Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Nic nie szkodzi, Connery - zapewnialam go dalej. - Przecież oboje wiemy, że nie zrobisz mi prawdziwej krzywdy. To tylko taka zabawa. A ja jej chcę. Będzie mi miło, siniaki zniknął, a zadowolenie pozostanie. Jestem teraz zmęczona, trochę otumaniona. Rozbudzisz mnie i będziemy mogli nacieszyć się swoimi ciałami dłużej - zachęcałam go, zastanawiając się już nad ewentualnymi kolejnymi argumentami. Poza tym, do domu mieliśmy jeszcze parę minut, obawiałam się, że nawet gdy się teraz zbodzi to zaraz się wycofa, gdy tylko położy mnie na łóżku. - Naprawdę chce poczuć twoja siłę, dokładnie w taki sposób chce ją czuć. Nie odbieraj mi tego wilku przez kilka pomruków bólu i siniaków.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Zagryzłem wargę poważnie się nad tym zastanawiając. Bardzo poważnie.
- I... Chcesz bym pokazał siłę... - mruknąłem z wahaniem. - Chcesz poczuć mnie i... - przyswajałem sobie wszystko na spokojnie, nadal idąc do domu, może nieco odrobię szybciej niż chwilę temu. - Sam nie wiem czy to w porządku, wiem że lubisz tą siłę w końcu to mnie odróżnia od innych i... - westchnąłem ciężko. - Zawsze mogłabyś na krótko wejść do wody, ona by cię uzdrowiła, masz silne zdolności regeneracji więc... - znów zamilkłem. - Chyba mógłbym być trochę.... Mhm. Bardziej. Mocniej.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Zamruczalam z zadowoleniem, przyciągając jego twarz do swojej twarz, przez co musiał zwolnić na kilka kroków ale po prostu nie mogłam się powstrzymać, chciałam go całować całego, pochłonąć ustami.
- Bądź. Nigdy nie będę miała ci tego za złe, wręcz przeciwnie, Connery. Będę bardzo, bardzo zadowolona - zapewniłam. - Może jednak przywykniesz do takiej formy - szeptalam podekscytowana i podniecona. Mimowoli odsuwając się od tego ust, pozwalając na to, by znów przyspieszył dzięki czemu za chwilę byliśmy już w domu (drzwi wejściowe nas nieco spowolniły ale nie jakoś bardzo) i minęliśmy prosto do sypialni.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
To było dziwne, trochę jak w transie patrzyłem gdy Rissa wyskakuje z ubrań, podobnie jak i ja, a potem przywarliśmy do siebie, jakbyśmy nie całowali się od lat, jakbyśmy znów modli dopiero co siebie dostrzec i dotykać i szczypać, zaczepiać... Wszystko było takie pełne emocji i oddechów. Aż w końcu popchnąłem Risse na łóżko. Gdy tam opadła, najpierw wycałowałem ją, a potem intensywnymi całusami zbadałem całe jej ciało, męcząc jej piersi, małe, ale które bardzo lubiłem, aż w końcu kładąc dłonie po jej bokach, a samemu w końcu... Oh, zawahałem się z tak agresywnym ruchem. Złapałem jednak mocniej syrenę w talii, by ją przytrzymać i nie wydawała się zła.
- Mmm moja syrenka... Już cię coś boli? - upewniłem się, dopiero przymierzając się do wejścia i do faktycznie ostrego seksu. Nadal wahałem się czy krzywdzenie jej w imię mojej pełnej erekcji jest w porządku.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Ułożyłam ramiona nad głową zaciskając palce na swoich łokciach. Rozchylilam też wargi, doddychajac przez usta i przyglądając się mężczyźnie z wręcz chorobliwą fascynacja. Nieco zdenerwowało mnie, że psuł całe to przyjemne napięcie swoimi pytaniami ale... Chyba powinnam odsunąć to odczucie od siebie. Zdążyłam już zrozumieć nieco jak wygląda sprawa z sercem i ogólnie wilkami. On tak okazywał to jeszcze nierozszyfrowane przeze mnie uczucie.
- Nic mnie nie boli, wilku. Nieczęsto używam tego słowa ale teraz naprawdę błagam cię, nie przestawaj, daj się ponieść, świetnie ci idzie, czuję się naprawdę cudownie. - Dla zaznaczenia swoich słów ochoczo zakrecilam biodrami. Zaczynało brakować mi pomysłów do przekonania go...! A ja naprawdę tego chciałam. Seks był miły ale ja chciałam się pieprzyć, a Connery nadal był taki miły! Czemu nie chciał mnie słuchać? - Kontynuuj wilku, jeśli cokolwiek będzie nie tak, powiem ci. Zaufaj mi. Ja ci ufam - przypomniałam mu, uważnie obserwując jego twarz i każdą najdrobniejsza zmienne, ktora symbolizowała przebiegające przez jego głowę najrozmaitsze myśli. On odpuści, zaraz popuścić, cholera... Nie odpuszczaj wilku, no dawaj!
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Ufa mi. Ufa mi i bardzo chce mnie poczuć. Oh też chcę cię poczuć Nerisso. Twoje ciało drżące pod palcami... Oh czy to w porządku? Mogę? Jak zacznę to nie będzie odwrotu, ale ona właśnie tego chciała, a ja... Chciałem zobaczyć jej spełniony wzrok. Chciałem by mnie czuła w całym nawet najdrobniejszym kawałku ciała...
Pochyliłem się i przykryłem jej ciało swoim, nadal mocno trzymałem jej biodra, ustawiając tak jak ja chciałem. Pocałowałem ją mocno wzdłuż szyi, a na końcu przygryzłem ucho.
- Trzymaj ręce na górze, a nogi rozłóż dlla mnie szeroko... - zamruczałem gardłowo, zaciskając palce na syrenie, kiedy wchodziłem w nią. - Wypieprzę cię w każdej możliwej pozycji, aż będziesz błagać o więcej... - dodałem prężąc całe swoje ciało, kiedy syrena jęknęła cicho. Oh a był to tylko początek. Wyprostowałem się i siedząc obserwowałem jęczącą syrenę jej ciało podskakujące na moje intensywne ruchy. Nie pozwalam jej uciec czy odsuwać się, rękoma wciąż ją przyciągałem. Wszedłem tylko na chwilę, by zmienić pozycje i przewrócić Rrisse na brzuch, a kiedy ona sama wypięła dla mnie tyłek... Jak zwierzę wziąłem ją od tyłu, trzymając jej ręce, łapiąc ja za piersi... Jak zwierzę. Jak dzikus. Ale na Wielkiego Wilka, jak dobrze mi było..... Nie mógłbym chyba przyznać tego na głos, jaak dobrze mi było po prostu pieprzyć... Kochałem ją, kochałem ją zawsze z uczuciem uczuciem z całusami, z robieniem dobrze, ale teraz...
Opadliśmy w końcu wykończeni, ja po szczycie tak dobrym, aż wyrwało mi się wilcze wycie, a Rissa po tak dobrym orgazmie, że krzyczała moje imię drżąc. Opadliśmy na łóżko wiedząc, że więcej już z siebie nie damy..
Dlatego gdy tylko odetchnąłem sięgnąłem po kocyk którym nas przykryłem i patrzyłem z miłością na Risse, całując ją w czoło, nosek, policzek...
- Jak... Się czujesz? - zapytałem lekko zachrypnięty.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Przrlrecilam się na bok, układając wygodni, a oczy zamknęły mi się mimowolnie. Słyszałam jeszcze ciężki oddech wilka, mój oddech uspokajał się zdecydowanie szybciej. Mruknęłam cicho, słysząc jego pytanie.
- Spełniona i wykończona. Czuję każdy skrawek ciała i potrzebuje już snu wilku. - Wyciągnęłam rękę i pogładziłam go po torsie po omacku. - Ty pewnie też. Jest mi dobrze. I wiem, że nie jest bardzo późno ale teraz myślę, że jak zasnę to prześpię już całą noc, Connery - szepnęłam, nieruchomiejąc.
Byłam taka zadowolona że w tej chwili nie umiałabym tego porządnie wyrazić. Jak ja ubostwiałam tą dzikość, ta siłę. To było coś pięknego i cudownego.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Dobrze... Tak, chyba sen będzie dobrym pomysłem - zamruczałem i zamknąłem oczy spokojnie. - Śpij dobrze, kochana... Tak śpij dobrze... - powiedziałem niewyraźnie, układając dłoń na dłoni Rissy i z zadowoleniem dosłownie rozluźniają całe ciało i oddychając głęboko. O rany... czułem się naprawdę, naprawdę... Spełniony. Podobało mi się to nawet jak na to, że nie bywałem taki agresywny na co dzień. Ale jak widać... Na polowaniu jak i w łóżku chyba wolałem być porywczy i używać całej swojej siły.
Rano obudziłem się po naprawdę dobrym śnie w wilczej postaci, którą zmieniłem na ludzką, by syrenka nie spadła z granicy łóżka. Jej ciało było pełne siniaczków, śladów moich dłoni... trochę przerażające, choć mogłem przysiąc, że jeszcze wieczorem wyglądało to gorzej. A więc szybko się regenerowała...
Spała spokojnie, cicho pomrukiwała czasami... Była spokojna, a wraz z nią i ja byłem spokojny.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Ocnelam się w pustym łóżku. W pierwszej chwili spoelam się cała, bo brak wilka obok mnie oznaczał brak obrony. Jednak zaraz przypomniałam sobie że przecież byłam w miejscu, które mogłam nazywać domem. W tym miejscu mogłam czuć się bezpieczna ciągle, bez względu na to, czy Connery będzie w tym samym pomieszczeniu co ja, czy w innym.
Rozciagnelam się na łóżku, wzdychając cicho i przetaralam dłońmi twarz, rozglądając się już ze spokojem po pomieszczeniu. Musiałam spać całkiem długo. Widziałam że słońce przebijało się przez firanki. Naga, wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Tam prócz porannego prysznica oraz toalety przyjrzałam się też swojemu ciału. Connery będzie się peszył i obwiniał, tak mi się przynajmniej wydawało. Dlatego zorbilam coś, czego bym normalnie nie zrobiła. Wyciągnęłam z szafy luźną koszulkę z długim rękawem wilka i założyłam ja na siebie. Zakrywała całe ramiona oraz ciało mniej więcej za pośladki także tylko nogi były odsłonięte a to już chyba nie będzie go drażnić. Na pewno będę miała ochotę na więcej takich zabaw więc nie mógł poczuć się z tym źle. Hm, no i odsłonięta była szyja i dekolt.
Zeszłam na dół, gdzie Connery jadł już chyba obiad.
- Smacznego wilku - powedziałam cicho, gdy tylko podniósł na mnie wzrok.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Dziękuję kochanie. Nie chciałem cię budzić - wyjaśniłem, obserwując ją czule, kiedy zobaczyłem ją w swoich ubraniach. Lekko zmarszczyłem brwi, kiedy podeszła i usiadła obok mnie, kiedy nalała sobie zimnej wody. Uśmiechnąłem się czule do uśmiechniętej słabo syrenki. - Spałaś tak błogo i głęboko, że nie miałem prawa ci tego przerywać... faktycznie przespałaś nie tylko noc, ale i pół dnia... - parsknąłem cicho.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Potrzebowałam regeneracji po takich ilościach chodzenia. Coraz bardziej nieprzepadam za nogami - stwierdziłam, krzywiąc się nadmiernie. - W oceanie mogłam pływać bez końca, przemierzać dziwnie mile, a tu? Na bokach robię kilka kilometrów i już ich nie czuje - podsumowalam, popijając wodę. - Ale odesłałam wszystko i teraz świetnie się czuję. Jak nowo narodzona. Jest mi baaardzo dobrze - zaznaczyłam, obserwując twarz wilka uważnie.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uniosłem lekko brwi, zerkając na moją dziewczynkę i lustrując ją wzrokiem. A więc tak, chodzenie jej sprawia niewygodne, ale ostry seks z dużo silniejszym i większym wilkołakiem już jej nic, a nic nie przeszkadza.
- Potrzebowałaś regeneracji po takiej ilości "chodzenia"? - upewniłem się mimo wszystko z nutką uśmiechu. - A tą koszulkę złożyłaś bo ci "zimno", a nie dlatego, bym musiał patrzeć na swoje "dzieło"...? - westchnąłem. - Szybko się regenerujesz, nawet jeśli nie masz swoich zdolności, to i tak magia która jest w tobie regeneruje każdą z twoich ran..
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Wyciągnęłam tece do przodu przez stół i objęłam palcami obu dloni jego dłoń. Przez chwilkę trwałam w tej pozycji bez słowa zastanawiając się nad słowami, które niekoniecznie przychodziły mi z łatwością. Ten język też był dziwny. Muzyka też była zdecydowanie prostsza od mówienia, tak jak pływanie od chodzenia.
- Nie chce żebyś na mnie patrzył i myślał o rzeczach bez znaczenia. Jak sam zdazyles zauważyć dzięki magii skumulowanej w moim słabym ciele regeneruje się szybciej niż inne istory - powtórzyłam, gładząc kciukami po wierzchu jego dłoni. - I naprawdę potrzebowałam regeneracji po tym spacerze. Wykończył mnie. A gdy już byliśmy w łóżku przynajmniej nie myślałam o tamtym, bo skupiłam się na całej tej rozkoszy, która od ciebie otrzymałam mój wilku...
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Westchnąłem cicho i pokiwałem głową, patrząc na dziewczynę z czułością.
- No dobrze... Dostałaś faktycznie dużo rozkoszy - przytaknąłem miękko, kiwając głowa, a po chwili przemogłem się by powiedzieć też: - No dobrze, nie mogę ukryć, mi też się bardzo podobało i pewnie chciałbym to jeszcze powtórzyć - uśmiechnąłem się znacząco pod nosem. - No dobrze... Nie będę więc zwracać więc uwagę na to, że cię troszkę poraniłem... - przyznałem i uśmiechnąłem się lekko. - Cieszę się, że odpoczęłaś po spacerowaniu. Dziś będę musiał wyjść na chwilę do miasta, sprzedać skóry - powiedziałem szczerze.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Rozumiem - przytaknęłam ze spokojem na informacje, że wyjdzie do miasta. - W takim razie ja w tym czasie pójdę nad wodę - oznajmiłam, odsuwając dłonie i sięgając do włosów by zacząć bawić się kosmykami. Nie miałam zamiaru przemieniać się bo nie byłam pewna na ile w takim wypadku zniknelabym w wodzie. Pamietalabyn o obietnicy ale mogłabym wyłonić się za dzień, tydzień lub miesiąc. A w tym czasie mój wilk wpadłby w panikę. - Posiedzę na plaży, pośpiewamy... Może Atlanta się do mnie odezwie - dodałam zamyślona. - A gdy wrócisz i ty i ja, możemy wrócić razem do łóżka - podsumowałam.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Parsknąłem cicho śmiechem zastanawiając się czy właśnie tak będzie teraz wyglądać moje życie - dziki seks, piękne romantyczne chwile, odrobina polowania, nauka Rissy o świecie lądowym, znów dziki seks...
- Myślisz, że Atlanta cię usłyszy? Że wysłuchuje twoich wiadomości? - zapytałem ciekaw. - Jesteś jej wysłanniczką, jej zwiadem na lądzie, więc właściwie jako dobry strateg powinna oczekiwać jakichś twoich raportów... hm przynajmniej w watahach każdy Zwiadowca jest zobowiązany o informowaniu swojego Alfy o wszystkim co się dzieje, nawet o rzeczach pozornie błahych.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Jej wzrok sięga dalej niż można się spodziewać... Sama nie jestem pewna jak to wsyztsko działa. - Wzruszyłam ramionami. - Tak naprawdę gdyby chciała mnie w morzu, to ja już bym o tym wiedziałam. Ale chcę być po prostu przy wodzie. Usiąść na piasku i zmoczyc stopy w wodzie - odparłam.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Rozumiem... Posiedzieć przy wodzie - westchnąłem trochę zmartwiony tymi słowami. Syrena, która siedzi obok wody, dobre sobie. - Chciałabyś... wrócić do morza? Atlanta mówiła ci, byś tego na razie nie robiła, dopóki nie pozwoli - przypomniałem jej. - Ale... myślę, że będzie wysłuchiwać twoich słów, czy śpiewu. W tej chwili jesteś jej wyjątkową córką... Może obserwuje nas, nasz związek, to jak wpływamy na ten świat...
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Atlanta jest prawie tak odległa dla mnie jak i dla ciebie - szepnelam. - Wiem kim jest, wiem że cały czas stara się dbać o nas, o syreny, jak i o cała wyspę i wszytsko co na niej istnieje. Ale nie mam pojęcia co robi, jak działa... Ona nie zdradza nam takich rzeczy. Jest tajemnicza. Powściągliwa. Nie wiem, czy jestem pierwszą syreną na lądzie, to wcale nie jest takie pewne. Atlanta nie powie mi co mam robić, ona chce żebym do wszystkiego doszła sama. To męczące istoty lądowe mają zdecydowanie trudniejsze życie niż wodne - podsumowalam, wzdychając ciężko.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Może po prostu zbiera informacje... Zbiera ich dużo i rozsądza w jakiej sytuacji winna zareagować, a w jakiej pozostawić w milczeniu. Jednak myślę, że chciałaby byś się do niej zwróciła - pokiwałem głową kończąc jeść wczesny obiad i wstając od stolika. Byłem w samych bokserkach więc czułem na sobie baczne spojrzenie mojej syrenki, kiedy zmyłem naczynia i wróciłem do niej do stolika stając za syrenką i kładąc dłonie na jej ramionach.
- Pójdę pod prysznic... Też chcesz się odświeżyć, czy może wolisz coś zjeść? Wiesz gdzie jest mięso dla ciebie - uśmiechnąłem się lekko, masując jej ramiona czule.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline