Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Czyli podoba ci się? - upewniłem się jeszcze dodatkowo. - Nie byłem pewien, po prostu pomyślałem, że wśród czarodziei nie ma takich rzeczy. No wiesz, materiał jest miękki i ładny, a nie praktyczny, no i jest dość ciemna... oh, no i ma taki śliczny magiczny wzorek... Więc... - odchrząknąłem, starając się nabrać powagi. - Więc pomyślałem o tobie.
Offline
Odłożyłam swój prezent ostrożnie na bok a następnie rzuciłam się na szyję Isaaca by go mocno uściskać.
- To naprawdę dobry prezent... Jest prześliczna! Chciałabym w niej chodzić zawsze - dodałam, odsuwając się i znów sięgając po sukienkę.
Offline
Uśmiechnąłem się przyjaźniej, choć nadal trzymałem w dużej mierze emocje na wodzy. Nawyk? Tak już byłem nauczony.
- Przy mnie możesz nosić zawsze - zapewniłem miękko. - Na pewno będziesz wyglądać w niej pięknie i seksownie - dodałem zadowolony, zaraz jednak zaczynając się wahać. - Czy określenie "seksowna" nie boli cię w żaden sposób, co nie? No bo w końcu to prawda i cóż...
Offline
- Nie, raczej nie - zapewnilam go, uśmiechając się łagodnie. - Gdyby było coś nie tak to... Dam znać. Zapewne nie tylko słowami a tez całą mową ciała - dodałam z rozbawieniem, przykładając materiał do policzka. Zupełnie rozbił się od tych, które nosiłam na co dzień. - Póki co jestem naprawdę szczęśliwa i wdzięczna za ten prezent. Dałeś mi trzy razy więcej niż mogłabym sobie wymyślić.
Offline
- Oh, naprawdę, aż tak dobrze? - zdziwiłem się lekko rozbawiony. - Oh, wierz mi, strasznie panikowałem, czy ja znajdę cokolwiek równie dobrego na co ty zasługujesz... Ciężko mi było, nigdy chyba nie robiłem komuś "prezentu" więc to kolejna nowość, sporo ich ostatnio... - przyznałem się. - Może powinienem spisywać wszystkie w kronice? Ostatnio postanowiłem, że spisze naszą historię! W sensie naszej miłości. Będzie świadectwem tego, że wampiry mogą kochać, a tak silne uczucie mogło się zrodzić między nami naturalnie...
Offline
- Ty postanowiłeś? Chyba zainspirowałeś się moim pomysłem sprzed miesiąca! - wytknęłam mu z rozbawieniem, przyglądając się sukience z zainteresowaniem. - Ale to naprawdę dobry pomysł... - mruknęłam i uświadomiłam coś sobie. - Ej... - Odłożyłam sukienkę na bok i złapałam Isaaca za dłoń. - Myślisz że... Nasza historia może pomóc innym? Ilujest takich jak my? Wampirów i czarodziejów... A może nawet osiłków i czarodziejów? - zastanawiałam się na głos. - Nasza historia mogłaby pomóc? Gdybyś ja spisał? - dopytywalam,czując jak serce zaczyna mi walić z zachwytu.
Offline
Spojrzałem niepewnie na Vivian, trochę niezadowolony tym że muszę jej naciągać prawdę. Zazwyczaj z kłamaniem nie mam problemu, jednak nie lubiłem tego robić Vivi.
- Może kiedyś? Może będzie uświadamiać istoty, że to możliwe, że wampir może kochać, że można cieszyć się z uczucia... Jednak pewnie trzeba na to wiele wiele czasu... Wampiry nie lubią zmian. Jesteśmy tradycjonalistami - przyznałem się szczerze. - Nie wiem Vivi, ale chciałbym wierzyć, że może kiedyś moje zapiski pomogą...
Offline
- Oh.. - wydusilam z siebie, tracąc entuzjazm, gdy tylko zobaczyłam jak oczy mojego wampira zachodzą mgłą. Jednak zaraz uśmiechnęłam się, starając się być silna. Choć poczułam się dotknięta tym stwierdzeniem. Za mocno się wkręciłam! - No jasne, na zmiany trzeba czasu - mruknęłam, kiwając głową i znów sięgnęłam po sukienkę. - Hmmm,chciałbyś, bym ją przymierzała? - zapytałam, zerkając na Isaaca.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową z większym entuzjazmem.
- Tak, bardzo - przyznałem z zadowoleniem. Potem uśmiechnąłem się na pokrzepienie dodatkowo. - I myślę, że teraz mając takich postępowych władców, to może jakieś zmiany mają szansę zaistnieć? - westchnąłem z nadzieją nieco udawaną, bo po prostu nie chciałem zawieść Vivi. Chciałem by wierzyła dalej... Nawet jeśli ja miałem mało wiary, to ona miała jej zawsze wiele. I dobrze. To też w niej ceniłem - A może nawet kochałem?
- Mam nadzieję, że sukienka będzie pasować - przyznałem, chcąc się już skupić na przyjemnej części.
Offline
Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową.
- Zmiany są ważne. My, w sensie czaridizeje, wciąż coś zmieniamy. Dowiadujemy się nowych rzeczy i korygujemy stare zapiski by były aktualne. Dlatego moja mama ma wciąż tyle pracy, non stop coś przepisuje - mruknęłam i zaśmiałam się, podnosząc z miejsca. - Echem - mruknęłam, pokazując ruchem dłoni kółko. - No odwróć się w stronę wody - wyjaśniłam rozbawiona.
Offline
Parsknąłem śmiechem, ale odwróciłem się "grzecznie" do wody.
- Jak chcesz... Ale sukienka sama z siebie dużo odkrywa. Takich raczej nie znajdziesz wśród czarodziei. Chyba odsłania według was za dużo, a mi się właśnie wydaje, że jest w sam raz - przyznałem, a wraz z oczekiwaniem wzrastała moja ciekawość.
Offline
- Starsi czarodzieje złoszczą się na młodzież, która robi, sprzedaje i nosi ubrania we wzory. - Westchnęłam ciężko, zdejmując z siebie sukienkę. - Pamiętasz, że mój tata nosi zawsze proste, jednokolorowe ubrania, co nie? On się nie złości, twierdzi że po prostu moda się zmienia, ale sam się nie zmienia. - Naciągnęłam na ciało sukienkę od Isaaca. - Za to mama się złości strasznie. - Skrzywilam się mocno. - Rany, jakby mnie ktoś z wioski w tym zobaczył, to by mnie kamieniami obrzucili - stwierdziłam z lekkim rozbawieniem, starając się obejrzeć jak tylko to było możliwe, obracając wokół własnej osi.
Offline
- To będzie nasz sekret... Szkoda, że nikt inny nie zobaczy cię w sukience, ale z drugiej strony cieszę się, że będę to tylko ja - zaśmiałem się i zasłoniłem oczy. - Przejrzyj się w wodzie, ja jeszcze nie patrze! - obiecałem, nadal jednak oczekując z wytchnieniem na ten widok.
Offline
Zaśmiałam się i szybko przemknęłam do brzegu jeziora. Jednak zamiast przeglądać się w tafli wody... Utkwilam wzrok w lekko podejmującym z ekscytacji wampirze. Siedział z dłońmi przy twarzy i wyglądał naprawdę zabawnie. Ale nie to mnie urzekało. Najbardziej urzekający był fakt, że za każdym razem zasłaniał oczy, gdy go prosiłam, nie starał się mnie przechytrzyć, podglądać... Nic z tych rzeczy! Starał się wypełniać tą moją małą prośbę.
- Już możesz patrzeć - szepnęłam, nie odrywając od niego wzroku. - I co myślisz?
Offline
Uśmiechnąłem się miękko, gdy moje dłonie opadły, a ja mogłem bez wahania zlustrować czarodziejkę i utkwić w niej wzrok na dobre. Wstałem z ziemi i podszedłem nieco bliżej, ale tylko trochę.
- Wyglądasz pięknie - zapewniłem zauroczony, a zaraz potem wampirza natura wygrała i dodałem: - I krwiście seksownie, widziałem to nawet jak nosiłaś te proste suknie, ale teraz? Oh naprawdę, ja... Brak mi słów. Jesteś taka idealna...
Offline
Parsknelam razbwiona i jak zwykle zawstydzona takimi komplementami. Podobałam mu się!
- Krwiście? Czemu Krwiście? Coś jest nie tak z moją krwią? Ten zapach który ci się podobał się zmienił? - zapytałam dosyć lekko, z błąkającym się uśmiechem na twarzy i szeroko otwartymi oczami.
Offline
Zaśmiałem się, kręcąc pośpiesznie głową.
- Nie, nie, skąd, to takie określenie, um, że bardzo bardzo mi się podoba - wyjaśniłem spokojnie, choć nadal się śmiejąc. - Tak, wyglądasz bardzo seksownie - podsumowałem spokojnie, choć z dużym przekonaniem, przyglądając się swojej czarodziejce.
Offline
Uniosłam ramiona do góry i obróciłam się kilka razy w ogóle własnej osi.potem znów stanęłam prosto, patrząc z zadowoleniem na wampira.
- Jeszcze raz dziękuję. Szkoda że będzie musiała lezecz odkryta, choć zawsze mogę założyć na nią jakąś lekka koszule w chłodniejsze dni. Wtedy chyba nikt nie będzie miał pretensji - podsumowalam rozbaiona, uśmiechając się przebiegłe.
Offline
Zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, cały czas obserwując dokładnie moją ukochaną.
- Mała buntowniczka... - zauważyłem, nadal jednak niezwykle zauroczony moją dziewczynką. Objąłem ją czule w talii, przyglądając się jej. - Nie wiem jak ty to robisz, ale wyglądasz w niej znacznie lepiej, niż jakakolwiek wampirzyca, jaka by ją założyła - przyznałem szczerze, nieco rozbawiony tym spostrzeżeniem.
Offline
Porumieniałam ale zawstydzenie nie powstrzymało mojego szerokiego uśmiechem. Pokiwałam się lekko na boki, zagryzajac wargę.
- No wiesz... Twoje wampirzyce nie pachną lasem i nie są buntowniczkami. I pewnie nie mają takich fajnych loczków jak ją! - zauważyłam rozbaiwoana, bo Isaac bardzo często bawił się moimi włosami i śmiał się z tego jak zabawnie się skręcają.
Offline