Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Uśmiechnąłem się lekko, skinąwszy głową z wdzięcznością. Mimo iż powiedziała to tak... byle jak, mimo wszystko byłem w jakiś sposób byłem dumny.
- Czy moja żona i królowa zechcą ze mną zatańczyć? Choćby pierwszy taniec? - uśmiechnąłem się do wampirzycy. - Potem pewnie będziesz wolała bawić się ze swoimi kochankami, jednak... przynajmniej pierwszy taniec może należeć do nas - wzruszyłem lekko ramionami.
Offline
Podałam mu dłoń, a on ją ujął z błyskiem w oczach.
- Pierwszy taniec jest twój, nad resztą będę musiała się zastanowić. Na pewno nie chce spędzać czalego wieczora z jednym wampirem, podczas gdy tak wielu innych może mnie adorować... - Przeszliśmy na środek parkietu, a "goście" rozstąpili się, ustępując nam miejsca. Po chwili wszyscy zrozumieli że oficjalne rozpoczęcie zacznie się już za chwilke. Muzyka zamilkła. - Ale nie chcę też omijać mojego męża przez całą resztę zabawy - zapewnilam, uśmiechając się z wyższością. Przybraliśmy odpowiednią pozycję, a szmery ucichły i kilka sekund przed wybuchem pięknej melodii było naprawdę cicho. Przez te sekundy wpatrywaliśmy się w siebie z Mikhailem jakbyśmy byli na sali sami. Można by uznać, że kompletnie zastygliśmy, nie wiedząc co robić dalej, jednak już pierwsze nuty pokazały, że doskonale panujemy nad sytuacją, gdy zgrani, ruszyliśmy w taniec.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Obwiniano nas, jako rasę o wiele, sam znałem wady swojej rasy. Jednakże bale były czym innym. To była nasza prawdziwa magia, naprawdę potężna. I właśnie teraz, mając w ramionach Evangeline, w dziwny sposób czułem się najsilniejszy.
Byliśmy zgrani, co pewnie jest zasługą tego, że wiele nas łączyło. No i to nie był pierwszy bal w naszym życiu, prawda? Byliśmy raczej stałymi bywalcami, jednak chyba jeszcze nigdy nie czuliśmy się w swoich ramionach tak dobrze... tak swobodnie i tak pobudzeni jak dziś.
Chyba nasza silna aura podniecenia i erotyki wpłynęła na całą salę, jakby wszystkie wampiry wiedziały, że para królewska czuje to. Niemal jak pobudzone naszą aurą wróciły do tańca. Jeszcze bardziej namiętnego, pełnego... tego co wampiry rozumiały najlepiej.
A my? My tańczyliśmy w najlepsze, pobudzając dalej trwającą atmosferę. Emocje jakie ogarnęły pokój były poza naszym pojęciem.
Offline
Wpadliśmy w coś w rodzaju transu i przetańczylismy nieco więcej niż jeden, czy trzy tańce. Ale nie rozmawialiśmy, rozmalować mogliśmy w naprawdę każdej chwili. Gdy tańczyliśmy, pomyślałam sobie o tym, jak ze sobą walczyliśmy w sali treningowej. Miałam wrażenie, że dzięki tamtemu doświadczeniu nauczyliśmy się nieco siebie, przewidywanie następnego ruchu, dzięki czemu naprawdę płynęliśmy w tańcu.
Przy którymś kawałku muzyka nieco zwolniła, stwarzając bardzo przyjemna, erotyczną atmosferę. Przysnęłam się blisko.
- To chyba będzie już na serio ostatni - szepnęłam na ucho męża.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- W takim razie niech będzie najlepszy - odparłem, i pozwoliłem jej opaść do tyłu, podczas gdy moje dłonie mocno ją trzymały, a sam zrobiłem wykrok, by pochylić się zaraz za nią, przesuwając ustami od jej szyi, obojczyka, po biust, aż do materiału sukienki. Uniosłem wtedy powoli królową, przekraczając ustami ponownie tą ścieżkę, a gdy już stała prosto, tak blisko mnie, kusiłem swoimi wargami, przy jej wargach. Królowa wiedziała oczywiście, że t gra, że chcę nas jeszcze bardziej pobudzić, jeszcze bardziej wzniecić ogień, który tak rozpalał naszych poddanych.
Obrzuciłem ją raz w ramionach, a następnie, znów przywarliśmy do siebie. Evie założyła mi nogę na biodro, a ja złapałem ją pewnie, kiedy ona zacisnęła mocno paznokcie na moim karku, przyciągając mnie niemal z brutalną siłą do siebie. Odetchnąłem bezgłośnie w jej usta, urzeczony tą magią.
Offline
Zatrzymaliśmy się na chwilę w tamtej pozycji, a ja przeciagnelam wargami od jego policzka, przez szczękę na szyję, a potem wróciłam do jego ust, przesuwając dłonie na jego pośladki. Byłam rozgrzana, naprawdę rozgrzana, potrzebowałam już małej przery od tańca aby wymknąć się gdzieś na korytarz z kimś i sobie ulżyć. Czy tym kimś mógłby być on, czy jednak potrzebowałam kogoś innego?
- Jak zwykle udało ci się dopiąć swego, był najlepszy - mruknęłam, zasysając jego wargę, przeciągając paznokciami po jego skórze, nie za mocno, ale na tyle by zostawić na niej delikatne ślady. Znów go oznaczałam -> byłam tu, jest mój.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Czuję - przyznałem, lekko zagryzając wargi, oddychając głębiej. - Na moje kły... To... jest intensywne - jęknąłem cicho uśmiechając się szeroko, zwycięsko i w pełni zadowolony. - Udało nam się. Jak zawsze, gdy działamy razem, doprowadzamy do niezwykłych rzeczy - przyznałem, nadal oddychając jej skórą, jej oddechem, a ona moim... Ciężko było mi się odsunąć, jednak czułem, że powinienem i coś począć ze wzwodem.
Offline
- Jak cholera - szepnęłam i pogładziłam go z niespotykaną delikatnością, przynajmniej jak na mnie, po policzku. - Jeszcze do tego wrócimy, mój królu. To bal, nacieszymy się towarzystwem - zasugerowałam i złożyłam jeszcze jeden pocałunek na jego ustach, intensywny, pozwalając by oddał go i przeciągnął sieszc,e momencik. Potem odsunęłam się. - Będę się rzucać w tłumie, znajdź mnie później - powedziałam, odsuwając się.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Pokiwałem głową, jednak nie zdołałem odpowiedzieć królowej, bo gdy tylko moja żona mnie opuściła, poczułem na plecach dotyk czułych dłoni, tak różnych od dłoni królowej, która znów zadrapała moją skórę. Zagryzłem wargi, czując jak moje kochanki zaczynają mnie otaczać, całować, głaskać po całym ciele, szepcząc moje imię z niebywałą dumą, czułością, podnieceniem...
A mi w myślach wyryły się słowa Evangeliny "Znajdź mnie później", wyryły się tak mocno, bym nie zapomniał ich, kiedy już moje kochanki zedrą ze mnie ubranie, pragnąc już tylko mnie rozpieścić, doprowadzić do orgazmu, do szczęścia, zadowolić.
Wyszedłem ze swoim haremem z sali, na której zabawa trwała w najlepsze, chwilę po królowej, której pragnienie widocznie musiało szybko znaleźć ujście. Jednak nie myślałem już o tym, starałem się nie myśleć już o żonie, kiedy gromada moich kochanek zdejmowała moje ubranie, zdejmowała swoje ubranie i pieściła mnie na łóżku.
W całym zamku było słychać hipnotyzującą muzykę.
Offline
Zabawiłam się na ostro i dosyć szybko wróciłam na salę. Przez Mikhaila zaczynałam eksperymentować, a że popchnęło mnie to akurat teraz, gdy moja chęć zaspokojenia się była naprawdę ogromna... To nie czułam wielkiego zawodu, jednak czułam teraz na pośladkach klapsy, które dostałam i jednak wolałabym, że y bolała mnie dłoń, od składania tych klapsów niż pupa od dostawania ich. No cóż.
Król wyszedl nieco po mnie i nadal nie wrócił, ale nie przejęłam się tym bardzo, zaraz odnalazłam czyjeś silne ramiona, chyba jakiegoś strażnika, był niesamowicie zbudowany i poruszał się w tańcu bardzo dobrze... Dlaczylado nas też jakąś wampirzyca, stając za moimi plecami i we troje bawiliśmy się naprawdę dobrze, ocierając się o swoje pobudzone ciała i rozbudzając myśli jeszcze mocniej.
Słyszałam tyle szmerów w głowie przez to, że sama nie panowałam już nad swoją mocą, wkradalam się do cudzych umysłów mimowolnie. Alkohol, krew, taniec, uczucia... Ahh... To wszystko to magia w najpiękniejszej postaci.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Nie musiałem długo szukać Evangeliny, dała duży upust swojej mocy, napędzając całą salę. Jednak już wiele par poszło do pokoi, do osobnych komnatach, czy nawet dochodziło na korytarzach.
Gdy tylko wszedłem do sali, nawiązałem kontakt wzrokowy z królową. Wyglądała nadal fantastycznie, ja za to, pozbyłem się już marynarki, moja koszula była wygnieciona i zapięta tylko w połowie. Włosy zmierzwione, a mimo maski było widać moje zadowolenie na widok królowej.
- Znalazłem cię... - powiedziałem, a wampiry z którymi tańczyła pewnie bezmyślnie zmuszone przez swojego króla, oddały mi Evie. - Dobrze się bawiłaś...?
Offline
- Doskonale to ująłeś, mężu, bawiłam się świetnie, póki mi nie przerwałeś - owoedzialam żartobliwie, zagryzajac wargę. Zaśmiałam się i zerknelam za siebie, by dać znać temu strażnikowi (bo okazało się że faktycznie nim był) dać znać, że nie skończyłam z nim. Zaraz jednak wróciłam wzrokiem do króla i obróciłam się do niego plecami, opierając plecami o jego tors, a dłonią sięgając do jego twarzy. - Ale skoro mnie znalazłeś to jednak wolę nie przerywać i bawić się dalej - mruknęłam, poruszając biodrami tak, by jak najintensywniej ocierać się pośladkami o wampira. - Czuję, że się rozluźniłeś, ale chyba nie tak porządnie jak tego potrzebowałeś... - stwierdziłam, nie przestając się poruszać.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
- Za dobrze mnie znasz, królowo - szepnąłem prosto do jej ucha, kiedy się do niego nachyliłem. Całowałem przy tym jej płatek, jej szyję, ujmując pewnie biodra i tylko zachęcając je do pobudzania mnie. - Tamte wampirzyce mnie tylko wielbią... To znacznie mniej podniecające niż twoje kuszenie - przyznałem, ochoczo suwając rękami po nogach, które wyczuwałem pod suknią. Następnie wyżej, zacisnąłem dłonie na jej biuście.
- Chodźmy gdzieś królowo... Chyba, że wolisz swojego strażnika... A może sama zaraz stworzysz swój harem królowo?
Offline
- Nie interesuje mnie więcej, jeden wampir, ewentualnie wampirzyca, na jeden stosunek, potem zmiana. Wiele wampirów, wiele stosunków, ale nigdy inaczej - mruknęłam rozbawiona, byłam pewna, że już wiele razy przechodziliśmy przez tą rozmowę. - Zaproszę go do siebie później, nie zniknie mi, teraz możemy gdzieś iść. Wypijmy jeszcze po lampce krwi czarodziejów - zasugerowałam, obracając się w jego ramionach. - Nie ukrywam że potrzebuje ciupek regeneracji - szepnęłam rozbawiona, dobierając się póki co do jego ust, skubiąc jego wargę zębami.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Spojrzałem na nią lekko zaskoczony, jednak nie odsunąłem się od królowej.
- Będę więc delikatny dla królowej - postanowiłem niemal czule i pociągnąłem wampirzycę za sobą, obejmując ją w talii. Z uśmiechem zabraliśmy razem kieliszki krwi i szybko znaleźliśmy wolną sypialnie, mijając po drodze na korytarzu kilka orgazmów.
- Bal jest zdecydowanie udany... Służba naprawdę będzie wspominać go jeszcze długo - westchnąłem, zamykając za nami drzwi i z kieliszkiem mijając Evie i zbliżając się do okna, gdzie krwawy księżyc już zaszedł. - Jak się czujesz, wasza wysokość?
Offline
- Upojona nocą - mruknęłam i przechyliłam kieliszek, wypijając niemal całość za jednym zamachem. - Mogłabym tak dzień w dzień... Ten bal powinien trwać przez najbliższy tydzień, minimum, żeby choć trochę wynagrodzić nam napięcia, niestety napięcia nie seksualne a polityczne. Szkoda że te drugie nie są tak rozkoszne jak te pierwsze. - Zaśmiałam się, dopinając krew z kieliszka i odstawiając puste szkło na bok. - A ty jak się czujesz, królu? - odbiłam piłeczkę.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Upiłem krew ochoczo, odwracając się do Evangeliny, kiwając głową z namysłem.
- Gdybyśmy mogli, tydzień świętowalibyśmy krwawy księżyc... Jednak wiesz, że nie możemy - westchnąłem, zbliżając się do żony. - Możemy jedynie wykończyć się seksem, aż do kolejnej nocy, by mieć siłę na podoje i sukcesy... Mam dobre przeczucia - przyznałem, szczerze, odkładając kieliszek obok kieliszka żony.
Offline
- Mikhail, zatrzymałam się na słowach "możemy jedynie wykończyć się seksem" i dalej już nic nie słyszałam - oznajmiłam z rozbawiebiem. Moje serce zabiło zdecydowanie szybciej, a przecież jeszcze nic nie robiłam. Ale tak to już było, gdy tyle intensywnych odczuć przechodziło przez moje ciało. Bale ożywiały uczucia, to były jedyne momenty, gdy... Tyle dziko się po prostu we mnie samej. - Więc dlaczego nadal mówisz? - zapytałam z nutą pretensji, ale też z dużą dawką zachęty. Zsunelam z ramion ramiączka swojej sukienki.
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline
Zsunąłem drugie ramiączo i pozwoliłem sukni opaść zupełnie. Evangelina czuła się znakomicie ze swoją nagością, więc kiedy ja jej dotykałem, pobudzałem dłońmi, ona pozbyła się ubrań ze mnie. Nadzy, staneliśmy przed sobą, bardzo blisko, całując się namiętnie, obejmując, powoli zatracając w swoich ramionach...
Znów to poczułem. To co czułem ostatnim razem podczas naszego seksu. To dziwne ciepłe uczucie, nie pochodzące z członka, a z... z głowy? Czułem się dobrze, pewien siebie i swoich poczynań bo była to moja żona. Czułem się dobrze, a nawet dobrze nie zaczęliśmy...
- Evie - powiedziałem miękko. - Chcę dużo seksu z tobą, więc ten twój strażnik musi zaczekać - oświadczyłem władczym tonem, upadając na łóżko wraz z wampirzycą.
Offline
Parsknęłam, układając się na wampirze. Jednak moje wargi nie odstąpiły go jeszcze przez chwilę, wiec odezwanie się było trudne.
- Czy ja mówiłam, że strażnika dopadnę dziś? Na pewno się za niego wezmę, ale najpierw chcę wykończyć ciebie - mruknęłam. - Będziemy się pieprzyć dopóki będziemy mieli na to siłę - podsumowałam, wracając do całowania go. - A sił mamy dużo, przynajmniej tak mi się wydaje, tyle doskonałej krwi...
Nienawiść jest banalna. Wywodzi się ze złości, niechęci, niewiedzy, obrzydzenia, a czasami nawet z krzywdy i bólu. A my ostatnimi czasy nie mamy do czynienia z żadnym z powyżej wymienionych. Zauważyłeś?
Offline