Atlantis

Wyspa pełna kłów pazurów i magii!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#461 2021-01-27 23:46:12

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Ja się nie boję ognia - powiedziałem spokojnie. Wampiry inaczej odczuwały zimno czy gorąc, a Vivian nadal źle czuła się z tym, że nie umiała nam zapewnić wszystkiego swoją magią. Ehhh moja mała czarodziejka. - Ja rozpalę ogień - powiedziałem spokojnie, zakładając ubranie, a kiedy Vivian się rozgrzała, jednym zaklęciem, które znała od dziecka, wysuszyła nadmiar wody i zwróciła do zbiornika. - A ty na spokojnie odetchnij i pomyślmy co możemy jeszcze zrobić, by zapewnić nam wygodę w naszym "domku" - uśmiechnąłem się czule, zaczesując włosy z czoła.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#462 2021-01-27 23:52:57

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Spróbuję upleść sznurki, żeby zrobić hamaki - oznajmiłam. - Skoro mamy zostać chwilę dłużej... Z chęcią prześpię się w hamaku, a nie na ziemi - mruknęłam. - Myślę, że tobie też to będzie odpowiadać - dodałam z cichym śmiechem. - To na pewno będzie duże udogodnienie. Zacznę może jeszcze dziś rano, by powiedzieć jeszcze chwilkę na słońcu. Skoro nie ruszamy wcześnie rano, to... Mogę pójść spać później.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#463 2021-01-28 00:05:45

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Uśmiechnąłem się czule kiwając głową.
- Nie ruszamy, to prawda - przyznałem miękko. - I możesz się położyć później. Ja jednak pójdę spać w dzień. Jutrzejszej nocy zajmę się polowaniem - pokiwałem głową zdecydowanie. - Ale ty wygrzej się na słońcu, wiem jak bardzo je lubisz - uśmiechnąłem się z czułością, całując ją w głowę i ruszając do naszej chatki, po drodze zabierając przygotowany wcześniej chrust.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#464 2021-01-28 00:25:19

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Uśmiechnęłam się do siebie, poprawiając ubrania i obracając się w drugą stronę, znów w stronę wody i rozgaldajac po tym miejscu. Było by piękne na dłużej, tak... Dużo dłużej. Niewielka polanka, kilka drzew rosnących nad samą wodą. Jedno takie duże... Oh! Tam idealnie by pasowała huśtawka. Pomyślę o tym, robiąc sznurki, choć nie byłam pewna, czy będę umiała wypleść tak mocny. Ale zawsze mogłam spróbować. Zawiesze ją tuż nad wodą... Zrobię Isaackowi niespodziankę. Ale to dopiero za kilka nocy...
Westchnęłam i potruchtalam do chatki (choć był to bardziej szałas, ale oboje stwierdziliśmy, że będziemy to nazywać chatką, brzmiało przyjemniej).
- Wezmę tylko trochę wody dla siebie... Hm, przynieść też trochę z jeziora do przegotowania?


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#465 2021-01-28 00:29:35

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Możesz przynieść, będzie jak znalazł na napar na poranek - uśmiechnąłem się miękko, bo Vivi w czasie naszego przemieszczania się między zaplanowanymi punktami obozowisk, zbierała same liście ziół, z których przygotowywała nam herbaty, odsączając z nich wodę, ale zostawiając ważne składanki Mniejsza, ona tłumaczyła to zrozumiale, a ja po prostu bardzo lubiłem te herbatki.
Kiedy Vivi poszła po wodę, ja raz dwa przygotowałem nam małe palenisko w chatce.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#466 2021-01-28 09:41:07

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Kilka następnych dni minęło jakoś szybko. A ja wciąż byłam spięta. Chyba już nie umiałam się od tak rozluźnić. Porankami, gdy Isaac się już ukrywał w chatce i szykował do snu, ja siedziałam w planie porannego słońca, wygrzewając się na nim i robiąc sznureczek. Udało mi się zrobić póki co jeden hamak i spaliśmy na nim na przemian, na co musiałam nalegać dwie noce. Dziś położył się w hamaku uparciuch. Ja teraz dużo siedziałam i wypoczywalam, a Isaac polował, uzupełniał zbiory, potrzebował porządnego wypoczynku, jego ciało tego potrzebowało.
A więc udało mi się zrobić te mocniejsze sznurki (bo skupiłam się na chuśtawce) i następnego poranka zawiesiłam je na drzewie nad jeziorem, bardzo zadowolona ze swojej pracy. Nie miałam do końca pojęcia, czemu aż tak mi zależało na tej huśtawce, coś mi się w głowie tak poukładało, że utożsamiałam ją z rozluźnieniem.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#467 2021-02-04 13:29:13

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...


Ostatecznie spędziliśmy w tamtym miejscu nad jeziorem dłuższy czas, nieco ponad miesiąc. Głównie dlatego, że dzięki magii Vivian to miejsce nabrało wyjątkowo przyjemnego charakteru. Moja czarodziejka zrobiła huśtawkę, hamak… Zrobiła tak wiele dla naszego odpoczynku. Ale nadal nie była szczęśliwa. Tak bardzo było mi źle z powodu jej smutku. Bardzo chciałem zobaczyć jej uśmiech, bardzo chciałem znów widzieć jej jasny uśmiech, szczęście… To szczęście które mnie tak oczarowało! W którym się zakochałam, w jej magiczny uśmiechu… Teraz czułem się winny temu, że go brak. Ja ją tu ciągnąłem, upierałem się by iść…
Dlatego zostaliśmy dłużej, dużo dłużej niż planowaliśmy. Jednak pomogło to nam przygotować się na kolejny odcinek drogi, przygotować płaszcze z futer upolowanych zwierząt, czy dokładny plan podróży. Nadal martwiły mnie dzikie zwierzęta, zaplanowaliśmy wstępnie, że stworzymy domek na drzewie, ponieważ wśród gałęzi drzew będziemy mogli poczuć się trochę bezpieczniej. Jednak nie będziemy mogli zatrzymać się tam długo, powinniśmy ruszać jak najszybciej dalej. Spokojnie powiedziałem mojej dziewczynie co będziemy robić, jak wytrzymamy między gałęziami, jak… sam nie wiem, jak przeżyjemy. Coraz bardziej się bałem, coraz bardziej obwiniałam za cały smutek Vivian, za cały mój smutek. Nadal jednak… musieliśmy iść przed siebie, byłem nadal tego pewien, ta pewność trochę mnie przerażała, jednak nie zamierzałem się poddać.
Gdy opuściliśmy nasze miejsce nad jeziorem, ruszyliśmy dalej, dokładnie zaplanowaną drogą, o zmroku, otuleni zszytymi futrami, które wyglądały jak coś na kształt płaszczy. Koniec końców szliśmy naprawdę długo. Całą noc, a kiedy rozpoczynał się dzień, pod krzywym szałasem zdrzemnęliśmy się i zjedliśmy coś i tak przez kilka dni.
Niestety trzecia noc wędrówki… Okazała się najgorszym co nam się przytrafiło od czasu choroby Vivan.
O zmroku, gdy wyruszyliśmy byliśmy zmęczeni od mrozu. Vivian w dodatku powtarzała, że ma złe przeczucia, a ja ją zapewniał jedynie, że będę ją bronić i… I faktycznie musiałem.
Między drzewami chodził niedźwiedź. Był stary i ranny od pazurów, może innego drapieżnika, jednak… Chodził między drzewami, jakby czegoś szukał. I znalazł. Nas.
Nie atakowaliśmy go, jednak musiał być głodny, musiał wyczuć nasze jedzenie w chlebakach i sam zaczął szarżować. To był straszny błąd. Zrzuciłem z siebie plecak czy płaszcz, kazałem Vivian się schować, a sam przypuściłem szturm na olbrzymią bestię.


Vivian była cała w łzach, kiedy udało jej się zbudować schronienie w koronie drzew, a ja ułożyłem się na przygotowanym posłaniu.
Musiałem osuszyć niedźwiedzia, kiedy go atakowałem on złapał za moją nogę pazurami, zdarł koszulę pazurami zostawiając na plecach paskudne rany… Jedynym co mogłem zrobić to jak zwierzę wgryźć się w niego i prosto z żył wypić wszystko, co do kropli. Kiedy niedźwiedź upadł Vivian odrzuciła jego cielsko ze mnie i swoją przyjaciółką wodą, oczyściła moje rany. Byłem otumaniony od ilości krwi jakie wypiłem, bolała mnie głowa i brzuch, wszystko pulsowało wokół mnie. W czasie kiedy leżałem pod drzewem i dochodziłem do siebie, moja wielka czarodziejka zbudowała nam schronienie w drzewach, nakłaniając je do pochylenia się, do wyginania tak jak ona tego chciała. Potem z pomocą magii powietrza przeniosła mnie do domku, gdzie ułożyła na miękkim, z mchu i liści łóżku. Moja noga cały czas była w opłakanym stanie, nieważne jak wiele razy moja czarodziejka skupiała się na leczniczych właściwościach wody… Krwawienie ustało, jednak rany były głębokie.
- Vivian…? - powiedziałem cicho, widząc wciąż tylko jej zapłakaną twarz. - Przepraszam… - powiedziałem słabo. - Miałem być dobrym wampirem… Zawiodłem cię… - jęknął cicho, zamykając oczy, a głowa opadła mi na poduszkę. - Chciałem po prostu… żyć z tobą, spokojnie… Szczęśliwie… A teraz nie jesteś szczęśliwa.. - dodałem, dalej majacząc, może z bólu, może z wyczerpania. - Tak bardzo cię przepraszam...


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#468 2021-02-04 13:57:24

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Miałam wrażenie, że wylałam już siebie takie ilości łez, że dawno już powinnam przestać płakać, jednak po moich policzkach wciąż lala się woda, jakby powstała na nich rzeka z rwącym nurtem, rzeźbiąc sobie coraz mocniej koryto na mojej twarzy. Miałam wrażenie, że te łzy przepalają się przez moją skórę. Nie mogłam nic z nimi robić, byłam przerażona, a metaliczny zapach krwi sprawiał że było mi niedobrze. Bardzo mocno walczyłam z tym, by nie zemdleć, bo obawiałam się,że gdybym straciła przytomność, mój wampiry wykrwawił by się na śmierć,a nie mogłam na to pozwolić.
Te rany... One były tak strasznie głębokie... A odcień skóry Isaaca zrobił się szary i brzydki, jego twarz nie była już mleczna, wyglądała trochę tak, jakby siniała. Na wszystkie żywioły i bóstwa! Byłam tak spanikowana. Ale jedyne co mogłam teraz robić aby to okazać to płakać. Powstrzymałam nawet drżenie dłoni najbardziej jak umiałam. Skupiałam się na zaklęciach. Byłam wymordowana stresem, strachem i magią, która używałam w bardzo intensywny sposób. I będę używała tej magi aż do momentu gdy sama stracę przytomność, a dopóki byłam w stanie nie miałam zamiaru przerywać. Im dłużej wytrzymam, tym lepiej dla wampira, który przez natchodzacy poranek stawał się i tak słabszą wersja siebie.
- Dobrze, ja ci wybaczam, mówiłam to już kochany - szepnęłam jedynie. Nie chciałam się rozpraszać, ale bardzo zależało mi na tym, by mówił do mnie cały czas. By nie tracił przytomnosci. Rany powoli przestały tak intensywnie krwawić, ale nadal nieco krwi się z nich sączyło. Wampir bez picia krwi jest słaby. A jak będzie się zachowywał wampiry, który traci własną krew? Bardzo nie hcialabym posiadać takiej wiedzy ale już niedługo się dowiem. - Musisz mi powiedzieć, Isaac? Słuchasz mnie? Skup się... Musisz mi powiedzieć co robić, gdy wampirtraci krew. Słyszysz mnie? - dopytywałam, wodząc jak majaczy. A łzy nadal ciekły mi po twarzy i skapywały z brody na koszulkę... Nie umiałam ich powstrzymać. - Isaac... - szepnęłam delikatnie, uśmiechając się słabo.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#469 2021-02-04 14:03:03

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Zmarszczyłem brwi, nie czując się na siłach by teraz jej o tym opowiadać. Jednak Vivian tak często powtarzała to pytanie, aż w końcu jęknąłem cicho. Chyba powoli przepełnienienie krwią niedźwiedzia, to uczucie powoli mijało.
- Jeśli... jeśli wampir traci krew, to nie może jej jeść.... - westchnąłem słabo. - Krew wampira, jest dla wampira trująca... - wyjaśniłem, zaciskając powieki. - Oczyść oczyść moje rany, jak najdokładniej, inaczej, nie zacznę się leczyć - powiedziałem słabo. - Muszę się zacząć leczyć... Wypiłem tak dużo krwi, muszę użyć tej siły... - jęknąłem cicho. - Vivi... po prostu... oczyść ranę, daj się leczyć... - poprosiłem miękkim tonem.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#470 2021-02-04 14:10:30

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Jejku, jak on bełkotał bez ładu i składu. Ale czego ja mogłam oczekiwać, po wykrwawiającym się wampirze. Na pewno nie poprawnej składni i pełnych zdań. Dłonie mi lekko zadygotaky gdy unioslam je nad ranami Isaaca i skupiłam się mocniej na nich samych, a nie na utrzymywaniu go przy przytomności.
- Isaac... To może boleć. Przykro mi, ale musi zaboleć. To głęboko oczyszczające zaklęcie. Ale... Nie wiem czy powinnam - wymamrotałam, opuszczając słonie i przysuwając się bliżej jego twarzy. Popatrzyłam na niego, ocierając łokciem policzki, bo dłonie miałam całe w jego krwi. - Nie chce żebyś tracił przytomność, a przez to możesz ją stracić, z bolu... - ostrzegłam go, wycierając dłoń szybko ale najlepiej jak mogłam w swoje ubranie i delikatnie dotykając jego twarzy. Jego twarz teraz bardziej przypominała kamienna postać niż żywą istotę.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#471 2021-02-04 14:13:41

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Pokiwałem słabo głową.
- Ufam ci, Vivi... Dam radę... - zapewniłem ją cicho, patrząc na nią czule. - Zrób to... - poprosiłem jeszcze i choć chciałem sięgnąć dłonią do jej twarzy, nie miałem sił, unosić ręką. - Kocham cię, pamiętaj... Dobrze? Ja ci ufam... zaufaj mi też, ja... ja dam radę... - powtórzyłem, ale znów opadły mi powieki. - Szybko... - dodałem już słabszym głosem.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#472 2021-02-04 14:25:21

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Wzięłam głęboki oddech, patrząc jeszcze przez kilka sekund na tego twarz. Pozwoliłam sobie teraz na rozpacz. W środku się rozpadlam na tysiące kawałków i zapewne gdyby wampir miał choć trochę sił zauważyłby to w moich oczach. Ale on teraz nie miał siły nawet utrzymać przez dłuższą chwilę otwartych powiek. Byłam się, tak bardzo się bałam. A on był prawie że nieprzytomny i nie miał pojęcia na co się teraz zgadza.
Sięgnęłam po kawałek materiału i zwilelam go, otwoerajac mu usta i wsadzając między zęby, by zacisnął na nim zęby.
- Zacisnij mocno - szepnęłam, muskając wargami jego czoło. Rany były tak głębokie, że byłam niemal pewna że straci przytomność, ja musiałam ją utrzymać, bo jak przerwę w połowie to jego ból pójdzie na nic i będę musiała zacząć od nowa, a on już tego na pewno nie wytrzyma. Nie w tym stanie. W normalnych warunkach nikt by się nie zgodził na to zaklęcie przy takich ramach... Ale my nie mieliśmy wyboru, jeśli się nie zagoją... To będziemy mieli ogromny problem. - Trochę cię unieruchomie, nie denerwuj się - ostrzegłam, gdy grobem pnącza otoczyły jego tors w ramionach i w biodrach, oraz na nadgarstkach i kostkach. Chyba powinny wytrzymać. - Muszę cię unieruchomić, bo jeśli przerwiesz mi zaklęcie to będę musiała zacząć od nowa... - wyjaśniłam mu, choć nie byłam pewna,czy mnie rozumie i dobrze słyszy, ale sama potrzebowałam zachować przytomność, więc mówiłam. - Jeśli jednak poczuje, że coś jest nie tak, to będę musiała przerwać, by... Nie robić ci krzywdy... Ale postaram się skończyć... Strasznie,starsznie mi przykro że będzie cię boleć. Kocham cię - powedziałam na koniec powoli ale głośno i wyraźnie, by na pewno to usłyszał. Zawsze się ożywiał i cieszył, gdy to słyszał,miałam nadzieję że teraz też pomoże.
Wzięłam dwa głębokie oddechy i unioslaam dłonie, zamykając powieki, by skupić się wystarczająco mocno. Musiałam to zrobić najszybciej jak umiałam ale i dokładnie. A przy okazji mieć na uwadze jego funkcje życiowe... Powinno ty być przynajmniej dwóch albo trzech czarodziejów, by to wykonać, a ja byłam sama... Zmęczona i wystraszona...
Musiałam dać radę. Dla niego. Dla Isaaca dam radę zrobić wszystko. I gdy ta myśl rozpływa sis w moim umyśle, rozpoczęłam proces oczyszczenia.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#473 2021-02-04 14:36:20

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Nie sądziłem że taki ból jest możliwy. Bolało mnie wszystko, całe moje ciało, moje żyły, moje organy, moja krew mnie bolała. Całe moje jestestwo wydawało się rozpadać na kawałki i powoli składać, oczyszczając się z toksyn, z całego zła. Jednak... ból był niewyobrażalny. Wyrywano mi coś, coś złego, jednak wyrywano to z takim bólem. Gdy tylko traciłem coś, zaraz moje naturalne zdolności lecznicze próbowały to naprawić, zapełnić to czymś nowym. Na tym etapie, nasza magia, moja i Vivan jakby się zgodziły, zjednoczoną siłą naprawiały mnie. Każdą moją cząstkę.
Kły wysunęły mi się bardziej niż kiedykolwiek, zawsze były długie, jednak teraz czułem jak automatycznie, wewnętrzny instynkt walczy o przetrwanie. Gdyby nie pnącza Vivi, zagryzł bym i ją. Ale gdybym to zrobił, pewnie bym umarł już zupełnie.
Ból zdawał się trwać wieki. Jednak, kiedy ostatnia cząstka trafiła na swoje miejsce... Czułem się czysty. Tak oczyszczony jak jeszcze nigdy. Czułem jak moja zdolność lecznicza zasklepia rany n plecach, czułem jak kość się regeneruje, czułem to wszystko i było to... dobre...
Poczułem jak Vivi wyciąga mi kawałek materiału z ust, jak dotyka mojej twarzy ledwie żywa. Poczułem że kładzie głowę obok mnie i po prostu zasypia. Zdążyłem wyszeptać jedynie jej imię, nim i ja zasnąłem...
Lecz był to dobry sen... Czułem się... dobrze... pełen... magii.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#474 2021-02-04 15:05:48

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Straciłam przytomność na jakiś czas. Kiedy się ocknęłam Isaac spał. Spał. To był na pewno sen, bo sprawdziłam to. Sama wciąż byłam nieprzytomna. Bolała mnie głowa, byłam cała we krwi, ubranie, dłonie, kolana, czułam zaschniętą krew nawet na twarzy i szyi. Ah, czyli jednak łzy wyrzeźbiły sobie koryto z krwi na mojej twarzy... trochę przerazajace. Chciałabym iść się umyć... Ale bałam się wyjść... Nawet nie byłam pewna, czy byłabym w stanie zejść z drzewa, czy bym nie spadła.
Poczułam jednak duży spokój, który ukoił moje poszarpane nerwy. Isaac spał spokojnie, jego tentno było w miarę w porządku i już nie był taki szary. Rany wciąż wyglądały paskudnie. On sam był też brudny we krwi i pocie. Zanim się położyłam by jeszcze trochę się zregenerować, opatrxylam porządnie jego rany, by nic im się nie stało. I zasnęłam.
Gdy znów się obudziłam, był środek nocy. Przespaliśmy kawał czasu. Byłam na tyle zdezorientowana, że nawet nie wiedziałam, czy spaliśmy cały dzien, czy dwa...? Wiedziałam że jestem już niesamowicie spragniona, a zaschnięty bród sprawiał mi duży dyskomfort i po prostu miałam coś z tym zrobić. Isaac nadal spał i bardzo dobrze musiał koniecznie odzyskać siły, były mu potrzebne by rany się leczyły. Wszystko teraz zależało od niego, od jego ciała... Miałam wrażenie, że udało mi się oczyścić jego rany, ale przez to,że robiłam to sama i sama nie byłam do końca przytomna nie miałam stu procentowej pewności. Dopiero gdy wampir się ocknie, będzie mógł mi powiedziec jak się czuje.
Było zimno. Poczułam ten przeszywający chłód gdy już stanęłam na równych nogach. Zobaczyłam ślady krwi ale nie było nigdzie dzikich zwierząt. Być może spaliśmy długo i zapach zwietrzał, być może został uznany za padlinę i... Miałam nadzieję, że żadne zwierzę nas nie zaatakuje. Poszłam do niewielkiego jeziora, musiałam przejść spory kawałek, bo ten postój był dosyć niespodziewany, na szczęście z mapą Isaaca było łatwiej. Przy samym brzegu otworzyłam niewielki szałas, w którym rozpalilam ogień i nieco zagrałam wodę, by umyć się w niej. W porównaniu do mojego wampirka nic mi nie było. Miałam trochę niewielkich zadrapań na ciele, które z łatwością mogłabym uleczyć ale wolalam teraz nie marnować magii na siebie, potrzebowałam zebrać siły na zaklęcia na ból, dla Isaaca. Będzie bardzo cierpiał, choć najgorsze miał już za sobą.
Zakrwawione ubrania uprałam i zagotowalam wodę dla Isaaca, by obmyć i jego, ale już w domku na drzewie. Nie miałam zamiaru go ruszać. Ubrałam się w suche rzeczy, założyłam na siebie płaszcz i z gorącą wodą, zimna woda, oraz wypranymi rzeczami wróciłam do domku.
Wampir nadal spał, więc wykorzystałam ten moment na umycie go. Podczas tak głębokiego snu nie będzie odczuwał bólu gdy będzie nim poruszać. Postarałam się zdjąć z niego brudne i poszarpane ubrania. Nie zamierzałam nic z nimi teraz robić. Może później wykorzystam wyprane już strzępki, by uszyć coś nowego. Teraz jednak rozdarlam je i odrzuciłam na bok, ostrożnie myjąc jego ciało. Ranne, posiniaczone... Znów cicho płakałam, nie mogąc uwierzyć że coś takiego go spotkało.
Odkryłam jego nagie ciało swoim i jego płaszczem, by się grzał, a sama przykrylam się cienkim kocem i zwinelam się w głębiej niedaleko, nie chciałam go jednak tracąc, naprawdę bałam się jego bólu. Jeszcze przed samym zaśnięciem rzuciłam na niego zaklęcie znieczulające, ale nie wiedziałam kiedy się ocknie, a ono nie utrzymywało się zbyt długo. Byłam jednak za słabą i zbyt zmęczona byroboc cokolwiek więcej. Jeśli chciałam mu pomóc to teraz sama musiałam... odpocząć...


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#475 2021-02-04 15:37:32

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Obudziłem się... po długim śnie. Bardzo długim. Nawet nie wiem czy kiedykolwiek tak mocno i długo spałem. Było mi... słabo. Sucho w ustach. Gdy zobaczyłem miskę zwykłej wody wypiłem ją natychmiast. Zaraz potem spróbowałem się podnieść wyżej, rozejrzeć. Byliśmy cały czas w kokonie na drzewie. Ah... dziwnie się czułem. Pełen sił i jakby ich pozbawiony. Nie czułem pragnienia, czułem jedynie zmęczenie. I ból. Jednak czym był ten ból, w porównaniu do tego zaklęcia Vivian? Hah jedynie lekkim dyskomfortem...
- Vivi? - zapytałem w przestrzeń, zaraz znajdując czarodziejkę obok mnie, zwiniętą przy łóżku, w cienki koc. - Oh Vivian... - powiedziałem cicho, zachrypniętym głosem. - Moja dzielna, kochana Vivian... Moja odważna, moja silna... - mówiłem cicho. - Znów mnie uratowałaś... Jak kiedyś od samotności, tak teraz... od śmierci... hah...


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#476 2021-02-04 15:44:36

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Westchnęłam cicho i podciagnelam się szybko do pozycji siedzącej. Miałam spuchnięte oczy i nadal byłam zmęczona ale na tyle wypoczęta by móc rzucić kolejne zaklęcie.
- Isaac, hah, nie śpisz... - szepnęłam, uśmiechając się i lekko kiwając głową. Przetarłam dłonią twarz i oczy, starając się rozbudzić. - Bardzo cię boli, daj mi chwilkę, zaraz uśmierze ból - szepnęła, sięgając po trochę wody, by się napić. - Zaklęcie oczyszczające... Działa? Czujesz że rany się leczą od środka? Z zewnątrz nadal wyglądają... - Skrzywilam się mimowolnie. - Brzydko - szepnęłam, wzdychając ciężko. - I czy jest ci ciepło? Nie ubierałam cię, nie chciałam cię wybudzać, teraz powinieneś się już ubrać - mamrotalam dalej, przesuwając się w bok, do jego plecaka i szukając w nich czystych rzeczy.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#477 2021-02-04 15:49:05

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Czuję się dobrze, Vivian, nie musisz rzucać zaklęć - powiedziałem spokojnie. - Możesz użyć rozerwanej koszulki jako opatrunku? Chyba potrzeba mi usztywnienia i osłonięcia rany... - dodałem z westchnieniem, siadając prosto na łóżku. - Ubiorę się zaraz gdy tylko zwiążesz mi opatrunek dobrze? - uśmiechnąłem się lekko. - Twoje zaklęcie.... bolało - przyznałem. - Ale teraz czuję się dobrze. I czuję, że się leczę Wampiry szynko się leczą zazwyczaj... - powiedziałem spokojnie. - Lepiej ty mi powiedz, czy... dobrze z tobą? Nie jesteś ranna? - upewniłem się, patrząc cały czas na czarodziejkę, byle nie na nogę.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#478 2021-02-04 16:05:08

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Raptem kilka zadrapań, szybko mogę je uleczyć zaklęciem. Jestem tylko... Trochę zmęczona i zmartwiona, nic poza tym - zapewniłam go, choć co do zmęczenia... Ah, byłam wykończona, ale nie miałam zamiaru tego pokazywać. Jego zdrowie w tej chwili było pod wielkim znakiem zapytania. - Zrobię opatrunki z jakiegoś innego ubrania, tamto muszę uprać porządnie, a nie mogę zrobić ci opatrunku z mokrych szmat - wyjaśniłam, sięgając do swojego plecaka. - Halka ma idealny materiał, delikatny i nie powinien się przykleić... - szepnęłam, wyciągając ja na wierzch. - Porwę ja i zaraz cię opatrze. A potem pójdę poszukać składników na maść. Ale... Pozwól mi rzucić jeszcze na ciebie zaklęcie... Proszę - błagałam. - Mam wystarczająco dużo siły - zapewniłam go.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

#479 2021-02-04 16:11:20

Isaac Leeches
Pierwszy zakochany wampir
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 439
Wzrost: 1,87 cm
Wiek: 14/19/21 lat
Rasa: Wampir
Kolor oczu: Szare
WindowsOpera 73.0.3856.344

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

- Vivi, ale... lubisz tą halkę... - powiedziałem, marszcząc brwi. Miałem wrażenie, że niszcząc ją, zrobi coś okropnego, bo... lubiła ją, a moje ubranie było i tak zniszczone... Zaraz jednak westchnąłem ciężko. - Już wystarczająco wiele magii na mnie zużyłaś... Sam się wyleczę - uparłem się. - Boli tylko trochę. Gdy opatrzysz, będzie lepiej... Magia będzie pomocna, przy przygotowaniu maści, a ja... wyleczę się z tego. Musisz dać mi trochę czasu, nie piję już krwi czarodziei, więc będzie to trwało trochę dłużej, ale... wyleczę się - zapewniłem ją spokojnie.


29d7d0bd6991dcce9a79261f6724681d84609f78.jpeg

Offline

#480 2021-02-04 16:18:09

Vivian Leeches
Czarodziejka buntowniczka
Dołączył: 2020-06-06
Liczba postów: 428
Wzrost: 165 cm
Wiek: 11/16/18 lat
Rasa: Czarodziej
Kolor oczu: Morskie
AndroidOpera 49.2.2361.134358

Odp: Gdzieś w głębi lasu...

Oderwalam pas materiału z halki, a resztę odłożyłam na razie na bok. Z całą pewnością będzie dobra do opatrunków. I znów przysubelam się bsliko wampira, przysiadając przy jego nodze. Nadal było mi słabo, gdy na to patrzyłam.
- To tylko kawałek materiału, lubiłam go, ale ciebie lubię zdecydowanie bardziej. Wolę halkę w kawałkach, niż Isaaca w kawałkach - szepnęłam, podkładając pod jego stopę rzeczy, by nogą była niego wyżej. - Utnij ciupek w kolanie, tylko odrobinkę - poprosiłam i mimo wszystko rzuciłam delikatnie zaklęcie znieczulające, słabsze, niż zamierzałam z początku, ale nie miałam zamiaru zostawiać go samego sobie. On był słaby, czyli jego magia też. I zaczęłam powoli opatrywać ranę.


5982611c76f0e1f4223e823a21ddeb70965003ef.pnj

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
mamoija - thiefproject - digged - karchow - blackdevil