Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja ledwo co przelykam cokolwiek - mruknęłam, uśmiechając się słabo. - Myślisz że chciałabym byś patrzył na mnie jak mecze się z kubkiem ciepłego napoju? - zapytałam łagodnym głosem i odetchnęłam spokojnie, podsuwając mu pod nos jego kubek. - Wystarczy zwykle "dziękuję" - zapewnilam go, mieszając łyżeczką w swoim kubeczku.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- D-dziękuję - przyznałem cicho i z wątpliwością spojrzałem na czarodziejkę. - Martwię się - wyjaśniłem swoją minę, kiedy patrzyłem na Gretę nieco... zasmucony. Zmartwiony, przerażony jej słowami.
- Hej, bardzo mi... przykro... - przyznałem. - Chciałbym ci jakoś pomóc, wiesz Greta? Martwię się o ciebie, kiedy mówisz, że nie możesz przełykać. Kiedy mówisz, że tak ci źle - westchnąłem, przyglądając się jej.
Offline
Zamrugalam gwałtownie dopiero teraz sobie uświadamiając że naprawdę owoedzialam coś takiego. Od kiedy tyle mówiłam? I po co tyle mówiłam? Te informacje były kompletnie niepotrzebne. Po prostu zbędne.
- To tylko taki żarcik, Errico - szepnęłam, uśmiechając się z rozbawieniem jakby nigdy nic. Pewnie po 20 latach ćwiczeń byłabym teraz świetną aktorką. - Wybacz... Nie chciałam cię wprowadzać w błąd i straszyć.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie śmieszą mnie takie żarciki - przyznałem szczerze, lekko się krzywiąc. - Tym bardziej, że widzę, w jakim jesteś stanie - westchnąłem cicho, mieszając łyżeczką gęstą czekoladę. - Mmm... Wygląda pysznie. Dawno nie piłem takiej prawdziwej gęstej - przyznałem, chcą jakoś rozweselić naszą rozmowę. - No wiesz, piłem głównie zamienniki w proszku. Masakra - parsknąłem. - Ale ta wygląda bardzo smacznie - dodałem, kiwając głową zadowolony.
Offline
Pokiwałam spokojnie głową, zastanawiając się nad kolejnymi słowami. Mogłam jak zwykle brnąć w jakiś byle jaki temat, byle by wyminąć to, co jest niewygodne i niewskazane dla wizerunku mojego i moich rodziców. Albo... Mogłam to zmienić.
- Tak, wygląda... Smacznie - szepnęłam, wbijając wzrok w gęsty napój. - Hm, ja... Ja ostatnio jestem bardzo zmęczona, Errico - podjęłam temat ale zaraz żałowałam bo nie przemyślałam jak mam postąpić dalej. - No wiesz... Przemęczona. I... - Zacisnęłam wargi. Chyba nic nie znacze dla moich rodziców, mam wartość dopóki jestem użyteczna, a gdy ich zdaniem przestaje być użyteczna... To nie istnieje. - I trochę się... Kłócę z rodziną. To nic wielkiego, ale ja... Ja po prostu zawsze to przeżywam. A siostra jest... Zajęta swoim nowym chłopakiem. I jestem trochę zagubiona.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Spojrzałem na nią czule, choć w głębi duszy byłem naprawdę zaskoczony, że mi coś w końcu postanowiła powiedzieć, wyznać, podzielić się... Nie robiła tego zazwyczaj, nie lubiła kiedy wiedziałem o niej więcej niż tego chciała. Huh, tym bardziej powinienem teraz być dla niej wsparciem najlepszym jak tylko potrafię.
- Jesteś bardzo wrażliwa, nawet jak na czarodziejkę o tak grubej skórze - przyznałem czule, z uśmiechem. - Ale nie martw się, nawet jeśli się kłócisz z rodzicami, twoja siostra jest nieobecna... To pamiętaj, że ja ci pomogę. Skoro jesteś zagubiona, to pomogę ci się odnaleźć - zapewniłem z uśmiechem. - Gdybyś tylko potrzebowała... Zawsze jestem.
Offline
- Zaczynam to naprawdę dostrzegać więc... Jak widzisz, korzystam. W zamian mogę ci zaoferować tylko coś materialnego, a to... Zupełnie co innego niż twoja pomoc - zauważyłam, zjadając czekoladę z łyżeczki i uśmiechając się lekko. - Wiem że potrafię być oschła i nie mówę... Zbyt dużo. Ale się staram, na tyle, na ile mogę.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie osądzam cię - zapewniłem miękko, patrząc na nią cały czas czule i nieco... cóż z zauroczeniem. - Cenię cię i lubię taką jaką jesteś. Przecież mi też zdarza się być złym, nieprzyjemnym... Jednak Nie odwracasz się ode mnie, więc ja też się nie odwrócę - stwierdziłem, wzruszając ramionami, jakby to była oczywistość. Sam upiłem też łyka czekolady, zaraz krzywiąc się. - Pyszna, ale gorąca, huh!
Offline
Zagryzlam wargę,wpatrując się w swój kubek parującego napoju. Po chwili po prostu się uśmiechnęłam,nie podnosząc nawet wzroku.
- Wybacz, zmiana na temat gorącej i pysznej czekolady po słowach "nie odwrócę sie'' bardzo mnie rozbawiła - wyjaśniłam, odgarniając kosmyki włosów z twarzy. - Przy tobie uśmiecham się częściej niż przy kimkolwiek innym, wiesz? Chyba ci już o tym mówiłam... - wymamrotałam sama do siebie, marszcząc brwi i czując lekkie ciepło na policzkach. - Ja po prostu nie mam żadnych powodów,by się odwracać. - Wzruszyłam ramionami.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Popatrzyłem na nią miękko, leciutko wzruszając ramionami.
- Masz wiele powodów, no wiesz, jestem nikim. Ale skoro dla ciebie... Skoro dla ciebie mam wartość, to naprawdę niesamowite. W końcu czuję się naprawdę bezcenny, bo sprawiam, że się uśmiechasz - przyznałem szczerze z uśmiechem, kiedy obserwowałem dokładnie jej włosy, które prześlizgiwały się między jej palcami. Zagryzłem wargę.
- Uśmiech... To większa magia niż jesteś sobie w stanie wyobrazić - powiedziałem czule i spokojnie, przypominając sobie słowa taty, tego którego magia niemal w mieście nie działa. Czarodziej bez magii posiadał więcej talentów niż ktokolwiek kogo znałem.
Offline
- Uśmiech? Wolne żarty - mruknęłam zawstydzona jego śmiałymi słowami.
Nie wiedziałam co dalej mogłabym powiedzieć więc po prostu wypiłam jeszc,e trochę napoju, by jakoś zyskać czas, na rozmyślenia, tak, aby nie wyszło niegrzecznie.
- Mam wrażenie, że magia w twoim mniemaniu jest zupełnie inna niż w moim - zauważyłam, wycierając kąciki ust serwetką
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Ty myślisz o niej jak o czymś użytkowym, a ja o uczuciu. Jak o oddychniu - pokiwałem głową z uśmiechem. Uniosłem rękę i pozwoliłem by cienka nitka światła płynęła między moimi palcami.
- Oddech, wiatr, uczucie lekkości, szczęścia... Czarujesz dla przyjemności? Ja wprost uwielbiam czarować przy grze na gitarze... - uśmiechnąłem się lekko. - Beznadziejny jestem... Ale radości jeszcze nikt mi nie odebrał - podsumowałem nadal bawiąc się światełem.
Offline
- Zastanawia mnie, czemu wciąż się poniższ. Sam siebie... Zauważyłeś to? - zapytałam go zaciekawiona,zagryzajac dolną wargę i zaciskając serwetkę w palcach. - Non stóp się umniejszasz, jakbyś chciał ode mnie usłyszeć "jesteś niepotrzebny" i tylko czekasz aż te słowa... Aż one padną z moich ust. - Pokręciłam głową, krzywiąc się lekko. - Nie rozumiem czemu to robisz. Wyjaśnisz mi?
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Chyba ciężko to wyjaśnić... Gdy całe życie jesteś pomyłką, niczym, pomijanym, zwykłym cierniem w oku idealnych czarodziei jak ty... - westchnąłem ciężko, opuszczając dłoń, a moja złota nitka światła zniknęła. - Boję się, że... w końcu się na mnie zirytujesz, jak wcześniej, ale tym razem... nie wrócisz - skrzywiłem się i nieco skuliłem. - Naprawdę cię polubiłem i to bardzo... Mam koszmary o tym, że mnie wyśmiejesz, odepchniesz. Umniejszam się, bo po prostu... znając swoje miejsca... czyli nigdzie - posmutniałem, a po łyku czekolady, musiałem oblizać wargi, pilnując by żadna kropelka mi nie umknęła.
Offline
- Nie podoba mi się to - zaznaczyłam dosyć ostro jak na siebie. - To bezsensowne, Errico. Nie można być nikim - szepnęłam dosyć stanowczo i Skrzyzowalam ramiona na piersi, opierając się wygodnie na krześle. - Irytuje się na ciebie teraz, dokładnie w tej chwili, gdy cię słucham, bo bredzisz bez ładu i składu - wyjaśniłam dosyć spokojnie, choć moje serce zaczęło bić zdecydowanie szybciej.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Zaśmiałem się cicho, kręcąc głową na jej słowa.
- Nie wyśmiewam cię, wybacz... Hah, po prostu twoje słowa... - pokręciłem głową jeszcze raz. - Okej. Może faktycznie bredzę. W końcu nikt nie jest nikim, czy ja, czy ty - uśmiechnąłem się już potulnie. - Każdy ma wartość, żadna wartość nie jest większa czy mniejsza, bo najważniejsze, że jest nasza... - przyznałem. - Jesteś doprawdy groźna gdy się "irytujesz", aż miałem ciarki! - zachichotałem.
Offline
Pokręciłam głową z krzywym uśmiechem.
- Wciąż się że mnie nabijasz... - wytknęłam mu niezadowolona, wiercąc się na krześle. - Wiem, że bredzisz, to pewne. I... Skoro wiesz te wszystkie rzeczy, to czemu wciąż źle o sobie myślisz?
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Kiedy całe życie coś ci wmawiają, bardzo ciężko ci uwierzyć w co innego. Ty mi cały czas nie wierzysz, kiedy mówię, jaka jesteś dobra i wspaniała i... - porumieniałem, jednak nie odwróciłem wzroku. - No sama wiesz - uśmiechnąłem się słabo, zagryzając wargi. - Więc skoro ja mam uwierzyć, że nie jestem nikim, to ty jesteś też... kimś ważnym. Dobrym i istotnym...
Offline
- Staram się być dobra i istotną - zapewnilam go, kiwając lekko głową. Mimo że nie próbowałam zrobić tego dla samej siebie, a dla wszystkich innych ale... To chyba nie zmieniało postaci rzeczy? Wciąż dążyłam do bycia lepszą, bardziej widoczną w świecie.
Patrzyłam na Errico długo i uważnie. A on? On po prostu się delikatnie uśmiechał, patrzył na mnie w taki miły, łagodny sposób...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Westchnąłem.
- Wiem. Przynajmniej ja najmocniej odczuwam twoje dobro - przyznałem z czułym uśmiechem. - Dla mnie jesteś istotną - przypomniałem tylko, dopijając czekoladę z zadowoleniem, czując błogość związaną z jej smakiem. - Bardzo...
Offline