Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 24 25 26
Wątek zamknięty
- Fakt, oboje będziemy najlepszymi rodzicami pod słońcem pod warunkiem że uda nam się wyspać - przyznałam mu i z cichym westchnieniem przekrecilam się z torsu Riddicka na moją poduszkę i popatrzyłam w sufit. - [ Pozwól swoim rodzicim, Ethelu, przespać ciągiem przynajmniej sześć godzin, a będziemy na każdą twoją zachciankę... Huh,to chyba słabe przekupstwo, bo i tak i siak jesteśmy na jego zawołanie - zauważyłam, przekręcając się na bok tak, by móc patrzeć na męża. - On jest teraz naszym Alfą - rzuciłam żarcikiem.
Offline
Zaśmiałem się kręcąc głową.
- Raczej nie Alfą, ale na pewno najważniejszą istotą w życiu - poprawiłem moją żonę, choć wiedziałem co miała na myśli. Ethel był teraz naszym niepodważalnym dowódcą jeśli chodzi o podnoszenie się z łóżka. Westchnąłem ciężko, przyciągając do siebie żonę.
- Sześć godzin? Nie wiem czy to zadziała, ale możemy zawsze spróbować... Kto wie, może Ethelowi się dziś dobrze śpi - mruknąłem pod nosem.
Offline
Uśmiechnęłam się rozbawiona.
- Pewnie to niewykonalne - szepnęłam, ziewając i układając się wygodnie. - Ale nikt nam nie zabroni maruzc o spaniu, pewnie każdy młody rodzic marzy dokładnie o tym samym co my. - Zasmialam się pod nosem, przymykając powieki. - Kochanie...? - Ridd mruknął cicho. - Ale gdy Ethel podrośnie troszkę to zrobimy sobie i tak jeszcze jedno dziecko? - upewniłam się. W sumie jeszcze nie zdążyłam porządnie odpocząć po pierwszym, ale... W mojej głowie, chyba nie tylko mojej, po tym domu biegało więcej niż jedna para małych nóżek, czy tam czterech lap, oh, byłam ciupek zestresowana wychowywaniem małego wilka...
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową, również zsuwając się na poduszki.
- Nie wyobrażam sobie innej opcji kochanie - przyznałem szczerze, zagryzając wargę. - Szczerze mówiąc? Nawet teraz gdy ledwo dosypiamy, gdy tylko widzę te bystre oczka Ethelwolfa... Od razu myślę sobie, że chciałbym jeszcze jedno... - przyznałem cicho. - Masz rację, najrozsądniej będzie gdybyśmy zajęli się takim przedsięwzięciem za jakiś czas, ale... - pocałowałem Prim lekko w czoło i przymknąłem powieki. - Nie możemy pozwolić by malec dorastał sam... Mam w swoim sercu tak wiele miejsca, że mógłbym pomieścić całą watahę, a tak, przeleje wszystko w miłość do ciebie i swoich młodych - szepnąłem cicho.
Offline
Przygryzam uśmiechnięta wargę.
- Dobrze że się zgadzamy w temacie rodzeństwa naszego synka... - szepnęłam. - Wiesz co? Myślałam sobie o tym ostatnio... Że tak bardzo chcemy by Ethelwolf nie był sam. Bo... Hm, oboje wychowaliśmy się w kochajactch rodzinach ale... Ty miałeś późno rodzeństwo, a ja nie miałam. I w sumie oboje byliśmy w jakimś sensie jedynakami... Poza tym, Ethel by nas znienawidził gdybyśmy przelewali nasza miłość tylko na niego - podsumowałam już żartobliwie.
Offline
- Oh tak, zdecydowanie miałby nas dość gdybyś skupiali się jedynie na nim - zaśmiałem się cicho. - Poza tym widzę po bliźniakach, że posiadanie rodzeństwa to piękna sprawa no i... Będzie żył poza watahą. Dobrze będzie gdy nie będzie sam... - uśmiechnąłem się lekko. - Będą razem chodzić do szkółki w lesie, zatroszczą się o siebie i będą bronić... - rozmarzyłem się już zupełnie. - Ale to za jakiś czas... Póki co musisz jeszcze odpocząć, a potem powinniśmy skupić się na malcu, potem trochę na sobie... A na koniec zaplanować twoją drugą ciąże - podsumowałem. - A teraz... Chyba czas na sen, moja kochana... Każda minuta jest cenna.
Offline
- Oj tam... I tak obudzi nas za dwie godziny, wstaniesz zamiast mnie, ululasz go, a potem obudzi nas znów po godzinie i i tak będę musiała wstać żeby go nakarmić - mruknelam rozbawiona,wtulajac się w poduszkę z cichym westchnieniem. - To niekończąca się i powtarzająca wciąż historia. Możemy marzyć o spaniu ale nie ma na to szans. Gdyby jego nie było w domu ale w życiu go nikomu nie oddam choć y na jedną noc - zastrzegłam. - Przynajmniej na razie... Moja perełka... -Usmiechnelam się do samej siebie.
Offline
Uśmiechnąłem się pod nosem i otuliłem moją żonę z miłością i pocałowałem ją w głowę, rozluźniając całe ciało.
- Nasza perełka... - szepnąłem. - Nasz mały szczeniaczek, Ethelwolf - dodałem niemal bezgłośnie, na co Prim już tylko mruknęła. Musieliśmy spać, musieliśmy wypocząć przed pierwszą pobudką małego wilczka, któremu na razie nie w myśl było spanie. Ale jeszcze będzie spał, musi się rozwijać i rosnąć, gdy nauczy się przemieniać będzie długo i twardo spać w wilczej postaci. Mój piękny wilczek o mądrych, niebieskich oczach jakie dziedziczyli po moim ojcu wszyscy samcy... to był dobry znak, na pewno dobry.
Całe moje małżeństwo, moje życie i moja rodzina była dobra i szczęśliwa, pełna... Po wielu burzliwych latach, w końcu... Ja i Primrose mogliśmy żyć szczęśliwie w naszej rozwijającej się rodzinie. I wiedziałem doskonale, że cokolwiek nie stanie nam na przeszkodzie - sprostamy temu.
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 24 25 26
Wątek zamknięty