Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Popatrzyłam na niego oszołomiona. Chyba nie powinnam tak reagować na jego słowa. Ale nadal reagowałam. Szok, niedowierzanie, nieczułość, chłód, spokój. Tylko tak umiałam reagować. To było żałosne. Dlaczego wyspa chciała bym odnalazła się z wilkiem? Dlaczego zmusiła go niemal do śmierci z rozpaczy z powodu tego, że tak długo nie mogliśmy się odnaleźć...?
- Jesteś jak najgorętszy płomień jaki znam. Jedyny jaki umiem wytrzymać, jedyny przyjemny i tak dobry. A ja jestem jak najmroźniejszy powiew wiatru, jak lodowaty deszcz, jak zamarznięta woda. - Pokręciłam głową, marszcząc brwi. - Skąd się bierze to piękno, o którym mowsz, wilku? - zapytalam z powagą.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się miękko, puszczając na moment gryf gitary i sięgając po dłoń syreny, by zacisnąć na niej swoje palce.
- Prawdopodobnie z połączenia tych dwóch pięknych zjawisk. Tak różnych, a tak sobie bliskich - uznałem. - Nie wykluczamy się, nie wyniszczamy się... Nie, my uspokajamy się nawzajem, napawamy się i doełniamy. Może to też dzięki uczuciu tej pełni jest nam tak dobrze? - uśmiechnąłem się i cofnąłem dłoń, by znów brzdąkać cicho na gitarze. - Jesteś niesamowita, wiesz o tym? Nawet jak na syrenę, jesteś po prostu niezwykła, Nerissa.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Uśmiechnęłam się mimowolnie na krótką chwilę. Spoważniałam zaraz kręcąc głową na boki.
- Skąd go niby wiesz, Connery? - zapytałam z nutą powagi w głosie, spoglądając na jego dłonie, na palce, które sprawienie tracaly struny, uwalniając drzemiącą w instrumencie muzykę. Czułam tą muzykę w sobie, jak wsiąkała w moje ciało. - Jestem jedyną syrena jaką znasz. Zapewne jestem też jedyną syreną jaką kiedykolwiek poznasz... - Popatrzyłam w morze, w którym powinno być pełno syren, ale tak naprawdę została ich tylko mała garstka. - Nie możesz mówić że jestem wyjątkowa wśród swojej rasy - stwoerdziłam, wzdychając. - Zrozumiem jednak gdy powiesz, że jestem wyjątkowa dla ciebie. Bo tu dla nie jesteś. - Znów się uśmiechnęłam, jednak tym razem było to w pełni zamierzone i kontrolowane przeze mnie.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- No dobrze, w takim razie jesteś wyjątkowa dla mnie - przytaknąłem miękko. - Bardzo, ale to bardzo wyjątkowa. Dotychczas żadna inna istota nie znaczyła dla mnie tak wiele jak ty - dodałem z rosnącym uśmiechem zadowolenia tym wyznaniem. - Tak... dokładnie tak... Całe szczęście mam ciebie, co? - westchnąłem dalej grając.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Pokiwałam lekko głową.
- Tak... Mamy siebie. O to wbrew pozorom całkiem sporo. To nas łączy, wiesz? - mruknęłam. Zmarszczyłam brwi, patzrac na Conny'ego. - Nie mieliśmy nic. Byliśmy sami. A teraz zyskaliśmy siebie i... To jest więcej, niż kiedykolwiek mieliśmy - szepnęłam dla wyjaśnienia. - To miłe uczucie. Ciepłe. Ale takie przyjemnie ciepłe, nie parzące.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Dokładnie tak, Rissa - przytaknąłem jej grzecznie, zgadzając się z jej słowami absolutnie. Uśmiechnąłem się miękko prześlizgując wzrokiem po jej ślicznym ciele, ślicznej twarzy, uśmiechu, lśniących oczach, potem znów po ciele. - Ciepło... pięknie to brzmi - podsumowałem, przerywając grać i odkładając gitarę na bok. - Chcesz tu jeszcze posiedzieć? Jeśli tak, to pozwolisz mi się do siebie przytulić?
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Już chciałam pytać, czemu przestał grać, ale gdy usłyszałam jego pytanie zrezygnowałam ze swojego.
- Oh... Tak, możesz się do mnie przytulić wilku - szepnęłam, nieco przysuwając się w jego stronę. - Chcę zostać, pobyć jeszcze nad wodą. Posłuchać, czy wyspa ma mi coś do powiedzenia... Może właśnie tak powinnam robić? Przychodzić posłuchać ocean? - zastanawialam się na głos. - A może to tylko chwilowe przeczucie? - dodałam znów,wzdychając. - Chciałabym wierzyć, że ktoś wie co robię ale tak naprawdę chyba nikt tego nie wie. Ja sama nie wiem, Conny. Więc chcę powiedzieć tu... Przy szumie fal, przy wietrze. Przy twojej grze na gitarze... Gdy znów będziesz miał ochotę grać!
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Zaraz wrócę do grania, obiecuję - zaśmiałem się cicho. - Ale za moment... chcę się trochę do ciebie poprzytulać, poczuć twój zapach, miękkość twojej skóry, ciepło które od ciebie bije... Może i serce masz chłodne, ale od twojego ciała zaczęło bić swoiste ciepło, wiesz? Jako człowiek jesteś stało cieplna, więc... wytwarzasz ciepełko, Rissa... bardzo przyjemne...
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Wywróciłam oczami, dając się objąć Connery'emu.
- Rozumiem w takim razie że chcesz się do mnie przytulać, bo jest ci zimno...? - Zapytałam zaciekawiona, gładząc go delikatnie palcami po ręku. - Ciało ludzkie działa na takich dziwnych zasadach. Aż dziw, że wilki żyją większość czasu właśnie w tej postaci, a nie wilczej. Dziwne - bąknęłam.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Jeszcze kilkaset lat temu pewnie tak było - przyznałem, wtulając się w Rissę. - Ale zaczęliśmy się cywilizować, łączyć w większe stada, tworzyć sztukę, prawdziwą kulturę. Uczymy się, zdobywamy umiejętności, wiedzę, tolerujemy inne rasy, pogłębiamy naszą widzę na każdy temat, szukamy miłości, wychowujemy nasze szczenięta... Rozwinęliśmy się nieco, ta forma daje wiele możliwości rozwoju psychicznego, naukowego... - wymieniałem z namysłem. - To naprawdę dobra rzecz - dodałem miękko. - No i nie chciałem się przytulić do ciebie tylko z powodu ciepła. Raczej z powodu uczucia do ciebie - przyrznałem.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
Pokręciłam głową, wtulajac się w niego niepewnie.
- Uczucie. Okej... To też bardzo charakterystyczna rzecz, związana głównie z tą postacią. Wszystkie te uczucia, ogranicza, a jednak daje możliwości. Bezsensownie to brzmi, moj wilku - oznajmiłam. - Ale niech będzie. Ta postać momentami je jest taka strasznie zła - szepnęłam, oddychając spokojnie. - Hmm... Ty mi dałeś trochę muzyki to teraz ja też ci jej trochę dam. Co ty na to...? - zapytałam.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i skinąłem głową z ochotą.
- Podoba mi się ta myśl. Z przyjemnością posłucham twojej muzyki - przyznałem zadowolony, odsuwając się nieco by dać jej miejsce na oddech.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Spokojnie, nie uciekaj ode mnie - szepnęłam,znów się przysuwając. Wzięłam głęboki oddech, zerkając w górę, na twarz wilka. I zaczęłam cicho nucić pod nosem melodie. Póki co szukałam tej odpowiedniej, musiałam się nastroić, zanim z mojego gardła wydobędzie się coś więcej niż cichy pomruk. A kiedy w końcu znalazłam to co chciałam, na chwilę zamilklam. Miałam wrażenie że w tym momencie Connery przestał oddychać.
Nie byłam pewna czy to było wyczekiwanie, czy to była jednak magia mojego głosu. Zaczęłam śpiewać. Z początku była to jedynie melodia, która mocno nakreslilam, potem jednak zaczęłam śpiewać w swoim języku, pieśń o niestabilnych wodach, o marynarzu i pięknej kobiecie, która uspokoiła może dla marynarza aby ten dopłynął bezpiecznie do rodziny. Była to jedna z moich ulubionych. Było w niej coś melancholijnego, ale i cieplego. Trochę już to rozumiałam, ba, nawet nie trochę, bardzo rozumiałam już sytuację marynarza pragnącego przeżyć by dotrzeć do tych których kochaja. Więc teraz miała jeszcze piękniejsze wybrzmienie.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się czule, zaklinany przez dźwięk jej głosu. Czasem bałem się, że gdyby była w wodzie, w pełni sił, prawdopodobnie skłoniłaby mnie do wszystkiego dzięki swojej pieśni. Teraz jednak mogłem myśleć tylko o tym, że każdy mój mięsień rozluźniał się z myślą, że właśnie w tej chwili czuję się bezpiecznie.
- Piękna - powiedziałem szczerze, gdy skończyła. - Nie rozumiem co prawda słów... ale to była jakaś piękna historia, prawda? - zapytałem ją niepewnie. - W każdym razie tak brzmiało. I się leciutko uśmiechałaś przy śpiewaniu - zauważyłem.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Bo zrozumiałam w końcu sens tej historii - wyjaśniłam spoglądając na Conny'ego szeroko otwartymi oczami. - Opowiadała o mężczyźnie, marynarzu, który pragnął wrócić do swojej rodziny w jednym kawałku. Bał się że sztorm mu przeszkodzi, ale dopłynął... Dopłyną bezpiecznie - wyjaśniłam krótko słowa, unosząc dłoń do policzka mojego wilka. - Teraz rozumiem, czego marynarz był taki przerażony. On... On chyba nie bał się sztormu, czy śmierci. Bał się że nie zobaczy już rodziny... - wymamrotałam pod koniec. - I teraz... Teraz dopiero to zrozumiałam. Stąd moje uniesione kąciki ust - wyjaśniłam, unosząc podbródek ku górze, z dumą.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
Uśmiechnąłem się, a w oczach niemal stanęły mi łzy.
- Może... może marynarz miał swoją ukochaną, która czekała na niego - szepnąłem cicho. - Faktycznie piękna pieśń... Podoba mi się jeszcze bardziej - przyznałem szczerze, całując ją krótko, ale czule. - Uwielbiam twój śpiew. Jest naturalny jak wycie do księżyca - dodałem cicho, zakładając jej kosmyk włosów za uszko. Nadal uśmiechałem się zauroczony, ale wzrok skakał mi po całej twarzy Nerissy, nie umiałem się skupić tylko na jednym jej pięknym atucie.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Czyli wycie do księżyca jest naturalne? - szepnęłam, a kąciki ust znów drgnęły mi ku górze, ale szybko opadły. Jednak nie dało się ukryć tego, że coraz częściej na mojej twarzy pojawiało się coś na kształt uśmiechu. Mimowolnego i niewymuszonego. Po prostu uśmieszek. - Robisz to nawet jako człowiek? - dopytywałam zaciekawiona, marszcząc lekko brwi.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Staram się nie, od szczeniaka powtarzano mi, że należy okiełznać zwierzę w sobie - przyznałem, a potem zamyślony nachyliłem się do uszka syreny. - Ale czasem mi się zdarza jak jestem bardzo szczęśliwy, albo przy bardzo udanym seksie czasem mi się wyrwie - przyznałem się rozbawiony, całując ją w uszko.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline
- Okej... Rozumiem. Jeśli to oznaka szczęścia, czy ekscytacji, to sobie wyj. Ja raczej śpiewam gdy myślę nad czymś, lub gdy jest we mnie jakiś żal, staram się go z siebie wydobyć, by mi nie przeszkadzał. Syreny nie mają zbyt wielu powodów do radości. Uczę się szczęścia... - Zmarszczyłam brwi. - Nie wiem czy tego można się uczyć... Może bardziej doświadczam go? - zastanawiałam się na głos.
Delikatna jak porcelana, ostra jak tłuczone szkło.
Offline
- Doświadczasz go, brzmi lepiej - przyznałem, uśmiechając się lekko. - Postaram się jak najlepiej, byś doświadczyła szczęścia często i dokładnie. Przy mnie. Pokażę ci każdą jego barwę - postanowiłem sobie, uśmiechając się coraz szerzej. - Przy mnie na pewno poznasz to uczucie dobrze... zapewniam.
"Czasem brak jednej osoby sprawia, że świat zdaje się wyludniony"
Offline