Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Studia są moją przyjemnością - odpowiedziałam bez wahania. Odpowiadałam na to pytanie tak często, że nawet nie musiałam już się zastanawiać i przypominać sobie co mam powiedzieć. - Uwielbiam to, że mogę połączyć pasje z czymś pożytecznym. To niesamowite - wyrecyotwalam, kwitując to delikatnym uśmiechem.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Poczułem się przez chwilę jakbym w sklepie z zabawkami włączył lalkę która gada i właśnie wypowiedziała swoją kwestie na zawołanie. Pokiwałem jednak głową, uznając, że czasem no tak ludzie mają.
- No dooobra... Ja czasem lubię wchodzić na dach wysokich budynków... Jestem wtedy ponad miastem - westchnąłem. - No i dużo gram na gitarze, to też takie moje hobby - zaśmiałem się cicho. - Iiii Oh lubię zwiedzać. Żeby się dostać tutaj jest bardzo daleko do mojego mieszkania, więc cały czasz szukam co ciekawszych dróg - wyjaśniłem zadowolony, popijając herbatę i starając się nie ruszać za bardzo.
Offline
- Aż taki kawał drogi masz tu? - zapytałam zaskoczona, przestając na chwilkę rysować, a skupiając się po prostu na nim. - Powinieneś chyba zacząć używać komunikacji, bo robi się chłodno. Sama już nie spaceruję - przyznałam się. - Choć nie utożsamiam się z jakimś dużym zmarzluchem - owoedzialam żartobliwie i wróciłam do rysowania.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Greta, przypominam, że mnie nie stać - parsknąłem, ale nie z jakimś bólem, a rozbawieniem. - Poza tym muszę trzymać formę, przynajmniej dzięki pracy na budowie mogłem nabyć jakichś mięśni... Cóż, mieszkam w tej mniej przyjemniej dzielnicy, dalej od centrum. Nie jest tam bezpiecznie, dużo hybryd, czasem nawet jakiś człowiek, albo wilk... Nawet wampir - westchnąłem. - Ale mieszkam tam ood zawsze. Przeżyłem już tyle zim, że przeżyje i tą...
Offline
- Rozumiem... Ja od zawsze mieszkam w centrum. Nigdy nie wyjeżdżałam nigdzie daleko - przyznałam się. Gdy rodzice gdzieś jechali, nas zostawiali z opiekunkami. Nie lubili zabierać nigdzie dzieci. - Ale lubię miasto, lubię centrum, lubię jego ruch, to że mam dostęp do wielu bibliotek, do parków. Lubię panujący tu porządek. Podobno w miastach gdzie są hybrydy... Nieco brakuje ładu? - powiedzialam pytająco, by usłyszeć potwierdzenie od Errico.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Stereotyp - powiedziałem spokojnie. - Różnorodność społeczeństwa rodzi rozwiązania na wszystkie problemy. W mieszanych miastach wszyscy są sobie równi, pomagają sobie... Traktuje się wszystkich równo i z szacunkiem. Wilki lubią tłumy, wampiry też, a czarodzieje chcą się czuć bezpieczne... Są takie małe miasteczka mieszane. Podobno one są super. Dla wszystkich - westchnąłem rozmarzony. - Tutaj... Czuję się przytłoczony. Dużo oczekiwań, dużo istot... - pokręciłem głową. - Mało uczucia, mało magii - machnąłem ręką. - Wybacz, za dużo gadam - podsumowałem popijając herbatę i znów biorąc kawałek ciasta do ust, przez chwilę trzymając widelec w ustach z namysłem.
Offline
Przekręciłam kartkę i pospiesznie zaczęłam rysować to co widziałam, uśmiechając się lekko.
- Być może dużo, ale chyba nigdy nie mówiłam, że źle się z tym czuję... Przynajmniej tak mi się wydaje, że nie mówiłam, popraw mnie, jeśli się mylę - szepnęłam. - Nie rozumiem twojej fascynacji wsią, ty nie rozumiesz mojego zainteresowania miastem. Jest 1:1, nie mam zamiaru wywoływać nieprzyjemnych dyskusji w tym temacie - zapewnilam go, chcąc pokazać mu,że jestem pokojowo nastawiona.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Zaśmiałem się cicho, zerkając na Gretę.
- Czyli gdybyśmy się mieli spotkać gdzieś pomiędzy, to byłoby to miasteczko - zaśmiałem się cicho. - Ale w porządku, masz rację, nie ma o co walczyć - podsumowałem, biorąc jeszcze kawałek ciastka. - A gdy skończysz naukę, to co chciałabyś robić? - zapytałem miękko.
Offline
- Ummm, pracować? Architektura mi się podoba, nie mam zamiaru kabinowa i jej zmieniać. Nie potrzeba mi więcej stresów niż mam teraz - wyszeptałam z nutą smutku. Zastanawiałam się nawet czasami, czy gdziekolwiek indziej na świecie czułabym taką presję i taki stres jak czułam na co dzień od 20 lat. No dobrze... Może nie od 20, ale już jako 6 latka czułam presję, słuchałam tego jaką będę i kim będę w przyszłości. Co powinnam, czego nie, co mi zaszkodzi, a co wręcz przeciwnie... Odkąd tylko mogłam pamiętać, czułam presję.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Zmarszczyłem lekko brwi.
- Stresów? Przykro mi... Cóż, studia chyba właśnie takie są - westchnąłem. - Choć szkoda, że patrzysz na to, jak na coś co trudno już zmienić, więc w to idziesz. Wiesz, jesteś młoda, utalentowana i lubisz się uczyć. Myślę, że mogłabyś się poświęcić wszystkiemu, co tylko byś chciała powiedziałem z lekkim uśmiechem. Potem wróciłem wzrokiem do herbaty. - Wybacz, twoje życie, już pamiętam - upomniałem sam siebie.
Offline
- Dzięki - mruknęłam. I nie mam pojęcia co mnie popchnęło, może to rozluźnienie związane z lekką rozmowa i rysu niej, którego nikt nie będzie oceniać ale kolejne słowa opuściły moje myśli bezwiednie. - Ale nie wiem skąd w ogóle przekonanie, że lubię się uczyć. Umiem, ale nie wiem, czy to się łączy od razu z lubię - szepnęłam i dopiero po chwili zrozumiałam co powiedziałam. - Znaczy... - Przestałam rysować, bo potrzebowałam wszystkich sił, by jakoś wybrać z tego. Przecież ja to lubiłam, lubiłam się uczyć, lubiłam moje studia, lubiłam to wszystko! Dlaczego więc tak powiedzialam? - Po prostu lubię swój kierunek, niekoniecznie się uczyć tak ogólnie - powedziałam dosyć naturalnie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie musisz się tłumaczyć - zapewniłem spokojnie czarodziejkę. - Pytałem cię, co lubisz... bym mógł spróbować ci to jakoś zapewnić. Pokazać - wyznałem nieśmiało, uśmiechając się niewinnie, gdy wpatrywałem się w kubek herbaty. - Mój tata też był biedny, nawet bardziej niż ja. Jednak zdobył serce mojej matki kupując jej fiołki. Dostawała je od niego i w chwilach gdy nie mieli nic, mieli wszystko - uśmiechnąłem się, z bólem. - Wiem jak wiele dają małe rzeczy... Wiem jak ważne jest by je doceniać - przyznałem. - Więc spytam inaczej... co ty lubisz w swoim życiu? Jakieś drobne chwile, jakiś kwiat, napój... Nie musisz się krępować - wzruszyłem lekko ramionami, choć byłe już rumiany od ilości słów jaką wypowiedziałem.
Offline
Dłoń mi zadrżała, na szczęście krzywa kreska nie popsuła rysunku. Wzięłam głęboki oddech i skupiłam wzrok na czarodzieju.
- Czyli... Chcesz zdobyć moje serce - zauważyłam, po prostu to stwierdzając. Tym razem nie musiałam dopytywać. - Umm, nie mam pojęcia czy mam coś takiego. - Westchnęłam, po raz kolejny czując zażenowanie przy Errico. To było dla mnie ciężkie, nie umieć odpowiedzieć na tak banalne pytania.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Poczerwieniałem zupełnie kiedy Greta stwierdziła to tak spokojnie, podczas gdy ja się cały czas stresowałem tym co o mnie pomyśli.
- T-to znaczy ja... Um, tak! To znaczy nie do końca, w s-sensie.... Um - zacząłem dukać. - To tak z-zabrzmiało, ale.. ale wiem, że nie jesteś nawet w moim zasięgu... - plątałem się dalej, nie mając odwagi spojrzeć na dziewczynę obok, która dalej rysowała. - Jesteś taka ł-ładna i zdolna i mądra, pracowita i... i... ja wiem, że nie powinienem, w-w końcu nie jestem nikim... jestem n-nikim... - zauważyłem, niemal prześwietlając kubek z herbatą wzrokiem, byle nie zerknąć na Gretę. - I... kiedy machałem do ciebie... I grałem ci... I... uśmiechałem się... N-nigdy nie sądziłem, że w końcu na mnie spojrzysz.... - dodałem już zupełnie zagmatwany w swoich myślach, cały czerwony, czując jakby ze mnie wszystko uszło.
Aaaaaaaaaaaa co ja robiłem, Errico, ty matole, przestań, to nie jest historia miłosna "księżniczka i żebrak", tutaj księżniczka nie chce miłości, a przyjaciela, bądź dobrym przyjacielem, ogarnij się!
Offline
Dosyć spokojnie podeszłam do tego o czym mówił (a mówił bez składu i ładu o jakiś szalonych rzeczach). Miałam ochotę mu pwoedziec, że też jestem nikim więc po prostu twfil swój na swojego. Ale po pierwsze nie mogłam mu tego powiedzieć, a po drugie nie uwierzyłby mi.
- Ja nigdy nie sądziłam, że ktokolwiek będzie czekał na moje spojrzenie - przyznalam się, wzdychając bezgłośnie. - Ale... Nie, nie mam nic takiego. Przykro mi, że nie mogę ci pomóc, Errico - szepnęłam ale mimowolnie uśmiechnęłam się delikatnie. Chciał "zrobić" moje serce? Niesamowite...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Zacisnąłem usta, a moja beznadziejna sytuacja chyba po prostu popchnęła mnie do pewnego siebie i zdecydowanego oświadczenia:
- Cóż... w takim razie znajdę to coś! - powiedziałem przekonany. Dopiłem w końcu herbatę i skupiłem się już na swoim ciastku w milczeniu. Chyba muszę odpokutować swoją paplaninę, która wydawała się na Grecie nie robić żadnego wrażania. Jakby moje słowa były dla niej jeszcze za mało oczywistym "zakochałem się w tobie". No cóż, w takim razie muszę znaleźć coś dla niej...
Offline
- Jestem ciekawa co wymyślisz - szepnęłam ze szczerością w głosie, uśmiechając się do niego. Położyłam szkicownik na blacie i wyrwałem pierwszą kartkę, wyciągając ją w jego stronę. Na karcie było kilka szkiców, takich mniej dokładnych. Jak trzyma widelec przy ustach, jak się śmieje, jak patrzy na mnie zaskoczony, jak mówi z ekscytacją i jak popija herbatę. Wsyztsko zalewało się ze sobą i raczej nie zasługiwało na podziwianie ale wiedziałam że jemu przypadnie to do gustu. Wyrwałam też kolejną i położyłam na poprzedniej. Na niej narysowany był portret, delikatnie uśmiechniętego Erricko, patrzącego prosto. Rysunek był dokładniejszy niż pozostałe aczkolwiek też nie był jakoś super dopracowany. - Do portretu mogę jeszcze dodać kolory jeśli chcesz - zasugerowałam,zagryzajac lekko wargę.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Uśmiechnąłem się rozczulony.
- Nie, nie musisz... Tak jest idealnie - zapewniłem i uśmiechnąłem się najpiękniej do Grety, tak jak tylko zakochany umie się uśmiechać. - Tak... Jest idealnie - dodałem miękko i mimo iż na pewno byłem dalej rumiany, to po prostu zapatrzyłem się na czarodziejkę, jakbym sam ze sobą się pogodził, że stało się, chcę się z nią zaprzyjaźnić, ale także chcę zdobyć jej serce. Zdecydowanie się z tym pogodziłem.
- Jesteś bardzo zdolna - przyznałem, odwracając w końcu wzrok i przyglądając się małym szkicom, podobały mi się strasznie.
Offline
Kiwnelam potakujaco głową.
- Już mi to mówiłeś - przypomniałam mu, lekko tym rozbawiona. Był niesamowicie zafascynowany tak banalną rzeczą... Powinnam była już przywyknąć do tego, że Errico zachwyca się naprawdę wssytskim. Może powinnam brać z niego przykład? - Dam ci je, ale musisz mi coś obiecać. - Popatrxyl na mnie zaskoczony. - Wyrazić tamten wcześniejszy... W porządku? Mógłbyś to dla mnie zrobic?
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Spojrzałem na nią z autentyczną przykrością w oczach.
- Cz-czemu? Bardzo go lubię no i... to była pierwsza rzecz jaką mi dałaś. Teraz mógłbym wymieniać całą listę, ale... jest dla mnie ważny. Może ci go oddam? Jest naprawdę ładny, szkoda byłoby go zmarnować - zauważyłem, starając się bronić tamten niewinny, ładny rysunek najlepiej jak umiałem. - Jest... ładny. Mam do niego sentyment, jestem okropnie sentymentalny - mówiłem dalej.
Offline