Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnęłam się lekko i nieśmiało oparłam się o Errico, kładąc jedną dłoń na jego piersi. Ale jeszcze nie zaczęłam przymykać oczu, musiałam chwilę poczuwać, nie umiałam... Po prostu nie potrafiłam odrazy się rozluźnić, musiałam odczekać moment, nim uznałam otoczenie za bezpieczne, że się nie ośmieszę, że nikt mnie nie wyśmieje, nie zadrwi ze mnie, czy nie oburzy się... "Wizerunek jest bardzo ważny, Greta" powtarzali mi rodzice, "Nie możesz sobie pozwolić na to, by ktoś powiazywal ciebie i nasze nazwisko z czymś oburzającym", "Nie popełniaj błędów, córko", "Bądź p e r f e k c y j n a". I to wszystko dudniło mi w głowiew momencie gdy powoli opierałam się o czarodzieja.
- Dużo małych kroczków twoją stronę...? To dobrze... Bo... "W twoją stronę" to dobry kierunek. Znaczy... Tak myślę,im,tak sądzę - wymamrotałam.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Początkowo Greta była bardzo spięta, jednak dopiero po kilku dłuższych chwilach rozluźniła się bardziej. Dopiero wtedy objąłem ją delikatnie ramieniem. Uśmiechnąłem się słabo, gdy serce na zmianę mi rosło i kruszało.
- Jeśli to dla ciebie dobry kierunek to zapraszam - powiedziałem spokojnie. - Nie jestem bogaty, moja magia jest bardzo dziwna, a w dodatku nie mogłem skończyć szkoły... Ale mam wielkie serce, głowę na karku i... Już od dawna jestem Ci wiernym pomocnikiem. Będę ci wierny jak długo zechcesz...
Offline
- I masz cudny smiech... i bardzo lubię twoją grę na gitarze - dodalam. - I to że jesteś. Musze się oswoić z myślą, że taka osoba w ogóle istnieje... Że ty istniejesz - szepnęłam po krótkiej chwili ciszy, uśmiechając się sama do siebie. Dopiero wtedy lekko przemknęłam powoli. Byłam bezpieczna. I czułam to nawet przez silną aurę wampira, która pomimo braku właściciela mieszkania, była bardzo mocno wyczuwalna.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Pogłaskałem ją czule po plecach, zupełnie zauroczony.
- Jesteś śliczna wiesz? - powiedziałem cicho, uśmiechając się cicho pod nosem. - I tak słodko zamyślasz się nad różnymi rzeczami. Bawię cię... - zaśmiałem się cicho. - Nawet moje nieśmieszne żarty. A gdy próbujesz nowych rzeczy, podchodzisz do tego jak do badania naukowego - zachichotałem. - Jesteś... Cudowna i... Nawet już nie pamiętam kiedy się dokładnie w robię zakochałem - przyznałem się szczerze w końcu, rumieniejąc.
Offline
Fala gorąca zalała moja twarz, lekko też się spięłam, zastanawiając się nad jego słowami ale zaraz się rozluźniłam. To były naprawdę dobre rzeczy... Same dobre rzeczy.
- Ja chyba zaczęłam w momencie, gdy celowo chodziłam na około, tylko po to, by ciebie posłuchać... - przyznałam się. Zrobiłam krótką pauzę i zaraz dodalam: - Myślę że wtedy... zaczęłam się w tobie zakochiwać...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
I nie wiem czy kiedykolwiek byłem bardziej szczęśliwy niż teraz. Przełknąłem zauroczony gule w gardle, niemal dusząc się szczęściem. Było idealnie, czy ja muszę wracać do swojego szarego świata?
- Bałem się, że pewnego dnia nie przyjdziesz, że znikniesz mi z oczu... Cieszyłem się zawsze kiedy tylko cię widziałem, smutniałem gdy odchodziłaś... - westchnąłem. - Chyba oboje mamy na siebie dobry wpływ...
Offline
- Zawsze kiedy przechodziłam tamtędy, a ciebie akurat nie było... Zastanawiałam się,czy wrócisz - mruknęłam z lekką rozbawiona tym, że oboje mieliśmy dokładnie te same obawy względem siebie nawzajem. - Skąd wiesz, że mamy na siebie dobry wpływ...? Mam wrażenie, że ja nie mogę... - Poruszyłam lekko ramionami, na tyle na ile pozwalała mi moją pozycja. - Nie mogę mieć dobrego wpływu na ciebie. Ale tylko mi się tak zdaje, tak? - szepnęłam żartobliwie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Dokładnie tak, zdaje ci się - uparłem się. - Masz na mnie bardzo dobry wpływ. Nawet nie wiesz jak dużo się teraz uczę. Nie chcę cię zawieść po trochu, motywuje się, że Greta na pewno powtórzyłby to... - zaśmiałem się cicho. - Mam cele. Dzięki tobie wstaję rano z uśmiechem. Piszę do ciebie radosny... Jestem szczęśliwszy - podsumowałem zadowolony. - Nieco pewniejszy siebie... Zakochanie to piękny stan...
Offline
- Jejku... Nie mialam o tym w ogóle pojęcia - przyznałam się od razu. - Nie domyśliła bym się nigdy, że dzięki mnie czujesz się szczęśliwszy... - dodałam. - Hm, i ja bym powtórzyła materiał nawet trzy razy jeśli by mi sił i czasu wystarczyło - dodałam, uśmiechając się krzywo. - Niezbyt potrafię robić cokolwiek poza nauką. Nawet myśleć. Ostatnio coraz częściej myślę o tobie, ale... To nie zawsze. W mojej głowie wciąż przewijają się notatki. - Skrzywilam się. - Nie umiem tego powstrzymać.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Bez obaw, Greta... - powiedziałem spokojnie. - Małe kroczki. Zacznij się zastanawiać co zjeść na śniadanie, może zmień dietę? Podejmuj jak najwięcej wyborów samodzielnie. Widziałem jaki problem sprawiają ci karty dań... Zaglądaj do kawiarni i wybieraj różne kawy? Poznasz swoją ulubioną - uśmiechnąłem się lekko. - I może... Kup sobie roślinkę. Ozdobi pokój, będzie czymś nowym, będziesz musiała ją podlewać... Małe kroki.
Offline
- Errico ja... Czasem zapominam zjeść cokolwiek przez cały dzień, bo... Bo po prostu nie mam na to czasu. Roślinka szybko by umarła - stwoerdziłam, krzywiąc się. - To chyba jeszcze nie jest mój poziom... - stwoerdziłam, łagodnieją na twarzy. - Do restauracji i kawiarbi chodzę z tobą... I na tyle mogę sobie pozwolić póki co... - Moje słowa przerwało mi ziewnięcięcie. - Wybacz - przeprosiłam od razu.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie ma problemu - zapewniłem. - Ale to mi przypomniało, że miałem cię odprowadzić do domu. Huh późno się zrobiło - zauważyłem z nutką powagi. - No wiesz, czas najwyższy chyba... Wrócić do domu... I ja i Ty powinniśmy - zauważyłem, choć czułem że żadnemu z nas to się nie podobna.
Offline
- Szkoda, że nie mogę tu zostać z tobą - powedziałam z żalem i wzdychając cicho wyprostowalam się. - Ale masz rację, powinnam wracać... - Rozejrzałam się po pomieszczeniu, upewniając się że wszystko posprzątaliśmy i zostawiliśmy mieszkanie w nienagannym porządku. Nasze aury na pewno nie przebiły się przez wampirzay, więc Radella nie powinna nic wyczuć... A może powinnam jej powiedzieć? Że tu byłam... Ale nie chciałam z nią o tym rozmawiać.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Chciałbym cię zaprosić do siebie, ale tam nie jest bezpiecznie. I miło. Może uda mi się zmienić mieszkanie. Może dostanę jakieś pracownicze, w jednym z szlanych wież bliżej centrum - rozmarzyłem się. - Wtedy mogłabyś u mnie przesiadywać jak długo byś chciała... - zagryzłem wargę na tą myśl, kiedy ubierałem kurtkę i zakładałem gitarę na plecy.
Offline
- Chciałabym... - przytaknęłam, stając ubrana. Naciągnęłam jeszcze tylko czapkę na głowę i byłam gotowa. - Ale to jest mniejszy problem. Zbierasz na wyjazd na wieś, na... Lepsze życie. Trzymaj się celów, Errico - wytknęłam mu i mimowolnie sięgnęłam do jego szalokaby nieco go poprawić. Zrobiłam to w taki sposób, jakbym robiła to od zawsze. Zrozumiałam to dopiero w momencie, gdy opuściłam dłonie. - Ummm... Rozumiesz? Cel... On jest ważny. Ten cel...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Popatrzyłem na nią miękko, nie umiejąc zaprzeczyć, a z drugiej strony...
- Cele się zmieniają, wiesz? - zauważyłem niepewnie, zagryzając wargę, kiedy wpatrywałem się w Gretę. - Od kilku tygodni... Moim celem stałaś się ty i.. Byłbym w stanie poświęcić wieś i tą przyszłość... Bo Ty... I ja... - nie umiałem dokończyć, ale miałem nadzieję, że Greta choć odrobinę zrozumie.
Offline
Objęłam się ramionami, nie odwracając wzroku od Errico. Przyglądałam mu się dokładnie, chwilkę zastanawiając się porządnie nad jego słowami.
- Masz rację, plany mogą się zmieniać - przytaknęłam mu, mówiąc powoli, z ostrożnością. - Ale nie wiem, czy te wszystkie wyrzeczenia i poświęcenia są warte twojego nowego celu - wyznałam, uśmiechając się z nutą bólu. - Podobno jeśli na czymś co bardzo zależy, trzeba dać temu wolność, więc... Czuj się wolny. Ja się zmieniam bardzo... Powoli. Nie wiem ile razy cię jeszcze zranię... - Pochyliłam głowę ze wstydem. - Nie mam pojęcia...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Za każdym razem to przełknę - zapewniłem ją miękko i uśmiechnąłem się z wahaniem. - Mój nowy cel jest tego wart. Ty jesteś tego warta -przyznałem z zadowoleniem i uniosłem głowę czarodziejki za podbrudek z powrotem do góry. - I tego jestem na razie bardzo pewny. Ale musimy iść. Jest już dość późno, a pewnie jutro masz cały grafik zajęć... Jakby co to muszę się uczyć w bibliotece, więc możesz do mnie napisać - powiedziałem czule.
Offline
Pokiwałam głową z nutą smutku.
- Nie będę ci przeszkadzać w nauce, musisz się w pełni skupić... Um, powinieneś się skupić na nauce - poprawiłam się, uśmiechając się lekko. - Możesz do mnie napisać, jak skończysz naukę. Albo... Mogę wpaść do biblioteki wieczorem i cię odpytać z tego, co się nauczyłeś - zasugerowałam wychodząc zaraz za Errico i zamykając drzwi na klucz. - Mogę wygospodarować jakoś tą chwilę... Nie za długą i bardziej naukową niż towarzyską ale... To zawsze chwila dla nas - przypomniałam, gdy powoli ruszyliśmy w dół.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Każda taka chwila dla nas, nie ważne jak spożytkowana - zaśmiałem się cicho. - Ale rozumiem. Możesz mnie wieczorem odpytać, potem znów cię odprowadzę. - podsumowałem z zadowoleniem i uśmiechnąłem się ciepło. Znajdziemy czas tak jak zawsze znajdywaliśmy... I tak rozpieszczasz mnie obiadkami...
Offline