Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 26 27 28
Wątek zamknięty
Skrzywiłem się lekko, wzruszając ramionami.
- To czego ja chcę to wola 32letniego wilkołaka, który odnalazł swoje serce i jest niezwykle zachłanny - przypomniałem. - Jednak respektuję twoje życie i ponad wszystko szanuję to, że mieszkasz z rodziną, że tam pracujesz, żyjesz i cieszysz się z ciągłego dorastania wśród najbliższych - uśmiechnąłem się czule. - Kończąc... być może niedługo, jednak teraz twoja przeprowadzka do mnie przysporzyłaby ci wiele zmartwień i obaw czy dobrze postąpiłaś - pocałowałem ją w czoło i ruszyłem w stronę kanapy, która już wiele przeżyła. - Kiedy jednak będziesz pewna, zaczniemy o tym poważnie rozmawiać. Nie chce też skrzywdzić twojej rodziny, brak Primrose to niesamowity ból...!
Offline
Zaśmiałam się krótko, przysiadając blisko wilka na kanapie.
- No tak... Trochę tak, ale moja rodzina miała już 20 lat na trzymanie mnie nisko... Nie spieszymy się nigdzie bo ja nie mam zamiaru od ciebie uciekać. Z dnia na dzień jestem tylko coraz bliżej - zapewnilam go ze spokojem i czułością w głosie. - Możesz mi powiedzieć... Jak ci idzie praca nad domem... Leżem? - poprawiłam się pospiesznie.
Offline
- Dobrze - przyznałem z niekrytą dumą. - Zakończyłem uszczelnianie dachu, więc jest już to gotowy budynek. Do ocieplenia został mi już jeden pokój. Potem otynkuję wszystko, zajmę się podłogą, może poproszę Quilla o pomoc przy tym i będziemy mogli zająć się już wystrojem wnętrz - streściłem kolejno z uśmiechem. - Leże ma się dobrze, jestem dumny z postępów w pracy, a teraz jak już robi się ciepło i jasno, to w ogóle będę mógł pracować jeszcze trochę dłużej i bardziej zajadle... Nasze leże ma się dobrze, może jak otynkuje ściany możemy się tam przejść - zaproponowałem z uśmiechem.
Offline
- Może pomogę w... Malowaniu ścian? W układaniu podłóg też bym mogła pomóc. Wiesz że jestem silna! - przypomniałam z rozbawiieniem w głowie i dumnym uśmiechem szeroko rozciągniętym na twarzy. - Też powinnam w tym uczestniczyć, bo to nasz dom - powedziałam uparcie, nie odpuszczając niczego. - Z chęcią się tam znów przejdę, gdy tylko uznasz, że mogę - zakończyłam, upijajac duży łuk ze sowiego kubka.
Offline
- Gdy będę malować ściany, na pewno cię ze sobą zabiorę - zapewniłem moją dziewczynkę. - A co do podłóg... Mam nadzieję, że wtedy będzie już na tyle ciepło, że przyda nam się z Quillem pomoc, nawet w formie chłodnego napoju - przyznałem z uśmiechem. - Pewnie Jasmine przyjdzie też nas wspomóc, kiedy zajdzie najostrzejsze słońce... Nie lubi oddalać się do Quilla - przyznałem, z namysłem. - A zabiorę cię do naszego leża gdy tylko nadarzy się okazja.
Offline
- Cudownie - oznajmiłam, popijając gorącą czekoladę. - Z chęcią poznam też bliżej twojego przyjaciela i jego serce. Sama nie wiem zbyt wielu znajomych... - mruknęłam, lekko się krzywiąc. Właściwie to zdałam sobie z tego sprawę właśnie wtedy, gdy Ridd przedstawiał mnie swoim przyjaciołom z dzieciństwa. Ja takich nie miałam. Zazwyczaj byłam raczej sama, wykonywałam rożne prace albo odpoczywałam przy książkach z dziadkiem.
Offline
Skrzywiłem się nieco, słysząc co mówiła.
- Oj Prim, ale... Przecież przychodzili do ciebie często znajomi ze szkoły - zauważyłem, by nieco poprawić jej humor. - Witali się z tobą, pytali co u ciebie... - dodałem, uśmiechając się słabo. Potem zacisnąłem warg i spojrzałem na nią uparcie. - A nawet jeśli ci mało, to moi przyjaciele są twoimi przyjaciółmi - zaznaczyłem i upiłem jeszcze łyczek czekolady.
Offline
- Nie, nie! Wilczku... Nie chodzi o to że mi mało! - zapewniłam go od razu, sięgając dłonią do jego dłoni. Zacisnęłam na niej lekko palce. - Po prostu chcę znać ludzi, z którymi spędzałeś dużo czasu i którzy są dla ciebie ważni. I będę mogła ich poznać i... Też się z nimi zaprzyjaźnić - szepnęłam, gładząc kciukiem po wierzchu jego dłoni. - Nie chciała... by to zabrzmiało jakby mi było czegoś mało.
Offline
- Hm, no dobrze - pokiwałem głową spokojniej, ale nadal obserwując Prim. - Ale gdyby było ci mało, czegokolwiek mało, to mi od razu powiesz, prawda? - upewniłem się jeszcze, patrząc na nią wyczekująco i jednocześnie upijając jeszcze nieco czekolady. - Chcę mieć jasną sytuację, wolę twoją bezpośredniość w każdej sprawie, niż ukrywanie przede mną jakichś bólów, bo nie chcesz mi tym zaprzątać głowy - dodałem.
Offline
- Niczego mi nie jest mało - odparłam szczerze, patrząc Riddowi prosto w te jego piękne, błękitne oczy. - Mam na prawdę dużo i doceniam to. Ty się starasz, moi rodzice i mój dziadek... Wszyscy na których mi zależy są blisko mnie, dzielą ze mną czas. Jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną w całym Fortis, jak nie dalej - mruknęłam z szerokim uśmiechem, układając głowę na jego ramieniu. - Um... no dobrze, często brakuje mi trochę ciepełka, ale ty szybko uzupełniasz te moje braki - dodałam żartem.
Offline
Zaśmiałem się cicho, otulając dokładnie moją Prim z uśmiechem.
- Uzupełnię każde braki ciepła, a kiedy będzie trzeba, także i braki ognia - zapewniłem z dumą ze swoich możliwości moje serce i dopiłem z uśmiechem swoją czekoladę, a gdy odstawiłem kubek, bardzo złym zwyczajem, na który zazwyczaj wilki zwracały uwagę, by nie robić tak przy nie-wilkach, oblizałem się po ustach, ciesząc z genialnego pomysłu na czekoladę na rozgrzanie. Cukier zwrócił nam trochę energii po męczącej pracy przedpołudniem.
Offline
Zachichotalam gdy zabawnie oblizał usta. Ale nie zwracałam już na to większej uwagi. Wtuliłam się po prostu w niego, odstawiając wcześniej do połowy pełny kubek na bok. Przymknelam powieki i odetchnęłam ze spokojem.
- Uzupełniają we mnie wiele wiele wiele więcej... - szepnęłam z uśmiechem.
Riddick westchnął cichutko i objął mnie ramieniem, gładząc po plecach. Ten ruch sprawił że zrobiło mi się bardzo bllogo, poczułam się bezpiecznie, a dodatkowo było mi ciepło i wygodnie.
Offline
Przez dłuższą chwilę trwaliśmy w tej pozycji, aż w końcu odetchnąłem głębiej popatrzyłem miękko, na Primrose.
- Skarbie? Leć się wymyj w cieplutkiej wodzie, ubierz się ciepło, schowaj się do łóżka, a potem ja też się odświeżę i razem położymy się i poczytam ci legendy o wyspie, zgoda? - zaproponowałem czule, widząc zmęczenie Prim, nawet mimo ciepłej bomby cukru, którą wypiliśmy. Moje maleństwo było widocznie zmęczone całym tygodniem pracy, to jasne.
Offline
Umiałam głowę rozklejać zmęczone powieki. Uśmiechnęłam ale delikatnie i pokiwałam głową.
- Ta gorąca czekolada mnie wygrała. Zrobiło mi się ciepło w brzuchu i teraz chce iść spać - poskarżyłam się z rozbawieniem ale zaraz podniosłam się z kanapy. - Prysznicem jednak nie pogardzę, obiecuję szybko się umyć, i chce żebyś mi czytał legendy! - dodałam jeszcze pospiesznie, pochylając się do niego i całując go delikatnie w usta.
Offline
Zaśmiałem się, widząc jak wbiega radośnie po schodach.
- Obiecałem, że ci poczytam to wywiąże się z obietnicy, jestem w końcu słownym wilkiem! - zapewniłem ją rozbawiony, słysząc, że weszła już do łazienki. Ja za to posprzątałem po nas wszystkie naczynia, oraz zabrałem książki na górę, by położyć je obok łóżka. Pościeliłem posłanie, oraz strzepałem poduszki dodatkowo, a gdy tylko Prim wyszła, pościel i koc dodatkowy dla mojego zmarzlucha już czekało.
- Zajmie mi to chwilę - obiecałem, gdy mijaliśmy się w przejściu do łazienki.
Kolejne tygodnie płynęły nam niemal sielankowo. Primrose w tygodniu ciężko pracowało, a weekendy spędzaliśmy razem, na lenistwie, albo i na spacerach, czytaniu legend, rozmowach, seksie... No i kilka razy odwiedziliśmy nasze leże! Zgodnie ustaliliśmy, że z Quillem i Jasmine będziemy zajmować się podłogami już wkrótce, a malowaniem ścian zajmiemy się już z Prim sami po Święcie Lata.
Święto Lata oczywiście nie odbywało się w Fortis, a w miasteczku za lasem, z którego pochodził Jeremy, a na które nas serdecznie zaprosił, gdy bliźniaki i sam czarodziej spędzali u mnie kilka nocy wakacji. Oczywiście, gdy zaproponowałem to Primrose, dziewczyna była co najmniej podekscytowana. Sama osobiście dziękowała Jeremiemu za zaproszenie i tak jak przed Dniem Wielkiego Wilka dopytywała mnie o wszystkie szczegóły, ubiór, charakter zabawy...
Sam byłem podekscytowany, bo o obchodach Święta słyszałem niesamowite rzeczy - magia się budzi, czarodzieje się budzą i wszystko dookoła oddycha wręcz magią. Spodziewaliśmy się z Prim epickich doznań, ale...
Każdy dzień z moim sercem taki był. Magiczny, ekscytujący, radosny... I coraz bardziej pragnąłem spędzać z nią już tak każdy dzień, każdy dzień do końca swojego życia.
Już niedługo Riddick, już niedługo...
***
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 26 27 28
Wątek zamknięty