Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Hej, twoja decyzja jest dla mnie najważniejsza. ama nadzieję, że to oczywiste - parsknąłem cicho. - I rok przerwy... chcesz się uczyć i rozwijać i nie ma innej opcji jak zaakceptowanie, zrozumienie i wspieranie cię. Poza tym twój plan z ucieczką... Jest dla naszej sytuacji logicznej. No wiesz, w sensie... Tak będzie lepiej. Ale potrzeba czasu na przygotowania. Ty będziesz przygotowywać się w najlepszym miejscu, a ja będę miał dokładny czas i motywację... - uśmiechnąłem się lekko. - Będzie dobrze.
Offline
- I na pewno nie chcesz wybrać życia dworzanina? - upewniłam się. - Pytam, bo... Ja nigdy nie chciałam być czarodziejką z wioski. Wiele rzeczy traktuje jak wyzwanie, to też swojego rodzaju wyzwanie, choć podchodzę do niego bardziej emocjonalnie niż zwykle. - Uśmiechnęłam się lekko. - A ty chciałeś mieć po prostu święty spokój. - Zagryzłam wargę. - Wiem, co do mnie czujesz, pokazałeś mi to i... Cokolwiek mi powiesz, moje uczucia do ciebie się nie zmienią. Po prostu chcę wiedzieć.
Offline
- Vivi... Nie miałem nigdy szansy bycia kimkolwiek ważnym. Na dworze jestem duchem, najmłodszym najmniej istotnym - wyliczałem, skrzywiony w ten oschły sposób. - Ty pokazałaś mi, że nie jestem nikim. Że jestem twoim wampirem, że... mogę mieć własne pragnienia i plany i przyszłość i uczucia - westchnąłem. - Nie chcę życia dworskiego, dla spokoju, kiedy dookoła wszyscy będą decydować za mnie co dla mnie dobre. Chcę życia z tobą, mimo iż będzie ciężkie, to jest moim wyborem - podsumowałem przekonany.
Offline
Uśmiechnęłam się promienie i znów rzuciłam mu się na szyję, ściskając mocno i chichocząc radośnie.
- Szczerze powiedziawszy to właśnie to chciałam usłyszeć - powiedziałam rozbawiona, oddychając z ulgą. - Jesteś najważniejszy z nich wszystkich, bo żyjesz własnym życiem, a nie cudzym. - Przymknęłam powieki odprężona. - Pójdziemy się wykąpać? Jeszcze ten jeden raz... - szepnęłam.
Offline
Uśmiechnąłem się leciutko i pokiwałem głową.
- W porządku, pójdźmy się wykąpać - zgodziłem się rozbawiony. - I może nie ostatni raz? Kiedy spotkamy się następnym razem, przed naszą wspólną ucieczką możemy wziąć jeszcze wspólną kąpiel - zaśmiałem się cicho, ale puściłem Vivi, by zdjąć z siebie ubranie, aż do bielizny. - Pokaż mi jak poprawiłaś swoją magię wody! - zaśmiałem się, powoli wchodząc do jeziorka.
Offline
- Rzucasz mi wyzwanie? - zapytałam rozbawiona, odrzucając swoją sukienkę na bok. Wampir zaśmiał się i przytaknął, a ja uśmiechnęłam się szeroko. - Jestem już bardzo dobra. Poza tym, mogę wykorzystywać połączenie z ziemią, by kontaktować się z wodą, która w glebie jest ciągle obecna - zauważyłam przemądrzale, zbliżając się do wody. Wzięłam głęboki oddech, mówiąc w myślach zaklęcie.
Isaac odwrócił ode mnie wzrok, szukając efektów mojej magii. Przez chwilę nic się nie działo, potem jednak woda zaczęła delikatnie drgać, a następnie na jej powierzchni utworzył się niewielki wir. Ale to nie był koniec. Następnie woda w środku wiru zaczęła unosić się, tworząc kolumnę, nieco większą od wampira. Słup wody powoli zaczął przesuwać się w naszą stronę. Podeszłam do Isaaca i złapałam go za rękę, jednak wzrok miałam wbity w wodę, która powoli zaczynała się formować w... Kobiecą postać. Zagryzłam wargę, starając się dopracować swoje dzieło.
Wodna kobieta zahamowała gwałtownie przed nami, rozbijając się o niewidzialną ścianę. Zachichotałam, spoglądając na Isaaca.
- Można się nieźle wystraszyć, psikus stulecia - skomentowałam, znów się śmiejąc.
Offline
Odetchnąłem spokojniej, kiedy woda mnie opryskała.
- Hoh... Zrobiłaś panią z jeziora - zaśmiałem się, wspominając bajkę dla czarodziei, która bardzo mi się podobała gdy opowiadała mi ją dziewczyna. Potem spojrzałem nadal nieco zaskoczony dziewczyną. - Jestem naprawdę pod wrażeniem... W sensie... Huh nie strasz mnie tak nigdy
Offline
Znów zachichotałam.
- Umiem zrobić też taki wielki wir! I fale - po chwaliłam się. - Formy wodne są jeszcze mało dokładne. Ale wciąż ćwiczę - zaznaczyłam, by nie zostało żadnych niedopowiedzeń. - Mega, co nie?
Offline
Zaśmiałem się cicho, wchodząc w końcu głębiej do wody.
- Tak, zdecydowanie mega! - zaśmiałem się szczerze. - Naprawdę robisz takie wielkie postępy, aż strach pomyśleć co będzie jak będą cię tam szkolić, jak będziesz tam się poświęcać magii... Rany, wrócisz taka oświecona, przepełniona magią... Będę takim dzikusem przy tobie. Nie będzie Ci to przeszkadzać? - parsknąłem.
Offline
Zmrużyłam oczy, spoglądając na wampira pytająco.
- Jak to "dzikusem"? Przecież nigdy cię tak nie nazwalam, nawet o tobie nie pomyślałam w taki sposób... - zapewnilam go, trochę zmieszana jego słowami. - Szkole się z myślą o nas. Mam dużo zapału, a ty jesteś moją największą motywacją - zauważyłam.
Offline
Zauroczony tymi słowami pokiwałem głową nieco... zawstydzony? Rozpływałem się pod jej najprostszymi sposobami okazania emocji. Uśmiechnąłem się szeroko, ochlapując ją nieznacznie wodą.
- Okej, w porządku... Ale... Hm - podpłynąłem zaraz bliżej. - Jak wrócisz będę już umiał polować. I będę stęskniony... Pamiętaj proszę o tym, że wampiry są i zawsze będą drapieżnikami, nieważne jak mnie nie oswoisz... - powiedziałem, trącając jej nos swoim nosem.
Offline
Zaśmiałam się cichutko, a mimo to mój głos i tak rozniósł się po naszej polance.
- Skoro ty obiecałeś mi coś, to ja też złożę ci obietnice - szepnęłam mu słodkim głosem na ucho. - Spełnię twoje zachcianki, gdy tylko wrócę - powedziałam, ustami dotykając jego ucha. - Zrobiłabym to już teraz ale po prostu nie mogę... - dodałam z nutą bólu. - Wybacz że musisz tyle czekać, kochany.
Offline
Coś we mnie zatrzepotało, ale na pewno nie było to zwykłe podniecenie. Może lubiłem gdy mówiła do mnie kochany? Gdy szeptała mi na ucho? A może po prostu kochałem ją strasznie mocno?
- Tak wiem... Lepiej byś nie była cała w aurze wampira, podczas wstępowania do świątyni - przyznałem, kiwając głową. - Mam jeszcze większą motywację by czekać - przyznałem, się, zgryzając wargi kłami. - Kocham cię i nie mogę się doczekać jak smakuje podniecenie z miłością... - przyznałem ciszej, muskając jej usta.
Offline
- Ja nie mogę się doczekać wszystkiego - szepnęłam i pocałowałam go, co wampir odwzajemnił. Lubiłam to, być tak blisko niego. I naprawdę żałowałam, że nie mogę mu teraz dać więcej! Sama bardzo już chciałam... Gdyby to zależało tylko ode mnie...! Już byśmy to robili.
Nieco poczerwieniałam, rozumiejąc o czym myślałam podczas całowania w wodzie, gdzie nasze ciała dzieliło tak niewiele... Uh! Czemu to wszystko było takie trudne!
Offline
Jej pierwszy raz będzie ze mną, jej każdy raz będzie ze mną, nasz pierwszy raz będzie zaraz po tym jak wróci do mnie z tej świątyni. Hah to było właściwie całkiem zabawne, wróci niedoszła kapłanka, ze świątyni światła i nauki, a wpadnie prosto w ręce wampira, pragnący ją porządnie wziąć /bardzo chciała użyć słowa wychędożyć/, wampira który marzył o takim możliwości naprawdę długo.
Uśmiechnąłem się leciutko, ale to było jedyne ukazanie moich nieczystych myśli podczas naszych pocałunków.
- Wycałuję cię jeszcze za moment - zaproponowałem rozbawiony, tym, że znów tak jak w ostatnich tygodniach, czas spędzaliśmy na namiętnych pocałunkach. - Choć, popłyńmy pod strumień wodospadu - powiedziałem miękko, wycofując się w stronę szumiącej wody.
Offline
Zmarszczyłam lekko brwi ale nie pytałam. Uśmiechnęłam się szeroko i zaraz ruszyłam za Isaaciem, nie używając żadnej magi, by go przeganiać.
- Tam się nie da rozmawiać! - zawołałam,gdy szum wody już był dosyć mocny.
Offline
- Będziemy mieli całe lata na rozmowy! - zaśmiałem się szczerze, musząc przekrzyczeć wodospad. - A taki przyjemny strumień jest niepowtarzalny! Chodź! - oświadczyłem, ciągnąć czarodziejkę pod strumień wody i samemu w niego wpadając. W moją głowę uderzyła woda, ale nie w sposób bolesny, a bardzo przyjemny. Wręcz odprężający i kojący. Obijała się o nasze ciała, a kiedy widziałem zadowoloną z tego doznania twarz czarodziejki, wiedziałem, że wszystko jest w porządku. Przyciągnąłem ją do siebie, przytulając mocno do ciała, gdy staliśmy tak pod tym strumieniem wody.
Offline
Uśmiechnęłam się, przymykając powieki. Skupiłam nieco prąd tak, aby ułatwiał nam utrzymanie równowagi, a sama rozluźniłam się, czerpiąc ogromną przyjemność.
Z minuty na minutę wydawało mi się, że rok, jest coraz dłuższy. Przeliczanie tego na dni, czy godizny, na nasze spotkania... Za długo... Tyle że już podjęliśmy decyzję. Oboje musieliśmy się wywiązać ze swoich zadań by to się udało.
Offline
Pochyliłem się do dziewczyny i czule objąłem dłońmi jej twarz. Czułem jak manipuluje wodą, nie przeszkadzało to jednak w niczym co chciałem zrobić.
- Kocham cię, Vivian - powiedziałem w jej usta, więc nawet jeśli nie usłyszała, to na pewno zrozumiała co jej powiedziałem. Zatopiłem usta w całusie, który czarodziejka podzieliła wraz ze mną. Nie staliśmy długo pod strumieniem wody, w końcu doszliśmy oboje do wniosku, że jest późno, a czarodziejka musi w końcu wrócić do domu.
Wysuszyliśmy się na brzegu. Viv korzystając z jednego zaklęcia "odsączyła" z nas nadmiar wody, a następnie sił jej starczyło tylko na jej koszulkę. Ja zapewniłem, że sobie poradzę, i gdy czarodziejka stała do mnie tyłem, ja nagi wyciskałem z materiału wodę.
- Kochanie, wiesz, że mnie nie będzie krępować, jeśli będziesz patrzeć, prawda? - zaśmiałem się, próbując wycisnąć z bielizny jak najwięcej wody. - A nawet mi pochlebi - parsknąłem.
Offline
Porumieniałam, zagryzajac lekko uśmiechniętą wargę. Niepewnie obrocilam głowę w bok, choć jeszcze nie patrzyłam na niego a w las.
- Oh, no... Sam wiesz... Że... No ten... Nagość u czarodziejów jest raczej... Hmm... Tematem unikanym - bąknęłam zawstydzona i znów odwróciłam głowę. - Wciąż za dużo gadam, za mało robię - powedziałam ze ściśniętym gardłem, wbijając wzrok w swoje stopy. Byłam na się je za to staraznzie zła. - Bardzo cię przepraszam... - wybełkotałam.
Offline