Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jest taka mała... Mam wrażenie, że aż za mała - mruknęłam i z westchnieniem podciagnelam się do pozycji siedzącej, by przyglądać się temu pierwszemu "spotkaniu" córki z ojcem. - W końcu wymyśliłam imię dla pasożyta, to pewnie też cię ciekawi - stwierdziłam z przekonaniem. Mikhail jeszcze chwilę patrzył na dziewczynkę, po czym odwrócił się do mnie. Jego oczy zalśniły z wyczekiwania. Zaśmiałam się i znów oparłam się o poduszki. - Nicolette - wyjaśniłam w końcu. - Nicolette Harland, przyszły władca.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nicolette Harland - powiedziałem z powagą, spoglądając znów na dziecko. Uśmiechnąłem się lekko. - Przyszła władczyni - poprawiłem miękko królową i odsunąłem się od kołyski, by nie zbudzić maleństwa. Wróciłem do łóżka królowej, by znów na nim usiąść.
- Może i jest malutka... Ale jest silna. Czuję to... - przyznałem szczerze nadal jakimś zaklęciem oczarowany. Córeczka. Nicolette...
- Podoba mi się... Nicolette Harland, brzmi jak należy...
Offline
- A jak niby miałoby brzmieć imię, które ja wybrałam? - fuknepam, wywracając oczami. - Może jest tak samo ciekawa jak ty, skoro tak jej się spieszyło z narodoznami. Albo może była tak samo niezadowolona zbycia we mnie, jak jak ją - podsumowalam. - Marudna czy ciekawska... Hmm... - Zaśmiałam się.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Bycie w tobie jest całkiem przyjemne, muszę przyznać - zauważyłem rozbawiony, zagryzając wargę. - Wierzę, że to ciekawość, w końcu niech to będzie miała po mnie, a po tobie ten boski seksapil. I myślę, że będzie miała wtedy dobre życie - podsumowałem miękko, nadal spoglądając na Evie. Jej spojrzenie nadal było zmęczone, ale nadal było w nim widać coś ciepłego. Poprawiłem jej kosmyk włosów, zakładając za ucho z uśmiechem.
Offline
- Nawet jak będzie szaloną złośnicą i tak będzie miała dobre życie - stwierdziłam, wzdychając. Szczerze powiedziawszy to miałam ochotę na bliskość Mikhaila bardziej, niż byłam to w stanie przyznać przed samą sobą. - Póki co jeszcze pasożytuje na mnie. Ale oboe nabierzemy w końcu sił... Mam przynajmniej taką nadzieję - powedziałam, uśmiechając się słabo. Nawet nie chciałam się zastanawiać nad tym, co by było, gdyby mi się zaczęło pogarszać, zdecydowanie nie byłam gotowa na śmierć, byłam jeszcze za młoda. - Na to liczę - podsumowałam. - Będziesz nas teraz odwiedzał częściej? - zapytałam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie obawiaj się, będę was odwiedzał tak często jak to tylko możliwe - zapewniłem miękko, ale cofnąłem rękę. Wiedziałem, że ceniła swoją przestrzeń. - Mogę się przenieść na kilka dni do komnaty nieopodal... Medyk zapewnił mnie, że za tydzień nie będziesz miała oznak osłabienia, jednak karmienie piersią i takie tam dalej będą cię... Męczyć. Sama rozumiesz. Wrócisz na spotkania rady kiedy tylko będziesz gotów - zapewniłem ją spokojnie i profesjonalnie.
Offline
Zacisnęłam pięści na pościeli. Wróć...
- No tak... Chyba nie jestem teraz sobą, w ogóle nie myślałam o radzie i o pracy. Ciągle śpię... - jęknęłam, krzywiąc się. - To żenujące. Wcale nie czuje się jak potężna królowa. Raczej jak niedożywiony wampir - parsknelam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Spojrzałem na nią z czułością, której nigdy nie spodziewałem się okazywać komukolwiek. Przeszedłem przez pokój po świeżą butelkę krwi i zaraz wróciłem do mojej żony by podać ją jej.
- Dla mnie jesteś najsilniejszą z wamirzyc. Urodziłaś moje drugie dziecko, nadałaś jej imię i nadal wyglądasz oszałamiająco, tylko Ty to potrafisz - parsknąłem śmiechem i położyłem swoją dłoń, na wolnej dłoni Evie. - Pij, nawet z butelki. Byle do dna, moja królowo.
Offline
Spojrzałam na jego dłoń, która nakrył moja. Miały zupełnie inny kolor. Jego mleczna skóra kontrastowała z moaj, która teraz była bardziej szara niż biała.
- Nie żartuj sobie że mnie, nie lubię tego, Mikhailu - warknelam na niego, wiedząc, że wyglądam okropnie. - Mam lustro i na swoje nieszczęście nawet się w nim przeglądałam. Więc nie dasz rady mnie oszukać - zaznaczyłam, przyjmując od niego otwartą butelkę krwi i unosząc ją ku górze do ust. Druga dłoń wciąż niewinnie spoczywała pod jego palcami.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie śmiem z ciebie żartować królowo - parsknąłem cichutko. - Dla mnie po prostu w każdej sytuacji jesteś piękna. Czy to z brzuchem, czy bez niego, czy zmęczona, czy odświeżona... - wzruszyłem ramionami, przyglądając się jak Evie wypija butelkę. - Kiedyś nie chciałem cię widzieć na oczy. Teraz szukam najbliższej komnaty by móc widywać cię jak najczęściej. Ciebie i naszą córkę - pokręciłem głową lekko tymi zmianami sam siebie zaskakując.
Offline
- Nie musisz zmieniać komnat... I tak jesteś blisko. Po prostu zaglądaj tu - poprosiłam wpatrując się w niego. Milczałam chwilę, nie wiedząc co powiedzieć. - Chcę cię blisko ale nie za blisko. Ja... - ugryzlam się w język, zanim powedziałam zbyt wiele. Wzięłam głęboki oddech. - Możesz wrócić do odwiedzania mnie w porze obiadowej i przed świtem, nim pójdziesz spać. - Uśmiechnęłam się lekko. - Nicolette jest naprawdę niesłyszalna niemal... Jakby jej tam nie było.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Ale jest i ty też jesteś - zauważyłem, ale zacisnąłem usta. Tak samo jak przez chwilę zaciskałem palce na dłoni królowej, ale zaraz cofnąłem rękę. - W porządku, jak zadecydujesz. W takim razie w porze obiadowej i przed świtem - skinąłem głową, wstając z łóżka. Chyba... Wolała by "razem" się nie rozmnożyły przez nasze dziecko. Córeczkę... podszedłem jeszcze raz do kołyski, przyglądając się małej Nicolette. Była taka malutka... Ciekawe jak będą wyglądały jej pierwsze kiełki...
Offline
Następny miesiąc był dla mnie trudny. Pomimo że dziecko nabierało sił, mi nie szło to już tak szybko. Potrzebowałam dużo snu oraz ziół do regeneracji by w końcu stanąć na nogi. Choć wciąż byłam słaba, zdecydowanie słabsza niż przed porodem. To było naprawdę frustrujące. Frustrujące było też to, że pomimo napięcia w moim ciele, nie byłam w stanie go zbytnio zdefiniować. Czy to było seksualne napięcie? Czy zwykłe spięcie z przejęcia...?
Zima tego roku nie była bardziej mroźna niż wszystkie aczkolwiek noce wydawały mi się lodowate.
Nabawiłam się też jakiejś fobi. Pomimo że marzyłam by pasożyt był poza moim ciałem, to gdy już to się stało i tak chciałam mieć jayma oku. Tak więc dziecko miało swoją kołyskę w moim ulubionym miejscu w bibliotece oraz w ogrodzie zimowym, gdzie chyba spędzałam najwięcej czasu. Do biorą nadal nie wróciłam. Zaczęłam powoli przeglądać mniej ważne sprawy,starając się skupić umysł na pracy, a nie na ciągłym myśleniu o... córeczce.
- Jak zebranie rady? - zapytałam, gdy tylko zauważyłam Mika, podnosząc wzrok znad dokumentów,które czytałam w bibliotece. Na stoliku leżało jeszcze kilka kartek oraz pióro i czyste kartki na których zapisałam już kilka notatek.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Dobrze - przyznałem początkowo krótko, podchodząc do kołyski, do Nikki, jak ja to mówiłem, by się przywitać z malutką. Potrzebowałem dłuższej nauki brania na ręce w odpowiedni sposób dziecka, ale twardo się zaparłem by nauczyć się tego w prawidłowy sposób, dlatego teraz mogłem już to robić bez obaw o dziecko. Malutka zaczynała gaworzyć, często wodziła wzrokiem za mną, a szczególnie za Evie, kiedy tylko byliśmy w pobliżu. Wyczuwała nas prawdopodobnie. Czułem jak jej maleńki umysł rośnie w siłę, rozwija się i powoli tworzy swoją małą fortecę, rozwijała się fizycznie tak samo dobrze jak magicznie i psychicznie. Choć może przesadzałem - za oznakę dobrego rozwoju miałem to, że obserwowała swoich rodziców i łapała w nieporadne łapki swoją zabawkę w kształcie nietoperza. Kiedy już chwilę pokręciłem się z dzieckiem, odłożyłem ją z powrotem do kołyski. Była bardzo grzeczna, kwiliła wyłącznie gdy chciała jeść, marudziła cicho gdy potrzebowała czegoś jeszcze... Nie mniej... Samo to, że wiedziałem te rzeczy czyniło to dziecko wyjątkowe. I moją relację z nią też.
- Od dziś w radzie pojawiła się nowa wampirzyca - powiedziałem, siadając obok Evie w fotelu. - Rada wybrała ją poprzez głosowanie, po tym jak radny Hissus został przyłapany na sprowadzaniu młodych wampirzyc z północy. Zgodnie wyrzuciliśmy bo, a na jego miejsce weszła stuletnia wampirzyca Minerwa. Bardzo inteligentna, ma taki surowy wyraz twarzy i zakrzywione groźnie kły - pokręciłem głową rozbawiony. - Polubisz ją, trzyma już połowę rady za jaja - zachichotałem.
Offline
- Cudownie, niech rada nie zapomina o silnych kobiecych charakterach, przez moją niedyspozycję - mruknęłam, uśmiechając się szeroko. - Muszę ją koniecznie poznać - stwierdziłam, kiwając lekko głową. - Poślępo nią. Ale to już jutro. Dziś nie mam głowy do tego. Przeglądam rachunki. I stwierdziłam że dawno nie miałyśmy w pałacu balu. To okropnie żenujące. Powinniśmy zorganizować huczny bal na cześć Nicolette - stwierdziłam. - Co o tym sądzisz? Będę w stanie to zorganizować, dopilnuje wszystkiego.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie wątpię, że będziesz w stanie to zorganizować, jesteś w tym naprawdę niedościgniona - pokiwałem głową z uśmiechem. - Jeśli czujesz się na siłach, udostępnię ci każdą służbę jakiej zapragniesz. Nasz skarbiec nie narzeka, małe wydatki nie odbiją się na nim drastycznie... W dodatku od uciszenia tej małej imitacji "rewolucji" na północy nadal nie uczciliśmy tego. Uważam to za haniebną zbrodnię. Oczywiście wiem, że przez ciążę i ciągle napiętą atmosferę nie było momentu o myśleniu o tym... Ale cóż. Nikki zasługuje na bal - zaśmiałem się cicho. - Choć będzie na nim najwyżej chwilę. Potem oddamy ją w bezpieczne ręce - podsumowałem miękko, kiwając głową. - W każdym razie masz moją pełną aprobatę.
Offline
- Nabiore tylko trochę więcej sił na ruch i biorę się za organizację sali, listy gości, muzyki i jedzenia. - Uśmiechnęłam się szeroko. - Brak balu na zamku jest niedopuszczalny przy tak genialnych władcach - dodałam. Odłożyłam wszystkie dokumenty na bok i ułożyłam dłonie na kolanach. - Powoli wracam też do formy przed ciążą, nie tylko pod względem siły ale i wyglądu. - Wydałam wargi. Nienawidziłam swojego ciała w pierwszych tygodniach po porodzie. Cieszylam się że byłam wtedy zbyt słaba by oglądać się często. - Pasożyt będzie miał bardzo miły pierwszy bal - szepnęłam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- A każdy kolejny na jej cześć będzie tylko milszy - pokiwałem głową z uśmiechem. - Zaplanuj go jednak najwyżej na dwie noce. Nie możemy się rozleniwić, poza tym to będzie pierwszy większy bal od bardzo dawna, nie chcę by coś przez długi okres czasu wymknęło się spod kontroli - dodałem spoglądając na Evie i uśmiechając się lekko. - Na pewno wracasz do formy, widzę to. Ale chcę ci tylko po raz setny przypomnieć, że nadal jesteś najseksowniejszą wampirzycą królestwa - parsknąłem, wstając z fotela i podchodząc do regału z książkami.
Offline
- No tak, nie zapomniałam o tym - mruknęłam rozbawiona. Ostatnio w naszych rozmowach było coś... Elektryzującego, ale nie w taki czysto fizyczny sposób, w sensie pociąg seksualny, to było coś... Co odświeżało, napełniało pozytywną energią. Było po prostu miłe i nic poza tym. Miłe uczucie.
Obserwowałam jego plecy, gdy stal tyłem do mnie, wybierając książkę. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Co ja właściwie wyrabiam?
- Skończyłam czytać kolejną kronikę - przypomniało mi się. - Była mało rozwijająca i strasznie dołująca
Król Benjamin borykał się tylko z problemami, państwa jak i swoimi własnymi. I na pewno miał coś nie tak z głową. Gdyby wampiry nie miały tak silnej woli przetrwania i chęci na kosztowanie życia, zapewne sam by się zabił - skomentowałam, krzywiąc się znacząco.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- To był ten, który bał się pod koniec życia wszystkich istot? Oprócz swojego doradcy bodajże? - zmarszczyłem lekko brwi w zastanowieniu. - Naprawdę dawno ich nie czytałem... Po balu zajmiemy się nowym pokojem pamięci dla minionych władców, dobrze? Trzeba będzie sprowadzić specjalistę od obrazów i jeden z pokoi zaaranżować na specjalną bibliotekę - powiedziałem uśmiechając się miękko na tą myśl. - Mogę Ci przynieść kolejne tomy jeśli chcesz, będziesz miała co czytać, kiedy będziesz opiekowała się Nikki - zauważyłem i odwróciłem się w końcu do żony, z wybranymi książkami w ręku.
Offline