Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się, lecz był to uśmiech pobłażliwy.
- Nie doceniasz ich, a to twój pierwszy błąd - wytknąłem Evangelinie. - Kiedy byłem młodszy poznałem bliżej pewnego czarodzieja. Po tym zapoznaniu zaintrygowałem się niesamowicie innymi rasami, szukałem czegoś w innych, czego nie mogłem znaleźć w wampirach i uwierz lub nie, ale księgi wampirów nie wiele mówią o wilkołakach - parsknąłem. - Dlatego też nauczyłem się języka magów, by móc studiować ich księgi - przyznałem, pokazując książkę, z której czerpałem wiedzę ostatnio. - Czytając ich opisy zachowań i badania nad wilczymi instynktami, doszedłem do wniosków, że są wszystkim czym jakimś cudem nie możemy być my, jednak mamy wiele wspólnych - uśmiechnąłem się lekko, zerkając w notatki. - Terytorialność, dumę, wolę walki i rywalizacji... To dobre punkty zaczepne, możemy je jakoś wykorzystać w pertraktacjach...
Offline
Wywróciłam oczami znudzona i wróciłam do obserwowania widoków za oknem.
- Ciężko mi wierzyć, że się dogadamy. Ale chyba muszę w końcu dać wiarę temu, przynajmniej po części, by mieć na tym bazować, by pokazać, że wierzę w te układy. Choć wydaje mi się, że będę w stanie to uczucie jedynie na pokaz - ostrzegałam, opierając policzek na dłoni. - Wilkołaki mnie nie ciekawią, mężu. I zapewne ciekawić nie będą. Ale to ty tu jesteś królem, więc może każdy wampir powinien wiedzieć nieco więcej o nich? - Zerknelam kątem oka na Mikhaila. - Skoro tak niewiele mamy zapisane o nich, możesz osobiście coś spisać. Księgi zdecydowanie łatwiej archiwizować niż słowa - zauważyłam z rozbawieniem.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Skrzywiłem się, kiedy wspomnienia wróciły.
- Kiedyś próbowałem - przyznałem się, ale na tym skoczyłem. Nie warto było mówić o powyłamywanych palcach oraz niezliczonych nocach w pustych lochach za samą próbę przekonania pary królewskiej, że możemy wiele nauczyć się od wilkołaków.
- Wiem, że czytałem niegdyś o bożku wilkołaków. Jest dla nich podobno nieopisanie ważny - powiedziałem w zamyśleniu. - Oraz o tym, że tak jak dla nas najciemniejsza z nocy jest nocą siły, a dla czarodziei samo południe dnia, tak dla wilków to pełnia jest apogeum ich siły... Dlatego nie panują wtedy nad sobą...
Offline
- Czyż to nie jest oznaką słabości? Brak panowania nad własnymi siłami? - dopytywalam z oburzeniem. Dla mnie było to co najmniej dziwne, a on... Był jakby... Ty zachwycony. Czemu tak go to ekscytowało? To tylko brudne zwierzęta z którymi toczymy wojny niemal od zawsze. Jak to możliwe że udało nam się uzyskać całą centralną część wyspy, dać czarodzieją niby wolna wolę ale jednak ustawić ich po swojemu, a z nimi wygrać nie mogliśmy. - A powierzanie się jakiemuś bożkowi też jest głupie. Polegać można wyłącznie na sobie, ewentualnie na żonie, jeśli jest się zmęczonym królem - fuknelam, wywracając oczami. - Nie pojmuje twojego zachowania, Mikhail, kompletnie go nie pojmuje.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nic nowego Evie - przypomniałem niemalże rozbawiony. - Chodzi mi o to, że od każdej rasy możemy się czegoś nauczyć. Wilkołaki od nas mogłyby się nauczyć wielu rzeczy, oh naprawdę wielu. Zmodyfikowałbym im całe szkolnictwo. Albo właściwie coś takiego stworzył - zaśmiałem się szczerze. - Ale chciałbym się nauczyć od nich tak świetnej organizacji, jaką jest "wataha". Są zawsze oddani "watasze", znają dokładnie swoje miejsca, i rolę w hierarchii. Jeśli chcą zdobyć więcej, pracując ciężko. Nie uważasz, że to usunęłoby wiele problemów w nas, w wampirach? Oh, nie mówiąc już o tej idei... Posiadania "serca". Ich filozofia mówi o trwale monogamicznym związku, rozumiesz to? Ale ten wybór nie jest kierowany interesem, a... "sercem, uczuciem i instynktem" - wymieniłem. - Zupełna abstrakcja...
Offline
- Blah - jęknęłam zniesmaczona tym wszystkim. - Przestań mówić - stwoerdziłam, unosząc dłoń i kręcąc głową na boki. - Nie chce słuchać o takich ideach. Pamiętasz, jak wspominałam, że być może chciałabym cię zabić? Jeszcze momencik a z "bym chciała" zrobię "zabiłam" - podsumowalam.
Niby jak to miało działać w mnie Aniu wilków? Że jeden partner na całe życie? To co, one nie miały żadnych zachcianek, robiły sobie tylko gromadkę dzieci i posyłały je bezsensownie na granicę? Na tym niby miała polegać ta ich ciężka praca? To one powinny wziąć z nas przykład. Silne rody, z pokolenia na pokolenie silniejsze wampiry, układ między małżonkami a kochankami... Wszyscy są przynajmniej zadowoleni. Blee, nie chciałam już nawet o tym myśleć.
- Zostańmy przy zakończeniu z nimi wojny, a o reszcie radzę ci zapomnieć. Przynajmniej na najbliższe 20 lat - podsumowalam.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- To nie jest wojna - zacząłem spokojnie. - To... mała różnica interesów. Jakaś prywatna sprawa między wilkołakiem, a córką arystokraty, do którego jedziemy. Zaczęło się niewinnie, a teraz jedziemy tam osobiście by zażegnać spory o granice raz na zawsze - westchnąłem, odkładając książkę i przymykając oczy. Oparłem się w poprzek by było mi choć odrobinę wygodniej i odetchnąwszy pozostało mi tylko cieszyć się z podróży.
Offline
- Spory o granice pojawiały się dosyć często z wilkami - wytknęłam. - To cicha wojna która prowadzimy od lat, bo nikt na głos nie powiedział, że mamy otwarcie walczyć - oświadczyłam, pokazując mu swój punkt widzenia. - Moim zdaniem ciągle walki i przelew krwi to wojna. A ty sobie to nazwyaj jak tylko chcesz. - Nadąsana wywróciłam oczami, odwracając wzrok ostatecznie. Nie miałam ochoty na dłuższą rozmowę.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Westchnąłem ciężko, ale postanowiłem jej nie męczyć już dłużej.
- Kiedy będziemy już rozmawiać z Alfą to ja będę się odzywał - uznałem co w tej chwili już pewnie mało obchodziło moją żonę. Wróciłem do studiowania swoich ksiąg z uwagą, mimo iż trzęsienie karety były naprawdę dekoncentrujące. Nie mniej nie miałem zamiaru tłumaczyć już Evie jak fascynująca była to rasa i wyzbycie się uprzedzeń powodowanych dziwnym zapachem krwi było niezbędne. Czułem, że ta umowa może zapoczątkować wiele kolejnych umów. Tacy sprzymierzeńcy... to będzie coś. Konserwatyści nie wierzą w te umowy tak bardzo jak Evangelina, co nie zmieniało faktu, że byłem pewien sam siebie. Musiałem.
Offline
Kompletnie wyczerpani podróżą dojechaliśmy na dwór, gdzie mieliśmy zostać przyjęci przez hrabie i hrabinę Galvan. Rodziny, której tereny były atakowane i nikt nie mógł na to nic zaradzić, pomimo wysyłania posiłków, ataki wciąż powracały.
Wysiadłam z karocy, znudzona brakiem rozmów. Przez resztę drogi raczej milczeliśmy. Próbowałam sama ze sobą przedyskutować to co zamierzał zrobić mój mąż. Nie umiałam tego popierać w taki sposób jak robił to on, jednak jako królowa musiałam stanąć za nim murem. Więc od tego momentu, cokolwiek usłyszę od kogokolwiek, będę wspierać Mikhaila. Tu nie chodzi o moje upodobania, bądź ich brak, a o spokój kraju i nasz własny.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Dwór hrabi Galvan był znacznie mniej okazały niż jakakolwiek z rezydencji królewskich, jednak nie przeszkadzało mi to, dopóki mieliśmy z Evie osobne pokoje.
- Potraktuj to jak wyjazd na prowincję. Bliżej mniejszych wampirów, wilka łaska na nich spadała, mogąc ugościć parę królewską - uznałem rozbawiony, bo mimo iż mieliśmy osobne sypialnie, gabinet mieliśmy wspólny i właśnie dzieliliśmy się nim, przygotowując się dodatkowo.
Offline
- Sama całkiem niedawno byłam wampirzycą z prowincji. Wiem co im teraz w głowach siedzi, nawet bez zaglądania im do łbów - mruknęłam, siedząc wygodnie w fotelu i przeglądając notatki, które zrobił Mikhail. - Moi rodzice byli w stanie lizać stopy twoim - dodałam, przypominając sobie jak się podniecali gdy miałam zostać księżniczką, a niedługo potem królową. Od tamtego czasu ich nie widziałam, ale wiedziałam gdzie są i że pałac regularnie wysyła im trochę pieniędzy. O siostrze nie wspomnę, miałam ją i tak gdzieś, mogłaby być równie dobrze martwa. Ta informacja spłynęła by po mnie gładko. - Uhh, nie umiem się przekonać - warknęłam zła na siebie i na niego. Odrzuciłam notatki na bok i spojrzałam w oczy Mikhaila. - Nie wiem, czy nie będziesz musiał użyć jakiejś magi, by mnie do tego przekonać - powiedziałam z powagą, bo powoli nie widział innego wyjścia. - Wiem, że muszę być przekonująca, jak nie uwierzą mnie, to uznają, że to podstęp... Uh! Musimy być zgodni, a ja nie umiem - powtórzyłam zirytowana.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Spojrzałem na nią spokojnie i wstałem z fotela, by przysiąść się na kanapę, na której irytowała się Evie.
- W porządku, na spokojnie - uznałem, zachowując pełen profesjonalizm. - Podstawą jest zrozumienie, czego chcą wilki. A wilki chcą polować w naszych lasach. Nasze lasy są pełne bogatej w pyszną krew zwierzyny. Krew nie jest potrzebna wilkołakom, za to są świetnymi łowcami. Wampiry nie musiałby polować, gdybyśmy uzgodnili zasady korzystania z obszaru lasów. Wyobrażasz to sobie? Wilkołaki polowałyby za nas, spuszczały krew ze zwierzyn i oddawały wampirzym rodzinom, do których należałyby poszczególne lasy. Wampiry sprzedawałyby świetną krew, rozruch dla gospodarki, a wampiry i wilki zażegnałyby konflikty... Umowa idealna, przecież wiesz - powiedziałem wszystko z przekonaniem, patrząc prosto w oczy mojej żonie.
Offline
- A co jeśli pozwolimy wejść im na nasze terytorium, a oni stwierdzą że im się tu za bardzo podoba? Mam wrażenie, że za mało to wszystko przemyślałeś. Sam powiedziałeś, że nie są głupie. Wezmą nasze lasy, bo uznają, że im się one należą - podsumowałam, patrząc na niego z oburzeniem. - Nie za mało mamy problemów? Wymyślmy coś innego, Mikhail. Ta umowa jest bezsensowna. Myślę, że nie tylko ja będę się nad tym w ten sposób zastanawiać. Wiele wampirów podważy tą decyzję.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie wiesz czegoś o wilkołakach, co wiem ja - uprzedziłem ją, nadal spokojnie. - Są honorowe, mają zasady i nigdy ich nie łamią. Prawo i zasady, które z nimi podpiszemy będą traktować poważnie, są bardzo słowne i koniec. To służbiści, nie złamią zasad - zapewniłem ją. - Bardziej bym się bał zachłanności wampirów, niż wilkołaków w tym wypadku, ale nad tym też damy radę zapanować - uspokoiłem ją. - Nie doceniasz ich, przez co nie szanujesz. A wypadałoby szanować kogoś kto już od tak dawna zabija nasze wojska - wytknąłem. - Evie, jestem pewien tego pomysłu - zagryzłem wargę i odetchnąłem znużony jej niedowierzaniem. - Wejdź. Wejdź do mojego umysłu i znajdź odpowiedź na każde ze swoich pytań - zaoponowałem. - Tylko nie zagłębiaj się za bardzo. Nadal jestem bardziej wprawiony w używaniu swojej mocy niż ty. Wyrzucę cię raz dwa jeśli zaczniesz spoglądać na coś czego nie powinnaś.
Offline
Zacisnęłam mocno zęby, przyglądając się jedynie wampirowi. Co on chciał tym osiągnąć? Myślał, że jego plątanina zagubionych myśli jakkolwiek wpłynie na moje postrzeganie całej sprawy? To się chyba mocno przeliczył w tym wypadku. Nawet do takiego rozwiązania byłam już sceptycznie nastawiona.
- Otwierasz umysł, przed kimś takim jak ja? - zapytałam rozbawiona. - Gratuluję głupoty - szepnęłam, ale zaraz skupiłam się mocniej, spoglądając intensywnie w jego oczy.
Wśliźnięcie się do jego umysłu za zezwoleniem było niesamowicie dziwnym doświadczeniem. Nie było żadnych zapór, nic mnie nie wypychało. Wśliznęłam się tam, gdzie chciał, bo inne drogi były już zablokowane. Zacisnęłam mocno pięść, wsłuchując się w jego myśli, starając się dojrzeć jego idealistyczne zamiary, zrozumieć perspektywę. Wchodziłam w to coraz głębiej i głębiej, powoli coś dostrzegając. Ale czułam w międzyczasie też rzeczy, których pewnie nie do końca chciał żebym czuła. Też miał obawy, ale był silnie przekonany, że nie mają one znaczenia. Bardzo chciał mnie przekonać do swojej racji.
Niechcący weszłam tam, gdzie nie powinnam, ale cóż... Wampirza ciekawość. Ból i żal związany ze śmiercią naszego syna, pomimo upływu czasu, wciąż w nim tkwił i był naprawdę duży, jakby... Te myśli tętniły własnym życiem i...
I wtedy mnie wyrzucił ze swojej głowy.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Evie - warknąłem, krzywiąc się i mrugając szybko oczami. - Mam nadzieję, że zbłądziłaś tam przez przypadek - dodałem, odwracając wzrok, by nie wiedziała mojej reakcji na dotknięcie tego odmętu. Wampirzyca milczała, więc ja miałem czas odetchnąć i się uspokoić.
- To nie jest słabość - oświadczyłem przekonany. - To jest... coś czego nie wolno mi zapomnieć. Dodaje mi to siły... - wytłumaczyłem, nieco zawstydzony.
Offline
- Zaintrygowało mnie to - szepnęłam bez namysłu, patrząc na niego jak na jakiś przedmiot laboratoryjnych badań. - I gdybym nie była w twojej głowie przed sekundą, zaczęłabym się wykłócać, że to jest słabość - oświadczyłam, podnosząc się z kanapy i podchodząc do stołu, by dolać sobie wina z krwią do kieliszka. - Tyle, że byłam - szepnęłam, obracając się do niego i przechylając delikatnie kieliszek, by upić nieco trunku. - Czemu ja tego nie czuję? - zapytałam wprost, zastanawiając się nad tym intensywnie. - Myślałam o tym w momencie, gdy rozchwiany wyszedłeś z komnaty, gdzie leżało jego ciało. Ja czułam spokój, a ty... - Wzruszyłam ramionami. - Nie pomyślałam, że jesteś słaby, tylko, że mnie to zadziwia. - Zmarszczyłam brwi, znów przysiadając się do niego. - A teraz się dowiaduję, że tamto uczucie nie odeszło, a było w tobie pielęgnowane... - mruknęłam cicho.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Nie byłaś związana z tym dzieckiem - powiedziałem sucho, dając odejść nostalgii. - Nie chciałaś nazywać go swoim, nie chciałaś mieć z nim więcej niż minimum wspólnego. Nienawidzisz mnie, a musiałaś urodzić mi dziecko, nie winię cię za to - wyliczałem, krzywiąc się nieco. - A ja... Chciałem coś zmienić. Zatroszczyć o niego. Zadbać. Spróbować... Wychować, a nie wytresować na kolejnego wampira. Ale nie udało się, bo... bo jestem kim jestem. Zawiodłem. I obwiniam się o to, a ty... nie miałaś oczekiwań - wzruszyłem lekko ramionami. - Choć to, że cię to zastanawia i tak jest dobrym znakiem - westchnąłem spuszczając wzrok na ziemię. - Wierzę, że chociaż nie udało mi się być kimś lepszym przy własnym dziecku, to może teraz dam radę, w rozmowie z wilkołakami - dodałem nieco spokojniejszym głosem.
Offline
Uśmiechnęłam się lekko i kiwnelam głową.
- Jesteś lepszy - zapewnilam go. - Już sam pomysł czyni cię lepszym od innych władców. Żaden wcześniej nie chciał w ten sposób wygrać. Bo pokój to swego rodzaju wygrana - zaznaczyłam. - Nie jesteśmy stworzeni do zakochiwania się i tego nie przeskoczysz,przyszłego władcę będzie trzeba wytrenować, czy tego chcesz czy nie. Jeśli ty się tym nie zajmiesz, to ja podejmę wszystkie możliwe środki by tego dopiąć. - Westchnęłam, zastanawiając się nad jego wcześniejszymi słowami, dotyczącymi mojej niechęci do do dziecka.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline