Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jak ty - stwierdziłam rozbawiona i popatrzyłam z nieukrywanym zachwytem na Mika. - Fajtycznie... Bardzo dużo hisrorii zebranej w jednym miejscu. - Znów zerknęłam na króla. - Znasz historię i temperament każdego z minionych władców? - zapytałam, ruszając powolnym krokiem dalejm. - I czy... Te wsyztskie pamiętniki są przechowywane właśnie tam? - dopytywalam, wskazując dłonią na stare regały zapełnione starymi księgami.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Uśmiechnąłem się z niemałą dumą z ów kolekcji.
- Tak, wszystkie są tutaj... Całą historia naszego królestwa - przyznałem. - To nie tylko opis ich władzy, to pamiętniki z ich życia, ich przemyśleń, życiowych rozważań... Te dzienniki to cała spuścizna geniuszu władzy jaki sobą reprezentowali. A teraz ten geniusz gnije w zatęchłej komnacie - westchnąłem ciężko. - Widzisz Evie, kto ma historię, ten ma wszystko w garści. Na szczęście... Po paru wiekach dominacji szlachty, odzyskaliśmy niezależność w pałacu, to cudowne nowiny - zapewniłem ją szczerze wpatrując się w kilka portretów, a po chwili ciszy spuściłem wzrok na ziemię ze wstydem.
- Będąc dzieckiem nie miałem nikogo. Spędziłem więc tu każdą wolną chwilę, poznając każdego z władców. Stali się mi bliższa rodziną niż ktokolwiek... - przyznałem niezbyt zachwycony. - O nas też spiszą kroniki...
Offline
- Żadne z nas nie miało nikogo - zauważyłam. - Nie tylko przyszli władcy są osamotnieni - wytknęłam mu, rozglądając się znów po portretach i natrafiając wzrokiem na bardzo groźne i zimne spojrzenie. Nie miał zupełnie nic wspólnego z Mikhailem, oczy miał szare, włosy złotawe, a skórę tak białą jak kreda. Wyglądał mrocznie, ubrany w czerń i karmazyn. - Najbliższy staje się zawsze mąż lub żona, choć i tak w zaowzkach pałamy do siebie nienawiścią. - Parsknelam suchym śmiechem, wciąż patrząc na obraz. - Wracając jednak do tematu kronik. Twoi rodzice również mają swoją kronikę? I kto niby ma spisać naszą? Już ją ktoś spisuje? Nie mailami pojęcia o czymś takim. Zazwyczaj prowadzi się jedynie księgi z raportami. - W końcu przeniosłam wzrok na Mikhaila.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Mój ojciec sam pisał swoją - wyjaśniłem. - Ma ją w jego rezydencji i dopiero po jego śmierci odbiorę ją. Nadal opisuje swoje życie. Ja zupełnie zapomniałem o naszej kronice więc na razie nikt jej nie spisuje - westchnąłem podchodząc bliżej kącika z fotelem gdzie spędzałem najwięcej czasu. Było to widać zresztą wyraźnie.
- Najpierw radziłem sobie z agresywną żoną, potem agresywną szlachtą, wilkołakami, znów ze szlachtą... Sam nie mam drygu do pisania. Powinniśmy znaleźć kogoś do tego, ale póki co ledwo zaufaną służbę znaleźliśmy tobie - westchnąłem ciężko.
Offline
- I to z trudem. Do tej wyższej nadal mam zastrzeżenia, ale i tak była najlepsza opcja ze wszystkich - mruknęłam pod nosem, bardziej do siebie, bo Mik i tak już znał wszytskie moje obiekcje. - Opisywanie komukolwiek tak szczegółowych zdarzeń z naszego życia mogło by się źle dla nas skończyć, gdyby te informacje wypłynęły - zauważyłam. - W tych kronikach... Jest wszystko, prawda? Wielkie zalety i pochwały, jak i słabości oraz porażki? - zgadywałam. - Nie wiem czy w najbliższym czasie bylibyśmy w stanie znaleźć kogokolwiek - przyznałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Te kroniki to całe ich życie. Takie jakim było bez ogródek. Nieco dla wiarygodności oraz dla uczczenia trudów życia. Czasem zawierają naprawdę dramatyczne sytuację i nie jednokrotnie bardzo wstydliwie, które autor przyznaje sam przed sobą. Z nich wiem, że nie jako pierwsi straciliśmy dziecko... - westchnąłem i dotknąłem palcami czarnej okładki ze skóry. - Raz król przez przypadek zabił swoje dziecko. Chciał je ukarać za rozmowę ze zdrajcą korony, ale zakatował go zbyt mocno. Umarł, a król pogrążył się w paranoi, wszędzie widział swojego martwego dziedzica - westchnąłem ciężko. - Ale są też historie... Opisujące niezwykle przywiązania dwójki małżonków. Z nich wiem, że nie jesteśmy pierwszymi z takimi... Emocjami - wyjaśniłem, a potem opuściłem dłoń. - Niestety władcy zabijają w sobie te emocje i rozstają się po skończeniu władania. "Dla bezpieczeństwa" - prychnąłem z oburzeniem. - Choć nie wiedzą że ich strach jest bezsensowny...
Offline
- Skąd wiesz? Być może z czasem panowania w końcu do nich dociera, że rozstanie się jest najlepszą możliwą opcją - zauważyłam, przeciągając palcami po starych księgach i na chybił trafił, wyciągając jedną z nich. - Ale rozumiem, już teraz rozumiem czemu jesteś taki jaki jesteś. Po prostu musisz sam czegoś doświadczyć, by stwierdzić, że jest dla ciebie dobre bądź źle. Nie dasz nie zagłuszyć słowami "to sprawdzone", "tak robi wielu" i tak dalej. - Uśmiechnęłam się mimowolnie, otwierając księgę.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Jestem ciekawski. Szalony. Wolę chodzić na kompromisy niż rezygnować z czegoś zupełnie. Nie poddaje się i nie uznaję porażki. A szczególnie lubię eksperymentować - uśmiechnąłem się lekko. - Eksperyment z nami wymkną się jednak spod kontroli. Bo przestaliśmy eksperymentować by się zaczęliśmy... Cieszyć. Czerpać radość. Byliśmy naprawdę szczęśliwi ze swojej obecności - przyznałem z pochyloną głową. - Jak coś takiego miałby być złe?
Offline
- Nie zaczynaj ponownie, Mikhailu - warknelam na niego. Następnie jednak wzięłam głęboki oddech. - Omówiliśmy już to. Nie będę twierdzić że to złe, poczekam aż... W sumie nie wiem na co poczekam? Chyba na rozwój spraw i na moment w którym przyjdzie zrozumienie. Do tego czasu nie będę tego przekreślać, a ty masz natychmiast przestać o to pytać. To okropnie frustrujące - powedziałam opanowana, nie podnosząc nawet na niego wzroku. Przekładała kartki dziennika, przelatując wzrokiem po tekście, a od czasu do czasu nawet małych ilustracjach. - Jestem zdystansowana do tego, też powinieneś spróbować - mruknęłam, uśmiechając się pod nosem.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Naburmuszyłem się, ale nic więcej nie powiedziałem. Skoro nie chciała rozmawiać, to nie. Najważniejsze, że ustaliliśmy iż nie będzie się mijać, wolałem mieć swoją królową blisko. Podszedłem więc w milczeniu do swojego fotela i postawiłem lampion ze świecą na stoliku obok.
- Mogę Ci wskazać najciekawsze z dzienników, kiedy władze miały w swojej garści wampirzyce - zaproponowałem, wiedząc, że to ważny dla niej aspekt.
Offline
- Oh, tak. Z chęcią - powedziałam, ożywiając się nieco i podnosząc na niego wzrok. - Z chęcią chciałabym przeczytać o Tennese i Falance Bratobójczyni. Zdecydowanie najciekawsze historie, a trzecia morze... - Wiedziałam co chce, ale mimo wsyztsko się zawahałam. - Tego króla który skatował swoje dziecko - dokończyłam już pewnie, choć moje wahanie było wyraźnie słyszalne. - Mogłabym stąd wynieść te trzy kroniki, czy muszę je czytać tu? - zapytałam, odkladajac książkę która przeglądałam na swoje miejsce.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Możesz wynieść, ale... um bardzo, bardzo ostrożnie. Te dzienniki są naprawdę wiekowe - ostrzegłem z powagą i zbliżyłem się do regału by odszukać odpowiednie grzbiety skór ze złotymi literami układające się w rok lub imię. - Tennese i Falance Bratobójczyni... Na pewno chcesz czytać pamiętnik Urlika Pomyleńca? - skrzywiłem się. - To... Naprawdę nie najmilsza lektura. Szczególnie po tym... wypadku - uprzedziłem wampirzycę, podając jej dwa pierwsze toby, jednak wahając się z wyciągnięciem ostatniego z jej wymienionych.
Offline
- Wiesz doskonale, że brutalność nie jest mi obca. Z przyjemnością oglądam wszystkie wymierzane egzekucję, podczas gdy ty bledniesz bardziej niż zwykle - powiedzialam znudzoną, ukrywając napięcie, które pojawiło się w moim ciele i umyśle. - Skoro mówię, że chce to przeczytać, to znaczy nic innego jak to, że chce to przeczytać - podsumowalam, wzdychając ciężko. - To tylko stare historie, które mnie zaciekawiły. Podaj mi ją - naciskałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Zacisnąłem usta, ale nie chcąc słuchać już jak Evangelina warczy na mnie, podałem jej zupełnie czarny dziennik.
- Pamiętaj jednak... że jeśli nie będziesz chciała skończyć, możesz mi ją oddać. Nie o brutalność się w tej historii rozchodzi. Ale o to, jak wampir... stracił rozum, resztki honoru, szacunku do samego siebie i poszedł o krok za daleko... - powiedziałem odwracając wzrok od królowej, kiedy odebrała ode mnie pamiętnik Urlika. Sam odwróciłem wzrok i zacząłem szukać czegoś dla siebie do przeczytania po raz kolejny,
Offline
Złapałam książkę i ostrożnie ułożyłam ją na dwóch pozostałych. Przez chwilę stałam w bezruchu, przyglądając się, jak Mik szpera po regale i w końcu wyciąga jakąś księgę. Sama w tym czasie pograzylam się we własnych myślach, analizując to, co już zdążyłam się dowiedzieć od Mikhailia o władcy, którego chciałam bliżej poznać. Zabił własne dziecko podczas ataku furii, a ja sama jeszcze przed chwilą mówiłam o wymierzaniu kary dziecku. Nie bałam się tej historii w taki sposób jak mogło się wydawać Mikowi, bałam się, że znajdę w linijkach tekstu siebie. To mnie wystraszyło.
Odchrząknęłam wracając do rzeczywistości.
- A to co? - zapytałam unosząc brew, gdy wampir stanął prosto.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Uśmiechnąłem się słabo spoglądając na pamiętnik innego władcy.
- Mój ulubieniec... Gregorio Magiczny - powiedziałem miękkim tonem. - To on zapoczątkował szlaki handlowe z czarodziejami, ich krew dzięki niemu pozyskujemy pokojowo, bez porwań i spuszczania krwi. Dzięki niemu mamy też magiczną antykoncepcję czy wiele innych magicznych rozwiązań, wszystkie zaczarowane przedmioty wywodzą się z jego kadencji. Bardzo cenił sobie czarodziei... W dodatku jego magia perswazji i wpływania na umysł była podobno tak potężna, że potrafił władać umysłami wielu wampirów na raz... Nazwano go magicznym, przez jego koneksję, oraz wrodzoną zdolność - powiedziałem z dumą. - Oh, a jego żona, Olly Pisarka, stworzyła pierwszą kamasutrę. Wszystkie pozycje przetestowała z mężem - zaśmiałem się pod nosem.
Offline
Pokiwałam głową. Coś nie czułam humoru, ale mimo wszystko Zaśmiałam się krótko.
- Cóż innego mogłoby być twoja ulubioną kroniką? - mruknęłam, wywracając oczami. Podeszłam do stolika i odłożyłam trzy dosyć ciężkie książki na niego. - No dobrze... Czyli to było ulubione miejsce małego księcia Mikhaila - podsumowalam, jeszcze raz się rozglądając po pomieszczeniu. - Ulubionym miejscem małej szlachcianki Evangeline był rynek, gdzie chłostanie publicznie służbę - mruknęłam rozbawiona, co nie było do końca prawdą i usiadłam na fotelu, bo potrzebowałam na chwilkę odsapnąć.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Zmarszczyłem brwi zdziwiony i skoro Evangeline zajęła fotel, ja przysiadłem na kocach, które przyniosłem je niewiadomo kiedy.
- Naprawdę? Rynek? - skrzywiłem się nieco. - No dobrze, każdy ma różne zainteresowania... książę Mikhail prócz bali i czasu w sali obrad, niemal tu mieszkał. Tu, oraz w kilkudziesięciu innych tajemniczych pokojach z niepokojącymi książkami - pokręciłem głową. - Mamy rasę pisarzy - wzruszyłem ramionami i spojrzałem miękko na Evie. - Jeśli chcesz tu zostać dłuższą chwilę, to przyniosę ci butelki krwi - powiedziałem miękko. - Albo zrobię ci mapę do wyjścia z tego pomieszczenia - zaproponowałem.
Offline
- Nie, nie, za moment wstanę - zapewnilam go, zerkając na księgi. Zagryzlam lekko wargę, co mnie zdziwiło, gdy zrozumiałam, że to zrobiłam bo rzadko to robiłam. Wyprostowalam się na miejscu i przeniosłam spojrzenie na króla. - Na rynek chodziłam dopiero... Od jakiegoś momentu - powiedziałam tajemniczo, nie mając zamiaru się rozgrywać na ten temat. - Wcześniej większość czasu, poza obowiązkowymi zajęciami, spędziłam czytając w ogrodzie - wyjaśniłam i powoli podniosłam się z miejsca. - Odprowadzasz mnie na jakiś korytarz, w którym się nie zgubię? - zapytałam, biorąc znów książki do ręki, udając, że nic wcześniej nie mówiłam. - Wolałabym nie wpaść w szał w tym miejscu z powodu głodu - zauważyłam z nutą rozbawienia.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Wolałbym byś nie wpadała w szał - zgodziłem się z nią, kiwając głową i sam sięgnąłem po swoją książkę i zabierając lampion, wygasiłem wszystkie zapalone światła w sali. - Czytałaś w ogrodzie... to miły sposób spędzania czasu. Dlatego tak często przesiadujesz w ogrodzie zimowym odpoczywając - uśmiechnąłem się lekko. Ruszyłem do drzwi, przy których stała już wampirzyca. - Gotowa? Kiedyś możemy tu jeszcze wrócić. Ale wspominałaś że chciałaś jeszcze zobaczyć garderobę i salę rozkoszy seksualnych - zauważyłem otwierając drzwi i czekając aż Evie przez nie przejdzie.
Offline