Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Było okropnie nuuuudno - jęknąłem. - Niby mieliśmy się spotkać z dworem królewskim, ale rany, Vivi... I jeszcze rodzice kazali mi szukać wśród dworek żony. Naprawdę... Pojechałem tam, żeby pracować, jako skryba moich rodziców i to wszystko. Spotkania biznesowe, kolejne miliony formularzy do spisania... To głównie robiłem. i był jeden bal, ale proszę cię, był nudny, a tamtejsze wampirzyce - skrzywiłem się. - Wszystkie chyba są jakoś dodatkowo agresywne, ja nie wiem... Nie podobało mi się, tak okropnie cały czas żałowałem, że nie mogę się z tobą zobaczyć... - jęknąłem znów.
Offline
- Ja też żałowałam - mruknęłam,zagryzajac wargę. Westchnęłam cicho. - Medytowałam, a to okropnie nudne, a trzeba się na tym mega skupić... Bez spotkań z tobą ostatnie trzy tygodnie były denne - podsumowalam, ponownie wzdychając. - Myślałam że przynajmniej ty miałeś coś ciekawego. Głupie wyjazdy.
Offline
Uniosłem się i uśmiechnąłem miękko, obejmując Vivan.
- Ale już jestem i nie będzie dennie! - oświadczyłem zadowolony. - Poza tym dowiedziałem się na dworze królewskim naprawdę wielu niesamowitych rzeczy. Wiesz, że obecny król i królowa wampirów układali się z wilkołakami? - westchnąłem szczerze tym poruszony. - Wierzą w równość ras! A król podobno często zaczytuje się w księgach czarodziei... to naprawdę takie... nowoczesne myślenie. Że możemy się ze sobą kontaktować, zaprzyjaźniać, układać...
Offline
Otworzyłam szeroko oczy, spoglądając na Isaaca zaskoczona.
- Na serio? Czyli jednak coś ciekawego się u ciebie wydarzyło! - mruknęłam z zachwytem. Zmarszczyłam brwi zamyślona. - Jejku... Jeśli król się zmienia... W sensie, zmienia swoje podejście to... To znaczy, że u wampirów zacznie się coś dziać - stwierdziłam, uśmiechając się szeroko. - To całkiem fajne. Wow, czytają nasze księgi... Hm... - mamrotałam z dumą. - Cóż się dziwić, mamy największą wiedzę o Atlantis! Pomimo że mieszkamy raczej na uboczu - podsumowałam z rozbawieniem.
Offline
- No ba, przecież czytałem o wszystkich rasach z ksiąg od twojego taty - powiedziałem rozbawiony. - O czarodziejach, wilkołakach i wampirach. Znam je na pamięć - westchnąłem zadowolony i dumny z siebie. - Ale masz rację... zmienia się coś u mnie, na razie bardzo powolutku, ale może... może... - spojrzałem na Vivi z zagryzioną wargą. - Może kiedyś będziemy mogli się spotkać publicznie i wszyscy to zaakceptują? To, że widzą nas razem? - zauważyłem, niepewnie trącając palcami rękę Vivian.
Offline
Zerknelam na nasze palce i poczułam jak ciepło rozchodzi się po moim ciele. Westchnęłam ciężko, kręcąc głową na boki.
- Tak... Może tak. Szkoda, że krew czarodziejów tak was kusi. Gdyby inni nie łapali nas to może bylibyście przynajmniej miłe widziani u nas, a tak to... Ta wampirza mania czystej krwi w rodzie - bąknęłam, wywracając oczami.
Offline
Westchnąłem ciężko.
- Twoja krew od dawna intensywnie dla mnie pachnie - przyznałem się szczerze w końcu. Nigdy nie kwapiłem się jakoś by jej to wyznawać. - Ale nie mam problemu z wytrzymaniem z tym. Bo wiem że jesteś kimś więcej, ważną dla mnie osobą. Wampiry mogą się zdyscyplinować - zapewniłem zdecydowanie. - A czystość rodu to głupota. Zawsze chodzi tylko o posag...
Offline
- Może kiedyś przestanie się to liczyć - szepnęłam, pocierając palcami jego dłoń. - A póki co, musimy się liczyć z obecnymi normami. Ja wierzę, że oboje będziemy bardzo szczęśliwymi istotami, wiesz? Czuję to, jakby magia żywiołów zdradzała mi przyszłość - powiedziałam i zaśmiałam się wesoło.
Offline
Parsknąłem śmiechem i pokiwałem głową.
- Skoro "magia żywiołów" już jest w stanie Ci coś powiedzieć to chyba medytacja się powiodła. Może masz rację... Ty zostaniesz tym swoim kapłanem, ja może zostanę nie żonatym wampirem i też będę prowadził jakieś spokojne życie... - westchnąłem. - Rany... Wyobrażasz sobie że niie było mnie tak krótko a było nnam już ciężko? Co będzie jeśli... Wyjezdziesz na stałe? Ehhh...
Offline
- Nie mam pojęcia... - ledwo z siebie wydusilam te trzy słowa, bo gardło mi się strasznie ścisnęło. W ej chwili przypomniałam sobie pytanie Isaaca sprzed tygodni, o tym, jak czuję się osobą gdy jest zakochana...
Zacisnęłam wargi, czując silny niepokój.
- Jakoś przywykniemy... Z czasem... Na pewno - mruknęłam, zerkając niepewnie na mojego wampira.
Offline
Leżąc obok Vivi spojrzałem na nią nią, tak jak ona na mnie. Uśmiechnąłem się niechętnie.
- Będzie ciężko... Chyba aż nie chciałbym - przyznałem. - Tyle lat już się znamy i... Ale będę się cieszył twoim szczęściem, jeśli uda Ci się dostać do twojej świątyni, na pewno...
Offline
- Bardzo tego chcę - szepnęłam, jeszcze przez chwilę patrząc w szare oczy Isaaca. Potem ułożyłam się wygodnie na błędach i popatrzyłam w niebo. - Zapomniałam tylko o tym, że mój cel, oddzieli mnie od ciebie - wyznałam,zaciskając mocno zęby.
Offline
- Przecież wiesz, że twój cel jest... Ponad mnie. Ja to rozumiem, serio, od zawsze mi opowiadałaś jak bardzo o tym marzysz i... Będę szczęśliwy, jeśli Ci się uda. Nawet jeśli kosztem będzie... Nasza znajomość... - skrzywiłem się lekko, ale zaraz postarałem się złagodnieć. - Będzie dobrze - dodałem miękko, trącając ją łokciem.
Offline
Uśmiechnęłam się ze smutkiem.
- Na pewno będzie - przytaknęłam mu. - Ehhh... Znów to robimy, po co? Takie użalanie i gdybanie na pewno w niczym nam nie pomoże. - Westchnęłam ciężko i Podciagnelam się po pozycji siedzącej. - Chcę przestać ale wciąż o tym myślę i po prostu nie mogę. Ty się pogodziłeś z tym że ja zniknę, ale ja do niedawna nie zdawałam sobie sprawy, że stracę ciebie.
Offline
Parsknąłem śmiechem i spoglądałem na nią nadal z pozycji leżącej. Wyglądała zabawnie, te jej odstające nna wszystkie strony włosy, lekko skręcone... Nie wiem czy nie chciała ich układać czy one się po prostu nie dawały układać, ale zawsze miałem ochotę je przeczesywać.
- Daj spokój... Wiele istot nie przejmuje się w ogóle moim istnieniem, a ty tak się obudziłaś... - zagryzłem wargę. - Znajdziesz nowych przyjaciół, pewnie lepszych niż ja... Będą w końcu czarodziejami, a ja... Cóż, jesstem inny...
Offline
- Wątpię... W zakonie skupię się już w pełni na nauce. Będę miała dostęp do wszystkich ksiąg, Isaac. Rozumiesz? Do wszystkich! Będą musieli mnie siłą zabierać z biblioteki - stwoerdziłam bez cienia wątpliwości i zaśmiałam się,spoglądając na twarz przyjaciela. - Wiesz co? Tęsknota, to między innymi oznaką miłości - szepnęłam, krzywiąc się z żalem wymalowanym na twarzy.
Offline
Spojrzałem na nią miękko, jakoś poruszony tymi słowami. Uniosłem się do pozycji siedzącej, by popatrzeć na czarodziejkę z uśmiechem.
- Serio... Czyli... Skoro tęskniłem to znaaczyu, że w pewien sposób się kochamy - westchnąłem dziwnie podekscytowany tą informacją. - A jak będę tęsknił kiedy wyjezdziesz... Rany, wtedy dopiero będę tęsknił...
Offline
Wyciągnęłam ramiona w stronę przyjaciela i przytuliłam się do niego, ściskając mocno.
- Jesteś wyjątkowym wampirem. I tak, na pewno w pewien sposób się kochamy i to już od dawna, Isaac. To straszne, że wampiry sobie nie przekazują uczuć. - Pogładziłam go po ramieniu. - Ale po to masz mnie, będziesz najbardziej niesamowitym wampirem na świecie - podsumowalam z rozbawieniem.
Offline
- Nie musze być "najbardziej niesamowity"... Chcę być po prostu z tobą i tyle mi wystarcza - przyznałem szczerze, przytulając mocno Vivian. Lubiłem gdy mnie przytulała. Pamiętałem jej szok, kiedy wyznałem jej, że nigdy przenigdy nikt mnie nie przytulał. Jednak odkąd zacząłem intensywnie czuć jej zapach trochę się bałem to robić. Jednak niepotrzebnie, bo liczyła się dla mnie ona, a nie jej krew.
- Nie potrzebuję zimnych wampirów, skoro mam swoją czarodziejkę... która zresztą często zachowuje się jak wampirzyca pierwszej klasy! - zaśmiałem się.
Offline
Zaśmiałam się nie puszczając go.
- Oj no, już mi tak nie schlebiaj - mruknęłam z rozbawieniem. - To wampirzycy mi pewnie bardzo daleko. Poza tym, lubię być czarodziejką - zauważyłam. - Może... Napiszesz coś o nas? - zaproponowałam, odsuwając się kawałek, ale nie za daleko, po prostu chciałam zerknąć na jego twarz. - No wiesz, tak jak będziesz miał czas... Dla mnie. - Uśmiechnęłam się.
Offline