Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Jeszcze nie musisz być odpowiedzialny za niego. Nie w taki sposób. Póki co to moja część zadania. Jak już ze mnie wyjdzie, go będziesz mógł być dobrym tatusiem - owoedzialam a następnie wybuchlam śmiechem, bo brzmiało to przekomicznie. - Będziesz nad nim stal i głaskał go po główce aż ci ręką zdtetwieje - dodałam wciąż rozbawiona taka wizją.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Prychnąłem, krzyżując ręce na piersi.
- Nie będę tak robił, daj mi spokój - warknąłem, jakby... Zawstydzony? Bo prawda była taka, że podobała mi się taka wizja.
- Ale na pewno będę się starał być dobrym tatusiem - dodałem burcząc już pod nosem, słysząc niemalże jak Evie wybucha śmiechem.
Offline
Nie mogłam przestać się śmiać z niego. Cóż mogłam poradzić? Po seksie miałam zdeowanis lepszy humor, byłam rozluźniona i spełniona. Zdecydowanie brakowało mi tylko śmiechu do pełni szczęścia. I co? I dostałam też to od Mikhaila.
- Ty i te twoje szalone wizję i pomysły - mruknęłam, łapiąc oddech. Przekręciłam na na bok, układając wygodnie. Podlozylam sobie dłoń pod policzek. - Czy kiedyś ci się skończą? Czy już ci tak zostanie, mój królu?
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Obróciłem się do niej na bok, by leżeć twarzą w twarz z moją królową.
- Nie. Nie skończą się nigdy - uznałem zaskakująco przekonany. - Od małego wampirka mówią mi, że z tego wyrosnę, ale na tą chwilę jestem niemal zupełnie pewien, że nic z tego - uznałem, szczerząc szeroko kły. - Musisz przywyknąć do moich eksperymentów i szalonych wizji zmieniania świata...
Offline
- Byle byś się tylko na nich za mocno nie przejachał... Nie wiem co by się stało, gdyby wilki nie zgodzili się na sojusz. Atmosfera między nami a nimi mocno by się zagęściła - mruknęłam, wywracając oczami. - A eksperymenty rodzicielskie? To jest już dla mnie za dużo. Chyba jednak wolę, jak wymyślasz szalone plany naprawiania świata - podsumowalam, wzdychając, aby zaznaczyć swoje zmęczenie jego wybrykami.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie obawiaj się, wprowadzam w życie tylko te umiarkowanie szalone - zapewniłem ją miękko. - Nie zamierzam narażać ciebie albo pasożyta na niebezpieczeństwo - uspokoiłem ją, nadal przyglądając się wampirzycy. - To daleko poza moim interesem... Póki co na piedestał jesteście oboje i to waszego dobra dotyczą moje szaleństwa.
Offline
- W porządku - mruknęłam, kiwając głową i podciagnelam się do pozycji siedzącej rozglądając po pomieszczeniu. - Zimno tu jak cholera! - jęknęłam, pocierając ramiona. - Zaczynam już stygnąć. I myślę, że powinniśmy się stąd wynieść do jakiegoś pomieszczenia z rozpalonym komornikiem. Albo z wanną. Ogień w kominku albo wrzątek w kąpieli, jedną z tych przyjemności muszę zażyć - podsumowalam uśmiechając się lekko.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- To prawda, przyda się coś takiego ciepłego... Nastały naprawdę chłodne zimy - westchnąłem ciężko. - Ubierz się w takim razie, pójdę znaleźć jakąś służkę, by przygotowano u ciebie w komnacie gorącą kąpiel i rozpalono w palenisku - powiedziałem spokojnie, także się unosząc, a zaraz schodząc z łóżka i nago podchodząc do szafy by założyć szlafrok.
Offline
- Hm, to dopiero 4 miesiąc, a ty już chcesz mnie wyręczać w takich drobiazgach? - mruknęłam, unosząc wysoko brwi. - Co będzie przy ostatnich miesiącach? Będziesz mnie nosił na rękach, abym nie nadwyrężyła nóg? - zakpiłam, wzdychając ciężko i zakładając bieliznę, by było mi nieco ciepłej, bo naprawdę wymarzłam a następnie Naciągnęłam na gołe ramiona szlafrok. - Nie możesz nadto się przejmować. To niezdrowe, królu - stwoerdziłam, odrzucając włosy na plecy.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- "Nadto" w przypadku ciężarnej żony to chyba nieodpowiednie stwierdzenie - wywróciłem oczami. - Ale jeśli tylko zapragniesz tego noszenia na rękach to daj znać, myślę że to nie będzie problem - dodałem, uśmiechając się kpiąco do Evangeline. - Poza tym nie wyręczam cię aż tak bardzo nagle. Poproszę by przygotowano to samo w moich komnatach, nie tylko tobie marzy się gorąca kąpiel...
Offline
- Mikhailu, podczas poprzedniej ciąży miałam ochotę poderżnąć ci gardło, a ty omijałeś mnie szerokim łukiem. Ja wymiotowałam na samą myśl że będę musiała urodzić to coś, a ty miałeś to gdzieś. I chcesz mnie teraz przekonać, że to nic, że chcesz mnie tak "troszkę" wyręczać? - szepnęłam z rozbawiebiem, zawiązując sznurki szlafroka. - Łączy nas coś więcej, zaczynam to akceptować, aczkolwiek mam problem ze zrozumieniem tej więzi. - Popatrzyłam na Mika z powagą. - Gdy zasnąłeś obok mnie... Poczułam się dziwnie. Ufasz mi za mocno. Nie wiedziałam, że tak można, ale można - powedziałam głosem pełnym powagi, prostując się.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Zmarszczyłem brwi spoglądając spokojnie na żonę.
- Evie... Nie mogę "ufać ci za mocno" kiedy ja po prostu ufam Ci absolutnie - powiedziałem równie poważnie co ona. - To zaufanie nie powstało w ciągu kilku dni, a powoli zawiązywało się, latami. Poszczególne wydarzenia pozwoliły mi przejrzeć na oczy, że potrzebuję właśnie... Tego. Zaufania absolutnego... I rozumiem jeśli Ty tego nie czujesz, nie chcesz... Ale nie zabronisz tego mi - wzruszyłem ramionami, jakby to wcale mnie nie obchodziło, choć było to dla mnie ważne jak własne kły. - Spanie u twojego boku nie było złe. Było mi dobrze szczerze mówiąc. Samotność czasami jest... Zła - przyznałem szczerze, poprawiając szlafrok.
Offline
- Wydawało mi się, że panikuje, gdy zasypiałam obok. Ale gdy się rano obudziłam, wtedy poczułam prawdziwą panikę - powedziałam cicho,wodząc wzrokiem po jego twarzy. Skrzyżowałam ramiona. - Nie lubię tego czuć. Panika oznacza brak kontroli, a brak kontroli jest dla mnie nie do pomyślenia i... - Pokręciłam głową, odwracając wzrok od króla. - Ufam ci ale to chyba nadal nie do tego stopnia, co ty mi...
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wzruszyłem ramionami, godząc się w pewien sposób z czymś z czym pogodziłem się już dawno. O jedno "razem" za dużo jak na wampira.
- Cóż, sama najlepiej wiesz, że jestem szalony - parsknąłem gorzkim śmiechem. - Rozumiem to, nie oczekuję nagle wspólnej komnaty - prychnąłem, kręcąc głową. - Po prostu... Mówię za wczasu. Wszystko co nas spotkało zbudowało we mnie niezwykle wiele uczyć do ciebie. Byliśmy we dwoje zamknięci sami w pałacu, przetrwaliśmy wiele tragedii - westchnąłem, wzruszając ramionami. - Mnie to ruszyło... Nieważne. Pójdę po służbę...
Offline
- Mikhail! - zatrzymałam go, podnosząc nieco głos. Odwrócił się do mnie i popatrzył pytająco. Zobaczyłam w jego oczach jakieś iskierki nadzieji. - Mnie też to ruszyło. Inaczej sobie z tym radzę, w inny sposób reaguje. Ale siedzimy w tym, niestety lub na szczęście, razem. I liczę na to, że jesteś tego świadomy - dokończyłam. - Hm, a teraz możesz już iść po służbę - mruknęłam na koniec, wzdychając ciężko. Zbyt poważnie podeszłam do tej krótkiej rozmowy i poczułam aż napięcie w piersi.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Pokręciłem tylko głową i uznałem, że Evie powinna mieć już ostatnie słowo w tej rozmowie. Nie wiem, czy chciałem dalej drążyć temat, który uwierał mnie dość znacząco. Podkreślał tylko to, że uczucie, o jakim czytałem w dziennikach moich poprzedników, nie jest dla nas tak jakbym chciał...
- Mam nadzieję, że gdy wrócisz do komnaty, wszystko będzie już gotowe - powiedziałem tylko i wyszedłem. Nie musiałem daleko szukać jakiejś służącej, bo już za moment dostrzegłem jedną. Powiedziałem swoje życzenie o ogrzaniu komnat królewskich i kąpieli, a ona bez żadnego zająknięcia. Wydawała się bardzo dumna, że osobiście ją o to poprosiłem.
Koniec końców ruszyłem do swojego skrzydła, do swoich komnat. Sam. Z tysiącami myśli.
Offline
Minęły kolejne trzy miesiące. Po ogłoszeniu że za kilka miesięcy na świecie pojawi się kolejny Harland w pałacu zrobiło się "głośno". Wszyscy szeptali i zastanawiali się głupio "dlaczego tak późno?" lub mówili między sobą "tak się spodziewałem". Nie obchodziło mnie to. Gdy poszłam pierwszy raz do pałacowego lekarza zbadał mnie i zapewnił że ze mną i dzieckiem wszystko w porządku. Kiedy przekazałam tą informację Mikhailowi zobaczyłam niesamowitą ulgę w jego oczach. Ja też ją czułam ale byłam nieco bardziej powściągliwa.
Kochaliśmy się dosyć często. Moja ochota na seks była na tle duża, że potrzebowałam tego, a król nigdy mi nie odmawiał, gdy tylko zsuwalam z siebie ubranie stawał się moim najgorętszym kochankiem, a kiedy odprowadzał mnie do moich komnat najlepszym opiekunem.
Jednak wraz z 7 miesiącem ciąży zaczęły wracać mi dolegliwości. Brzuch zrobił się ogromny i niewygodny, plecy zaczynały mnie pobolewac i chodziłam blada. Mikhail wezwał do mnie lekarza który potwierdził moje duże osłabienie i ze względów bezpieczeństwa miałam ograniczyć ruch i głównie leżeć.
- No świetnie, tylko tego mi teraz brakowało - skarżyłam się mężowi, gdy ten przyszedł do moich komnat (na czas ciąży pozwoliłam mu wchodzić tu bez większych przeszkód, no chyba że naprawdę go tu nie chciałam, więc Mik wykorzystywał to pozwolenie by sprawdzać jak się czuje). Leżałam w łóżku, ubrana w koszulę do snu, mimo że mieliśmy środek nocy. - Zostały 2 miesiące, przecież nie mogę leżeć w łóżku 8 tygodni!
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Z westchnieniem przygotowywałem spokojnie koktajl z krwi oraz wyciągu owoców księżycowych, które miały pomóc Evangelinie we wszystkich bólach. Kiedy skończyłem, podszedłem do niej wręczyłem kubek, który z przyjemnością porwała w swoje ręce.
- Jesteś osłabiona, każdy ruch sprawia, że boli cię coś, cały czas chodzisz podrażniona i zirytowana... Lepiej będzie, jeśli póki co, czas spędzisz na leżeniu i odpoczynku. Medyk nie widział przyczyny osłabienia, ale nie możemy jej ignorować pod żadnym pozorem - uznałem z powagą, siadając na skraju jej łóżka.
Offline
Przez chwilę nic nie mówiłam, bo zajęłam się piciem napoju, a gdy wysączyłam połowę odetchnęłam.
- Wiem, wiem, wiem - wymamrotałam, podciągając się bardziej do pozycji siedzącej. Czułam się żenująco, ciąża już tak działała. Minął najprzyjemniejszy okres gdzie czułam się piękna i seksowna i znów było źle. Obrzydlistwo. Rodzenie dzieci to jakiś chory żart natury. - Dziecku nic nie jest, a ja się okropnie nudzę. Powinieneś mi wymyślić jakąś rozrywkę - stwierdziłam z nutą powagi. - Zadbaj o mój dobry humor. Bo jak ja wykituje to nici z dziedzica - bąknęłam, znów obsuwają się w dół.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wyśmiałem ją nieco kpiąco, ale zaraz spojrzałem na sprawę nieco poważniej.
- Rozumiem, nudzisz się - pokiwałem głową. - Mogę ci przynieść więcej kronik, albo dotrzymywać towarzystwa i zajmować się nieco dokumentami ze spotkań rady... Nie wiem jakich atrakcji chciałbyś doświadczyć, leżąc w łóżku bez dużej możliwości ruchu. Oboje wiemy, że teraz seks na pewno nie będzie przyjemny... To tylko kilka tygodni, czym to jest w perspektywie tych ostatnich przepełnionych rozpustą? - zauważyłem na pokrzepienie.
Offline