Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Również westchnęłam z rozmarzeniem.
- Ah, gdy tak o tym mówisz to już czuję jak napełnia mnie energia. Bal to najlepsze lekarstwo na osłabionego wampira. - Uśmiechnęłam się równie szeroko co Mikhail. - I zastanowię się w takim razie między guzikami, a wstążkami do sukienki. Sama jeszcze nie wiem, chcę wyglądać zjawiskowo - zastrzegłam. - Niech każdy kto mnie zobaczy za dwa dni, zrozumie że nadal jest jedynie małą pchłą przy mnie.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie sądzę by ktokolwiek o tym kiedykolwiek zdążył w ogóle zapomnieć. Robisz co w swojej mocy by do tego nie dopuścić i wychodzi ci świetnie - zapewniłem ją miękko. - Na pewno będziesz wyglądała zjawiskowo i to wszystko - podsumowałem i wstałem z siedzenia by podejść do Evangeline i pocałować ją w czoło. - Obowiązki wzywają, moja królowo. Gdybyś mnie potrzebowała, wiesz gdzie mnie znaleźć - dodałem.
Offline
Złapałam go za nadgarstek i mocno podciagnelam w swoją stronę jeszcze zanim zdążył na dobre się odsunąć.
- Przestań całować mnie w czoło na pożegnanie. To frustrujące gdy twoje usta są tak cholernie blisko moich a i tak, celowo je mieszasz - wyduszilam z siebie, patrząc na jego zaskoczona twarz jednak z czasem, gdy wypluwalam z siebie słowa zaskoczenie mijało. - Mógłbyś?
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Uśmiechnąłem się z pewnego rodzaju triumfem w oczach.
- Dla królowej wszystko - zgodziłem się i przyklękłem, tak, że gdy Evie siedziała ja byłem od niej tylko trochę niższy. Chętnie sięgnąłem do jej chętnych ust i długo nie mogliśmy się odsuwać. Po prostu nie dałoby rady, musieliśmy się na cieszyć swoimi ustami. Kiedy pocałunek się skończył, chciałem wstać, ale królowa przytrzymała mnie za ramiona.
- Rozumiem, że lubisz być wyżej...?
Offline
- Bardzo to lubię - szepnęłam, ciesząc się tym jeszcze chwilkę. - Ale lubię też wypełnione na zaś obowiązki, więc długo nie mogę cię tak trzymać - dodałam i w końcu odsunęłam dłonie, oblizując wargi. - Także nie będę cię już zatrzymywać, czuję się całkiem usatysfakcjonowana jak na tą chwilę - podsumowalam, znów wygodnie rozsiadają się na kanapie. - Do zobaczenia na kolacji mój królu, bo chce cię na niej widzieć - zaznaczyłam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Pokiwałem pokornie głową.
- Przyjdę do ciebie i do Nikki - zapewniłem ją miękko. - Skończę tylko wypełniać spisy... Przy kolacji omówimy kilka szczegółów balu... Potem chętnie się dowiem jakie nowe zachowania zaobserwalaś u Nikki - przyznałem szczerze. - Wiem, wiem jest malutka. Ale jestem ciekaw.
Offline
Wywróciłam oczami ale kiwnelam głową na jego słowa.
- W porządku, sproboje sobie przypomnieć coś ciekawego - przytaknęłam. W sumie to ja siedziałam z nią póki co najwięcej czasu, a nie Mik, ale on był naprawdę jej ciekawy. Może powinnam zapamiętywać takie rzeczy. No ale co ona niby mogła teraz robić nadzwyczajnego, co byłoby tematem do romozy, albo przynajmniej powodem to jakiejś wzmianki.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Parsknąłem i ruszyłem do drzwi, tylko raz odwracając się do Evangeline, która i tak na mnie patrzyła. To było naprawdę zabawne, takie podchody pod siebie, próby różnych rzeczy, milczenie, a zarazem otwarte mówienie. Wiele, wiele sprzeczności. Ale uspokoiłem się już na myśl o nich. Nadal sprawiały mi nieco przyjemności...
Noc przyjęcia na cześć Nikki nastąpiła prędko, w końcu była wyczekiwana. Od zmierzchu zajmowałem się przyjeżdżającymi gośćmi, zapewniałem im towarzystwo, zabawę, chwilę poświęciłem ważniejszym gościom, ci mniej istotni byli przyjmowani przez naszego organizatora przyjęć. Moja żona oczywiście jeszcze nie przyszła, lubiła się spóźniać nieco, to był już jej styl. A ja nie miałem zamiaru tego zmieniać.
Goście rozeszli się już po sali wielkiej, pili krew, rozmawiali, śmiali się, a czasem kręcili się do cichej spokojnej muzyki w tle. Po powitaniu przybyłych podszedłem do kołyski gdzie mała Nikki przebierała rączkami z zadowoleniem, podobał się jej jeden z darów od hrabich, czyli ozdoba na kołyskę, kręcąca się zabawka. Uśmiechnąłem się lekko widząc jej radość, cichy śmiech. Ciężko było oderwać od niej wzrok...
Lecz z nadejściem matki ów małego cudu, musiałem całą swoją uwagę poświęcić właśnie niej, królowej. Mojej królowej. Uśmiechnąłem się na widok pewnej siebie wampirzycy.
Offline
Kiedy tylko przekroczyłam próg sali niemal wszystkie spojrzenia na dłuższą chwilę skupiły się na mnie. Uśmiechnęłam się szeroko do zebranych na sali i wymieniłam spojrzenia z ważniejszymi gośćmi jednak skierowałam się w stronę Mikhaila. Później będę się bawić w witanie ich wszystkich.
Pewnym siebie krokiem przeszłam przez sale w swojej zjawiskowej sukni. Suknia miała jednolity kolor, bez zbędnych zdobien. Gleboka purpura pasowała do mnie jak ulał. Ale to nie kolor był tutaj największą fantazją. Z przodu wydawała się być klasyczną gorserową suknią, jednak całe plecy, od ramion po krzyż były odsłonięte. Jedynie cienkie wstążki w czarnym kolorze, które mocno kontrastowały z moją jasna skórą, utrzymywały ja na mnie.
- Witaj mój królu. Widzę, że nastrój ci podpisuje, emanujesz już energią. Czuć ją jeszcze zanim wejdzie się na salę - zauważyłam z rozbawieniem, zatrzymując się obok niego.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Jestem zadowolony, więc zadowolona jest cała sala. Przyszła moja królowa, jestem pełen podziwu do niej, więc pełna podziwu jest cała sala - skinąłem głową i uśmiechnąłem pozornie spokojnie, nachylając do niej. - Chcę się z tobą pieprzyć, więc pieprzyć się chce cała sala - przyznałem opanowany na ucho, zaraz się odsuwając. - Nikki dostała setki pięknych prezentów, większość kazałem przenieść do jej komnaty, zostały tylko te piękniejsze - zrelacjonowałem miękkim głosem.
Offline
Uśmiechnęłam się z zadowoleniem, rozglądając po sali i wyłapując przypadkowe bardzo ciekawskie spojrzenia.
- Cudnie, obejrzę wszystko już po tym, jak wszyscy goście opuszczą mury zamku. Cieszę się, że dziecko jest spokojne - podsumowalam jedynie i skupiłam wzrok na Mikhailu. - Jeszcze za wcześnie by się ulotnić, mogę ci zaproponować póki co taniec, tak na rozgrzewkę.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie martw się, na taniec też przyjdzie czas... Póki co powitaj ze mną gości, dobrze? - mówiąc to pochyliłem się bliżej do królowej całując ją po szyi i po karku. - Wyglądasz obłędnie, ale na komplementy też przyjdzie czas - uznałem miękko, napawając się każdym ruchem jej ciała. Im więcej ja będę miał tego w sobie, tym więcej inne wampiry, czując energię króla. Tak to już u nas działało, zostając władcą, nie byłeś tylko wampirem z koroną, byłeś katalizatorem wszystkich emocji, uczuć, pragnień i żądań. Jeśli byliśmy niespokojni, większość wampirów w najbliższej okolicy była niespokojna. Wiele lat nauki pomaga opanować emocje. Jednak dziś noc, emocje miały płonąć.
- To nie będzie długo trwać, zaraz zaczniemy prawdziwą zabawę - obiecałem królowej, ujmując ją pod ramię i prowadząc do określonych istot. Po powitaniu, wzniesiemy toast na cześć naszej córki, księżniczki Nikoletty, by bogini Atlanta miała ją w swojej opiece, a następnie będziemy mogli już się oddać euforii i żądzą. Do tego czasu, można było jedynie lekko... podszczypywać te emocje.
Offline
Przeszliśmy po gościach tak jak tego chciał Mikhail. Nie mogłam się sprzeciwiać, pomimo że zżerało mnie już. Chciałam się bawić, tańczyć, pić, flirtować... Czerpać garściami z coraz to gestrzej atmosfery namiętności.
Ale nie.
Bo byłam królowa i musiałam wszystkim powiedzieć "cudownie że jesteście".
Do bani.
Męczarnie z przywitania mi trwały dla mnie niemal wieczność. Byłam troszkę sfrustrowana, ale dosyć dobrze to maskowalam. Przy takim napięciu musiałam to robić, bo moje humorki popsulyby atmosferę. Jednakże Mik znał mnie na tyle dogłębnie dobrze, że od razu wiedział co się dzieje.
- Chodźmy już tańczyć, królu - mruknęłam, uśmiechając się do hrabi i hrabiny, którzy właśnie od nas odchodzili. - Najważniejsze zrobione, zostały mniej znaczące rody, a ja potrzebuję tej zabawy - bąknęłam nadąsana. - Ma trwać raptem dwie noce! Nie zdążymy nawet dobrze poczuć tego - zaznaczyłam,spoglądając na niego.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Westchnąłem i pokiwałem głową, nie umiejąc się opierać mojej królowej. Machnąłem ręką w stronę grajków, a ci po spokojnej muzyki powoli przygotowali się do tej tanecznej, zmysłowej... Tłum rozszedł się na boki, kiedy kroczyliśmy z Evie na środek sali.
- Nie umiem ci się opierać - przyznałem półgębkiem, bo najbliżej była i tak tylko królowa. - Kiedyś jeszcze na tym źle wyjdę, czuję to... Ale póki co, mam nadzieję, że uczynimy tą zabawę naprawdę przednią - pokiwałem głową, kiedy powoli zaczęliśmy krążyć wokół siebie. Próbowałem jeszcze powiedzieć coś o punktach obowiązkowych przyjęcia, ale Evangelina jakby wyczuła te chęci i tylko mocniej zacisnęła palce na moim ramieniu, przesuwając dłoń z niego na odsłoniętą szyję. Poczułem jej doskonale znane mi paznokcie na skórze.
Offline
Przysnęłam twarz bliżej i oparłam swój policzek o jego policzek.
- Spróbuj mówić więcej na temat naszych obowiązków,a zrobię się naprawdę zła - szepnęłam, prosto do jego ucha. Następnie odsunęłam się nieco, ale nie za daleko, w końcu mieliśmy się dobrze bawić, a zachowywanie odstępu było niemal bolesne w tej atmosferze. - Baw się ze mną, po to jest ten bal, by nas zabawiać, a nie po to, byśmy my zabawiali innych - przypomniałam mu nieco tym znudzona. - Powinieneś więcej wypić - zauważyłam. - Mam na myśli alkoholu - zaznaczyłam, uśmiechając się szeroko, gdy docisnelam na kilka sekund swoje ciało do jego ciała.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wywróciłem oczami zataczając taneczne kółka z Evie w ramionach, opuszczając ją nisko, starając się utrzymać jej ciało blisko. Trzymałem dłoń na jej nagich plecach, a gdy opuściłem ją dość nisko, samemu trzymając usta na jej szyi, a zaraz potem oddychając głęboko, sprawiłem, że jej skóra pokryła się gęsią skórką. Uśmiechnąłem się szeroko ukazując kły z zadowolenia jakie mnie ogarnęło. Mozolnie podniosłem królową, ustami badając dokładnie jej skórę i suknię, aż w końcu muskając tylko zaczepnie usta. Energia uniosła się w powietrzu jak wielkie mroczne macki, które sięgały co i raz do nowych wampirów, wychodzących wraz ze swoimi władcami na parkiet.
Jeszcze kilka obrotów w moich ramionach i znów nasze ciała się ze sobą skleiły, a noga Evie objęła moje biodro. Nie zamierzałem tego nie wykorzystać, objąłem jej udo, bezwstydnie i zachłannie wsunąłem dłoń pod suknię, zaciskając palce na jej pośladku.
- Może jeden kieliszek alkoholu... Trochę spięty jestem - przyznałem bezgłośnie, oddychając ciężej. Źrenice królowej już były szersze od energii nas otaczającej, moje pewnie podobnie.
Offline
Zaczynaliśmy czuć coraz więcej i tym razem czuliśmy normalne rzeczy, typowo wampirze. I to dopiero było cudowne. Znów poczułam się trochę tak, jak na początku naszego "związku", nie mówię tu o małżeństwie, a o momencie, w którym sprawy się układały, ale nie były aż tak skomplikowane, kiedy my jeszcze się nie...
Jego wzrok szukający mojego, jego wilgotne wargi na mojej skórze, jego dłoń sunąca po moim rozgrzanym ciele... Rozpływałam się w tym. Ale byłam niemal pewna, że żaden inny wampir nie dał by rady wprawić mnie w ten nastrój. Kiedy może i było to możliwe... Ale z Mikhailem odkryliśmy nowy wymiar porządnia i byliśmy w statnie dać go sobie wzajemnie, ale nikt inny nie mógł tego zorbic.
- Jeden czy dwa na pewno dobrze by ci zrobiły, potowarzysze ci i również z chęcią się napije - szepnęłam, wpatrując się w jego oczy, nie odrywając od nich spojrzenia.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Za chwilkę... Wzniesiemy toast, wrócimy do tańca... - zagryzłem wargę Evie, ale nie by poczuła ból, by został ślad, nie skąd, chciałem po prostu pobudzić ją jeszcze bardziej, jeszcze bardziej popchnąć tą energię nas otaczającą. - Możemy tańczyć nawet całą noc, z kimkolwiek zachcemy, tylko jeśli obiecasz mi za dnia spotkać się ze mną. Na dłużej... - szepnąłem w jej usta. - Gdy oboje będziemy już rozgrzani, sama wiesz - zamruczałem rozbawiony. Obróciłem się kilka razy z królową, jednak znów położyłem dłoń na jej plecach, na samych dole odsłoniętego materiały, by wsunąć kilka palców za granice sukni.
- Sprawdzimy wtedy... jak szybko zdejmuje się tą suknię, hm?
Offline
- Zapewniam cię że szybko - odparłam zachrypniętym głodem i zaśmiałam się gardłowo. - Wystarczy pociągnąć sznureczek... I zsunie się ze mnie raz dwa - dodałam już nieco normalniejszym głosem, ale wciąż mówiąc cichutko. Nie potrzebowaliśmy mówić głośniej. - Będziesz miał mnie na cały dzień dla siebie - zapewnilam i pocałowałam go w usta, nie hamując się ani trochę. Chciałam poczuć jego smak jeszcze zanim napije się alkoholu, zanim jego usta będą smakować inne wampirzyce.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Z chęcią pogrążyłem się w pocałunkach, czułem atmosferę dookoła nas, spojrzenia na nas, każdy zachwyt, każdy orgazm, każdy flirt. Jakbym przeżywał to razem ze swoimi poddanymi, a zarazem miał własne ekscytujące uczucie, którym nie chciałem się dzielić. To co było między mną i Evie nie ograniczało się tylko do seksu, czy pracy, to była więź nierozerwalna... Tak silna, że nawet pocałunki sprawiały mnie błogość spełnienia. Te namiętne, te z Evie, tylko ona rozumiała moje usta, moje ciało... Mnie.
Poczułem dłonie na plecach, na ramionach. To moje panny, trącały mnie, przechodząc obok, zaznaczały, że one też chcą, że teraz ich kolej. Ja jednak chwilowo je ignorowałem.
- Wznieśmy toast i rozpocznijmy ten bal na dobre - mruknąłem w jej wargi, kiedy skończyliśmy.
Offline