Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zerknelam na ciasto a potem na twarz Errico.
- W takim razie porządnie zastanowię się nad notesikiem dedykowanym specjalnie dla ciebie - szepnęłam i rozchylilam wargi, a Errico ostrożnie wsunął ciasto do moich ust.
Nie miałam pojęcia dlaczego, ale poczułam się dziwnie w tym momencie. Chłopak był bardzo blisko i przyglądał mi się taak uważnie, niemal przeszywał mnie już wzrokiem. Z tyłu głowy zapalała mi się czerwona lampka, sygnalizująca kłopotu, ale w żołądku miałam całą masę motyli i nie byłam w stanie skupiać się teraz na żadnych alarmach w mojej głowie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową.
- Byłbym zaszczycony - zgodziłem się i chwilę milcząc zastanawiałem się nad czymś. W końcu spojrzałem na Gretę radośnie i z jeszcze szerszym uśmiechem. - Chyba będę grał w sobotę w popołudnie. W barze, zapłacą mi za to - powiedziałem z dumą. - Popołudniu więc będziesz mogła przyjść do mnie! I tym razem to ja Ci coś postawę, mają w klubokawiarni naprawdę cudowną herbatkę - powiedziałem z zadowoleniem.
Offline
- Dobrze, postaram się przyjść na twój występ. I wypijemy tą pyszną herbatę. - Uśmiechnęłam się miękko. Ciągnęło mnie do niego, rany, tak bardzo mnie ciągnęło... A alarm w mojej głowie strasznie głośno wył. Przełknęłam głośno ślinę, wypuszczając powietrze z płuc. - Ale potwoerdze to dopiero wieczorem... Dobrze? Muszę sprawdzić kalendarz - wyjaśniłam pospiesznie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Oh jasne, oczywiście - zapewniłem pośpiesznie. - Twój kalendarz ma pierwszeństwo. Ale oczywiste ci nagram wszystko - obiecałem z uśmiechem. Czułem że zmaga się z czymś dużym w głowie. Ale była w miarę spokojna... Sam nie wiedziałem, uznałem że na razie nie będę na nic naciskał. Sama mi powie kiedy będzie umiała to nazwać.
- Ale nie naginaj swoich obowiązków, jasne? Są ważne, a skoro gram raz za pieniądze to może uda mi się jeszcze kiedyś i w ogóle - dodałem jeszcze dodatkowo.
Offline
- Errico, powinieneś wiedzieć, że każda chwila z tobą to naginanie moich obowiązków - powedziałam z dużą powagą i nutą smutku w głosie. - To że tu jestem... Więc non stop je naginam, zmieniam, przesuwam, staram się... Przeorganizować dzień tak, by mieć dla ciebie chodzby chwilkę, bo... Mi na tym zależy. Umm... Na tych chwilach mi zależy - zaznaczyłam, bo to dobrze zrozumiał. Odetchnęłam. - zorganizuje to tak, by tym razem moc się pojawić na twoim występie. Skoro to ważne dla ciebie to ważne też dla mnie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Spojrzałem na nią z bardzo słabym uśmiechem.
- Oh... Teraz jak to powiedziałaś... To nie wiem czy ja jestem problemem czy świat w którym nie możemy się spotkać - przyznałem szczerze, spoglądając jak szczeniak na Gretę. Czułem się przy niej czasem mały, choć nie byłem mały, to czasem czułem że jej życie jest ważniejsze niż moje, że jej osiągnięcia są większe niż moje... Wiedziałem, że tak nie jest! Lecz z drugiej strony pojawiało się pytanie, czy beze mnie byłaby spełniona w zawodzie...?
Nie, pewnie nie do końca. Byłaby niespełniona jako istota żywa.
- Nie będę poganiał. Dasz znać gdy ci się uda, a ja dam ci wtedy dokładny adres - uśmiechnąłem się lekko.
Offline
- Nigdy nie byłeś problemem. Mój świat jest po prostu... Nie do końca taki otwarty i swobodny - szepnęłam, ściskając jego dłoń i odwracając wzrok. - Wybacz... Wciąż czujesz się źle w moim towarzystwie, to okropne - stwierdziłam, krzywiąc się.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie prawda - zapewniłem ją od razu nachylając się nieco byle wróciła do mnie wzrokiem. - Uwielbiam być z tobą, uwielbiam przebywać w twojej okolicy. Czuję się wtedy dobrze i wyjątkowo... No wiesz, skoro ta piękna czarodziejka, którą obserwowałem kawał czasu spojrzała na mnie, to naprawdę muszę być super - zaśmiałem się cicho i popatrzyłem spokojnie i czule na nią. - Twój świat już taki jest. Nie jestem jego częścią, a inną, ważną osobą. I ja to rozumiem, uwierz...
Offline
Pokiwałam głową, choć niezbyt rozumielam jego podejście. Ale liczyło się po prostu to, że Errico akceptował mnie i był w stanie po swojemu do tego podejść, bez zdenerwowania. Wzocilam wzrokiem do jego twarzy.
- Czyli... Czujesz się ze mną... W porządku? - upewniałam się.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Spojrzałem na nią pobłażliwie.
- Czy czuję się z tobą w porządku? - powtórzyłem z niedowierzaniem. - Greta, uwielbiam z tobą przebywać! Kiedy siedzimy razem i w ciszy jemy, albo kiedy rozmawiamy o czymś swobodnie, albo... Oh możemy nic nie robić, siedzieć obok siebie i po prostu się tulić. Czas z tobą jest najlepszy i uwielbiam go - zapewniłem ją twardo i poważnie, by zrozumiała to jasno i klarownie.
Offline
- Dobrze... Po prostu często oboje czujemy się zagubieni,na zmianę tracimy pewność do tego, co się dzieje w ogóle nas i czy... Czy to wszystko dzieje się naprawdę. - Pokręciłam głową i westchnęłam. - Ale dobrze... Pewnie będę jeszcze o to pytać, upewniać się, musisz mi to wybaczyć - poprosiłam.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Greta... Jestem cały czas niepewny do tego co dzieje się wokół mnie, do tego co ludzie o mnie mówią, myślą... Ale co do ciebie to jestem absolutnie pewny - uśmiechnąłem się szczerze. - Widziałem jak mówisz, że mnie cenisz, widziałem szczerość, czułem ją w kościach. Jestem pewien, Greta, że jestem dla ciebie ważny... - zapewniłem ją z szerokim uśmiechem i ucałowałem jej dłoń, zupełnie zakochany.
Offline
- Mówisz to wszystko z taką łatwością i przekonaniem - szepnęłam z zazdrością w głosie. - Też chcę tak... Od zawsze wszystko przychodzi mi z dużym wysiłkiem. Zanim czegoś się nauczę to mijają wieki. - Jęknęłam cicho. - Po prostu... Dla mnie to takie trudne, a ty mówisz tak... Wprost.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Bo cię po prostu kocham. I nie muszę się tego uczyć bo to czuję. To niezbywalna i naturalna cecha. Miałaś ciężkie życie, wiem o tym... Ale miłość to coś ponad to - zagryzłem wargę. - Jasne, klarowne, ale niezrozumiałe. Choć jedyne co dla mnie niezrozumiale to to, czemu tak piękna czarodziejka zwróciła w ogóle na mnie uwagę - mruknąłem, by Greta słyszała. - Byłem zauroczony, gdy tylko przechodziłaś obok...
Offline
- Przestań - wymamrotałam zawstydzona, czując znów fale gorąca policzkach. Powoli zaczęłam się zbierać i podnosić z kanapy. - Moja uroda nie ma tu żadnego znaczenia... - bąknęłam. - Czarodzieje od zawsze omijali mnie szerokim łukiem... Nie poznałeś mnie na uczelni... Nie polubiłbyś mnie tam... Tak jak cała reszta studentów... Chodź już, musimy się zbierać, Errico - poprosiłam.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Oj myślałem, że już odgadłaś, że zakochałbym się w tobie wszędzie - uśmiechnąłem się, zakładając kurtkę i zbierając się do wyjścia na chłód, jak zadecydowała Greta. - Jestem dziwny, jestem specyficzny, ale taki właśnie jestem. I mi z tym bardzo dobrze, uwierz - zaśmiałem się jak to ja. - Taki jaki jestem umiem najlepiej dotrzeć i docenić ciebie...
Offline
- Na to właśnie wygląda... To godne podziwu. Nawet sama siebie nie umiem zrozumieć, a tobie się to udaje - zażartowałam,choć... Było w tym jednak sporo prawdy. To w końcu dzięki niemu zaczęłam odkrywać sama siebie. Popychał mnie w kierunku samorealizacji, samoakceptacji i samozapoznania. Podczas gdy ja... Dawałam mu skrawek swojego czasu i ciepły posiłek. Moim zdaniem był to kompletnie niesprawiedliwy podział. I... Momentami czułam się tak, jakbym go z czegoś okradała... Nie, nie, nie z zegos. Jakbym okradała go z jego życia. Cały czas przeznaczony na mnie mógłby spożytkować zupełnie inaczej. On jednak tego nie chciał. On chciał mnie! To abstrakcyjne.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- No, udaje mi się. I chyba całkiem całkiem - zaśmiałem się i podeszliśmy jeszcze do kasy uregulować rachunek. Wtedy dopiero, jak zawsze z gitarą, wyszedłem z kawiarni przed Gretą i trzymałem jej drzwi, jak prawdziwej damie. Bo nią była.
- Łatwo dotrzeć w tobie piękno - uznałem po chwili. - Nieco ciężej przebić się dalej. Ale ja jestem uparty... Nie żałuję ani trochę, dostrzegłem piękno w twoim sercu wcześniej niż ty sama. I cały czas widzę to...
Offline
- Wszyscy widzą i czują więcej niż ja,powinno przestać mnie to zadziwiać, a jednak nie przestaje. - Westchnęłam. - Nie przeszkadza ci... Że bywam taka... Um, sucha? I formalna? - Zagryzlam wargę,spoglądając na czarodzieja kątem oka. - Zaczynam rozumieć, że chce się zmienić ale wciąż... Ja wciąż... Mam zapory - wydukałam z siebie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Wiem, że chcesz się otworzyć i uważam, to za najważniejsze. Starasz się i to i tak już duży, bardzo duży krok dla ciebie - uznałem o poprawiłem jej szalik by na pewno szczenie zakrywał całą jej szyję, a następnie uśmiechnąłem się lekko. - Bywasz sucha, ale przywykłam. Dzięki temu dwa razy bardziej cieszą mnie chwilę kiedy jesteś słodziutka... No wiesz, kiedy mówisz mi takie kochane rzeczy o mnie... Hah, cieszy mnie to i podnosi na duchu i to bardzo.
Offline