Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Myślę, że zajmie nam to dwa, może trzy miesiące, jeśli zostaniemy na dłużej w jakichś przyjaznych okolicach - wyjaśniłem spokojnie. - Będziemy musieli omijać wszystkie większe dwory, całe szczęście całe tereny wampirów są pokryte borami. W lasach jesteśmy bezpieczni - zapewniłem i z westchnieniem spojrzałem na Vivian. - Nie wydajesz się przekonana - zauważyłem, krzywiąc się lekko. - Wiem, że nie do końca to sobie wyobrażałaś, ale... Potrzebujemy pomocy z zewnątrz. A takiej jak rodzina królewska? Cóż... wybacz, że się trochę zawiodłaś... ale będzie dobrze - zapewniłem ją spokojnie.
Offline
Zasnęłam zęby i znów popatrzyłam na mapy. Milczałam przez dłuższą chwilę, nie mogą znaleźć odpowiednich słów, właściwie to i tak ich nie znalazłam. Nie patrząc na Isaaca sięgnęłam po jego dłoń i zacisnęłam na niej palce.
- Gdyby ktokolwiek inny powiedział mi to, co ty i zakończył to słowami "będzie dobrze" to najprawdopodobniej bym go wyśmiała - zauważyłam, wzdychając ciężko i w końcu na niego patrząc. - Ale ja ci naprawdę ufam, Isaac. A jeśli twierdzisz, że... Pałac wampirów będzie bezpieczny dla nas obojga to pójdę tam z tobą bez narzekania - zapewniłam, muskając wargami jego policzek.
Offline
Uśmiechnąłem słabo i pokiwałem głową.
- Viv... Muszę w coś wierzyć, więc wierzę w nas i nasze szczęśliwe życie - wyjaśniłem spokojnie, lekko rozbawiony i popatrzyłem niepewnie na dziewczynę.
- Kocham cię, wiesz? Nie porywałbym się na to, gdybym nie wiedział choć w dużej mierze, że będziesz bezpieczna - powiedziałem z powagą.
Offline
- Ja ciebie też kocham, bardzo mocno, tak jak czarodziej potrafi najmocniej - szepnęłam z czułym uśmiechem. - Obronimy siebie nawzajem jeśli będzie taka potrzeba. - Wzięłam głęboki oddech, a potem cicho wypuściłam z siebie powietrze, pozwalając w ten sposób by napięcie ze mnie uciekło. - A teraz... Pozwolisz, że pójdę obejrzeć zachód słońca? Myślę, że się już do tego zbliża. Gdy zajdzie, otworzę ci przejście... W porządku?
Offline
- Oh, jasne - zapewniłem czarodziejkę. - Idź, ja tu trochę posprzątam. Muszę nauczyć się jak wykorzystywać przestrzeń w tych "domkach" - przyznałem lekko rozbawiony, przyglądając się czule dziewczynie. - Idź spokojnie. Daj znać, gdy będę mógł już do ciebie dołączyć na zewnątrz - dodałem z pokrzepiającym uśmiechem.
Offline
- Po prostu otworzę przejście - powtórzyłam spokojnie, uśmiechając się. - To już niedługo. A przestrzeń... No cóż... Wolę nie robić niczego większego, rzucanie się w oczy to ostatnia rzecz jakiej potrzebujemy - szepnęłam, sięgając i podając koc wampirowi. - Osłoń się, tak na wypadek - poprosiłam, mimo że wychodziłam od wschodniej strony. Cały czas się obawiałam i stresowałam tym równie mocno co sam Isaac. Nawet jeśli nie było tego po mnie tak bardzo widać.
Offline
Uchroniłem się przed ostatnimi promieniami słońca, kiedy Vivian wychodziła i tak jak mówiłem, zacząłem sprzątać nieco z biurka oraz ułożyłem nieco więcej niż kocyk na ziemi by było nam wygodniej spać później.
Po kilku chwilach rozsunęły się "drzwi" i mogłem wyjść spokojnie do mojej czarodziejki.
- Hej, nie wspomniałem Ci, ale mam jeszcze trochę sukienek i ubrań, które mogą ci się spodobać - zauważyłem z lekkim uśmiechem. - zbierałem je przez ten rok, moja siostra cały czas wyrzucała jakieś ubrania, a niektóre były naprawę doskonałe dla ciebie...
Offline
Moczyłam nogi w wodzie, gdy otworzyłam mu wyjście i uśmiechnęłam się szeroko słysząc jego słowa.
- To cudownie - stwierdziłam, wychodząc z wody i kierując się w jego stronę. - Ta, którą mi dałeś jest idealna, mam ją przy sobie - zapewniłam z dumą. - Jeśli kolejne są podobne to będę w niebo wzięta - powiedziałam radośnie, stając przed nim. Uśmiechnęłam się łagodnie, a serce zabiło mi nieco szybciej, nie wiedzieć dlaczego właśnie teraz. A może wiedziałam?
Offline
- Są podobne, ładniejsze i myślę, że pasują do ciebie lepiej niż białe, toporne suknie czarodziei z tych grubych materiałów. Choć ja je lubię... - wzruszyłem rozbawiony ramionami, próbując odgonić martwiące nas myśli daleko i pocałowałem ją leciutko w nos. - Na pewno będziesz wyglądać w nich obłędnie kochanie - podsumowałem czule.
Offline
- Później przymierze każdą z nich - szepnęłam i zarzucilam mu ramiona na szyję. Przechyliłam lekko głowę na bok, zerkając to na jego oczy, to na jego wargi. - A teraz... - Zaśmiałam się. - Skorzystamy może jeszcze z okazji, że jesteśmy w naszym miejscu? Miałam ochotę wbiec do tej wody, gdy tylko wyszłam, ale uznałam, że poczekam tą chwilkę na ciebie.
Offline
Zaśmiałem się cicho kiwając głową.
- Dziękuję, że na mnie poczekałaś w takim razie - podsumowałem czule. - W takim razie możemy znów odpocząć w wodzie już razem - dodałem zadowolony i pocałowałem ją tym razem w usta, na które co i raz zerkała. - W takim razie skorzystajmy z tego, że jest jeszcze naprawdę ciepło - uznałem, sięgając do guzików swojej koszuli, specjalnie się nie odsuwając od mojej dziewczynki.
Offline
Poczułam motylki w brzuchu. Nie widzieliśmy się rok... To miał być niby krótki czas ale teraz przejmowałam się każdym szczegółem, jakbyśmy wieki się nie widzieli.
- Zdecydowanie trzeba to wykorzystać - mruknęłam jedynie. I gdy on rozpinał swoją koszule, ja sięgnęłam dłońmi w tył, by rozpiąć guziczek na karku i zsunąć z siebie sukienkę...
Offline
Kiedy materiał sukienki zsunął się z ramion czarodziejki, podniosłem ją i odłożyłem w jakieś suche miejsce, podobnie ja moją koszulę i spodnie. W końcu spojrzałem na dziewczynę i musiałem dwa razy zastanowić się nad tym co chciałem jej powiedzieć.
"Chcę cię wziąć, brać cię całą noc, błagam" odpadło z oczywistych powodów, nie mogłem jej chyba przecież tak powiedzieć!
"Jesteś seksowna, zdejmij w końcu tą halkę" prawie to powiedziałem
- Wypiękniałaś... Myślałem, że to niemożliwe - zaśmiałem się cicho, obserwując dokładnie każdy z jej szczegółów, dokładnie jej ciało ukryte pod cienką halką i jej rumianą leciutko twarz. Uśmiechnąłem się nieśmiało, choć wiedziałem, że nieśmiałość to nie była moja cecha.
Offline
- Pewnie zaskoczę cię jeszcze wiele razy - powiedzialam cichutko. Flirtowanie nie było moja mocną stroną, właściwie to gdyby nie Isaac, pewnie nie umiałabym rozmawiać w ten sposób w ogóle. - Przynajmniej... Chciałabym cię zaskakiwać - dodałam cichutko.
Offline
Spojrzałem na nią czule. Oh, czy mogę? Mogę ci powiedzieć to co myślę moja kochana? Chcesz się ze mną tak bawić, błagam...
- Na pewno mnie zaskoczysz - zapewniłem ją, podchodząc bliżej dziewczyny. Pogłaskałem ją czule po policzku, aż w końcu postanowiłem, że zachowam się jak na wampira przystało. Pochyliłem się do jej ucha z uśmiechem.
- Zaskoczysz mnie jeśli w końcu ściągniesz z siebie halkę... - zamruczałem.
Offline
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Te słowa - wbrew temu, co mi się wydawało - nie spowodowały mojego dodatkowego spinania się. Ja raczej... Ja... Ja chyba czekałam... No... Czekałam aż Isaac popchnie mnie do kolejnych ruchów.
- No tak, nieszczęsną halka - mruknęłam bardziej do siebie niż do niego, łapiąc za materiał i podciągając go w górę.
Offline
- Szanowałem twoją zasadę, ale cóż... chyba już nie muszę - zachichotałem w jej uszko, kiedy ubranie opadało, sam bez oporów ściągnąłem bieliznę, choć wiedziałem, że Vivi się pewnie speszy.
- Nie muszę już wielu rzeczy, nie muszę już cię wypuszczać, nie muszę pilnować byś wróciła, nie muszę już wypuszczać cię z tego miejsca... - uznałem zadowolony, coraz bardziej zachwycony taką wizją posiadania Vivian na wyłączność.
Offline
Czułam że policzki mi płonęły. Bardzo żałowałam, że wiem tak mało, że rozumiem tak mało z tego co teraz czuł Isaac. Chyba pierwszy raz weszliśmy w taką strefę uczuć o której ja nie miałam bladego pojęcia, a Isaac wiedział wszystko. Było to naprawdę nowe doświadczenie w każdym aspekcie.
- Nie musisz, zostanę z tobą, w dodatku w pełni z własnej woli - szepnęłam, starając się nie przejmować zmiana sytuacji. Przynajmniej mój wampir chyba właśnie tak robił.
Offline
- Miłe uczucie - przyznałem szczerze z coraz szerszym uśmiechem. - Ale chodź, mieliśmy sobie popływać, co nie? Choć trochę poczuć tą błogość - przypomniałem, cofając się by jednocześnie obejrzeć nieco więcej ciałka mojej czarodziejki. Uciekła dla mnie, po tym jak czekałem... Byliśmy sami, mogliśmy robić co chcemy... A ja chciałem seksu...
- Bez magii, po prostu cieszmy się wodospadem i piękną wodą... - dodałem, wchodząc w głąb jeziorka.
Offline
- W porządku... Obiecuję, bez magi - szepnęłam jedynie i poszłam pospiesznie w jego ślady. Szczerze powiedziawszy, to chciałam się już nieco ukryć w wodzie. Choć... Za dużo się nie dało, bo woda tu była czysta jak łza. Musiałam się po rpspyu oswoić... Nagość nie jest niczym złym, nagość nie jest niczym złym... To czemu tak bardzo zabraniano jej nam?
Offline