Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Odważyłeś się grać już w momencie gdy zapisałeś się na ten wieczór w tamtym lokalu... A ze mną rozmawiałeś jeszcze zanim ją zrozumiałam że chcę rozmowy... Że ja... Jej potrzebuje. - Wzruszyłam ramionami, zaciskając palce na materiale swojego swetra. - Znaczy... Ja... Chcę przez to powiedzieć że... - Wzięłam głęboki oddech, podnosząc na niego wzrok. - To nie magia... Myślę że to po prostu ty. A ona... No nie wiem. To jakiś impuls, brodziec? Kto wie. Bredzę? - zapytałam, krzywiąc się znacząco. - Wybacz...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Jeśli Ty bredzisz to oboje bredzimy - zapewniłem roześmiany. Potem spojrzałem miękko i łagodnie na Gretę. - Ale... I tak uwielbiam z tobą bredzić. To zawsze najmilszy element tygodnia. To bredzenie z tobą... - dodałem coraz ciszej, już od dawna nie ciesząc się tak bardzo z jej bliskości. Było... Mi dobrze
Offline
Zaśmiałam się cicho.
- Ja też je lubię. Rozluźniłam się po... Całym stresie z uczelni - przyznałam, rozglądając się po mieszkanku. Nie szukałam niczego konkretnego. Po prostu... Myślałam sobie, że to właśnie w tych czterech ścianach ukrywa się Radella z tym wampirem przed... Wszystkimi. Kto by pomyślał że w pokojowych czarodziejach jest tyle nienawiści. Choć... Teraz czarodzieje byli zupełnie inni.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Pokiwałem głową z namysłem.
- Miałaś dużo tego stresu. Pamiętam jak do ciebie pomachałem, a ty ode mnie uciekłaś - zachichotałem. - Potem... Wiele czasu nam zajęło by dojść do tego momentu, co nie? - uznałem miękko, wpatrując się w nią, w jej ramiona, jej skórę, jej dłonie splecione ze sobą.
- Cieszę się, że mogę Ci pomagać ze stresem, z tym wszystkim... Dzięki temu że się rozluźniasz od razu... Lepiej wyglądasz, masz lepsze samopoczucie i... Zawsze tak miłej na mnie patrzysz - wyznałem z uśmiechem pod nosem.
Offline
- Miłej patrzę? - zapytałam z lekką tym rozbawiona. - Cóż... Nie zauważam sama takich rzeczy ale skoro tak mówisz... Wiem tylko tyle, że lubię nasze spotkania - powtórzyłam się. - I że... Coraz bardziej ich wyczekuję. - Zagryzlam wargę, bawiąc się swoimi palcami, wyginając je do zewnątrz. - Nie spędzam już całych dni na nauce... - Wzruszyłam ramionami.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Siedząc ze mną w kawiarni czy tutaj na kanapie też wiele się uczysz. Ale o sobie - uśmiechnąłem się lekko. - Mówiłaś kiedyś... Że nie wiesz czy lubisz spędzać tak czas. Na siedzeniu i gadaniu. A ja zdecydowanie widzę, że to lubisz - uznałem. - I ilu jeszcze dowiedziałaś się rzeczy o sobie? To chyba najważniejszą nauka, jaką można było sobie przyswoić. I miło mi być twoim kompanem w tych zajęciach - zaśmiałem się cicho.
Offline
Zaśmiałam się nieco dłużej niż poprzednim razem.
- No tak... Pamiętam pierwsze rozmowy. Nadal nie wiem jaka jest moja ulubiona potrawa albo kolor, mam po prostu eleganckie ubrania, a jem to, co akurat mogę - mruknęłam, kręcąc głową. - Ale już wiem, że lubię spędzać... Z tobą czas. - Uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Cóż... To trochę więcej niż kolor - zaśmiałem się cicho. - Tym bardziej dziękuję - dodałem i oparłem się wygodnie o kanapę. Wszystko w tym mieszkaniu było proste i prawdopodobnie kupione z drugiej ręki, wampir musiał spać na materacu, a kanapa była mocno zapadnięta. Służyła chyba też za jadalnie, niewielki stolik przy kanapie był czysty, ale zniszczony, widać było klejenia na nóżkach. Westchnął cicho. Wampir umiał zadbać o szczegóły, by nawet obrzydliwe miejsce miało swój blask. Zdecydowanie musiał go pochwalić.
- Ja bardzo lubię niebieski - przyznałem szczerze. - I biały. Z tymi kolorami czuję się bezpiecznie - wyznałem Grecie.
Offline
Zmarszczyłam lekko brwi, przekręcając się trochę w bok i opierając plecy bardziej o podłokietnik niż o poduchę na oparciu.
- Niebieski i biały sprawiają, że czujesz się bezpiecznie? - zapytałam zaskoczona. - Nie wiedziałam, że kolory sprawiają, że można się inaczej poczuć, znaczy... Wiem że jaskrawe kolory, albo bujny czerwony działają jakoś inaczej... Hmm... - Zagryzlam wargę i uśmiechnęłam się lekko rozbawiona. - Od tak lubisz te kolory? Nie mam pojęcia jak sama mogłabym wybrać jakiś jeden kolor, albo nawet dwa.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Zaśmiałem się szczerze i popatrzyłem czule na Gretę.
- Jak myślę o kolorach które mi się podobają... Hm. Ciężka lekcja - zaśmiałem się cicho ponownie. - Umm może tak. Widziałaś wraz ze mną kolorowy mural. Były jaskrawe, pastelowe, takie proste. Jakie zapadły ci w pamięci? Zazwyczaj ulubiony kolor... Zawsze widzimy pierwszym. No wiesz, myślimy o nim jak o "mój kolor". Szukamy więc "swojego" koloru tak od razu... Jaki ty pamiętasz najlepiej?
Offline
- Szczerze powiedziawszy to niezbyt nawet pamiętam co na nim było, a co dopiero kolory które wpadły mi w oczy pierwsze - powedzialam spokojnie, ale uśmiechnęłam się lekko - Muszę chwilke... pomyslec. - Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, probojac sobie przypomnieć ten mural.
- Pamiętam... Kwiaty, głównie czerwone. Były też jakieś kolorowe budynki i ulice, drzewa... Ptaki na niebie. O! I był jeszcze chłopiec na rowerze z... Chyba pomarańczowym plecakiem... - Zagryzlam wargę i otworzyłam oczy, spoglądając na Errico.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Uśmiechnąłem się zadowolony.
- Czerwień i pomarańcz... Hm, jasne i radosne kolory, kolory życia - przyznałem kiwając głową. - Ciepłe, ogniste... Hah to niespodziewanie patrząc na twoją garderobę. Ale w sumie jestem w stanie uwierzyć. Jesteś bardzo ciepłą osobą... Ciepłe kolory pasują do ciebie - przyznałem szczerze.
Offline
- Mam galowe ubrania. Szare, czarne, białe, granatowe, brązowe - wymieniłam, zastanawiając się nad swoją garderobą. Wzruszyłam ramionami. - Chyba nie zwracam zbytnio uwagi na kolory ubrań... Bardziej na to, czy mają odpowedbi krój i nie są zbyt... Umm, krzykliwe? - Uśmiechnęłam się lekko.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Wzruszyłem ramionami.
- Ja nie mam takiego problemu. Mam po prostu parę rzeczy na krzyż - parsknąłem śmiechem, choć krył się głęboko w tych słowach niewyobrażalny ból związany z moją biedą. - Ale... Hm, mam niebieską kostkę do gitary. I dużo białych ubrań, najczęściej dają takie w paczkach wsparcia - wyjaśniłem. - No i kitel jaki będę nosić w domu opieki będzie błękitny, żeby nie mylić mnie z lekarzem - parsknąłem.
Offline
Nagle sobie coś przypomniałam.
- To trafiłam z kolorem tych rękawiczek i czapki - powedziałam, spoglądając w stronę drzwi wejściowych, gdzie zostawiliśmy swoje rzeczy. - One są bardziej zielonkawo niebieskie... Ale jeszcze wtedy mało o sobie wiedzieliśmy - mruknęłam, przyzywając wargem uśmiechnęłam się jednak lekko, bo przecież dla siebie, zupełnie nieświadomie, kupiłam musztardowy komplet. Być może teoria Errico, że czerwień i pomarańcz są moimi kolorami była prawdziwa?
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Wiedziałaś, że ich potrzebuje i to najważniejsze - powiedziałem miękko z uśmiechem. - Nie zamarzam, to na pewno wiele ułatwia - zaśmiałem się cicho i uśmiechnąłem się szczerze. Rozglądałem się po mieszkaniu jeszcze chwilę.
- Ten wampir... Wydaje się bardzo poukładany, chyba że ktoś inny o to zadbał. Szyby są magicznie przyciemniane... Twoja siostra i on włożyli wiele pracy by to miejsce było idealnie dla ich obojga... - zacząłem. - Czy... Twoja siostra kłóci się z rodzicami?
Offline
- Żadna z nas się z nimi nie kłóci w otwarty sposób - wypaliłam bez namysłu i lekko poczerwieniałam, wiercąc się w miejscu. - Mam namysłu to, że... Radella bardzo ich szanuje, tego nas nauczyli... Szacunku. Ale oni nie zgadzają się z jej wyborami już od... Dłuższego czasu. Chyba jeszcze zanim skończyła 16 lat dużo rzeczy robiła na przekór im. Jest bardzo zdolna, takie zaklęcia prawie nic ją nie kosztują. Robi... Niesamowite iluzje - pochwaliłam ją cichutko, ukrywając w swoim głosie zazdrość.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Godne pochwały, ale na pewno nie umie lewitować i panować nad wiatrem - mrugnąłem rozbawiony, ale zaraz nieco spoważniałem. - Powoli odnoszę wrażenie, że wasi rodzice... Mają na ciebie i na siostrę destrukcyjny wpływ - wyznałem szczerze, ostrożnie dobierając słowa. - Na pewno nauczyli was wielu chwalebnych wartości, zawdzięczasz im wiele i jeszcze więcej, jednak... Martwi mnie to, że w wielu sprawach nie masz własnego zdania. Że ktoś je już za ciebie podjął. To nie jest normalne, wiesz Greta? Nie powinno się tak robić. A już szczególnie, kiedy rodzice robią tak swoim dzieciom...
Offline
Poczułam mocny ucisk w żołądku. Nie podobało mi się to, że podjął taki temat. W ogóle temat rodziny był dla mnie bardzo trudny i nie umiałam sobie z nim poradzic, bo w końcu... Moja rodzina miała być przecież idealna, ale taka nie była.
- Nie mają destrukcyjnego wpływu - powiedzialam gładko, kłamstwa na ten temat już w ogóle mnie nie uwierały, były niemalże prawdą przez to, że powtarzałam je tyle razy, więc jak miałyby mi przychodzić z trudem? - Dbają o nas... - Zmarszczyłam brwi. W głowie dudniły mi jego sowa "to nie jest normalnie". Powiedział to w taki dziwny sposób, że poczułam się dziwnie. - Odnosisz jakieś mylne wrażenie, Errico - dodałam dosyć spokojnie, uśmiechając się przy tym grzecznie. - Ale nic nie szkodzi... Każdy się może pomylić.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Skrzywiłem się trochę.
- Widzisz teraz o czym mówiłem? Kiedy jesteś rozluźniona, patrzysz na mnie milej. To nie jest... coś przy czym mogę się poczuć spokojny - wyjaśniłem, kuląc ramiona. - Greta... Wiesz, że zależy mi na tobie jak magię kocham. A pewnie nawet i więcej - spojrzałem na nią nieśmiało, z rumieńcem na polikach. - Ale... Ale twoje zapewnienia o idealnej rodzinie już dawno przestały na mnie działać, wiesz? Możesz mi powiedzieć. Możesz mi zaufać... Możesz na mnie polegać, wiesz?
Offline