Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ja nie mam tak strasznie dużo rzeczy. Zacznę pakowanie w poniedziałek i na pewno we wtorek będę miała już gotowe pudła, to przyjedziec po pracy i zaparkujesz je w auto i przywieziesz do domu. Dziadek cię wpuści - mruknelam, wracając do szafki i do wyciągania z niej rzeczy. - Ze wszystkim zdążę, nie martw się - zapewniłam go jeszcze.
Offline
- Nie martwię się absolutnie kochanie - zaśmiałem się cicho i pokiwałem głową, wstając samemu i przeciągając się. Potem spojrzałem czule na Prim jeszcze, nawet kiedy już ona na mnie nie spoglądała. - Na pewno sobie ze wszystkim poradzisz, a jeśli wynikną komplikacje to zwrócisz się po pomoc. W każdym razie wracam na dół do kuchni i pakuję garnki - parsknąłem śmiechem powoli się odwracając od Prim.
Offline
Zerknelam przez ramię, na odchodzącego w stronę kuchni wilka. Nie odchodził daleko, ale i tak odezwałam się głośniej.
- Kocham Cię, Ridd - przypomniałam mu z szerokim uśmiechem. Wilk zatrzymał się i popatrzył na mnie rizczulony,bjakby usłyszał to pierwszy raz, niemal zawsze tak reagował, gdy mówiłam mu to tak bez jakiegoś większego kontekstu, a od tak. - Jesteś cudowny - dodałam, przyglądając mu się z lekkim rozbawieniem. - Już cię nie rozpraszam, wilczku... Pakij spokojnie kuchnie... - szepnęłam, kiwkaac lekko głową.
Offline
Pakowałem się faktycznie spokojnie, tak naprawdę nasza przeprowadzka nie była daleka, ale były to raczej kilometry dla naszego związku, dla naszej miłości i wspólnego życia. Ponieważ mieszkaliśmy już razem to spędzaliśmy ze sobą piękne i złe chwilę, ale... Przez ostatnie trzy lata spędziliśmy już ich bardzo dużo. Każda moja pełnia, albo każdy kryzys Primrose, który przechodziła gdy tylko jej coś nie wyszło i nie udało jej się pomóc dostatecznie dobrze... Nawet zapalenie płuc jej dziadka, kiedy chodziła blada jak zjawa z obaw że jej ukochany dziadek może już nie wyzdrowieć. Ale wszystkim tym strachom daliśmy radę, każdy pokonaliśmy razem, odbieraliśmy wszelkie zmartwienia, dlatego nie bałem się momentu gdy zamieszkamy razem. Wiedziałem że to będzie początek naszych najpiękniejszych lat życia, gdy będziemy nie rozłączni, razem, tworząc rodzinę...
Z początkiem sierpnia zamontowałem ostatnie urządzenia takie jak lodówka i pralka, uprzątnąłem też z kurzów wszelkie pokoje, oraz przeniosłem ze swojej chatki komodę. Kiedy Prim przywiozła swoje ostatnie rzeczy, wieczorem oddałem jeepa przyjacielowi, a następnie wróciłem do domu, gdzie Prim rozpakowała kilka pudeł rzeczy do salonu lub kuchni.
Zamknąłem za sobą drzwi i z uśmiechem odwiesiłem klucze na haczyk obok kluczy Prim. Podszedłem do niej boso i objąłem od tyłu, w mocnym uścisku, kiedy stawiała na komodzie zdjęcie rodziny.
- To już oficjalne, wiesz? - szepnąłem, całując ją w ucho, podekscytowany. - Naprawdę, naprawdę tu mieszkamy...
Offline
Uśmiechnęłam się, kładąc dłoń na dłoni Riddicka. Obróciłam głowę w bok, zerkając na niego kątem oka. Był szczęśliwy, był naprawdę szczęśliwy i spokojny. Nie skakał, nie emocjonował się nadmiernie. Przyjął to wszystko jak prostą oczywistość.
- No tak... Całkiem na prawdę tu mieszkamy. Razem. I zaraz wyrzucimy wszystkie pudełka i nie będziemy pełnoprawnymi mieszkańcami tego domu - dodałam z lekka rozbawiona.
Offline
- Cóż, pudełka zostaną z nami jeszcze na jakiś czas zapewne, ale mam nadzieję że jak najszybciej się ich pozbędziemy - przyznałem rozbawiony. - Może zajmę się kuchnią do końca i zrobię nam kolację? Jakiś makaron z sosem? Nie wiele jest w tej nowej lodówce, ale na dziś i jutro starczy, zrobię zakupy po połowie, zgoda? - zapytałem miękko, całując Prim w policzek z czułością i uśmiechając się do niej słodko i potulnie.
Offline
Kiwnęłam głową i popatrzyłam przed siebie, wtulajac się plecami w tors Ridda. Zaczęłam się delikatnie kiwać na boki.
- W porządku, w porządku - odparłam cicho, przymykając powieki z uśmiechem na twarzy. - Uzupełnienie lodówki możesz zostawić mi. Będę wiedziała co kupić, żeby zrobić nam smaczne jedzenie... Przecież wiesz, że lubię ci gotować. - Zasmialam się. - Albo zrobię ci jakąś listę i sama zajmę się nauką, tak też możemy zrobić... Hmm, nie będzie ci przeszkadzać, że zajmę połowę stołu w jadali książkami? - upewniłam się. Nie przygotowałam tu sobie żadnego biurka, czy kącika do nauki, musiałam jeszcze o tym pomyśleć.
Offline
- Nie mam z tym problemu, mamy na tyle duży stół, że może też chwilowo pełnić rolę twojego biurka - zapewniłem ją miękko. - Znajdziemy jakieś biurko dla ciebie do pokoju w swoim czasie dobrze? Pomyślimy jeszcze i czymś byś mogła spokojnie się uczyć kochanie - dodałem, z ustami przyciśniętymi ustami do jej włosów. - Zrobisz mi listę i kupię ci wszystko czego Ci będzie trzeba kochanie - dodałem. - Jakoś sobie wyrobimy zwyczaje - uznałem miękko.
Offline
* * *
Pierwsze dwa tygodnie minęły nam całkiem spokojnie. Jeszcze nie zorganizowaliśmy obiadu dla naszych bliskich w nowym domu ale mieliśmy w planach zorganizować takie spotkanie w najbliższy weekend. Musieliśmy się tylko podpytać czy wszystkim pasuje. Już było całkiem czysto. Pudła z rzeczami, które nie zmieściły się póki co w szafach (których brakowało) wstawiliśmy do nieużywanych pokoi na pietrze. Przynajmniej nie zagracały przestrzeni codziennej.
Codzienne budzenie się i zasypianie obok mojego kochanego wilczka było przemiłą rutyną. I choć nadal nie sprawiliśmy sobie tej ramy do łóżka to Riddowi już chyba nieco przeszło takie parcie na nią. A przynajmniej tak mi się wydawało.
Wróciłam wieczorem po pracy i zastałam uśmiechniętego od ucha do ucha Riddicka.
- Cześć kochanie, miałeś dziś chyba bardzo dobry dzień? - zapytałam z rozbawieniem, odwiedzając klucze i torebkę na miejsce, oraz wsuwając na bose stopy kapciuszki. - Przytul mnie i opowiedz mi - poprosiłam, podnosząc do niego z wyciągniętymi ramionami.
Offline
Roześmiałem się szczerze i chętnie spełniłem życzenie mojej Prim. Otuliłem ją ramionami, nawet podnosząc i kiwając na boki z rozbawieniem, a następnie odstawiłem ją na ziemie. Dziewczyna spoglądała na mnie podejrzliwie, jakby pytała "Ridd, co ty zrobiłeś?", więc kiedy tylko wypiąłem dumnie pierś powiedziałem:
- Kupiłem, przyniosłem tutaj, wprowadziłem na piętro i wmontowałem materac w naszą nowiutką ramę do łóżka - oświadczyłem, uśmiechając się szeroko. - Oraz kupiłem jedną szafkę nocną, gdzie możemy postawić lampkę i gdzie będziesz odkładać książki które czytasz do snu - dodałem.
Offline
- Naprawdę? - zapytałam zaskoczona. - O rany,Ridd! To cudnie! - oznajmiłam radośnie, dając mu mokrego buziaka. Zasmialam się. - Ojejku, rama? I szafka? Skąd ty to wziąłeś? Myślałam, że jeszcze poczekamy z tym i tak jest dużo wydatków... - szepnęłam z lekkim niepokojem, gładząc go po policzku. - I jeszcze wszystko sam poskładałeś? Wilczku... - powiedziałam z dumnym uśmiechem.
Offline
- Nie wydałem na tą ramę ani grosza - zaśmiałem się cicho. - Ktoś wystawił stare łóżko przed dom, zapukałem i właściwiel powiedział, że chciał je oddać. Materac był w złej kondycji, ale drewniana rama była naprawdę w porządku, dlatego zabrałem tylko ją. Szafkę dokupiłem tam gdzie kupiliśmy dywan - wyjaśniłem spokojnie. - Naprawdę miałem szczęście! Trochę się zmachałem zanosząc tą ramę aż tutaj, ale bardzo chciałem już mieć pełne łóżko - przyznałem rozbawiony, nadal uśmiechając się szeroko. - To co? Chcesz zobaczyć? Daj, zabiorę od ciebie rzeczy, pewnie masz tonę książek i papierów - parsknąłem, odbierając od niej torbę i odkładając ją na bok.
Offline
- No tak,trochę siedziałam w bibliotece. Wyporzyczylam kilka książek. Zbliża się pierwszy egzamin letniego kursu i naprawdę chciałabym być dobrze przygotowany. Ale nie martw się o moje siły, nie jestem zmęczona - zapewniłam od razu i złapałam go za dłoń. - I jasne, że chce zobaczyć. Pokój z szafą, łóżkiem, komodą i szafką nocną jest już w sumie w pełni wyposażonym pokojem - zauważyłam, idąc za wilkiem po schodach na górę. - Pod koniec lata są robione domowe wyprzedaże na tym dużym parkingu, niedaleko biblioteki. Może uda się kupić jakieś obrazy do powieszenia. - Wzruszyłam lekko ramionami.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową na jej słowa.
- A kto wie może uda nam się też znaleźć jakieś biurko dla ciebie? - zauważyłem wchodząc po schodach na piętro i kierując się do naszej sypialni gdzie drzwi były prawie zawsze otwarte. Westchnąłem zadowolony z siebie, z jasnej rany łóżka i poduszek jakich teraz był pełen, z małej szafki nocnej i książek które wcześniej leżały na podłodze a teraz wszystkie miały swoje półeczki przy łóżku. Uśmiechnąłem się patrząc na reakcję Prim, bo sam byłem nie poprawnie szczęśliwy.
Offline
Rozejrzałam się z uśmiechem. Łóżko było w całości, a obok stała szafeczki na której Ridd już poukładał moje rozrzucone po podłodze książki.
- Wygląda to zdecydowanie schludniej - zauważyłam, podnosząc do łóżka i siadając wygodnie. Popatrzyłam na Ridda radośnie, choć tą radością mu raczej nie dorównywałam! - I teraz już prezentuje się jak prawdziwa sypialnia... Skarbie, jesteś najbardziej niesamowitą istotą we wszechświecie - podsumowałam rozbawiona. - I najbardziej upartą! Myślałam, że już dałeś sobie spokój z tą ramą i na spokojnie na jakąś porządną odłożymy... A tu proszę. Wciąż nie przestajesz mnie zaskakiwać.
Offline
- Uwierz, jak się na coś uprę to ciężko mnie od tego odwieść - zaśmiałem się szczerze i usiadłem obok Primrose. - Poza tym tak będzie nam wygodniej się wyspać, wstawać będzie łatwiej... Po prostu teraz to pełne łóżko, to było dla mnie naprawdę ważne! Sypialnia wygląda naprawdę jak sypialnia - zaśmiałem się cicho. - Poza tym planowałem odkładać, ale no ta rama przyspieszyła wszystko, no wiesz, teraz zamiast odkładać na tą ramę możemy odkładać na rzeczy takie jak Twoje biurko, albo jeszcze jedna szafka na książki, a potem już... Cóż na inne meble, mamy dużą przestrzeń do wypełnienia.
Offline
- Taaak... Dużą przestrzeń - szepnęłam, kiwając głową z namysłem. Odezwałam się znów do Piero po chwili. - Nigdy nie myślałam, że wypełnianie domu takimi podstawowymi rzeczami jak meble,może sprawić tyle trudności i że tyle trzeba się namyśleć - szepnęłam, będąc myślami nadal w innym miejscu. - I nie chodzi mi o pieniądze a o sam zamysł - dodałam, unosząc wzrok i wracając do rzeczywistości. - Trzeba nad tylkoma rzeczami myśleć. Co do czego pasuje, czy takie odpoada, czy posłuży na lata? - mruknelam chichocząc. - Nie spodziewałam się,że będę mieć cały dom na własny użytek. - Westchnęłam cichutko, obejmując ramionami tors wilka i wtulajac się w niego.
Offline
Parsknąłem śmiechem i otuliłem czule moją dziewczynkę.
- Kochanie, nie spodziewałaś się też że będziesz spotykać się z dużo starszym od siebie wilkołakiem, że będzie cię zabierał na święta ludowe, że będzie fundował ci świetne orgazmy, a nawet przez swoje dziwne zwyczaje wybuduje dom, dla nas, dla naszej rodziny - westchnąłem cicho i pocałowałem Primrose. - Mamy jeszcze kawał domu do zagospodarowania, ale na pewno coś się znajdzie, nie martwiłbym się o to zupełnie - przyznałem z uśmiechem.
Offline
Zamrugalam,wbijając w niego wzrok. Nie miałam pojęcia że ktoś, kogo będę tak szaleńczo kochała będzie właśnie Riddem. Nie wyobrażałam sobie chyba... Choć może trochę... Może trochę myślałam nad tym, kim będzie mój ukochany. Ale raczej miałam wtedy w głowie jakieś słodkie bzdety. Myślałam o randkach, o jakiejś uroczej relacji, gdzie przepadnę myślami.
Z Riddem owszem, też to się stało, jednak wszystko od początku miało nieco bardziej... Poważny wydźwięk. Byłam sercem. I mój wilk mi porządnie wytłumaczył i pokazał na czym to polega,z czym się wiąże i jakie ma zalety i wady.
Ścisnęłam jego dłoń, uśmiechając się do samej siebie.
- Nie martwię się skarbie - zapewniłam go, pocierając kciukiem po jego dłoni. - Po prostu sobie na głos myślę - wyjaśniłam.
Offline
Pokiwałem głową, widząc jej zamyśloną minę, nie sądzę by dumałem tylko nad meblami, dlatego postanowiłem pocałować ją jeszcze raz by wróciła do mnie myślami.
- Wiem, że pewnie nie sądziłaś że będziesz miała dom, już taką relacje jak ze mną, w swoim wieku... - przyznałem łagodnie i powoli. - Ale naprawdę staram się byś nigdy nie żałowała, że zgodziłaś się na nasz związek, nietypowy... Um no i że wspólnie wszystko doszło do takiego momentu - uśmiechnąłem się niepewnie. - Mamy dom, mieszkamy razem, kto wie może Ci się niedługo oświadczę - zaśmiałem się cicho. - Ale nadal masz 23 lata, pamiętaj o tym i z tego korzystaj!
Offline