Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Zaśmiałam się cicho, uśmiechając się do samej siebie. Nic nie powiedziałam już, po prostu nadawczo zerkałam na Errico, ciesząc się że mogłam mu sprawdzić tak wielką przyjemność taką drobną rzeczą jak ciepły posiłek. Zjadł szybciej ode mnie, a gdy skończyliśmy oboje, pojawił się kelner i zabrał talerze.
- Pewnie za chwilę przyniesie deser. Chciałbyś coś jeszcze do picia? - zapytałam zaciekawiona.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Um... Może jeszcze raz tą herbatę? - poprosiłem nieśmiało. - Oczywiście, jeśli to nie problem, może być woda - dodałem pośpiesznie, jednak Greta bez komentarza, gdy tylko przyniesiono desery poprosiła jeszcze o herbatę dla nas dwojga. Uśmiechnąłem się onieśmielony dziewczyną.
- Nie wiem czym sobie zasłużyłem na twoją dobroć - przyznałem ze słabym uśmiechem, patrząc na nią z podziwem.
Offline
Zmarszczyłam brwi.
- Moją dobroć? - zapytałam szczerze tym zdziwiona. Czułam, że robię coś zupełnie nowego dla siebie ale miałam wrażenie że nie jest to wielce nadzwyczajne zachowanie. Tak jakby to chyba Errico wyciągnął do mnie rękę. To on zwracał moją uwagę, a nie odwrotnie. Machał do mnie... Był taki miły, gdy ja wciąż, nawet do teraz, byłam taka powściągliwa.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Parsknąłem, kiwając głową.
- Tak! Twoja dobroć...Widzisz, nie pamiętam kiedy ktokolwiek byłby dla mnie tak dobry - przyznałem. - Odkąd straciłem oboje rodziców niewiele dobra doświadczyłem. Jakby świat uznał, że nie będzie w moim życie za łatwo - parsknąłem, spuszczając wzrok na pusty kubek i na nasz deser. - To tiramisu wygląda smakowicie...
Offline
Przesunęłam talerzyk z deserem dla Errico bliżej niego.
- Bo... Jest bardzo smaczne, naprawdę - mruknęłam, a Errico kiwnął głową i powoli zaczął jeść, uśmiechając się i zachwycając w ten sam sposób co zawsze. Ale ja pierwszy raz pomyślałam, że to po prostu piękne.
Ciężko było mi szybko przetworzyć w głowie informację o jego rodzicach. Poczułam smutek związany z tą strata, mimo że nigdy jej nie doświadczyłam... Bo ja miałam swoich rodziców, którzy o mnie dbali tak jak tylko najlepiej potrafili. Pomyślałam że powinnam złapać go za rękę i powiedzieć, że mi przykro. Potem uznałam, że to głupie, nikt nie chce żeby mu tak mówić... A może jednak...? Ale chyba znaliśmy się za krótko i za słabo, by się tak... Spoufalać? Ale my byliśmy już "spoufaleni"! Byłam tego pewna. Był chyba pierwszą osobą w moim życiu, prócz siostry, którą zdążyłam poznać tak dobrze.
- Świat się w którymś momencie równoważy... - odezwałam się z wahaniem. - Przynajmniej ja tak sądzę - dodałam, sama chciałam już doświadczyć tej równowagi.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Podobno tak - przyznałem, bo wyznawałem tą samą zasadę. A nawet po cichutku wierzyłem, że to właśnie Greta jest moim światełkiem w ciemnym tunelu przykrości i smutku. Zachowałem te przemyślenia jednak dla siebie.
- Może kiedyś coś w życiu przytrafi mi się dobrego, może sam na to zapracuje... Póki co cieszę się że spotkałem kogoś tak dobrego jak ty - podsumowałem zadowolony, znów zjadając kawałek ciasta.
Offline
Poczułam wybuch gorąca na twarzy. On mnie strasznie zawstydzał ale w takim... Pozytywnym znaczeniu. Nie czułam się zażenowana sobą, tylko po prostu... Po prostu to co było między nami było czymś wyjątkowym i na wagę złota. Przynajmniej było tak w moim wypadku.
- Oh... W porządku... Myślę że na moim miejscu ty zrobiłbyś to samo, prawda? Chyba się co do tego nie mylę...
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, kiwając głową.
- Gdybym miał pieniądze... Na pewno chciałbym pomagać wszystkim dookoła - przyznałem, kiwając głowa, a potem uśmiechnąłem się lekko. - Ale skoro ich nie mam to przynajmniej staram się pomóc tobie przywrócić uśmiech na usta - zauważyłem radośnie. - I udaje mi się to już w miarę regularnie osiągnąć - pochwaliłem się, jakby dziewczyna nie wiedziała. No cóż.
- Poza tym.. zwróciłem na siebie twoją uwagę, bo... um... - nagle poczerwieniałem przypominając sobie, że byłem po prostu zauroczony w tym jak śliczna była, ale w sumie nie powinienem tego mówić. - Nieważne, jestem pewien, że w odwrotnej sytuacji też chciałbym ci pomóc i okazać tyle dobra ile mam w zanadrzu.
Offline
"...bo... um..."? Ci to miało znaczyć... Że coś jest nie tak? Od zawsze zamartwiałam się tym, co myślą o mnie ludzie, ale w przypadku Errico ta przypadłość sięgała zenitu. I za każdym razem gdy robił takie coś to... Czułam się źle. Od zawsze byłam nie taka jak powinnam być. I miałam wrażenie że on to widzi i czuje.
- Tez tak sądzę - przytaknęłam cicho, skupiając się na jedzeniu.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Gdy kelnerka przyniosła nam nasze herbaty i zabrała zbędne naczynia ze stolika, spojrzałem na Gretę, jeszcze nie dojadając ciasta.
- To jak...? Chcesz bym ci jakoś za pozował? - zapytałem, unosząc lekko brew. - Nie wiem czy jestem dobrym modelem, ale na pewno dla ciebie się postaram - zapewniłem zaraz, upijając łyczek naparu i od razu się uśmiechając. Chyba był jakiś magiczny, gorący, ale nie parzący... Ah wszystko było tu idealne, włączając w to Gretę, a oczywiście poza mną...
Offline
Sięgnęłam po serwetkę i wytarłam nią usta, odsuwając zaraz ledwo napoczęty deser.
- Po prostu pij herbatę i się rozluźnij. Nie musisz robić nic poza tym - zapewnilam go, sięgając po duży szkicownik oraz mały piórnik z podstawowymi przyborami. - Nie ma złych modeli - dodałam, łagodnie się uśmiechając. - Każdy jest wyjątkowy na swój sposób - szepnęłam.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Ja też? - zapytałem, cicho zachwycony - Miło to słyszeć - dodałem dla wyjaśnienia, po prostu skupiając się na piciu herbatki i zerkaniu co i raz na dziewczynę. - Jestem bardzo rozluźniony... mówiłem, że poprzedni szkic mam przy łóżku? Będziesz chciała zachować te, czy może dasz mi jeden? Oh za dużo gadam? Przepraszam, postaram się już zamknąć, um, sorki...
Offline
- Oddam ci wszystko co dziś narysuje, Errico. Nie będę ich zatrzymywać dla siebie. - Prawda była też taka, że po prostu niezbyt mogłam je zostawiać u siebie. No może jeden malutki... - Postaram się w takim razie narysować coś porządnego, żeby nie było wstydu, skoro ma to wisieć u ciebie... Choć, czy to nie ciupek narcystyczne wieszać swoje rysunki na ścianie? - zapytałam żartobliwie, zaczynając rysować.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
Parsknąłem zawstydzony.
- Nie, nie, raczej nie myślę o nich jako o podobiznach siebie, a raczej o twoich rysunkach. Uważam, że był super więc mam go najbliżej siebie - wzruszyłem ramionami. - Możesz mi też dawać inne swoje rysunki! Ściany w moim mieszkaniu są naprawdę... obrzydliwe. Zasłanianie je czymś tak dobrym jak twoje dzieła naprawdę pomaga - podsumowałem.
Offline
- Będę miała to na uwadze - szepnęłam, spoglądając uważnie to na kartkę, to na Errico. - Lubisz coś konkretnego? Mam na myśli sztukę? - zapytałam zaciekawiona. - Jakiś konkretny styl ci się podoba? - dopytywalam, chcąc odpowiednio sprecyzować swoje pytanie.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Sam nie wiem - przyznałem. - Ale jestem jak większość z nas po prostu wrażliwy na piękno. Moim pięknem jest chyba... życie - uśmiechnąłem się lekko. - Lubię takie swobodne rzeczy, robione z uczuciem. Na przykład to graffiti? Bardzo je lubię, artysta nie dość że użył niezwykłych kolorów, to było w tym widać nie pracę, a pasję - uśmiechnąłem się. - Twój rysunek podobał mi się nie tylko dlatego, że jest twój... choć to na pewno - przyznałem czerwieniejąc i lekko się kuląc z zawstydzonym uśmiechem. - Ale i dlatego, że masz talent i mam wrażenie, że zrobiłaś go z przyjemnością...
Offline
- Z zamyśleniem - poprawiłam go, ale pokiwałam zaraz głową. - Ale rozumiem - zapewnilam go, by nie czuł się strofowany przeze mnie. - Tak jak mówiłam, będę miała to w takim razie na uwadze - powtórzyłam się, bo... Bo chciałam dać mu znać, że może na mnie liczyć. Moje "będę mieć na uwadze" znaczyło tyle co "postaram się za wszelką cenę znaleźć czas, by móc coś więcej dla ciebie zrobić". Skąd się to brało, jak to możliwe, że pojawiło się we mnie coś takiego?
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Nie przejmuj się mną zanadto - zauważyłem. - Od zawsze nie miałaś czasu nawet spokojnie się wyspać i pewnie teraz też masz ciężko na zajęciach i ja to rozumiem - zapewniłem ją spokojnie. - Czasami wystarczy, że wyślesz sms'a "hej jak tam, jak się czujesz"... Nie zawsze musisz nadwyrężać swój czas na mnie... Mówię na zapas, niedługo chyba zacznie się jakichś burzliwy okres w szkołach - przypomniałem sobie.
Offline
- Sesje - przytaknęłam mu, kiwając jednocześnie głową, choć był to bardzo delikatny ruch. - Ale ja zawsze daje z siebie 101 procent, więc sesje są dla mnie niemal jak normalny miesiąc - wyjaśniłam dosyć spokojnie. - Umiem dużo, jestem pewna swojej wiedzy... Wybacz, nie chcę by... Brzmiało to narcystyczne. Po prostu znam się na swojej dziedzinie tak jak znać się powinnam, a może nawet i lepiej niż mój poziom tego wymaga. Polityka, gospodarka czy nawet gotowanie, to nie mój konik. Mogę mieć zdanie ale nie wiem za dużo - mówiłam cichutko, być może trochę bez sensu bo mało się skupiałam nad dobieraniem słów.
Byłam... Po prostu Gretą.
Problem z moim życiem polegał na tym, że było pomysłem kogoś innego.
Offline
- Hm, w porządku, czyli dla ciebie ten okres postrachu, sesji, to zwykły tydzień, ponieważ masz sesję całe życie - parsknąłem. - Trochę straszne, ale rozumiem - przyznałem szczerze, chcąc zaznaczyć jakby dodatkowo, że nie oceniam jej zachowania w jakikolwiek sposób źle.
- A co robisz dla przyjemności? Oprócz spotkań ze mną, załóżmy, że gdy mnie nie ma w planie - zapytałem szczerze ciekaw, nadal starając się nie przeszkadzać jej w rysowaniu mnie.
Offline