Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak masz rację - wyszeptałam, nachylając się ku mojemu narzeczonemu. - Postaram się jutro umówić z dziadkiem na jakiś konkretny termin - odparłam i wróciłam na swoje miejsce. Ridd kiwnął mi głową i zaraz wrócił wzrokiem przed siebie, spoglądając na scenę, gdzie zaczęli wychodzić aktorzy, pozwalając nam poznać swoje postacie, rozbawić i rozkochać nas w nich i ich historii.
Bawiliśmy się cudowanie, sztuka była tak dobra jak jej recenzje a nawet jeszcze lepsza! Bardzo się ciesylam że się wybraliśmy.
Offline
Nadal próbowałem nawyknąć do teatrów i kin czy muzeów, zawsze byłem zaskoczony tym tak wspaniałym było to co się dzieje na scenie albo na ekranie. Oczywiście swoje przemyślenia zawsze opowiadałem Prim, a ona słuchała tego z nutką rozbawienia, a czasem mi przytaknęła że zdarza jej się czuć tą ekscytację o której mówiłem niemal zawsze.
Wróciliśmy okrężną drogą, jednak gdy zrobiło się już naprawdę chłodnawo dotarliśmy do domu. Prim już lekko dygotała z zimna, więc pocierałem jej ramiona z czułością gdy tylko ściągnęła płaszcz.
- Gorący prysznic na pewno Ci pomoże, prawda? - zapewniłem ją miękko. - Choć, zaniose cię na górę...
Offline
Wyciągnęłam narniona i uczepiłem się szyi Ridda, a on zaraz podniósł nie do gody, obejmując mocno i pewnie. Oplotłam nogami jego biodra, krzyżując stopy w kostkach. Zamruczałam cicho, wtulajac się ciepłego wilka.
- Chce żeby wróciły duszne noce i upalne dni... Naprawdę bardzo, bardzo chcę... - jęknęłam. Pierwsze ochłodzenie zawsze było najgorsze. Rozgrzane po lecie ciało przeżywało szok, że temperatura nagle spadła! Później to jakoś będzie...
Zaniesiona pod sam prysznic rozebrałam się i z rozkoszą wzięłam krótki, gorący prysznic. Riddick był tak kochany że nawet przyniósł mi moją cieplejszą piżamkę, jeszcze nie tą polarową w której spałam zimą ale już taka z długim rękawem na rękach i nogach. A gdy weszłam do łóżka schowałam się pod kołdrę. Ridd umył się zaraz po mnie i wrócił do sypialni, jednak nie został w ludzkiej postaci za długo, bo zaraz zmienił się w wilka i umościł na zdecydowanie większej części łóżka. Zawsze jakoś się z nim mieściłam w jego starym łóżku, tutaj jednak spokojnie oboje mieliśmy dużo miejsca, zapewne mogła by tu spać jeszcze jedna jakąś małą istotka mogłyby się tu zmieścić nie jeden, a dwa duże wilki. To łóżko było cudowne. Mój cieplutki wilczek... Oh, powinnam zacząć go nazwać wilkiem, choć nie wiem, czy mi się to uda! A zatem, mój cieplutki wilk ogrzewał mnie przez całą noc, więc spałam głęboko i naprawdę dobrze.
Offline
Obudziłem się nad ranem, nieco mechanicznie wychodząc z domu w stronę portu rybackiego. Nie byłem nigdy do końca przytomny gdy tam szedłem, na łodzi za to rozbudzał mnie wiatr i woda uderzającą w burty oraz krople zimnej, słonej wody uderzające mi w twarz. Połów był znośny, ryby wracały do brzegu i kryły się w różnych zawiłościach podwodnych na gody i składanie jaj. Ważnym było by kontrolować połowy, tak jak kontroluje się łowy wśród wilków - Nie zniszczyć jaj, ciężarne ryby które jeszcze nie złożyły skrzeku zostawić w spokoju, a jedynie ryby które oddaliły się z jakiegoś powodu z legowisk były naszymi najlepszymi celami. Zrównoważony połów i rozmnażanie było ważne dla następnych lat łowów, dla naszego życia między innymi, bo dla wielu rybaków połowy to było ich całe życie.
Kiedy wracałem do domu byłem już całkiem rozbudzony, domyślałem się że Primrose także, bo mimo iż nie zrywała się już z samego rana by wracać do rodziców i by im pomagać, to nadal miała pełen grafik zajęć.
Kiedy dostrzegłem moją piękna narzeczoną w kuchni powitaliśmy się z uśmiechem, jednak Prim wiedziała że nim się będziemy przytulać muszę wziąć prysznic i założyć ubrania niezwiązane z połowami (moje ubrania kończyły przechowywane poza domem, sam to zaproponowałem widząc doskonale jak zaśmierdły był domek rybacki). Kiedy tylko się umyłem mogłem się już skupić na mojej Primrose...
Jadła śniadanie, czytając jakąś książkę na boku, dlatego postanowiłem powitać ją czułym całusem w policzek, by na chwilkę ją rozproszyć.
- Dzień dobry kochanie - uśmiechnąłem się lekko, siadając do stołu, gdzie dziewczyna przygotowała mi już pyszne śniadanie. - Do czego znów się przygotowujesz, hm? Przecież uczysz się pilnie naprawdę codziennie, myślę że już wiesz wszystko...
Offline
- Chciałabym być wszechwiedząca ale niestety nie jestem kochany - mruknęłam, wzdychając ciężko. Podjooslam wzrok na mężczyzne i usmiechenlam się do niego znacząco. - Ale jeśli potrzebujesz mojej uwagi po pracy, to mogę sobie zrobić sobie małą przerwę i przenieść się na kanapę, żeby... - Zagryzlam uśmiechniętą wargę a moje oczy zapewne zalśniły psotnie. Zaraz jednak wzruszyłam niewinnie ramionami. - Jeśli chcesz - podsumowałam już spokojniejszym tonem, jakbym wcale nie wyobrażała sobie niewiadomo czego z udziałem mnie, Ridda i kanapy.
Offline
Zamruczałem myśląc chwilę nad propozycją, a następnie z uśmiechem zjadłem trochę omleta.
- Może i chciałbym skorzystać nieco z twojej uwagi, fakt - przyznałem szczerze, unosząc wzrok na Primrose, krzyżując nasze spojrzenia jakbym upewniał się, że myślimy dokładnie o tym samym. - Ale po śniadaniu hm? Lepiej mieć dużo energii - dodałem z nutką rozbawienia. - A już tak poza tym... Hm przyjść do ciebie po zajęciach? Zjemy na mieście i może wpadniemy do twojego dziadka? Już nie mogę się doczekać waszej pokazowej magii na polu z kwiatami, no wiesz tak jak w zeszłym roku - dodałem, przyglądając się jej z miłością, tylko na chwilę zbaczając z tematu który uwzględniał kanapę, Prim i mnie.
Offline
Pokiwalam spokojnie głową,trochę zawiedziona, że mnie zbył, ale no coz... Nie można mieć wszystkiego. Kanapa poczeka.
- No tak, tak, możesz przyjść po moich zajęciach... - mruknelam, uśmiechając się lekko. - A czarować będzie głównie dziadek, przecież wiesz, ziemi to idzie mi to strasznie koślawo, wilczku - zaznaczyłam,odwracając od niego wzrok.
Offline
- Widziałem jak ty to robisz i mi się bardzo podobało - podkreśliłem, dojadając omleta i popijając sok który postawiła mi obok talerza. Potem popatrzyłem na nią z czułością. - Jak dla mnie jesteś magiczna, moja kochana, nawet bardzo. W dodatku tylko Ty umiesz mnie tak oczarować jak nikt inny - zauważyłem próbując ją rozbawić, ale moja kochana wróciła wzrokiem do książki na boku. Westchnąłem cicho, zjadając omleta i wstałem od stołu. Odniosłem naczynia do zlewu, a potem zaraz wróciłem do Prim. Stanąłem za nią, całując ją w ucho i odsuwając trochę książkę od niej.
- Przecież nie zanegowałem twojego pomysłu z kanapą, chciałem tylko zjeść coś po pracy, znasz mój wilczy apetyt... - pocałowałem ją rozbawiony jeszcze raz, nieco dłużej w drugie uszko. - A teraz mam ochotę schrupać ciebie.
Offline
- Cudownie - mruknelam,zamykając podręcznik i odwracając się do Ridda.
Zaraz też podniosłam się do góry z krzesła, uczepiajac jego karku i całując głęboko. Potrzebowałam teraz długiego, głębokiego pocałunku, a zaraz będę potrzebować jeszcze więcej, czułam napięcie i potrzebowałam je rozładować. Stresowałam się egzaminami, obowiązki w nowym domu były większe, chciałam porządnie zaliczyć kurs i nie zawalić pomocy rodzicom,a do tego bałam się wciąż ze dziadkowi zaraz coś się stanie, był już coraz słabszy...
- Wycałujesz mnie porządnie, wilku? - zapytałam,podskakując w miejscu, a Riddick zareagował automatycznie, łapiąc mnie i ściskając moje pośladki. Zasmialam się, wracając do pocałunku.
Offline
Zaśmiałem się w jej usta i przez chwilę jeszcze opierałem Prim o stół, jednak zaraz przeszedłem powoli do salonu, na kanapę. Nie przerywaliśmy pocałunków, tak sobie myślałem już na łodzi, czy Prim będzie miała trochę czasu które będę mógł jej wykraść, a jak się okazało sama nawet zaproponowała... Hm cóż...
- Tak, wycałuję cię całą - szepnąłem w jej usta, kiedy usiałem z nią na kanapie, ona w rozkroku na mnie, opierając dłonie o mój tors. - Jesteś dość spięta... zdecydowanie muszę coś na to zaradzić - wymruczałem, całując ją jeszcze raz głęboko i zmieniając pozycję, okręcając się i kładąc Primrose na plecach, a samemu wisząc nad nią i całując dokładnie w usta, po twarzy i schodząc niżej do szyi. Jedną ręką sięgałem już do paska jej szlafroka, by sprawnie go rozwiązać.
Offline
- O tak, zmień to - mruknęłam,czując jak jego pałce muskają wewnętrzną stronę moich ud. Potrzrbowlaam teraz tego chyba bardziej niż rozmowy. Oczywiście rozmowa też się odbędzie, po prostu później, bo na tą chwilę zupełnie nic by nie pomogła.
Zadygotałam delikatnie, gdy jego sprawne palce zaczęły mnie pieścić. Ustami nadal zwiedzał moją szyję, przygryzajac coraz mocniej ustami moją skórę. A ja miałam ochotę na więcej i więcej. Naprawdę nigdy nie sądziłam, że w związku okaże się być aż tak prowokacyjna, a tu proszę.
Offline
Mówiłem poważnie, była naprawdę spięta, naprawdę przeciągała orgazm, chciała jak najbardziej się zmęczyć, a nim się rozluźniła, jej mięśnie długo drżały, by zaraz opaść niemal całkiem swobodnie. Bo nawet gdy Prim doszła, nie chciała by to się już kończyło, Prim nigdy nie chciała szybkich numerków i okazjonalnych pieszczot, zawsze była dokładna, mała perfekcjonistka, nawet w seksie nie chciała półśrodków. Dlatego gdy oblizywałem swoje palce, Prim patrzyła na mnie dokładnie, a żar w jej oczach aż rozgrzewał pomieszczenie. Zarzuciła mi ramiona na kark, trzymając mocno, głaszcząc mnie po plecach z czułością, aż wyszeptała "więcej Ridd" w taki sposób... Nie umiałem się jej opierać, byłem cały jej w każdej chwili, a gdy tak do mnie mówiła to znikały wszelkie bariery...
Mogłem być na górze, ale to ona kierowała niemal wszystkim, ktoś mógłby jeszcze pomyśleć że jako silniejszy ją wykorzystuję do intensywnego seksu, ale nie... Primrose tego chciała, chciała mnie i wszystkiego co miałem do zaoferowania. Czułem jej spełnienie w każdym jęku albo ciepłym oddechu, w każdym wypowiedziany przez nią moim imieniu...
Offline
Dopiero kiedy poczułam zmęczenie, przyszła prawdziwa ulgą. Riddick uważnie mi się przyglądał przez cały czas, nawet gdy nie patrzyłam na niego, albo gdy pozycja nie pozwalała mi na niego spoglądać,to i tak czułam jego badawcze i czujne spojrzenie. Nie byłam pewna,czemu aż tak, w końcu nie pierwszy raz zdarzyło mi się od tak powiedzieć mu "mam ochotę na seks,teraz i natychmiast" i zapewne nie ostatni raz.
Odsapneliśmy chwilkę, a potem stwierdziłam, że muszę pójść do łazienki się przemyć.
Offline
Kiedy Prim poszła się obmyć, ja również skorzystałem z łazienki na dole, a kiedy wróciła... Popatrzyłem na nią, siedząc na fotelu, jak schodzi po schodach powoli, już ubrana do wyjścia.
- Prim... czy wszystko jest okej? - upewniłem się, lekko marszcząc brwi. - Mam wrażanie, że naprawdę byłaś spięta i to nie tylko napięcie seksualne, a napięcie... um... Denerwujesz się czymś? - zapytałem z wahaniem, ale na tyle ostrożnie by czegoś sobie nie pomyślała przypadkiem. - Zajęcia? Czy jeszcze coś?
Offline
Pokrecilam głową, splątując włosy w kitkę.
- Wilczku... Jest kilka rzeczy, ale teraz będę musiała już wychodzić. Naprawdę chce z tobą porozmawiać, ale teraz nie jest na to dobry moment... - Podeszłam do niego i pochylilam się, by delikatnie musnąć wargami jego policzek duży kontrast po tym, jak przed chwilą gryzlam jego wargi, które teraz były lekko napuchnięte. - Ale pogadamy o tym... Może jutro wieczorem? Albo rano, nie wiem kiedy dokładnie. Ale obiecuję. Po prostu nie teraz - powtórzyłam, zerkając na niego kontrolnie. Nie chciałam by czuł, że go odsuwam od siebie, bo tak nie było i chciałam się upewnić, że rozumie.
Offline
Uśmiechnąłem się miękko i pokiwałem głową. Jednak wstałem z kanapy kiedy Prim zakładała buty w przedpokoju i pocałowałem ją z czułością, nieco dłużej niż ona wcześniej. Mógłbym ją całować całe dnie, co czasem robiłem, a gdyby tylko powiedziała "więcej" dałbym z siebie jeszcze więcej...
- Zapamiętam to - uznałem z przekonaniem. - Pamiętaj, że zawsze możesz ze mną o wszystkim pogadać - przypomniałem i odsunąłem dłoń z jej policzka, jak i cofnąłem się o krok. - No dobrze, musisz lecieć... kocham cię, pamiętaj - dodałem z czułością.
Offline
- Ja też cię bardzo kocham. I na pewno porozmawiamy, gdy tylko sama rozmowie się że sobą - podsumowałam że słabym uśmiechem. Nadal czułam w swoim ciele to przyjemne rozluźnienie ale wiedziałam, że to poczucie szybko minie. Najchętniej spędziłabym dziś cały dzień w domu. - Do zobaczenia później, bo będziesz czekał na mnie po zajęciach? - upewniłam się,zakładając chustkneyna szyję i zarzucając torbę z podręcznikiem i zeszytami na ramię.
Offline
- Tak, tak widzimy się - zapewniłem ją spokojnie i popatrzyłem za nią, kiedy wychodziła z tym słabym uśmiechem. "tylko sama rozmowie się że sobą" bardzo mnie martwiło szczerze mówiąc. Ale zapewniła mnie, że wszystko będzie dobrze, że nie mam o co się martwić i że na pewno ze mną pogada, po prostu gdy będzie gotowa. Cóż... dzięki temu sam też mam czas na przygotowanie samego siebie, by wiedzieć co jej powiedzieć, by móc ją wesprzeć w każdej sytuacji.
W ramach wsparcia wstawiłem zmywarkę z naczyniami, oraz posprzątałem kanapę po... um, po nas, nie żebyśmy jakoś nasyfili, były to po prostu widoczne efekty naszej miłości. Lepiej nie czekać aż zaschnąć i ciężko będzie je zmyć.
Po codziennych czystościach, upewnieniu się że pranie wyschło, albo że niedługo będzie trzeba wstawić nowe, zmiana pościeli, wywietrzenie sypialni i salonu... takie rzeczy zazwyczaj robiłem kiedy Prim była zajęta zajęciami, albo uczyła się w bibliotece, tudzież pomagała rodzicom lub dziadkowi. Chciałem zawsze jakoś ją wesprzeć, więc robiłem to jak tylko umiałem, nawet jeśli nadal żyliśmy trochę wprowadzką.
Ale tak jak obiecałem, mniej więcej o porze kiedy Prim powinna kończyć zajęcia, siedziałem na ławce w cienkim swetrze i długich spodniach, bo jednak czuć było już ochłodzenie. Jednak nadal byłem na to całkiem odporny, ale moje kochanie nie, dlatego w rękach trzymałem dla niej sweter, bo zauważyłem, że wyszła tylko z chustką na szyi, a przez zajęcia mogło zrobić się jej zimno.
Offline
- Ratujesz mi skórę - powiedziałam, obejmując Ridda w pasie i wtulajac się w jego tors. - Dziękuję za sweter. Zimno - fuknelam niezadowolona, odbierając od mojego narzeczonego ciepły sweter u naciągając go sobie na kark. - Nie wiem, czemu wyszłam bez niego - szepnęłam, chyba bardziej do samej siebie, po czym podniosłam wzrok na wilka. - Dziękuję, kochanie.
Offline
- Też nie wiem, ale masz czasem tak zawiłe myśli chodzące po głowie, że to ciężko stwierdzić... A poza tym - nachyliłem się do niej by na uszko powiedzieć cicho. - Gdy wychodziłaś, jeszcze byłaś całkiem rozgrzana, więc zupełnie nie myślałaś o niczym innym jak o tym ciepełku które cię otaczało - zachichotałem, całując Prim w policzek i obejmując czule ramieniem. Ruszyliśmy w stronę restauracji rodziców mojej dziewczynki, - Chyba mogłem ich nazywać teściami? - by tam napić się czegoś i zjeść obiad (dla mojej dziewczynki jedna kanapka, dla mnie dwie powiększone, a potem i tak zjadałem resztę po Primrose która nie zjadła wszystkiego... Uh, powinna więcej jeść, ostatnio bardzo mało je... Nie podobało mi się to, martwiłem się, ale mieliśmy pogadać dopiero gdy Prim będzie gotowa.
W każdym razie po obiedzie poszliśmy do dziadka Prim, który powitał nas siedząc na ganku z gazetą w ręku. Odesłał gazetę prostym zaklęciem i zaprosił nas do domu, samemu powoli przechodząc. Ostatnia choroba osłabiła go, wszyscy wiedzieliśmy o tym, on sam też wiedział że nie mogę już się forsować. Dlatego Prim wyręczyła go w robieniu herbaty i gdy usiedliśmy w salonie porozmawiać o wyjściu na polane, by zakończyć lato z magią. Powiedziałem, że moje rodzeństwo będzie, razem z przyjacielem, oraz że sam bardzo chciałem znów to powtórzyć. Dziadek Prim chyba ucieszył się na propozycje wyjścia, szczególnie ze swoją wnuczką i ze mną, za to Primrose była uradowana po prostu jego dobrym humorem.
Wyjście na polane było cudowne. Dzieciaki były zachwycone, nawet Jeremy który na co dzień żył magią, był pod wrażeniem siły starszego czarodzieja, nie dołączył jednak do dziadka i Prim kiedy oni czarowali. To był piękny wieczór, jednak po tym pokazie i oficjanym zakończeniu lata, moje rodzeństwo uciekło do lasu, a my razem z dziadkiem zeszliśmy powoli z polany i odprowadziliśmy go do domu, by odpoczął po tych wszystkich atrakcjach. Wydawał się być szczęśliwy z tego wyjścia, z tego że zobaczył się z nami.
Offline