Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się szczerze, ciesząc się być może za bardzo z dotyku Leny. Jej dłonie były delikatne jak ona sama; zwiewna, drobna, delikatna, tak wiele pięknych określeń mógłbym jej przypisać. I jeszcze więcej bym chciał...
- Z tak ognistymi włosami i pięknymi oczami ciężko nie oczarować prostego marynarza - zaśmiałem się cicho wpatrzony w nią. - Zauroczyłem się w tobie tak szybko... Ale ta ciekawość ciebie nie maleje, wręcz przeciwnie, ciągle wzrasta...! - zaśmiałem się cicho.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zsunelam dłoń z jego ramienia i usiadłam na łóżku obok niego, nieco niepewnie sięgając po jego dłoń. Złapałam ją w obie swoje i ścisnęłam, uśmiechając się do samej siebie. Popatrzyłam na nasze dłonie z zadowoleniem. Jednak gdy tylko dostrzegłam pierścionek od Patricka oderwalam od nich wzrok.
- Rozumiem o czym mówisz - zapewnilam go. - Też to czuję... Dziś bardzo chciałam stanąć obok ciebie. Potrzebowałam... Byś mnie objął. I to wszystko było silniejsze ode mnie, działo się we mnie mimowolnie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Spojrzałem na nią zauroczony, ale bez słowa wsunąłem się głębiej na łóżko, by plecami oprzeć się o ścianę za mną. Zaraz potem przyciągnąłem nieco zaskoczony Lenę do siebie i z zadowoleniem objąłem ją czule.
- Było trzeba od razu powiedzieć, że chcesz się przytulić! Mogłem się tego domyślić, skoro tak wtuliłaś się w moje ramię... Ale jakoś nie zastanawiałem się nad tym - przyznałem rozbawiony, po prostu obejmując kobietę z chłopięcym szczęściem i prawdziwie męskim pragnieniem.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Westchnęłam zaskoczona ale nie protestowałam ani chwili. Było mi za dobrze, by się teraz przed tym wzbraniać. Oparłam głowę na jego ramieniu odpychając od siebie wszystkie myśli, by faktycznie być tu i teraz, a nie gdziekolwiek indziej.
Uśmiechnęłam się szeroko, zamykając oczy i odetchnęłam głęboko. Znów czułam tą lekkość.
- Nie rozumiem skąd to przyciąganie. Odkąd cię tylko zobaczyłam... Mam wrażenie że grawitacja zaczęła inaczej na mnie oddziaływać - szepnęłam, układając dłoń płasko na jego brzuchu, który delikatnie unosił się do góry, a potem opadał w dół przy każdym oddechu.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Mówisz grawitacja? - zaśmiałem się cicho. - Wiesz, ja poświęciłem bardzo dużo energii byśmy na siebie wpadali. Huh naprawdę się starałem byśmy jaak najczęściej krzyżowali swoje drogi, jednak potem zaczęło się to robić samoistnie. Po prostu los chciał, byśmy się spotkali... - uśmiechnąłem się, zagryzając wargę i wsuwając nos we włosy Leny. Roczuliłem się na ten słodki zapach jaki roztaczała.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Na pewno chciał... Gdyby było inaczej, nie trafilibyśmy na ten sam statek. Dostaliśmy 6 tygodni na odnalezienie i zrozumienie siebie - powiedziałam cichutko, wtulajac się w mężczyznę. Jego gorący oddech w moich włosach sprawiał mi strasznie dużo przyjemności, rozgrzewał mnie niemal. Moje miejsce było w tych ramionach. - Będę wierzyć, że tak właśnie miło być...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- A więc nie będę zmieniał tej wiary. Podoba mi się takie założenie zresztą - przyznałem szczerze i delikatnie musnąłem jej włosy ustami, nieznacznie oczywiście, choć wiedziałem, że mógłbym ją całować cały czas, w głowę, w usta, po twarzy, po szyi, po ciele...
- Dostaliśmy 6 tygodni, a udało nam się już w dwa... Można to uznać za mały sukces. Poczuliśmy miłość wyraźnie i nie opieraliśmy się jej długo...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zesztywnialam nieco i trochę za szybko podniosłam się do pozycji siedzącej. Poczułam jak lekko zakręciło mi się w głowie ale zaraz skupiłam wzrok na twarzy Enzo. Mężczyzna również nieco zesztywniał i popatrzył na mnie pytająco, nie rozumiejąc o co chodzi. Zapewne już zaczął się zastanawiać czy powiedział coś nie tak...
Otworzyłam szeorko oczy.
- Myślisz że to... Miłość? - zapytałam z powagą w głosie, a moje serce ponownie rozpoczęło swój maraton.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Oh... Ja... - zawstydzony aż oblałem się rumieńcem. Może niepotrzebnie użyłem takiego słowa akurat? Rany, miałem nadzieję, że nie poczuła się... Źle przeze mnie.
- Nigdy... Nie czułem czegoś takiego co czuje z tobą po kilkunastu dniach... - zacząłem przyznawać się słabo. - Być może jest za wcześnie by mówić o miłości, jednak... Chcę wierzyć, że to ona. Że los chciał, żeby było nam to pisane... By spotkać się i to zrozumieć - wyjaśniłem, odwracając zawstydzony wzrok, nadal trochę zesztywniały.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Enzo - szepnęłam, rozluźniajac się. Uśmiechnęłam się do niego miekko i sięgnęłam dłonią do jego twarzy. Ostrożnie wsunęłam palce na jego policzek i przechylilam jego głowę znow w moja stronę, bysmy mogli na siebie patrzeć, by zobaczył mój spokojny wyraz twarzy. - Wybacz ja... - Pokręciłam głową, pocierając kciukiem po jego policzku. - Nic co powiedziałeś mnie nie zraniło. Serce mi wali jak szalone z radości, to dla mnie tak abstrakcyjne, że wręcz nierealnie. Nie potrafię zrozumieć ale czuję - zapewnilam go, przysuwając się. - Czuję...
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się nieco spokojniej i skinąłem leciutko głową, by nie zsunąć ręki Leny.
- W porządku... Po prostu... Też czuję. To też pewna nowość, ale podoba mi się. Bardzo. I tęsknię gdy tego nie ma, dlatego chcę... By było jak najdłużej. I jak najlepiej - przyznałem, zagryzając znów wargę. - By to uczucie było tylko nasze...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Na powrót wtuliłam się w Enzo, czując się trochę zagubiona. "Tylko nasze". Czy miał przez to na myśli, że chciałby by... Patrick zniknął? Oh... Głupia! Na pewno tego by chciał. Sama powoli zaczynałam tego chcieć, by go wymazać, wyrzucić pierścionek i każdą rzecz jaką od niego dostawałam. Ale co można by było zrobić w tej sytuacji? Jak zmienić to, co zostało już wypowiedziane, uczynione i... Niemal przypieczętowane?
- To uczucie jest tylko nasze - zapewnilam go uparcie. To była najczystsza prawda. Choć próbowałam pokochać Patricka, choć próbowałam sprawić, by on mnie pokochał... Po prostu nie byliśmy do tego zdolni.
Między mną, a Patrickiem był szacunek, jakaś nic porozumienia, miałam wrażenie że nawet trochę przyjaźni... Ja lubiłam jego, a on mnie i gdy już rozmawialiśmy, to potrafiliśmy się nawzajem rozbawić. Ale nie było nawet malutkiej kropelki tego, co poczułam przy pierwszym spojrzeniu, pierwszym słowie, pierwszym dotyku, czy pierwszym pocałunku Enzo! Patrick nie dawał, i chyba po prostu nie umiał dać mi tego, co zdążył dać mi Enzo przez ten krótki, aczkolwiek dosyć intensywny, czas naszej znajomości.
- Nikogo innego nim nie darzę - dodałam, gładząc go dłonią po torsie.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Nie musisz mnie zapewniać, wiem - powiedziałem miękko i czule. Znów pocałowałem ją w głowie i wspólnie rozkoszowaliśmy się atmosferą jaka nas otaczała. Pełna czułości, bliskości i tej... eterycznej miłości, tak, gdyby zadurzenie miało zapach, pachniałoby jak włosy Leny, a gdyby miało smak, smakowałoby jak jej usta. Co najmniej usta.
Dłuższą chwilę rozkoszowaliśmy się po prostu swoją obecnością, swoją bliskością i ciepłem, bezpieczeństwem, jakie znaleźliśmy za drzwiami mojej kajuty. W końcu jednak ponownie pocałowałem Lenę, odchrząkując lekko.
- Lenko... Kiedy musisz wrócić do... rodziny? - zapytałem miękko, a pod "rodziną" kryło się to słowo, które cały czas mnie nieco bolało. Narzeczony, kiedy musisz wracać do narzeczonego, do mężczyzny z którym dzielisz łożę, który łapie cię za rękę, który całuje cię publicznie.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Zacisnęłam lekko wargi, uchylając powieki. Nawet nie wiedziałam, kiedy je zamknęłam, byłam niezwykle rozluźniona i czułam, Zeta chwila pozwoliła mi odpowiednio wypocząć. Mogłabym spać w jego ramionach całą noc.
- Pewnie powinnam już wracać... - odparłam, w końcu z żalem. - Nie mogę na zbyt długo znikać, a tu... Jakby mnie nie ma. Znikam przed spojrzeniem wszystkich. - Uśmiechnęłam się słabo.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Uśmiechnąłem się leciutko.
- Gdybyś chciała jeszcze kiedyś zniknąć... Możesz tu przychodzić, przynajmniej gdy powiesz, że przyszłaś do mnie, to nikt cię nie wygodni z mostku - zaśmiałem się cicho. Zaraz jednak uśmiech mi osłabł kiedy Lena powoli podnosiła się z moich ramion. Zagryzłem wargi, spoglądając na nią nieco... zasmucony. - Szkoda... że musisz - westchnąłem ciężko, bardzo bezsilny na to. - No, ale... moje zaproszenie na tańce w 3 klasie nadal jest aktualne - dodałem, siląc się na uśmiech.
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Wstałam z łóżka i wyprostowałam się, poprawiając roztargane włosy. Przeeczesalam je palcami, zerkając kątem oka na Enzo i dostrzegając, że mężczyzna bacznie mnie obserwuje. Uśmiechnęłam się.
- Tańce w 3 klasie brzmią... Sama nie wiem, chyba chcę tego spróbować - szepnęłam, opierając obie dłonie na biodrach i teraz już wprost spoglądając na Enzo. - Lecz nie wiem, kiedy będę mogła pozwolić się na nie zaprosić - dodałam, krzywiąc się.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
Skrzywiłem się lekko, ale zaraz opanowałem wyraz twarzy i po prostu pokiwałem głową ze zrozumieniem.
- Jasne, rozumiem... Gdybyś jednak dała radę mieć wolny wieczór i noc... - uśmiechnąłem się lekko i spoglądając na Lenę błyszczącymi oczami. - Wiesz gdzie mnie możesz szukać, a jeśli nie zabawa, to chociaż... Wspólne spędzenie czasu - wzruszyłem lekko ramionami. - Będę po prostu próbował urozmaicić ci czas jak najlepiej potrafię... I jak mogę - dodałem, ale oboje wiedzieliśmy, że niewiele mogłem. Byłem w końcu tylko... kochankiem...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
- Nie możesz jednak zapominać o swoich obowiązkach, mój drogi - szepnęłam z łagodnym uśmiechem. - Postaram się ze wszystkich sił znaleźć czas na nasze tańce. Nie umiem odmówić - zaznaczyłam z lekkim rozbawieniem i znów Przysiadłam na brzegu łóżka. Wcale nie chciałam wychodzić. Ale to i tak było nie do końca mądre z mojej strony. Mimo późnej godziny, gdzie już nie wielu spaceroalo po pokładzie, to i tak ktoś mógłby nas zobaczyć... Mógłby zobaczyć, że wchodzę do kajuty Enzo... Odepchnęłam od siebie te myśli. Nikt nie miał porodu by nas obserwować. - Jesteś zbyt dobry dla mnie - stwierdziłam, dotykając jego dłoni. Zwodziłam go? Czy tylko to robilam? Obiecałam coś innemu, a teraz całą sobą miałam ochotę krzyczeć,że tamte słowa nie miały znaczenia, nie miały sensu, nie miały prawa zaistnieć. - Chcę ci się odwdzięczyć tym samym.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline
- Jestem pewien, że moja dobroć jest stosunkowo przeciętna - zapewniłem ją miękko. - Po prostu staram się dla ciebie... Chciałbym ci ofiarować całe dobro tego świata, a choć dysponuję tylko swoim to i tak jestem zadowolona - parsknąłem. Zaraz jednak ścisnąłem jej dłoń znacząco i z bólem w oczach spojrzałem na nasze ręce, razem. - Ale... Sama doskonale wiesz, że już czas. Jesteś zobowiązana - przypomniałem i brzmiało to lepiej niż "jesteś zaręczona", ugh...
Dla kobiety największym spełnieniem jest zasnąć w
ramionach ukochanego mężczyzny, a dla mężczyzny największym
spełnieniem jest przejrzeć się z rana w oczach swojej kobiety.
Offline
Pochyliłam głowę ze wstydem, przez chwilę nic nie mówiąc.
- Wiedź, że chciałabym zostać - zaznaczyłam, wysuwając dłoń z uscisku jego dłoni i podnosząc się, tym razem jednak już na dobre. Westchnęłam cichutko. - Dziękuję za tą chwilę razem i... Za każde, każde słowo - zaznaczyłam, wpatrując się w Enzo.
Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich coś zupełnie innego niż to, po co się pojechało.
Offline