Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Unioslam brwi.
- Będzie w porządku, gdy mnie po prostu odprowadzasz - stwierdziłam, podnosząc się z miejsca i prostując. Ale ile bym się nie prostowała, Mikhail zawsze będzie górował nade mną wzrostem. - Nie jestem pewna, czy chce, żebyś patrzył jak zasypiam - dodałam nieco zmieszana, mniej pewnym tonem, przypominając sobie jak sama obserwowałam go z chorą ciekawością podczas snu.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wzruszyłem jedynie ramionami.
- Więc zostanę tak długo jak będziesz chciała - podsumowałem. - Jeszcze kilka chwil temu, mówiłaś, że wolałabyś, bym się nie odsuwał - wspomniałem półgębkiem, ale nie drążyłem tematu. Tyle wydarzyło się w krótkim czasie, że dobrze będzie nam obojgu odetchnąć, przemyśleć kilka rzeczy i po prostu... odpocząć. Jedną chwilkę złapać oddech.
Ruszyliśmy do zamku, a przy drzwiach gwardziści skłonili się nam, gdy wchodziliśmy na korytarze skrzydła królowej. Bez słowa podążyliśmy w obojgu dobrze znanym nam kierunku, czyli do komnaty królowej. Tylko tam miałem zakaz wchodzenia bez wyraźnego pozwolenia Evangeliny, dlatego kiedy stanęła przed wielkimi, drewnianymi drzwiami, zdobionymi kunsztownie, nie sięgnąłem nawet po klamkę. Wpatrywałem się tylko milcząco w ograniczającą mnie barierę między korytarzem, a sypialnią mojej żony.
Offline
Bez wahania minęłam męża i weszłam przodem, zostawiając szeroko otwarte drzwi, dając mu tym samym znak, że jest zaproszony do środka. Od razu zaczęłam wypinać spinki z włosów, ruszając do toaletki.
- Możesz mi pomóc z sukienką, skoro już tu jesteś - powedziałam, zerkając przez ramię na wampira. - Tak dla odmiany rozepnij guziki, a nie je wyrywaj - poprosiłam,starając wrócić do swojego standardowego humoru.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- To będzie wyjątkowo trudne zadanie, znasz mnie - parsknąłem i gdy zamknąłem a sobą drzwi, sam pozwoliłem sobie na rozluźnienie i rozpięcie kilku guzików własnej koszuli. Zbliżyłem się do pleców królowej, która stała przy toaletce i przyglądałem się chwilę jak pozbywała się spinek i ozdób z włosów, czy biżuterii, którą uwielbiała. Zaraz jednak wykonałem jej prośbę i zacząłem rozpinać całą długość sukienki, a choć guziczki były małe, nie miałem z tym problemu. Miałem sprawne palce.
- Już - powiedziałem spokojnie, powoli rozsuwając materiał na boki, gdzie pod spodem kryła się jeszcze jej bielizna. Tym razem nie była jednak ona moim priorytetem.
Offline
Zsunelam z siebie suknie i przewiesiłam ją przez krzesło przy toaletce. Gdy służące przyjdą przed świtem zajmą się nią. Pół naga podeszłam do wieszaka i zabrałam z niego swój szlafrok. Dopiero gdy narzuciłam go na ramiona, obrocilam się do Mikhaila.
- Przydała by się gorąca kąpiel - mruknęłam bardziej do samej siebie, opierając dłonie na biodrach. Niezwiązany żadnym paskiem szlafrok delikatnie poruszał się, odsłaniając mój, już delikatnie zaokrąglony, brzuch. - Ale nie chce teraz patrzeć na służbę - stwierdziłam, prowadząc taką małą dyskusję sama ze sobą i ruszyłam do garderoby, by wyciągnąć sobie z nią koszulę nocną.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Przygotowanie kąpieli nie musi wymagać służby - zapewniłem spokojnie i ruszyłem spokojnie do łazienki, zdejmując z siebie marynarkę. Tam zająłem się przygotowywaniem gorącej kąpieli. Sam często odprawiałem służbę, męczyła mnie, a po tylu latach bycia wychowanym w taki sposób... lubiłem udowadniać sobie swoją samodzielność choćby w małym stopniu.
W łazience Evangeliny znajdowały się też liczne olejki, nie byłem pewien, do czego mogą służyć, ale wlałem jeden z nich do wody, gdy czekała już na królową.
- Możesz wchodzić Evie, woda jest idealna - oświadczyłem miękkim tonem, wycofując się z łazienki.
Offline
- Jesteś zaskakujący - mruknęłam. - I jednak bardziej potrzebny niż mi się wydawało jeszcze przed chwilą - zażartowałam, wymijając się z nim w drzwiach. Wzięłam głęboki oddech. - Migdały - stwoerdziłam od razu. Zerknelam na wodę, w której zazwyczaj pływały różne płatki kwiatów ale tak też może być z braku laku, pomyślałam i zsunelam z siebie szlafrok oraz posmylam się resztek ubrań, spoglądając na Mikhaila, który stał zaa niedomkniętymi drzwiami łazienki. - Rozgosc się ale nie prpboj nigdzie grzebać - zastrzegłam, wchodząc do wanny.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie mam zamiaru - zapewniłem odchodząc od drzwi łazienki. Oczywiście, było to wierutne kłamstwo, chciałem zobaczyć dokładnie co kryje się w każdej szufladzie biurka, przy jej łożu, gdzie trzyma jakie rzeczy, gdzie chowa rzecz, których się wstydzi i najważniejsze, czego się wstydzi by to chować. Może to była już jakaś choroba, ale od zawsze chciałem ją poznawać bliżej i już dawno zrozumiałem, że rozmowa do niczego nie prowadzi, wchodzenie jej do umysłu byłoby samobójstwem, a jedyny sposób był niemoralny.
Tak więc by mnie nie kusiło (hah, wampir wystrzega się kuszenia?) usiadłem w fotelu, nieopodal łóżka i zabrałem z szafki, wyciągniętą na wierzch kronikę, którą wręczyłem Evie ostatnio. Uśmiechnąłem się leciutko, widząc, że czyta o dzielnej królowej wampirów, Tennese Władczej... Sam sięgnąłem po dziennik i sprawdziłem, w którym momencie jest moja żona.
Offline
Leżąc w wanie na chwilę zapomniałam o wszystkim. Gorąca woda działała cuda, odprężają umysł i dawała ukojenie zmęczonemu ciału zdecydowanie szybciej niż sen, który zabieral masę czasu i nie zawsze był aż tak skuteczny. Gdy woda przestała być gorąca,a zrobiła się po prostu ciepła woroclam nieco do rzeczywistości i mimowolnie odbiegam myślami do dzisiejszej nocy. Miałam nadzieję, że tamta suka w tej chwili czuję się upokorzona do granic możliwości. Chciałam zobaczyć, jak jutro z przerażeniem opuszcza to miejsce. A kiedy skończyłam rozmyślać o tym, przeniosłam się myślami do wamipra, który siedział w mojej komnacie i robił niewiadomo co.
Hmm...
Skupiłam się nieco mocniej, przymykając powieki i odchylając głowę w tył. Oparłam ja wygodnie o brzeg wanny, a dzięki skupieniu z łatwością odnalazłam umysł Mika. Ale nie wkradalam się do niego, to było bardziej jak... Delikatne zapukanie z pytaniem "czy mogę wejść".
Uśmiechnęłam się do samej siebie, gdy zostałam wpuszczona, jednocześnie samej wpuszczając go do swojego umysłu. Takie połączenie było... Specyficzne. Bo nikt tak przecież nie robi, bo po co? A dla mnie to była kolejna rzecz, która wydawała się być bardzo intymna.
Otworzyłam oczy, rozluźniając się i wzdychając przeciagle. Nie robił nic.
- Musiałam się upewnić! - powedziałam z rozbawieniem, na tyle głośno, aby mnie na pewno usłyszał.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Czyli jednak mi nie ufasz? - zapytałem rozbawiony, bo doskonale widziałem, że ufała niemal tylko mi w pełni. To była wielka odpowiedzialność, którą miałem nadzieję spełnić bez zarzutu. Ale kiedy połączyły się nasze umysły... Podobało mi się.
Nie odpowiedziała niczego, ale w sumie nie musiała. Dalej przeglądałem zapiski swojej przodkini, zastanawiając się czy pogratulowałaby mi mojej władzy. Uważałaby to za osiągnięcie...?
Evie wyszła z wanny, usłyszałem plusk wody. Długo było jeszcze cicho, pewnie wykonywała jakieś zabiegi pielęgnacyjne... Choć jej skóra dzięki ciąży naprawdę olśniewała.
Wyszła z łazienki w cienkiej koszuli nocnej narzuconej na ciało, na co postarałem się nie uśmiechnąć szeroko. Tylko... Tak troszkę. Delikatnie i z szacunkiem.
Offline
Kiwnelam mu głową, a mojej uwadze nie umknął jego dziwny uśmiech. Nie umiałam tego rozszyfrować. Mniejsza, byłam zmęczona, nie był to dobry czas nad zastanawianiem się nad czymkolwiek.
- Ta kronika jest niesamowita - mruknęłam z nutą niezadowolenia samej przygotowując sobie łóżko. - Chciałabym osobiście poznać Tennese - mruknęłam, uśmiechając się do samej siebie. - To było by niezwykle rozwijające doświadczenie - stwoerdziłam, przysiadając na brzegu materaca z westchnieniem i odrzucając włosy na plecy. Zastanowiłam się chwilę nad kolejnymi słowami, odnajdując wzrokiem oczy Mikhaila. - Hm, jak chcesz to... Możesz tu usiąść - stwierdziłam. - Albo możesz już iść. Teraz zostało mi już tylko zasnąć. - Byłam tak niezdecydowana że za moment chyba zrobi mi się żal samej siebie.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Uśmiechnąłem się miękko, kręcąc głową.
- Twój brak zdecydowania jest dla mnie najwyraźniejszym wskaźnikiem, że powinienem zostać jeszcze chwilę - uznałem spokojnie i bez oceniania, pozostając na fotelu. Dziwnie bym się czuł siedząc nad Evie i... Czuwając nad nią?
- Też chciałby ją poznać osobiście - przyznałem szczerze, spoglądając na kronikę. - Zapytać, czy jestem dobrym władcą w jej oczach. Czy mógłbym robić coś jeszcze lepiej - westchnąłem ciężko. - Chyba potrzebuję często takiego zapewnienia. Że jestem dobry w tym co robię, że moje czyny nie spowodują katastrofy... Tennessee na pewno by mnie wykupiła - parsknąłem.
Offline
Również się zaśmiałam.
- Z tego co póki co przeczytałam to właśnie tak my zrobiła - przytaknęłam mu. - Jest niesamowicie twarda i nieustępliwa ale w taki zimny i opanowany sposób. - wzruszyłam lekko ramionami i wsunęłam nogi pod kołdrę, opierając głowę i plecy o poduchy i póki co zostając w pozycji pół siedzącej, pół leżącej. - Po co ci takie zapewnienia? - zapytałam zaciekawiona, wplątując palce swoich dłoni na brzuchu.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Wzruszyłem ramionami odkładając dziennik i spoglądając przez szpare w kotarach, gdzie księżyc schodził już z nieboskłonu. Poprawiłem tylko kotarę nieznacznie, lecz nie spojrzałem na królową.
- Robię wiele dyskusyjnych rzeczy, sama wiesz... I przydarzyło się nam już tyle zła - westchnąłem. - Czasami myślę, czy niie lepiej by było nie robić tak wielu szalonych rzeczy, a zadbać o życie królowej, dziecka, poddanych... Ustawiłem na piedestał swoją wizję i dążę do niej wytrwale, jednak co krok niszczę bezcenne rzeczy... - podsumowałem, krzywiąc się z bólem.
Offline
- Robisz to co uważasz za słuszne. Pomimo że ja wciąż namawiałam cię to zostania przy starych zasadach, nie wychylania się i działania pozwoli, tu chciałeś robić wszystko na opak. I zrobiłeś - zaznaczyłam ze śmiechem i nieco zsunęłam się w dół. - Spotkałeś dużo przeszkód, bo chciałeś dużo zmian na raz. A to nigdy nie kończy się dobrze, bo nie każdemu to pasuje. - Zmars,czułam brwi. - Szczerze powiedziawszy jako szlachcianka, gdybym nią pozostała i zrobiła to, co miałam w planach zorbic, pewnie bym cię nienawidziła - stwierdziłam, uśmiechając się do siebie. - Nie rozumielam cię będąc obok, a co dopiero wtedy, gdybym w ogóle cię nie znała. Teraz trochę to rozumiem.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Skrzywiłem się lekko, ale spróbowałem się uśmiechnąć do królowej.
- Chyba muszę nieco okiełznać swoje pragnienia w takim razie... Potrzebujemy spokoju na nadchodzący czas - przyznałem, zagryzając wargę kłami jak zawsze, kiedy nad czymś myślałem intensywnie. Spojrzałem czule nad Evie, która zsuwała się na poduszki coraz niżej i uśmiechnąłem się lekko. Wstałem z fotela i podszedłem bliżej łóżka, by odłożyć książkę z szafki obok, skąd ją zabrałem.
- Nauczysz się wiele od Tennese Władczej, kiedy byłem młodszy zainspirowała mnie to takiej ilości nowych spojrzeń na świat... Można by rzecz, że czytając wszystkie te kroniki stałem się powiernikiem całej wiedzy przodków - parsknąłem pod nosem, spoglądając na Evie w łóżku.
Offline
- W takim razie postaram się zagłębić w te kroniki jak najbardziej i wyciągnąć z nich co tylko się da, żebym też była świadoma czego częścią się stałam, wychodząc za ciebie - szepnęłam, uśmiechając się lekko. Tak, patrzenie na mnie w łóżku, gdy po prostu idę spać i nic poza tym było bardzo dziwne. - Nie są to jednak bardzo ciężkie lektury, czytywałam trudniejsze. - Zaśmiałam się krótko. - Może czytając o twoich przodkach lepiej zrozumiem ciebie.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie wiem, czy ja sam siebie do końca rozumiem, jak będziesz coś wiedzieć o mnie, to możesz mi dać znać - zaśmiałem się cicho i niemal wbrew sobie, pochyliłem się i pocałowałem ją czule w czoło. - Śpij Evie, w szafce masz dodatkowe butelki krwi, gdy najdzie cię potrzeba - dodałem, prostując się i idąc do drzwi, które jeszcze niedawno były dla mnie nieprzekraczalną barierą.
- Spokojnego dnia - życzyłem dodatkowo, obracając się jeszcze, by zerknąć na nią przez ramię, gdy sam wychodziłem z pokoju. Zostawiłem na fotelu swoją marynarkę, jednak nie przejmowałem się tym zbytnio.
Offline
Zacisnęłam mocno wargi, odprowadzając wzrokiem Mikhaila, a kiedy opuścił moja komnatę szybko natknęłam się wzrokiem na jego marynarkę. Czy on musiał zostawiać swoje rzeczy w mojej komnacie? Mimo wszystko, z ciekawości podniosłam się z łóżka i boso przeszłam po zimnej posadzce do otela. Przysiadłam na nim i sięgnęłam najpierw do głównych kieszeni marynarki ale nic w nich nie znalazłam. Zajrzałam do kieszonek wewnątrz marynarki i również nic w niej nie znalazłam. Westchnęłam ciężko. Może to i dobrze, że nic w niej nie było? Choć byłam ciupek zawiedzona, liczyłam na jakąś ciekawą informację na koniec dnia. Jakąś kartkę z zapiskami o kolejnym szalonym pomyślę Mika...
Wygladzilam marynarkę i wróciłam do łóżka lecz jeszcze długo nie mogłam zasnąć, dlatego też wyciągnęłam jedną z butelek krwi i wysączyłam co nieco. Dopiero z pełnym żołądkiem zasnęłam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Dopiero po kilku dniach znów miałem okazję na dłużej spotkać się z Evie, choć nie rozmawialiśmy o nas, kiedy wybieraliśmy nowych pracowników. Tak jak ustaliliśmy, robiliśmy to razem i szczerze mówiąc wyszło nam to na zdrowie. Przynajmniej mnie się tak wydawało. Niestety z każdym tygodniem zmiany jakie zachodziły w życiu Evangeliny były coraz łatwiej rozpoznawalne. W dodatku na nasze nieszczęście, działo się coś niepokojącego. Mniej więcej po 4 miesiącu ciąży zacząłem otwarcie martwić się o królową, bez ukrywania za owaluowanymi zwrotami.
- Wydajesz się bardzo słaba - powiedziałem nieco przestraszony jej stanem, kiedy bledsza niż zwykle siedziała w bibliotece, próbując się skupić na czytaniu. W kominku płonął ogień, gdyż nastały naprawdę zimne noce. Podałem jej duży kubek gorącej krwi. - Musimy chyba podzielić się naszą tajemnicą z nadwornym lekarzem... - dodałem, stojąc przy Evie.
Offline