Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Wyszedłem ze swojej kajuty dosyć wcześnie. Miałem w zwyczaju czytać rano gazetę, niestety na statku było to uniemożliwione. Brakowało mi świeżych informacji ze świata. Obejrzałem wschód słońca (no dobrze, może dziś wstałem naprawdę wcześnie, męczył mnie niespokojny sen) i zacząłem wracać do siebie.
Po drodze napotkałem na swojej drodze Pierwszego Oficera w dosyć nieoficjalnym wyglądzie.
- Dzień dobry, oficerze - odparłem, bo lubiłem kulturalne rozmowy, nawet jeśli miałem jakieś dziwne przeczucie, patrząc na tego czlowieka. - Chyba nie wraca pan z nocnej służby - powiedziałem żartobliwie, przystając w miejscu, naprzeciwko mężczyzny. Był nieco wyższy ode mnie ale to nie miało znaczenia.
Offline
Parsknąłem śmiechem, kręcąc głową na potwierdzenie jego słów. Tak, właśnie na niego musiałem wpaść, dla pełni tragedii sytuacji. "Hej, miło mi, właśnie pieprzyłem się z twoją narzeczoną i uwierz, jestem w tym lepszy". Ugh, Enzo, on nie jest złym człowiekiem, jego jedyną winą jest to, że oświadczył się Lenie, ale to nie czyni go złem absolutnym opanuj się i już...
- Tak, tej nocy odpuszczono mi służbę, ale i tak mam problemy ze snem. Spacerowanie po korytarzach, upewnianie się, że wszyscy goście cieszą się spokojną podróżą... To już nawyk - wyjaśniłem z lekkim uśmiechem, wyciągając papierośnicę z tylnej kieszeni spodni, piękną srebrną z grawerunkiem inicjałów. - Czyżby miał pan problemy ze snem, panie... Lambert? Tak?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Lambert, dokładnie - przytaknęłam, marszcząc lekko brwi i obserwując jak wyciąga papierosa. Jakiś tik nerwowy? A może zwykły podły nałóg jak u mojego teścia? Mniejsza, to nie był mój interes. - Niestety dzisiejsza noc była jedną z tych niespokojnych - przytaknąłem na jego domysły. - Na pokład pierwszej klasy sprowadza pana... troska o ich sen? - Zaciekawiłem się, bo w pierwszej chwili pomyślałem sobie, że raczej wraca z czyjejś kajuty nad ranem, a nie spaceruje. - O tej porze raczej wszyscy śpią jak zabici w tej klasie. Ale 3 kalsa chyba budzi się już do snu - zauważyłem, unosząc lekko brew.
Offline
- Na końcu korytarza są skody bezpośrednio do trzeciej klasy, dla obsługi - wyjaśniłem, ciesząc się ze swojego spokoju jaki opanowałem już dawno temu, przygotowując się do objęcia władzy w rodzinnej firmie. Negocjacje bywają stresujące, więc umiałem poradzić sobie z tą atmosferą.
- Mam tam kilku znajomych, w trzeciej klasie, chciałem się upewnić, że wszystko przebiega spokojnie - wyjaśniłem miękko. - I wracałem właśnie do swojej kajuty na mostku - wskazałem schody na zewnętrznej części tego pokładu. Uśmiechnąłem się lekko, z uprzejmością, wyciągając papierosa i na razie chowając go do kieszonki w koszuli, a następnie chowając papierośnicę do kieszenie spodni.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Rozumiem. Wykazuje się pan niezwykłą dbałością o otoczenie, oficerze. Tylko pozazdrościć - powiedziałem, splątując dłonie ze sobą za plecami. - Proszę mi jednak wybaczyć, lecz wyczuwam od pana coś... - Skrzywiłem sie, kręcąc głową z niezadowoleniem. - Co jednak nie pozwala mi uwierzyć w pańskie czyste intencje - wyznałem, bo nie lubiłem się bawić w podchody. - A pan, panie Brentwood, bardzo dużo kręci się wokół mojej rodziny.
Offline
Uniosłem lekko brew, a kiedy on przybrał postawę elegancką postawę, ja z zamyślonym obliczem zdecydowałem się skrzyżować ręce na piersi, bo skoro i tak byłem już w nieoficjalnym odzieniu...
- Nie wiem czy "bardzo dużo kręci się" to dobre określenie mojej postawy, statystycznie kręcę się wokół wielu rodzin płynących tym statkiem - przyznałem się, mówiąc z wymaganą powagą. - I przyznaję, że miałem przyjemność kilka razy wpaść na panienkę Blanchett z matką, co kończyło się miłymi rozmowami - dodałem, uznając, ze wyznanie tego będzie najlepszym rozwiązaniem. - Jednak jedyne co mogę powiedzieć to to, że ma pan cudowną narzeczoną - podsumowałem, wzruszając lekko ramionami. - I nieco... energiczną teściową - uśmiechnąłem się krzywo. - Tylko pozazdrościć - dodałem, czego nie musiałem udawać, bo naprawdę zazdrościłem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Tak - mruknęłam, uśmiechając się nieznacznie. - Ma pan rację, tylko pozazdrościć - odparłem, lustrując go dokładnym spojrzeniem. - Więc pewnie zdaje sobie pan sprawę z tego, że jestem ostrożny w każdej kwestii - ciągnęłam dalej ze stoickim spokojem. On też go zachowywał, dlatego powoli zaczynałem odpuszczać. Nie miałem pojęcia jednak co tu robi i byłem niemal pewny, że kłamał mi w żywe oczy. Cóż, nie miałem jak się tego dowiedzieć.
Offline
- To zrozumiałe, niedocenienie takiego skarbu byłoby nierozsądne. A wydaje się pan rozsądnym człowiekiem - podsumowałem miękkim tonem, ustępując w tej wymianie poważnych spojrzeń i zawoalowanych oskarżeń. - Poza tym, nawiasem mówiąc odnośnie pańskiej rodziny, miałem dziś zaprosić państwa na rundkę pokera, razem z kapitanem schodzimy z mostku by nieco się rozerwać - dodałem uprzejmie. - Będzie nam na pewno miło, jeśli wśród wielu twarzy, pojawią się także i państwo - zaprosiłem z uprzejmie, lekko kiwając głową. - Ot propozycja. A teraz przepraszam, nałóg - dodałem, ruszając w stronę otwartej przestrzeni.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Mamy już plany na dzisiejszy wieczór z narzeczoną, ale przekaże pozostałym pana propozycje, oficerze - rzuciłem, spoglądając jak odchodzi pospiesznie. Sam ruszyłem spacerowym krokiem do swojej kajuty, po drodze mijając drzwi do kajuty Leny, jednak nie chciałem przerywać jej snu, wypoczęta, zawsze była bardziej żywa, a przez to promieniowała większym pięknem.
Wróciłem znów myślami do Pierwszego Oficera. Zdecydowanie nie podobał mi się ten człowiek. Było w nim coś nie tak i zaczynało mnie to drażnić do takiego stopnia, że będę musiał niedługo zacząć szukać odpowiedzi na wszystkie dręczące mnie pytania.
Offline
Tak jak mówiłem wcześniej Lenie, podczas lunchu odwiedziłem stół jej rodziny i powiedziałem o pokerze z kapitanem. Zostałem jednak niemal odprawiony przez Patricka, a jako iż patrzył na mnie tak podejrzliwie... Aż bałem się spoglądać na Lenę. Czułem się źle z tym... Ale jej narzeczony chyba miał do mnie złe przeczucia i musiałem mu pogratulować przenikliwości...
Tak jak mówiłem, zaprosiłem jeszcze kilka innych rodzin, z którymi miałem dobry kontakt, co jakiś czas zerkając na stół wspólny rodziny Blanchett i Lambert. Ugh... Plany z narzeczoną. Chciałbym byś miał plany zerwania zaręczyn...
Żałowałem, że nie zobaczę Leny dziś wieczór, jak byłem pewien...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Gdy tylko zobaczyłam, że Enzo, który bardzo uważnie omijał dziś moje spojrzenie, zaczął kierować się do wyjścia poczułam że to jest ten odpowiedni moment.
Powoli podnosiłam się z miejsca, uśmiechając się promiennie.
- Przepraszam, pójdę do toalety, za momencik wracam - oznajmiłam grzęźnie, przelotnie odtykajac ramienia Patricka, choć był to bardziej wymuszony gest niż się po sobie spodziewałam.
Skierowałam się do przejścia gdzie znajdowały się toalety jednak gdy tylko tak skręciłam, ruszyłam biegiem do wyjścia na pogląd. Gdy wybiegłam na pokład rozejrzałam się gorączkowo, szukając Enzo.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Zobaczyłem co robi Lena i syknąłem pod nosem. Podszedłem do niej pośpiesznie z zaciśniętymi ustami.
- Lenko... - szepnąłem. - Patrick widział mnie dziś nad ranem. Nie ufa mi i temu jak kręcę się wokół was. Wokół ciebie... - powiedziałem pół głosem. - Ja... Nie chcę by zrobił coś pochopnie, a już szczególnie nie chce mu dawać powodów by wierzył w swoje przypuszczenia i... Boję się nieco, że naprawdę mnie mozee przejrzeć... - wyjaśniłem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zacisnęłam mocno zęby, aż poczułam ukucie bólu.
- Nic mi nie mówił... - szepnęłam z goryczą, pochylając głowę. - Ale czułam że coś nie jest nie tak... Był dziś taki... spięty. - Westchnęłam ciężko podnosząc wzrok na Enzo. Staliśmy jakieś pół metra od siebie, choć tak naprawdę nasze ciała pragnęły się tylko dotykać, wciskać i wtulac w siebie. - Mówiłeś, że znajdziemy sposób... - przypomniałam mu z krzywym uśmiechem i nadzieją w głosie. - Bo znajdziemy? - upewniłam się, pochylając się nieco w jego stronę.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Przełknąłem ślinę i pokiwałem głową.
- Musimy... Nie będę się go bał, na pewno coś wymyślimy - uznałem z powagą i zaciśniętymi ustami. - Jeszcze nie wiem co, ale.... Chcę cię widzieć częściej, pragnę czasu z tobą, prostych czynności - zagryzłem wargę. - Będziemy ostrożni... Mamy jeszcze kilka tygodni rejsu - podsumowałem, krzywiąc się lekko. - Na pewno będzie dobrze... Ale teraz lepiej wracaj do rodziny...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Tak, tak... Powinnam do nich już wracać - szepnęłam. Byłam kompletnie rozdarta. - Do soczenia... bo... spotkamy się jeszcze dziś...? - zapytałam niepewna. Patrick postanowił, że dziś spędzimy wieczór razem, we dwoje, więc gra w karty odpadała. Ale nie miałam pewności, czy Enzo zrezygnuje czy coś wymyślił czy... Pragnęłam go widzieć jak najczęściej, dotykać jak najwięcej, być z nim. - Czy jednak powinnam pwiedziec "do jutra"? - ciągnęłam dalej, wbijając w niego wzrok. Czułam mrowienie w dłoniach, które chciały tylko musnąć jego policzek,lub przelotnie dotknąć jego dłoni!
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Posmutniałem. Z jednej strony chciałbym znów zakraść się do jej pokoju ale z drugiej...
- Chyba... Do jutra - powiedziałem niechętnie, zerkając w stronę sali. - Patrick... Wygląda na kogoś kto mógłby narobić wiele szkód, gdyby dowiedział się, że ja... Że ty i ja... - zagryzłem wargę. - Nie chcę byś i ty ucierpiała przypadkiem...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Jestem w tym tak samo jak ty. Zapewne żadne z nas nie będzie mogło uciec z tej sytuacji przed konsekwencjami. - Uśmiechnęłam się słabo i przelotnie dotknelam jego przedramienia, pospiesznie się wycofując. - Będę z tobą myślami do kolejnego spotkania, oficerze - szepnęłam, kiwając mu głową i pospiesznie odchodząc w stronę z której tu przybiegłam.
Musiałam uspokoić Patricka, musiałam zrobić coś, by jakoś go odwieść od takich podejrzeń! Tylko co ja miałam wymyślić? Przecież wciąż byłam taka sama... Choć najwidoczniej przestałam go darzyć takim szacunkiem, skoro patrzylam mu w oczy niewinnie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
/17 dzień – 21 lipca 1948 rok/
Byłem zły. Poprzednią noc udało mi się spędzić z moją ukochaną, z Leną, a teraz... teraz pewnie jej narzeczony upewniał się w swojej pozycji. Ale skoro tak łatwo przyszło mi zakochanie się z Leną, wyznanie sobie tych wszystkich pięknych rzeczy, to nie wiem... Co jest między Leną, a Patrickiem? Miałem ochotę sprawdzić do, prześledzić całą sytuację. Nie chciałem jednak dać się przyłapać, więc moje "śledzenie" Patricka i Leny musiało być bardzo.. ostrożne. Ale musiałem wiedzieć, co między nimi jest, bo skoro nie miłość, to co łączy tych dwoje...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Teraz już wiedziałam, że nie chciałam być traktowana jak szmaciana lalka. Nie chciałam by ktoś mnie mocno chwytał, ustawiał jak mu wygodnie, tak bardzo nade mną dominował. A tak wygladala poprzednia noc. Wróciłam do swojej kajuty rano, usiadłam w wanie i przesiedziałam w niej cały poranek aż do popołudnia dolewając do jakiś czas ciepłej wody.
Czułam się strasznie ze sobą. Jak mogłam w przeciągu dwóch nocy być w łóżku z dwoma różnymi mezczzynami? Ja taka nie byłam... Jedyne czego naprawdę pragnęłam, to mieć swoją własną rodzinę, szacunek i miłość. W chwili obecnej nawet szacunku do siebie samej już nie miałam.
Przejrzalam się w lustrze, po wyjściu z wanny. Na przedramieniu rozkwitł mi całkiem spory siniak od mocnego uścisku ale to było tylko tyle. W sumie nic... Założyłam sukienkę z długim rękawem, nałożyłam delikatny makijaż i spielam włosy w kok. Musiałam koniecznie znaleźć Enzo by zamienić z nim choć słowo się przejść.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Jako, że poświęciłem ostatnio wiele energii by prześledzić ruchy Patricka i Leny, wiedziałem, że teraz Lena jest sama. Patrick poszedł do swojej kajuty, a ja ruszyłem do korytarza gdzie znajdowała się kajuta Leny. Tam ją dość szybko spotkałem.
- Dzień dobry panienko - powiedziałem miękko, stając obok niej, gdy rozglądała się po korytarzach. - Idzie pani do biblioteki...? - dopytałem, bo wiedziałem, że to bardzo bezpieczne miejsce. Gdzie będziemy mogli... porozmawiać choć przez chwilę, wtulić się w siebie między regałami... udać, że świat nie istnieje...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline