mnie na łóżko, użył, ubrał się i wyszedł na kolację.
W takich momentach po prostu zamykałam się w swoim pokoju albo w łazience, gdzie żaliłam się nad sobą. Dziś jednak nie chciałam tego robić. Założyłam sukienkę, owijając ręce szalem, by zakryć zaczerwienienia widoczne na ramionach i szybko przeszłam do siebie. Tam ubrałam najbardziej prostą sukienkę jaka miałam. Była w kolorze granatowym, miała wysoki kolnierzyk i długie bufiaste rękawy, zwężane na nadgarstkach. Wyglądałam... Dosyć pospolicie. I dobrze. Właśnie to chciałam osiągnąć. Rude włosy splatałam w ciasnego koka by nie rzucały się aż tak w oczy i wsunęłam na stopy pantofle. Byłam gotowa.
Idąc do kajuty Enzo nie czułam, że to głupie, nie myślałam o tym, że ktoś może mnie zobaczyć, rozpoznac, donieść mojemu narzeczonemu. Myślałam tylko o tym, że jeśli go nie zobaczę teraz to rozpadnie się na kawałki i nie dam rady się pozbierać. Potrzebowałam jego siły. Poza tym, chciałam spełnić swoją obietnicę.
Dopiero kiedy stanęłam pod jego drzwiami i zapukałam dwukrotnie zrozumiałam co właśnie zrobiłam. Zapewne tylko modlitwa byłaby w stanie pomóc mi w mojej głupocie. Nie było jednak na nią czasu.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Otworzyłem drzwi spodziewając się, że to kapitan, jednak jak wielkie było moje szczęście, kiedy zobaczyłem w drzwiach Lenkę. Niezapalony papieros wypadł mi z ust, ale nie zwróciłem uwagi, po prostu wciągając Lenę do swojej kajuty i zamykając za nią drzwi. Otuliłem kobietę z zachwytem.
- Tak dobrze cię widzieć... - szepnąłem nieco zduszony swoim szczęściem. Uśmiechnąłem się szeroko, przyglądając się jej, kiedy odsunąłem się leciutko. - Czy ty... przyszłaś by pójść ze mną na tańce? - zapytałem aż nie wierząc w swoje szczęście.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zdusiłam w sobie jęk, gdy mnie objął. Jednak byłam trochę... poobijana. Ale moje szczęście było zdecydowanie większe, więc kiedy tylko uniosłam na niego wzrok uśmiechnęłam się promiennie.
- Tak łatwo mnie przejrzeć? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, sięgając dłonią do jego twarzy, gładząc kciukiem po policzku. Delikatny zarost drapał nieco w palce. - Chciałam dotrzymać obietnicy... Niemal cały rejs już za nami, a ja wciąż ani z tobą nie zagrałam, ani nie pozwoliłam się zabrać na tańce - zauważyłam, krzywiąc się nieznacznie. - Pokaż mi tą zabawę, chcę się z tobą bawić - szepnęłam, wpatrując się w niego radośnie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Z uśmiechem pokiwałem energicznie głową.
- Dobrze... Doskonały pomysł, Lenko! - przytaknąłem zadowolony i odwróciłem się do swojej szafy. - Pokażę ci tą zabawę... Pozwolisz tylko, że się przebiorę z munduru - dodałem, otwierając ją i zdejmując swoją marynarkę, szelki oraz koszulę z siebie, by z nagim torsem zacząć szukać czarnej koszulki jaką na pewno miałem wśród swoich ubrań, w czym czasie słyszałem jak Lena spacerowała po mojej niewielkiej kajucie, przyglądając się zdjęciom lub pocztówką i mi...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Uśmiechnęłam się do siebie, spoglądając na Enzo, który zapinając swoją czarną koszulę obrócił się w moją stronę. Wyglądał nieziemsko, jakby nie należał do tego świata... Był za to bez zaprzeczenia częścią mojego świata.
- W ciemnym kolorze ci do twarzy. Choć i tak jestem zakochana w twoich oczach - szepnęłam, zagryzajac lekko wargę. - One są niepowtarzalne...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się nieco zawstydzony, ale zaraz, pokiwałem głową.
- Ale wiesz piękna... Ty nawet jeśli próbujesz ukryć swój urok, to nie wychodzi - zaznaczyłem i nie dopinając jednego guzika podszedłem do Leny ze szczerym uśmiechem, lekko pochylony. - Rozświetlisz całą salę swoim uśmiechem, pięknymi oczami, radością... Będziesz jak moje prywatne słońce w środku nicy - uznałem miękko, całując ją czule, spragniony tych delikatnych, pełnych miłości pocałunków. Jak wody, jak powietrza, potrzebowałem mojej Lenki do życia.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline