Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałem głową rozumiejąc o co jej chodzi i po prostu kiwając głową z zadowoleniem.
- Tym bardziej dziękuję - powiedziałem cicho i podszedłem do drzwi. Otworzyłem je i wyszedłem pierwszy. Kiedy wyszła i Lena, rozejrzałem się jeszcze dookoła i po upewnieniu, że nikogo nie było w pobliżu, pochyliłem się i gdy kobieta się nie odsunęła, pozwoliłem sobie na czuły, acz krótki pocałunek.
- Schodami po lewo, zejdziesz najszybciej na niższy pokład - poinstruowałem ją. - Do zobaczenia, moja droga - dodałem odsuwając się i zagryzając wargę podekscytowany emocjami jakie między nami wibrowały.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Do zobaczenia - odpowiedziałam mu tym samym, rzucając mu jeszcze jedno spojrzenie, a potem ruszyłam pospiesznie korytarzem. Chciałam jak najszybciej znaleźć się na neutralnym gruncie, by odetchnąć, pozbierać myśli...
Szybko znalazłam się na pokładzie trzeciej klasy. Sama nie wiem czemu tam właśnie zeszłam... Ale czułam, że właśnie tam chce być. Usiadłam na ławce i patrzyłam w wodę, a myśli same płynęły.
Miłość. Myślałam że ją znam ale tak naprawdę nie miałam okazji jej doświadczyć jeszcze nigdy. I była piękna. Była tak piękna... Żadnen kwiat, żadna suknia, żaden pierścionek... Nic nie było nawet w połowie tak zjawiskowe jak miłość.
Nie mogłam tylko pojąć, dlaczego los podarował mi jawlasnie w tym momencie!? Oczywiście, mogłoby jeszcze inaczej, jeszcze trudniej gdybym nie nosiła na palcu jednego, a dwa pierścionki. Wtedy było by wręcz niemożliwe, by pozwolić sobie na to uczucie. Ale zaledwie rok temu, byłam niczym niezobowiązaną panną. Rodzice mieli względem mnie jedynie oczekiwania i plany. Teraz wiązała mnie z Patrickiem obietnica. Jednak ja czułam się raczej jakbym była związana,a nie przywiązana!
- Panienko Blanchett!? - czyjś głos wyrwał mnie z zamyślenia.
Obróciłam się i dostrzegłam Sophie, swoją pokojówkę. Dziewczyna podbiegła do mnie. Nie wiem skąd wytrzasnęła koc ale pospiesznie mnie nim owinęła. Gdy to zrobiła, zrozumiałam że byłam kompletnie przemarznięta i cała dygotałam.
- Co panienka tu robi? Jest panienka cała blada! - zauważyła, pocierając moje ramiona swoimi dłońmi. - Narzeczony szuka panienki chyba już od godziny. Wszyscy się zabiepokoili - wyjaśniła, gdy podnosiłam się z miejsca.
- Naprawdę? Kompletnie straciłam rachubę czasu - mruknęłam, ciesząc się, że szukano mnie jedynie od godziny. Powiem, że byłam tutaj i nikt o niczym nie pomyśli. - Już do niego idę, a ty idź odpocząć, Sophia. Należy ci się pożądany wypoczynek, zapewne jesteś bardzo zmęczona. Zrób sobie rano wolne, sama się oporządzę - poprosiłam, zerkając na nią łagodnie gdy pedzilysmy korytarzem.
- Bardzo dziękuję panienko - odparła, kiwając mi głową i ruszając w swoją stronę, chwilę poczekałam na skrzyżowaniu zanim zniknęła mi z oczu i ruszyłam znów do siebie.
Patrick będzie zły, że znów chodzę z głową w chmurach! Ale cóż mogłam poradzić... Byłam zakochana! I byłam kochana! Tak naprawdę, naprawdę kochana... To był bardzo mocny powód, by odpływać myślami daleko daleko...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
/16 dzień – 20 lipca 1948 rok/
Przez następny dzień mijałem się tylko z Leną. Było to dla mnie trochę dziwne, ale dosłownie wszędzie chodził z nią jej narzeczony. Było to do tego stopnia dziwne, że zacząłem się obawiać jej smętnej miny, czy aby na pewno chodzi z Patrickiem po całym statku pod rękę z własnej woli! Jednak nie powonieniem popadać w takie myśli, Lena prawdopodobnie była przybita, bo nie mogła widzieć się ze mną i napawało mnie to nutką euforii i wodospadem poczucia winy. To naprawdę była tragedia...
Dopiero wieczorem, kiedy kolacja trwała w najlepsze, a ja paliłem na pokładzie, obok sali jadalni, Lena wyszła z sali i stanęła obok mnie. Od razu zgasiłem papierosa starając się zerknąć na nią.
- Mam nadzieję... że spędziłaś miły dzień - powiedziałem miękko, zaraz zagryzając wargę. - panienko Blanchett - dodałem, z obaw, że ktoś nas może widzieć, albo słyszeć.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Byłby zapewne miły, oficerze, jednakże brakowało mi kogoś, kogo nie mogło przy mnie dziś być - szepnęłam, spoglądając w ciemność. Westchnęłam cicho. - A jak panu, panie Brentwood minął dzisiejszy dzień? Coś ciekawego działo się na mostku? Z chęcią wysłuchała bym jakiejś historii zza kulis płynięcia Southern Cross - zapewnilam, spoglądając na niego z nutą bólu.
Glam tak zmęczona dzisiejszym dniem. Patrick trzymał mnie blisko i nie chciał odstąpić nawet na krok. Bardzo nie podobało mu się to, że tak mu zniknęłam z oczu. Znowu.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się smutno, bo chyba to towarzyszyło rozstaniu dwójki kochanków.
- Dziś nie działo się nic nad wyraz godnego uwagi... Kapitan znów wyrzucił mnie z mostku, bo byłem lekko nadpobudliwy - parsknąłem pod nosem. - Gdy nie było mnie na wyższych pokładach, zajmowałem się nastrojami wśród trzeciej klasy, oraz innych pracowników statku. Słuchałem, rozmawiałem... To ważne dbać o morale - zagryzłem wargi. - Kiedy ktoś wysłucha się cierpliwie i okaże prawdziwe zainteresowanie problemem, to tak, jakby ból był już mniejszy - powiedziałem czule, starając się nie patrzeć na Lenę za długo.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Chyba ma pan rację... Coś w tym jest - przyznałam mu, żałując, że musimy stać tak dlaeko od siebie. Że nie mogę się w niego spokojnie wtulić. Miałam ochotę wymyślić coś głupiego, coś naprawdę idiotycznego, byle by tylko znaleźć się w jego ramionach. - Mimo że twierdzi pan, że pański dzień nie był ciekawy, ja mam inne zdanie. Takie drobiazgi budują całość. Bez fundamentów nie ma domu. Zatem bez dbania o załogę, nie ma dbania o pasażerów - podsumowałam, odwracając od niego wzrok z bólem.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Poddałem się w wewnętrznej walce z sobą.
- Chciałbym tak dbać o ciebie... - powiedziałem bezgłośnie, niemal tylko ruszając ustami. Jednak coś sprawiło, że dostrzegłem w oczach Leny blask zrozumienia, a zaraz potem jej warga zadrżała, chcąc wypowiedzieć pewnie jeszcze wiele, wiele słów. Sam chciałem wiele z nich wypowiedzieć...
- Ma panienka rację. Jednak tej ciężkiej pracy za dnia, kapitan powiedział, że dziś mogę odpoczywać dłużej. Drugi oficer też ma lżejszą noc z tego co wiem - powiedziałem, niby od niechcenia, ale zarazem przemycając informację "nocą jestem wolny, wiem gdzie masz kajutę i że śpisz w niej sama". Zagryzłem wargę coś mocno, bo z licznymi obawami, a w palcach, by czymś je zająć obracałem swoją elegancką papierośnicę z inicjałami.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zastanawiałam się, czy dobre zrozumiałam jego słowa. Nie do końca wiedziałam, jak mam się upewnić. Musiałam coś jak najszybciej wymyślić. Chciałam spytać wprost, ale niedaleko nas przyznęła jakąś para i rozmaiwala przyciszonym i głosami. Nie chciałam wyglądać podejrzanie.
- Zapewne chcę pan wykorzystać wolny wieczor, jak i noc najlepiej jak pan może... - Zagryzlam wargę, zerkając na Enzo. - Jednak czuję, że nie chcesz zamknąć się w swojej kajucie, oficerze - dodałam na koniec. Męczył mnie formalny bełkot.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się oficjalnie i skinąłem głową.
- Ma pani absolutną rację, będę chciał wykorzystać noc jak najlepiej... Pewnie za godzinę skończę pełnić warty. Do tego czasu pewnie pani także skończy swoje drinki z rodziną... To był długi dzień, pani w przeciwieństwie do mnie pewnie marzy już o odpoczynku w kajucie... - uśmiechnąłem się lekko i odsunąłem się kawałeczek od Leny i od barierki. Miałem nadzieję, że zrozumie mnie dokładnie i za godzinę będę mógł wraz z nią wślizgnąć się do jej kajuty na noc, jak najprawdziwszy kochanek, jednak szczerze zakochany.
- Miłej nocy, panno Blanchett... Do szybkiego zobaczenia - dodałem i wycofałem się powolnym krokiem wgłąb pokładu.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Nie odprowadziła Enzo wzrokiem, przylknęłam za to powieki, by zachować go przy sobie przynajmniej oczami wyobraźni. Za godzinę mam być w swojej kajucie, podsumowalam w myślach. Czy o chciał zrobić to, co zrozumiałam? Miał zamiar... Oh.
Poczułam prawdziwe motylki w brzuchu. Moja wyobraźnia zabrała mnie o jeden krok za daleko i teraz już nawet moje ciało zaczęło snuć własne marzenia! Byłam taka zachłanna, niemal nie poznawałam samej siebie.
Tak ciężko było wytrzymać następną godzinę przy stole. Na szczęście nawet nie musiałam zmyślać. Wybawiła mnie mama, która wypiła za dużo. Zaoferowałam, że ją odprowadze do kajuty, bo sama i tak jestem już senna. Dzieki temu Patrick nie palił się bardzo do odprowadzania mnie i szybko udało mi się zostać samej.
Weszłam do siebie i nerwowo wypiekami wszystkie spinki z włosów, zastanawiając się, co jeszcze powinnam zrobić. Przebrać się? Nie, zapewnie nie zdążę, nie miałam pojęcia ile czasu mi jeszcze zostało. Wolałam więc nieco poprawić delikatny makijaż oraz rozczesać włosy.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
W koszuli z szelkami i luźnymi spodniamj, zapukałem do drzwi kajuty Leny. Czapkę i resztę munduru zostawiłem w swojej kajucie, uznają, że lepiej by nikt nie widział mnie pod pokojem zaręczonej panienki. W tym stroju przynajmniej mnie nikt nie pozna od razu.
Lena zaraz uchyliła drzwi, a gdy zobaczyła mój szeroki uśmiech od razu wpuściła mnie pośpiesznie do środka, zamykając zaraz drzwi na klucz.
- Tęskniłem i... Nie chcę ci zabierać snu na swoje tęsknoty, ale... Mam nadzieję,, że mi to wybaczysz - powiedziałem miękko i dość cicho.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Nawet nie mów, że mi cokowleik zabierasz, bo tak nie jest - szepnęłam, zbliżając się do niego i zatrzymując dopiero wtedy, gdy nasze ciała niemal się ze sobą zetknęły. - Enzo, jedyne co robisz - odnalazłam jego dłoń i zacisnęłam na niej palce - to oddajesz mi wszystko. Gubię się w tych podatku łach od ciebie - powiedzialam cichutki, uśmiechając się promiennie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się słabo, spoglądając na nią stęskniony. Cały dzień była tak blisko, a tak daleko i teraz... Oh nie chciałem spuszczać z niej wzroku. Ani na momencik.
- Lena, nie przypominam sobie bym obsypywał cię prezentami... Ale mógłbym zacząć, powiedz tylko słowo - zaśmiałem się cicho i przyciągnąłem jej dłonie do moich ust. - Cieszę się, że przyszedłem... Cały dzień czułem się... Źle, przez to, że nie mogłem cię nawer chwycić za rękę.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Ciepło jego ust rozeszło się od dłoni po całym moim ciele.
- Enzo, czy zauważyłeś, że brakuje mi jakiś rzeczy? - zaptatalam wprost, wpatrując się w jego blekitne oczy. - Że nie posiadam jakiś dóbr materialnych, które dama powinna posiadać? - dodałam, uśmiechając się do niego miękko. - Nie chce od ciebie rzeczy... Chce ciebie - wyjaśniłam mu, czując jak łzy zaczęły zbierać mi się w kącikach oczy. - Każde twoje spojrzenie jest dla mnie prezentem... A to, że jesteś tu teraz...? Bezcenne - zaznaczyłam z zapartym tchem.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Spojrzałem na kobietę już nie ze smutkiem, a zauroczony do reszty. Chyba kochałem ją mocniej niż umiałem opisać. A najgorsze jest to, że gdybyśmy wtedy, w bibliotece nie doszli do wniosków o nas... Huh, udusiłbym się z tymi emocjami bez okazywania ich.
- Myślałem, że bardziej zadurzyć się już niie mogę, a ty z każdym słowem udowadniasz, że jesteś jeszcze cudowniejsza... Szczególnie dla mnie.. - zagryzłem wargę. - Jesteś wspaniałą kobietą, jednak dla mnie, jesteś po prostu idealna i nic tego nie zmieni - przyznałem, zagryzając wargę i próbując okiełznać wzruszenie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Znów wprawisz mnie w zakłopotanie, najdroższy, a miałeś już tego nie robić - wytknęłam mu, sięgając do jego poloczka dłonią, na co on wtulił się w nią tak, jak robił to poprzednio. - Mówię, to, co wiem i czuję, a ty mnie słuchasz... Słuchaj więc uważnie i teraz - zaznaczyłam, drugą dłonią ściskając jego palce. - Dziś dzień, spędziłam myślami tylko przy tobie. Nie panuje nad tym i nawet nie chce panować. Póki mam twój obraz pod powiekami mogę tracić kontrolę nad własnym umysłem. Bo gdy tylko mogę cię dotknąć... Zwracasz mi wszystkie zmysły. Teraz już wiem, jak to jest być "pełnym".
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Patrzyłem na Lenę i patrzyłem i nie mogłem odwrócić wzroku. Jak mógłbym chcieć, skoro mówiła takie rzeczy, z takim pięknym uśmiechem, a w jej oczach aż lśniło od szczęścia?
- Mówisz piękne rzeczy - przyznałem szczerze, wzruszony. - Są piękne, bo sam się w nich odnajduje. Pełen... To takie piękne określenie... Pełen - zagryzłem wargę. - Tak, przez całe życie sądziłem, że niczego mi niie brak, a brak mi było ciebie, czy to nie zabawne...? - szepnąłem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zaśmiałam się mimowolnie i Pokręciłam głową.
- Troszkę... Ale liczy się to, że teraz już wiesz, co sprawia, że jesteś pełny. - Uśmiechnęłam się czułe, nie mówiąc nic przez kilka sekund, a jedynie wpatrując się w Enzo. - Czy to możliwe, że mimo dzielącego nas oceanu byliśmy sobie od początku przeznaczeni...? - szepnęłam. - Sama nie wiem w co mam wierzyć...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Wierz, w co chcesz, dla mnie priorytetowym jest to, że razem jesteśmy szczęśliwi jak nigdy- podsumowałem z uśmiechem i czule popatrzyłem na panienkę Blanchett. Chciałbym się jej oświadczyć, nie dziwota, że ktoś to zrobił przede mną... - Chciałbym wierzyć mocno w nasze przeznaczenie sobie, brzmi to pięknie i bajkowo, czyż nie? - westchnąłem zadowolony i założyłem kosmyk jej włosów za ucho. - Może usiądziemy?
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Oh, tak, tak, proszę, siadaj - zachęciłam go, odsuwając się na krok i uśmiechając przepraszająco. - Wybacz mi moją wylewność... Ciężko utrzymać w sobie to wszystko, a gdy tylko mam okazję... - Pokręciłam głową i jednak postanowiłam złapać Enzo za dłoń i ja ścisnąć.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline