Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Kruszynko, bo zawsze będę się bać, zawsze będziesz moją dziewczynką... - westchnąłem, przeczesując włosy i przecierając twarz zły na siebie. - Jestem zwierzęciem. Pragnę cię na każdej płaszczyźnie i oczywiście mógłbym zachowywać się odrobinkę bardziej... bardziej. Ale nie sądziłem, że tego chcesz - wyjaśniłem, zerkając na nią jak zbity szczeniak. - Chciałem byś czuła się dobrze w moim towarzystwie, a ty oczekiwałaś ode mnie innego dobrze... - parsknąłem bez śmiechu i posadziłem sobie moją nieco przerażoną Prim na kolanach. - Prim, jesteś dorosłą kobietą, mającą za partnera silnego i starszego wilka, który już nie jedno w życiu robił. Masz prawo mnie prosić, lub proponować wszystko - podsumowałem ze spokojem.
Offline
Pochyliłam głowę, a moje ciemne włosy zachowały się jak kurtyna, dla mojej czerwonej twarzy, zasłaniając ją. Przełknęłam głośno ślinę, wzięłam głęboki oddech, a potem jeszcze jeden.
- Pragnę cię - wymamrotałam, bawiąc się brzegiem swojego prostego, białego swetra. - Ja... Wiem, że jestem mała. I wiem, że ty jesteś duży... - szepnęłam rozbawiona, odgarniając włosy za ucho, aby zerknąć na wilka. - Podoba mi się to wszystko. Że jesteś taki silny. I że zupełnie się ode mnie różnisz. - Uśmiechnęłam się do niego szeroko. - Ale właśnie to kocham najbardziej. Dopełniasz mnie, wypełniasz we mnie każdy brak i każą nierówność - powiedziałam spokojnie. - I po prostu to wszystko sprawia, że robię się taka... No wiesz... - Poruszyłam brwiami, uśmiechając się krzywo. - Podniecona? - mruknęłam pytająco, samej starając się nazwać to co czuję.
Offline
- Oh... podniecona - powtórzyłem za nią jak zahipnotyzowany. Nagle, na kolanach nie siedziała moja słodka dziewczynka, moja mała kruszynka, moja Prim... O nie, teraz pochylała się nade mną... Kobieta, prawdziwe serce wilkołaka. I zaszokowało mnie to, ale gdy tylko poruszyła biodrami, podnieciło też. W dodatku nagle jej pozycja, to jak dotykała swojego niewinnego sweterka, wszystko sprawiło, że w jednej chwili stałą się niesamowicie apetycznym kąskiem, równie chętnym co dorosły wilk, na którym siedziała. Przełknąłem ślinę, z wolna wsuwając dłonie na biodra dziewczyny.
- Co... co cię jeszcze podnieca? - zapytałem niepewnie, próbując się odnaleźć w tej sytuacji, poukładać wszystko, uspokoić myśli... uspokoić przyrodzenie, na którym cały czas Prim z lubością siedziała w obcisłych spodniach!
Offline
Zachichotalam, w pierwszej chwili myśląc że to żartobliwe pytanie. Jednak Riddick patrzył na mnie wyczekująco, a jego dłonie zacisnęły się delikatnie na jego biodrach. Wtedy znów to poczułam.
- Oj... Sama nie wiem... Czasem to drobiazgi, wilczku - mruknęłam i zagryzłam wargę. - Czasami coś powiesz... Czasami coś zrobić... Jak teraz. Hmmm... Czasami po prostu sobie myślę. Albo przypominam jak to było poprzednim razem. - Wzruszyłam lekko ramionami, poruszając się przy okazji nieco na jego kolanach.
Offline
Znów odetchnąłem głębiej, gdy pobudziła znów moje krocze. Jej ruchy były tak nieznaczne i tak niewinne, że budziły we mnie najbardziej rządne zwierzę. Rany jak ja dawno nie byłem... cholera, źle że nie rozmawialiśmy, źle że uznałem temat za zamknięty... Biedna Prim i biedny ja jak widać!
- Okej... Rozumiem - przytaknąłem, nie będąc pewien już czegokolwiek. - Tak... następnym razem mów od razu jeśli czegokolwiek potrzebujesz. Jednym słowem umiesz stworzyć atmosferę - dodałem ciszej, nieco rozbawiony, a jednocześni sięgając ust Primrose, by zacząć je całować już nie słodko, a... głęboko, namiętnie, do utraty tchu...
- Chcesz to zrobić na kanapie, czy w łóżku? - zapytałem się, między pocałunkami.
Offline
Odwzajemniłam jego pocałunki, starając się andazyc za każdym, choć traciłam momentami oddech. Wtedy Ridd szeptał do mnie.
- Kochaj się ze mną tu - poprosiłam, gładząc dłonią po jego szyji, prześlizgując się powoli w dół po jego koszulce, aby sięgnąć w końcu jej brzegi i niepewnie wsunąć palce pod nią. Skóra Ridda jak zwykle była bardzo ciepła, a mięśnie brzucha napięte. - Chcę tu... Chcę teraz... - wyszeptałam.
Offline
- Dobrze - odparłem z westchnieniem, kiedy kolejny ruch pośladkami znów mnie pobudziły. Przełknąłem ślinę i uniosłem jej sweterek do góry, zmuszając nas do przerwania, a gdy dziewczyna zdejmowała biały sweter, sam zdjąłem też koszulkę. Oraz pasek. - Będzie tutaj - wyszeptałem, kiedy ostatni raz całowałem miękkie usta Prim i obniżyłem całusy, by przyjrzeć się bliżej jej pięknym, wielkim piersią...
- Muszę ci coś powiedzieć - obudziłem się jak z letargu, kiedy dziewczyna uniosła głowę z przymkniętymi oczami, prawdopodobnie przeżywając to jak zdjąłem jej stanik i zassałem jedną pierś. - Jesteś niesamowicie seksowną kobietą - powiedziałem liżąc jej sutki ciekawsko. - Twoje piersi, biodra, pupa... oh wszystko jest w tobie takie pełne i seksowne... Wybacz, że za chowałem to dla siebie - dodałem pośpiesznie, znów skupiając dłonie na biodrach, a usta na piersiach.
Offline
Zaczęłam lekko drżeć, trochę z zimna, ale chyba bardziej z emocji. Co chwila zerkałam na Ridda, a potem cichutko wzdychaalam odchylając głowę, gdy jego usta i język badały moje piersi. Zdałam sobie sprawę, że nie przejmuje mnie w ogóle nagość, wręcz przeciwnie, miałam ochotę się już rozebrać. I rozebrać jego... Ale wcale nie chciałam się kierować tymi nagłymi impulsami. W wolniejszym tempie, jakie narzucał Ridd, było naprawdę przyjemnie. To po prostu moje myśli tworzyły niemożliwe rzeczy.
Kiedy Riddick skończył, albo przynajmniej odsunął się na chwilę, wykorzystałam moment i zsunęłam się z jego kolan i z nieśmiałym uśmiechem zdjąć z się je spodnie i bieliznę, nie spuszkaczajc przy tym wzroku z mojego wilczka.
Offline
Zamarłem znów, jej wzrok i ten uśmiech... Rany, nie spodziewałem się, że ona mogła by aż tak tęsknić, za tym bym ją porządnie... Oh, byśmy się porządnie kochali. Powinienem stanąć na wysokości zdania! Wstałem tylko na chwilę by są zdjąć ubranie i bieliznę, też patrząc na Primrose, lustrując wzrokiem tak jak ona mnie. Wielki Wilku, była tak seksowna.
- Chodź tu - mruknąłem na dziewczynę, ciągnąć ją za rękę do siebie, by znów usiadła mi na kolanach i tym razem w każdej chwili jej biodra były coraz bardziej... po prostu bardziej.
Offline
Znów zaczęliśmy się całować,namiętnie i przeciągle. Dłonie Ridda na chwilę zatrzymały się na moich biodrach jednak zaraz potem, ostrożnie i powoli, jakby cały czas chciał mi powiedzieć "mogę przestać jeśli tylko zechcesz", wsunely się na moje pośladki, zaciskając się na nich. Moje biodra zaczy już same reagować, bez mojego namysłu, pozwolenia czy czegokolwiek. Ot tak, zaczęły się poruszać delikatnie.
Nie tylko ja byłam już mocno podniecona, Riddick też. I w tej chwili czułam że to takie fajne, takie odpowiednie. Tak właśnie powinno być. Trochę jakbym dzieliła się z nim tym, co we mnie narastało tak długo. Teraz potegowalosmy wzajemnie to uczucie. Po chwili już oboje wiedzielismy, że potrzebujemy aby rozładować to napięcie i nakierowalismy wszystko na odpowiedni tor.
W sumie to kochaliśmy się kilka razy. Raz nawet myślałam że to już koniec, wstałam się napić czegoś, ale Ridd znów mnie złapał i przyciągnął do siebie. A ja nie umiałam się mu oprzeć.
Przenieśliśmy się do sypialni, gdzie już zostaliśmy. Byłam zmęczona, trochę obolała, alejaka rozluźniona. Naprawdę, słowo daję, wsyztskkw bóle by tego warte. Powoli zaczynałam pojmować różnice między typowym spięciem, a napięciem seksualnym. Teraz go nie było, uleciało ze mnie.
- Mmmmm, wilczku? - szepnęłam wtulona w jego pierś. Znów byłam małą dziewczynką, potrzebującą silnych ramion, ciszy i ciepełka. - Dziękuję... Dziękuję - powedzialam, błogo się uśmiechając do samej siebie.
Raaany... Było mi tak dobrze.
Offline
- Nie dziękuj kochanie - parsknąłem, samemu oddychające ciężko, powoli oswajając się z cudownymi rzeczami do których nawzajem się doprowadzić.
- Po prostu następnym razem proś od razu jakkolwiiek głupio by to nie brzmiało to proś od razu - zaśmiałem się cicho. - O rany... Nie sądziłem... No wiesz, nie sądziłem po prostu że możesz aż tak.. Chcieć - przyznałem głaszcząc po ramieniu moją Primrose.
Offline
Znów pprumieniałam. Te słowa wprawiały mnie w zakłopotanie. Jakby chciał mi powiedzieć że powinno być inaczej niż jest teraz.
- Uhmm... No ale chciałam - bąknęłam niepewnie.
Przecież nie mogłabym być teraz nadąsana. W gruncie rzeczy byłam zmęczona, teraz czułam się naprawdę wyczerpana. Cały dzień w pracy, na zewnątrz wciąż było chłodno, więc zimno wyciągało ze mnie więcej energii niż zwykle, a dodatkowo seks z Riddem przelał czarę. Chciałam spać.
- Będę mówić... - szepnęłam zamykając oczy i oddychając spokojnie. - Ale teraz jestem zmęczona - wyjaśniłam. I zagubiona ale tego nie dodałam. - Dobranoc, wilczku...
Offline
- Śpij spokojnie, kochanie... - odparłem samemu uspokajając się bardziej i także bardzo powoli zamykając oczy. Gdy serduszko Prim nieco zwolniło, samemu także poczułem senność, a gdy tylko jej ciało zupełnie się rozluźniło, ja także odpłynąłem.
Sądziłem, że rano obudzę się w postaci wilka, jednak tak zasnęliśmy, tak też się obudziłem. Prim jeszcze spała, albo tylko już wypoczywała. Wczoraj... Mocno pobudzony dałem jej więcej niż sądziłem że będzie chciała. A chciała... Rany jak mogłem być takim egoistą, myśląc tylko o sobie i przyszłości, dając się ponieść instynktowi, nie słuchałem potrzeb mojego serca przez co oboje byliśmy tak daleko w podstawowej potrzebuje... Bliskości z miłością. Jestem okropnym wilczkiem.
- Będę lepszy... Będę cię słuchał... - obiecałem sobie, szepcząc pod nosem i przeczesując delikatnie jej włosy.
Offline
Spałam, już dosyć płytko ale jednak nadal spałam. Więc gdy Riddick zaczął coś mamrotać, do uszu doszły mnie jedynie szumy jego głosu, na co odpowiedziałam mu równie zrozumiałym przeviagnym mruknieciem, a następnie cichym jeknieciem, gdy przekręciłam się z boku na placu, klaszcząc przy tym krótko.
Potrzebowałam jeszcze chwili odpoczynku, więc się nie rozbudziałam. Po prostu znów zastyglam w bezruchu.
Offline
Minęło kilka dłuższych chwil nim Prim znów się lekko poruszyła.
- Jesteś przesłodka - oświadczyłem rozbawiony szczerze. - Chcesz czegoś do picia kochanie? - zapytałem, całując ją po twarzy, która dopiero się rozbudzała z letargu. Zmęczona... Możliwie że trochę obolała. Ale zaraz zapewnie jej najlepszą możliwą opiekę.
Offline
- Nie, nie - mruknęłam w odpowiedzi, znów się poruszając i pomrukując cichutko. - Już... Moment, budzę się - zapewnilam go, zaciskając i rozluźniając powoli. Przygotowywałam się na otworzenie oczu. - Trochę jestem jeszcze zmęczona - powedziałam, czując na ciele oznaki wczorajszych igraszek. - Ale nie musisz wstawać... Chyba że sam masz na coś ochotę... Ja po rpsgu jeszcze poleżę - zakończyłam, otwierając oczy i mrużąc się popatrzyłam na Ridda. - Dzień dobry, wilczku... - pwordzialamm gdy mogłam już na niego patrzeć nieco bardziej przytomna. - Dobrze się budzić obok ciebie.
Offline
- Wzajemnie - oświadczyłem rozbawiony. - Poleż jeszcze kochanie, zrobię nam po prostu coś ciepłego do picia w łóżku. Będzie milej... Rozgrzejesz się i rozbudzisz... - uznałem z uśmiechem. - A teraz poczekaj sekundę zaraz do ciebie wrócę i odpoczniemy razem... Na spokojnie.. Nie musimy się spieszyć...
Offline
- Hmmm, no dobrze... - Zmarszczyłam brwi, patrząc jak Ridd powoli wstaje, przykrywając mnie zaraz dokładnie kołdrą. Doskonale wiedział, że momentalnie marznę i zaczynam kichać. Uśmiechnęłam się szeroko, z błogim wyrazem twarzy, gdy wilkołak zakładał swoją bieliznę, a potem zerkając na mnie jeszcze badawczo wyszedł z pokoju.
Może jednak ciupek za bardzo się rozochociłam wczoraj, czułam to teraz między nogami. Na piersiach w sumie też... Oboje się rozkręciliśmy wieczorem. Co było jedynie znakiem, że i mi, i jemu brakowało takiego zbliżenia. Sam powiedział, że seks jest ważny dla wilków. Teraz musiałam mu tylko przypominać, że dla mnie też był.
Westchnęłam głośniej niż wcześniej i owijając się w kołdrę jak w kokonik, przekręciłam się na bok, wtulając policzek w poduszkę Ridda. Krótko mówiąc, położyłam się po skosie zajmując sporą część łóżka, choć zazwyczaj robił do Ridd. Uśmiechnęłam się pod nosem na tą zabawną myśl.
Offline
Wróciłem do Prim z kubkami z gorącą zupą którą przyniósłem z domu. Pomyślałem, że będzie to znacznie lepsze na poranne mrozki niż zwykła herbata.
- Ooo, a co to za kokonik zajął całe łóżko, no? - zapytałem rozbawiony szczerze odstawiając kubki na szafkę obok łóżka i przysiadając się na jego skraju. - Wpuścisz mnie kochanie? - zapytałem miękko.
Offline
- Wpuszczę - zapewnilam, póki co nie ruszając się jednak ani o minimetr. - Ale pod jednym warunkiem! - zastrzegłam głośno, bo mój głos był przytłumiony przez kołdrę. - Musisz podać mi sweter, a potem... - Wygrzebałam głowę na zewnątrz i popatrzyłam na niego uśmiechnięta. - A potem musisz mnie przytulić - zakończyłam, zadowolona z siebie.
Offline