Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Rozumiem skarbie - przytaknelam,zerkając na niego co i raz. - Ale myślę, że nawet jak nie uda ci się samemu jej podłączyć i będzie trzeba poczekać na elektryka to nic się nie stanie. Tych mebli nie będzie az tak wiele i nie zrobi się bałagan - uspokoiłam go. - Może w tym sklepie znajdziemy jakąś porządną ramę do łóżka? - zapytałam z uśmiechem. Z tyłu głowy miałam naszą rozmowę z weekendu i nadal było mi źle, że tak go tym wtedy zasmuciłam.
Offline
- Może, nie wiem, przykro mi jak ten materaz leży tak smutno w sypialni - przyznałem szczerze z krzywym uśmiechem. - Chatkę rybacką sprzedam i tak dopiero na koniec lata, gdy z jesienią ryby liczniej zapełnią zbiornik, bo inaczej mi się to nie opłaca... Część mebli zabiorę stamtąd bo są nadal w dobrym stanie, przynajmniej moim zdaniem - parsknąłem pod nosem. Wjechaliśmy na bardziej ruchome drogi, więc poprawiłem się na fotelu, ale nadal prowadziłem spokojnie. Mówiło się, że wilki nie umieją prowadzić, ale jak dla mnie były to zwykle stereotypy, uważałem się za znakomitego kierowcę.
- Poza tym... Rama może okazać się dość droga, nawet z obniżoną ceną... Zobaczymy - dodałem. - Przecież nigdzie się nie spieszymy i nie musimy kupować na siłę...
Offline
Mruknelam potakujaco, zaciskając wargi. Sama już nie wiedziałam,czy się spieszymy czy nie. Czy się będziemy wprowadzać w przeciągu miesiąca,czy nie. Nie powinnam się wahać, wiedząc że jestem jego sercem i on nigdy nie zmieni uczucia do mnie. Ale jak tak normalnie, po ludzku, czułam się dziwnie na myśl o takich zmianach. Miałam tylko dwadzieścia trzy lata... Niektórzy moi znajomi ze szkoły, których od czasu do czasu widywałam gdzieś na mieście chodziło teraz na studia i jeszcze czyli się dzieciakami. Ja w sumie już od dawna, nawet jeszcze przed poznaniem Ridda nie czułam się w taki sposób, więc może to zwykła panika. Myślę o tym za dużo i wymyślam jakieś dziwaczne sytuację, które nigdy się nie wydarza.
Zerknelam z lekkim napięciem na mojego wilka i mimo wszystko sie uśmiechnęłam.
- Nie musimy kupować na siłę. Możemy nawet spać na materacu bez ramy - podsumowałam, postanawiając wyrzucić tamte rzeczy z głowy. - Jeśli będziemy chcieli się wprowadzic w najbliższych tygodniach... To... To nic nam się nie stanie jak będziemy spać tylko na materacu - podsumowałam, uśmiechając się szerzej.
Offline
- Pod warunkiem, że chcemy się wprowadzić - zaznaczyłem, uśmiechając się krzywo. - Kochanie, wiem co próbujesz zrobić, przykro ci, że godzę się na odkładanie wprowadzi, ale to nie jest aż tak wielkie wyrzeczenie... Nada czujesz się niepewnie, masz prawo - przypomniałem, mijając samochody, nie pędząc zanadto. - Mam 35 lat, to sporo, podczas gdy twoi znajomi nie skończyli jeszcze studiów... Ciągle stawiam cię przed trudnymi pytaniami i wyzwaniami, podczas gdy sam jestem gotów zamieszkać we wspólnym leżu od dnia w którym cię zobaczyłem - przypomniałem, w ramach porównania. - Więc jeśli chcesz jeszcze chwilę mieszkać z rodzicami, nie zmieniać rutyny którą mamy teraz... To będę po prostu czekał dalej - podsumowałem z lekkim uśmiechem.
Offline
- Sęk w tym, że ja wcale nie chce żebyś czekał - odparłam od razu, aż zaskoczona swoim upartym tonem. Jednak nie myślałam zbytnio nad słowami, po prostu mówiłam to,co naprawdę myślałam. - Więcej nerwów będę miała myśląc, że źle się czujesz. Sama źle się przez to będę czuć. Już ostatnie kilka dni dało mi znać, że źle zrobiłam, mówiąc ci w weekend, że nie czuje się na silach - powiedziałam miękko. - Bo to kłamstwo, wcale tak nie jest - starałam się powoli wyjaśnić. - Przemyślałam sobie to wsyztsko... - przerwałam, bo zaczęłam sie zastanawiać nad tym,czy powinnam to wszystko mówić, gdy Ridd prowadził. - Skarbie mógłbyś na chwilę zjechać na pobocze? - poprosiłam, spoglądając w bok.
Riddick zerknał na mnie zmieszany ale przytaknął i gdy tylko mogliśmy zjechaliśmy na pobocze. Wilk popatrzył na mnie uważnie.
Wzięłam głęboki oddech.
- Sęk w tym, że wiem, że nie zrobisz mi krzywdy. Nigdy. I to wspaniałe mieć taką pewność. Czuje się dzięki temu bardzo bezpiecznie. Jest to przemiłe uczucie. I... Wiesz że cię kocham, prawda? I moje uczucie do ciebie jest silne. Siedząc w domu z rodzicami nie jestem w stanie zrobić kolejnego kroku na przód. Z nami, z nasza relacja, naszą miłością - wymieniałam, wpatrując się w mojego wilka z uśmiechem. - Więc nie, nie chce zwlekać, nie chce odkładać. Chce spać z tobą na materacu w naszym prawie pustym domu. Naszym - powtórzyłam szeptem.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i bardzo powoli ten uśmiech rósł, tak jak powoli zacząłem kiwać głową, aż w końcu nawet zaśmiałem się spuszczając wzrok. Całe gardło ścisnęło mi się z emocji i to bardzo dobrze że zjechaliśmy na pobocze, ręce drżały mi nieco z ekscytacji.
- To.. Hah... - szepnąłem cicho. - Czyli naprawdę chcesz się wprowadzić - podsumowałem i gdy znów uniosłem wzrok, byłem uśmiechnięty od ucha do ucha, najszczerzej jak się da. - Prim, ja... Ja naprawdę będę najszczęśliwszy i jeśli tego właśnie chcesz, to tak się stanie - zapewniłem ją pochylając się do dziewczyny. - Wiesz jak bardzo cię kocham, nie raniłaś mnie, prosząc o czas, ale sprawiasz że jestem najszczęśliwszy kiedy... Kiedy naprawdę tego chcesz - dodałem, sięgając do jej ust, które chciałem wycałować. - Pójdziemy na przód w naszej relacji.. - szepnąłem czule.
Offline
Pocałowałam go dosyć przelotnie, zaraz spoglądając mu w oczy.
- Wkroczymy w nowy etap, taki zdecydowanie bardziej poważny. Obawiam się, jak to będzie... Ale nie odbieraj tego negatywnie - zapewniłam mu ze śmiechem, jeszcze raz się pochylając, by tym razem pocałować go dłużej na co Riddick przystanął bardzo ochoczo. - Po prostu dużo nad nami myślę,bo mi na nas zależy. I tak, naprawdę chce z tobą zamieszkać. Jak wrócimy z zakupów to oficjalnie oświadczenie ze się niedługo wyprowadzam... Pomogę ci się trochę pakować... Masz zdecydowanie więcej rzeczy niż ja - szepnęłam, trącając jego nos swoim. - Będzie dobrze... Poukładamy wssytsko. Na półkach w domu i w naszej nowej codzienności. - Zachichotałam.
Offline
Pokiwałem głową, nadal ciesząc się szczenięco na jej słowa.
- Tak... Tak nasza codzienność. Wspólne zasypianie w łóżku, budzenie się rano, robienie sobie herbaty i śniadania... Będę się z samego rana zbierał na wodę, a jak wrócę to będę robił nam herbaty i śniadania na dzień - zaśmiałem się cicho. - Poza tym dom nadal jest dużo bliżej miasta niż chata, będziesz miała blisko do rodziców, będziesz mogła ich często odwiedzać, pomagać... - zapewniłem ją miękko i uśmiechnąłem się szeroko. - A nasze młode będą miały blisko szkoły w mieście i watahy... - zaśmiałem się pod nosem, kręcąc głową. - Tak, ja... Ja naprawdę się cieszę. Pomogę Ci w przeprowadzce, poradzimy sobie z moimi rzeczami... Ze wszystkim sobie poradzimy...
Offline
Pogladzilam go po policzku. Taki duży wilkołak uzależniał całe swoje szczęście od takiej małej kruchej dziewczyny jak ja... Wilki to najwspanialsze istoty że wszystkich. Czarodzieje pięknie czatują, wampiry mają świetny węch i są szybkie i bardzo sprawne, ale to wilki mają coś,co tak naprawdę każda istota pragnie mieć — szczerą i bezinteresowną miłość.
- Dokładnie tak, że wszystkim - powtórzyłam radośnie i ostatni raz musnęłam wargami jego usta. Następnie usiadłam prosto w swoim fotelu, znów zapinając swój pas bezpieczeństwa. - I proponuje żeby... - wygrzebałam znów kalendarz że swojej torby i szybko przekartkowalam trzy tygodnie. - Równo z początkiem sierpnia, czyli za trzy tygodnie, zakończyć naszą przeprowadzkę na dobre... Hm? - Zerknelam kątem oka na wilka, stukając w kalendarz palcem.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową potulnie jak mały piesek. Mamy datę, mamy dokładną datę kiedy zaczniemy razem mieszkać. To było coś cudownego, ja i moje serce w końcu razem... Sam też zapiąłem też pas i wróciłem na drogę ruchu.
- Tak... Tak będzie idealnie, z początkiem sierpnia będziemy mieszkać już razem - ucieszyłem się szczerze, zagryzając wargę. - Mam nadzieję jednak że będziemy spać na łóżku z ramą - dodawałem już naprawdę szczerze rozbawiony.
Offline
Roześmiałam się radośnie. Ale się uparł na tą ramę łóżka. Znaczy... Wiedziałam, że łóżko to całkiem ważny element sypialni, nie tylko dlatego, że się miło na nim śpi, ale dobrze się też na nim bawimy... Ale nie mieliśmy już całkiem wygodny i gruby materac, więc ta rama nie była aż taka ważna. Riddick miał jednak zupełnie inne zdanie w tym temacie.
- To w takim razie będę trzymać kciuki, żeby coś udało się skanować do naszej wprowadzki - podsumowała, sięgając do radia i je włączając, by w reszcie drogi towarzyszyła nam muzyka.
Offline
Dojechaliśmy na miejsce, wielka hala, gdzie stało już wiele samochodów. Wysiedliśmy przed sklepem i doszliśmy do środka z wieloma innymi osobami na zakupach, czasem rodzinami, albo innymi młodymi istotami które też szukały nowych mebli do domu.
- Tam są kanapy - wskazałem na działy. Wiele rzeczy było naprawdę w dobrych cenach, ale już były duże luki w przedmiotach. Trzeba było rozważnie ale sprawnie podejmować decyzje. - Hm i są też jakieś dekoracje domu, jeśli byłabyś zainteresowana, ale to zawsze możemy kupić z czasem. Hm jakieś drobiazgi do kuchni weźmiemy ode mnie... - myślałem na głos. - Tak, chodźmy do tych kanap przede wszystkim, szafki... Zobaczymy co my tu mamy - uśmiechnąłem się szeroko, gdy brałem Prim za rękę. - Masz jakieś wymagania co do kanapy, hm?
Offline
Złapałam się mocno Ridda i dałam mu się poprowadzić, bo sama rozglądałam się dookoła,szukając czegoś,co wpadnie mi w oko od tak, ale póki co tak się nie stało.
- Mhmmm, jaka ma być kanapa...? - powtórzyłam zamyślona po wilku, jednak zaraz do mnie dotarło że to on zadał mi to pytanie. Wróciłam myślami do tu i teraz, marszcząc lekko brwi. - Hm, sama nie wiem. Mamy naprawdę spory salon, więc myślę, że dobrze by było, gdyby była duża. Pewnie z czasem kupimy też jakiś fotel, ale póki co chyba nie mam wielkich wymagań. Wzruszyłam ramionami. - Mi zależy na tym, żeby jednak kupić jakąś sporą szafę na ubrania, jak kupimy jedną dużą i porządną, to na pewno zaoszczędzimy trochę... - dodałam, znów spoglądając przez ramię. Było tu trochę głośno, mnóstwo istot stwierdziło, że też chce skorzystać z tych przecen. No i była akurat taka godzina,że większość była już po pracy.
Offline
Pokiwałem głową.
- Masz rację, szafa to też podstawa - przyznałem szczerze i zacząłem się rozglądać za jakimś działem, albo miejscem gdzie można było takowy mebel zakupić. - Myślisz, że zmieścimy się w jednej dużej? Mamy jeszcze tą komodę ode mnie z chaty, więc może damy radę. A może nawet znajdziemy coś w podobnym stylu, byłoby fajnie - uśmiechnąłem się lekko. - Oh i lustro, zapomniałem że w łazienkach nie ma luster... Mamy jedno ode mnie, może zabierzesz też to swojące ze swojego pokoju... - Mówiłem cały czas jak nakręcony, ale faktycznie byłem mocno nakręcony, nie tylko seksulanie, bo tak to byłem niemal cały czas przy Prim, ale także po prostu myślą... Że będziemy razem mieszkać, że to już za momencik...! Chciałem wybrać jak najpiękniejsze meble, by pasowały do nas, byśmy byli z nich naprawdę zadowoleni na długi czas.
Offline
- Tak, tak, wiem Ridd, wszystko zapisałam na liście - przypomniałam mu rozbawiona, wyciągając kartkę z kieszeni. - O lustrach rozmawialiśmy. Potrzebujemy głównie dużej szafy, komody do salonu, kanapy - wymieniłam, podając mu kartkę. - Chodzi o to, żebyśmy się znieścili przynajmniej z podstawowymi rzeczami. Całą resztę najwyżej będziemy trzymać w posłach... - Wzruszyłam ramionami. - Dobrze by było kupić też jakąś półeczkę do łazienki, ale myślę, że to będzie już drobny koszt - mruknelam. - Chodź, tam są szafy, wybierzemy coś pasującego do twojej komody z domku - powtórzyłam po nim, ciągnąć go w tamtym kierunku, bo już zdążyłam dostrzec, że zrobił się bardzo rozemocjonowany.
Offline
Szukaliśmy w szafacch, Prim musiała przejąć rolę przewodnika wycieczki bo ja jakoś zupełnie popłynąłem. Oglądałem każdą szafę, dumałem, podczas gdy to Primrose mówiła mi że "ta nie pasuje" albo "nie zmieści się". Znaleźliśmy jednak jakimś cudem kilka ulubionych wyborów i z zadowoleniem mogliśmy przejść dalej do kanap, kiedy już się uspokoiłem. Kilka naprawdę mi się spodobało, przypomniałem Prim że muszą być odporne też na wilczą postać, dlatego najlepiej by było znaleźć jakieś skórzane, by łatwo się je myło i by były wytrzymałe na jakieś małe, wilcze pazurki, albo troche większe pazurki jak moje. Na co Prim oczywiście się zaśmiała że chyba nigdy niie widziała jeszcze moich pazurków, na co odparłem jej dwuznacznie, że jaak wrócimy to jej pokaże prawdziwy pazur...
Tak, reszta zakupów minęła już w atmosferze rosnącego napięcia i było w tym coś pięknego. Długo zajęło mi zupełne oswojenie się z bezpośrednim podejściem Prim do seksu, oraz z tym że ona naprawdę dużo go chciała, ale gdy to już pojąłem... Cóż. Starałem się jej nie zawieść!
Offline
Westchnęłam ciężko, pocierajac skroń, gdy szliśmy z dużym wózkiem na którym leżały nasze zapakowane w pudła meble. Udało nam się wybrać porządną szafę (oboje mieliśmy nadzieję, że kolorystycznie wpasuje się do komody z domu Ridda), kanapę, która była naprawdę super i udało nam się kupić ostatnia, także pękaliśmy z dumy, oraz kupiliśmy szafkę na kosmetyki do łazienki. Ah, no i była jeszcze czwarta rzecz, oboje zwróciliśmy uwagę na ten sam żyrandol i bez większego zastanowienia wzięliśmy go do wózka już w drodze do kasy. Czyli w sumie cztery rzeczy a tyle czasu w tym sklepie!
- Jestem naprawdę padnięta - mruknelam, idąc powoli obok Ridda. - Ale o zadowolona. Myślę że warto było się tak zmęczyć - dodałam ze śmiechem.
Offline
- O tak, mamy naprawdę porządne zdobycze - przyznałem zadowolony z nas obojga. - Myślę że gdybyś wiedzieli o tym wczensiej to może znaleźlibyśmy jeszcze lepsze skarby - westchnąłem rozbawiony. - Ale ten żyrandol jest bardzo ładny, a kanapa... Ah to sama słodycz - zaśmiałem się zadowolony i zatrzymałem się z wielkim wózkiem przy aucie. Nie miałem problemu z zapakowaniem mebli, nawet kanapy, do wozu. Prim miała słuszność od razu prosząc rodziców o dostawcze auto, bo w tym momencie, gdybyśmy byli jeepem, to auto pewnie by się zapadło i nie chciało ruszyć.
- No to wracamy do domu, wyniosę nasze meble i je odstawie póki co w salonie, jutro po porannych obowiązkach posiedzę w domu i zajmę się ogarnięciem szafy, kuchenki, zamontuję półkę na kosmetyki.. - wymieniłem kolejno. - Odstawisz wózek? Ja wykręcę i pędem do domu!
Offline
- Tak tak, odprowadze, ale Ridd - powiedziałam dosyć cicho, jednak to wystarczyło by mój wilczek zatrzymał się w pół kroku i popatrzył na mnie pytakaco. Wzięłam głęboki oddech. - Będę mogła też przyjść i ci pomóc? W składaniu... Coś tam na pewno będę mogła zrobić. - Uśmiechnęłam się lekko. - Nie chce cię samego zostawiać z tym wszystkim. Wezmę poranną zmianę u rodziców i poucze się wieczorkiem. - Wzruszyłam lekko ramionami, uznając to za dobry plan, ale i tak czekałam na jego odpowiedz.
Offline
Uśmiechnąłem się i pokiwałem głową spokojnie.
- Oczywiście, że możesz przyjść i razem to wszystko poskładamy - zaśmiałem się cicho. - To też twój dom, razem kupujemy wszystko, razem wybieramy rzeczy i razem je składamy, a na koniec będziemy się razem we wszystkim tym cieszyć - zaśmiałem się cicho. - Nie zadawaj mi nawet takich pytań, czy możesz pomóc, kochanie, zawsze możesz! W dodatku masz własny komplet kluczy więc jeśli będziesz chciała tam przynieść, albo sprawdzić jakąś wielkość, to zawsze możesz to też zrobić sama, pamiętaj o tym - dodałem miękko.
Offline