Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ale tylko i wyłącznie gdy będziesz przesadzać - posumowałem rozbawiony, przyglądając się chwilę mojej ukochanej, a następnie poprawiając ubranie, czy fryzurę, no i w końcu myjąc porządnie ręce, kiedy Prim ubierała się z powrotem w coś w czym moje maleństwo nie zmarznie.
- Wiesz... Wiesz kochanie, że ja też nie jestem specjalnie przeciwny twoim seksualnym potrzebą - przypomniałem miękko. - Wręcz przeciwnie, bardzo... bardzo lubię spełniać twoje potrzeby w każdej chwili. Ale jeśli chcesz, postaram się nad tobą troszkę panować - zgodziłem się miękko, całując ją w czoło, gdy tak jak ja, skierowała się w końcu do wyjścia. - A na dziś starczy już rewelacji... Jutro praca, a w weekend odwiedziny u moich rodziców, a przez resztę weekendu możemy spełnić wszystko, czego zapragniesz - obiecałem z cichym śmiechem.
Offline
Zachichotalam, owijając się szalikiem. Ridd już przestał zakładać szalik, ale u mnie po prostu nie było takiej opcji. Szaliczek to podstawa. Bez niego się nie ruszałam.
- Kocham cię wilczku! - powedziałam szczęśliwa, i całując go jeszcze przelotnie, wyszłam pierwsza z baru.
Naprawdę będę jutro wspominać to, co działo się na blacie barowym dzisiaj. I może to i dobrze. Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować... A po troszeczku nie zaszkodzi.
- Pewnie mnie jeszcze poniesie... Raz, czy... Kilka razy - mruknęłam z lekką zawstydzona ale z drugiej strony byłam już w całkiem niezłym humorki na zaczepki. Popatrzyłam słodko i niewinnie na Ridda.- No i możemy sobie po razie popróbować... Hmmm... Jeśli ci to nie przeszkadza. - Uśmiechnęłam się na koniec szeroko.
Offline
- Nie przeszkadza - zaśmiałem się cicho. - Czyli muszę przywyknąć? Rany, wiele ciekawych nowości - zamruczałem pod nosem, obejmując Primrose. - Ale to dla mnie pewna nowość. Tak długo oswajałem się ze swoim młodziutkim sercem, a teraz to serce nagle tak wyrosło ze swoją ciekawością - zauważyłem nieco ciszej, choć nikogo wokół nie było.
Offline
Zacisnęłam wargi, starając się powściągnąć uśmiech. Patrzyłam na Ridda oczarowana.
- Twoje młodziutkie serce jest kobietą, a nie dziewczynką z lizakiem i kucykami - bąknęłam rozbawiona, gładząc wilka po policzku przez chwilkę. Potem sięgnęłam jednak do kieszeni po klucze by zamknąć bar. - I to zmienia naprawdę dużo... Ja... No po prostu czuję to wszystko w sobie. A ciebie kocham i tobie ufam... I to wszystko dzieje się pierwszy raz i na raz. - Westchnęłam, wrzucając znów klucze do kieszeni.- No i... - Zagryzłam wargę, znów spoglądając na Riddicka niewinnie, choć nic co kłębiło mi się w głowie takie nie było. - Ty też jesteś ciekawy - wytknelam mu.
Offline
- Doskonale wiesz o tym, że tak - parsknąłem. - Wszystko co związane z moim sercem mnie pasjonuje i ciekawi - przyznałem miękko. - Ty mnie pasjonujesz. Jesteś czasem tak słodka i niewinna, a czasem gdy w twoich oczach zabłysną takie płomyczki... Ciężko mi się samemu opanować, a ty mnie w dodatku z taką przyjemnością podpuszczasz - zaśmiałem się cicho. - Ale cóż, nie będę przecież powstrzymywać twojej ciekawości, kochanie, prawda? - zaśmiałem się.
Offline
- Nie podmuszczalam cię jeszcze tak często! - broniłam się lecz zaraz zrozumiałam że to był tylko żarcik. Poczerwienialam lekko, zaciskając palce na jego dłoni. - Umm... No tak. Nie powstrzymuje jej... Ale z granicami - zaznaczyłam. - Bo zaczynam się zastanawiać czy ja jakieś mam - mruknęłam rozbawiona. - Pamiętam jak pierwszy raz zapytałam cię o seks. Byłeś strasznie zmieszany - przypomniałam sobie rozbawiona, wtulając się w jego ramię z szerokim uśmiechem.
Offline
- Bo byłem zaskoczony i specjalnie nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć, od czego zacząć, jak to mówić byś się nie zestresowała... To było skomplikowane! W dodatku pierwszy raz to poważna sprawa - dodałem. - Dla mnie też to było stresujące - zaznaczyłem, całując ją w skroń. - Ale jak widać, na tyle ci się spodobało, że nie omieszkasz zwalniać tempa. A nawet z ciekawością sprawdzasz jak daleko zajść możesz... - uśmiechnąłem się.
Offline
- To wydaje się byc takim... Prymitywnym zachowaniem. No wiesz... Ciało często samo reaguje. Zanim jeszcze umysł zdarzy jakkolwiek zareagować - zauważyłam rozbawiona. - Czuba dosyć często zadaje stresujące cię pytania - stwoerdziłam po chwili zastanowienia i zachichotalam. - Ale rozumiem że cie to nie odstrasza - odpowiedziałam sobie sama na to. Zmarszczyłam brwi. - Wilk speszony swoim sercem...? - przechyliła głowę na bok. - Chyba taki scenariusz jest niezbyt możliwy - podsumowałam ze śmiechem.
Offline
- Owszem jest niemożliwy - parsknąłem szczerze rozbawiony. - Ale wiesz, myślę, że nie masz czemu obawiać się czy wstydzić swojego instynktu przede mną, w końcu... u mnie jest on silniejszy. Tym bardziej po tak późnym odnalezieniu, tak seksownego i pociągającego serduszka, które jeszcze teraz okazało się tak chętne... Zdawaj się na instynkt jak najczęściej, idzie ci to znakomicie - zapewniłem, głaszcząc ją po ramieniu, które obejmowałem. Byliśmy już kawałek od jej domu...
Offline
- O rany, zawstydzasz mnie gdy mówisz o tym tak otwarcie i na głos - szepnęłam rozbawiona. Popatrzyłam na niego z zadowolonym uśmiechem wymalowanym na ustach. - Będę słuchać swojego instynktu. I nie będę go zagłuszać, żebyśmy oboje nie byli zdezorientowani - dodałam szeptem, wtulając się w wilczka.
Przeszliśmy jeszcze kawałeczek i zatrzymaliśmy się w końcu pod moim domem. Stanęłam na wprost Ridda i wyciągnęłam dłoń, aby pogładzić go po szorstkim od zarostu policzku.
- Dziękuję za dziś - oznajmiłam, opuszczając dłoń. - Nie wypominają mi tego - dodałam jeszcze proszaco, z rozbawionym uśmiechem. - I do zobaczenia. Oby jak najszybciej...!
Offline
- Zgadza się, oby jak najszybciej - przytaknąłem miękko i odprowadziłem Prim wzrokiem aż do drzwi. Z westchnieniem cofnąłem się o krok, o dwa, aż w końcu odwróciłem się i ruszyłem w stronę miasteczka rybackiego.
W weekend spotkaliśmy się jednak nieco wcześniej, by jeszcze spędzić ze sobą trochę wspólnego czasu, a dopiero później ruszyliśmy w stronę mojej watahy.
- Nie masz się czego obawiać kochanie, wilki są bardzo przyjazne - zapewniłem moją maleńką, kiedy szliśmy jeszcze przez znajome ścieżki lasu.
Offline
- Moi rodzice też są przyjaźni, a długo się nimi przejmowałeś - wytknęłam mu rozbawiona. Złapałam zaraz za jego dłoń i zacisnlmmocno nieco zmarznięte palce, na jego rozgrzanej dłoni. - Uh, jak ty to robisz że zawsze jesteś taki cieplutki! Też tak chce - oznajmiłam z grymasem na twarzy. Zaśmiałam się zaraz u wzięłam głęboki oddech - No dobrze, wiem jak to robisz, po prostu jesteś wilczkiem - mruknęłam ze skruchą.
Ubrałam się w miarę ciepło. Miałam ciepłe i wygodne buty, grube skarpety i dżinsy. Założyłam ładną błękitną koszulkę, taką elegancką, a do tego dobrałam jakiś ładny sweterek aby nie zmarznąć, bo Ridd wspomniał że w domu może być chłodnawo. No i oczywiście ciepła kurteczka i szaliczek. Tyle że nie wzięłam rękawiczek.
Offline
- Bo wiesz, twoi rodzice mogli mieć obiekcje co do takiego starego wilkołaka zakochanego do szaleństwa w ich córce. Nie wiadomo co może z nią wyczynić, rodzice zawsze się martwią o swoje pociechy, to w miarę normalne - zaznaczyłem, obejmując jej skostniałą dłoń w swoje ciepłe dłonie. - Jestem większy, generuje więcej ciepła - zaśmiałem się cicho. - A wracając do tematu... moich rodziców znasz, to będzie zwykły obiadek - zaznaczyłem.
Offline
- No tak, wiem, zwykły obiadek - wymamrotałam, wtulajac się w ramię wilka. - Pewnie masz rację. - Uśmiechnęłam się pod nosem. - Mam zdecydowanie mniej zmartwień niż ty przy mojej rodzinie - szepnęłam, wzdychając. W końcu moi rodzice naprawdę na początku nie byli zadowoleni. A rodzina Ridda cieszy się jak nigdy, że ich syn znalazł swoje serce. Wilki mają coś niesamowitego, tą swoją miłość bez granic, bez względu na wszystko, na rasę, wiek... - Ridd? - mruknęłam pytająco, gdy nagle coś mi wpadło do głowy. - Bo tak teraz sobie myslałam o tym, że no wiesz... Wilki kochają miło wszystko, prawda? W sensie swoje serca - wyjaśniłam swoje trochę chaotyczne myślenie. Riddick przytaknął czekając na moje dalsze słowa. - Zakochuje się się bez waszej zgody. Czyli... Nie wybieracie serca. Oni się po prostu pojawia i już...? - Wilk znów przytaknął. - Hmmm... - znów się zamysliłam.
Offline
Przez chwilę milczałem, nie będąc do końca świadom wahania Primrose, więc postanowiłem odchrząknąć by skupiła uwagę na moje następne słowa.
- Istnieje legenda, o tym, że Wielki Wilk sam zakochał się szaleństwa. Był w stanie oddać życie za swoją miłość, i ze wzajemnością. Był uczuciem miłości tak oczarowany, tak nim przepełniony, że tworząc nas, swoje dzieła na jego podobieństwo, wilkołaki, wypełnił nasze serca miłością oraz wiedzą. Serca wiedziały przed kim się otworzyć, komu tą miłość podarować... - westchnąłem głęboko, napawając się zapachem lasu. - To miłość od pierwszego wejrzenia, każdy wilk ma gdzieś na świecie przeznaczoną sobie duszę i tylko i wyłącznie ją... Ty jesteś moim sercem, dlatego gdy cię tylko poznałem, moje serce otwarło się, dzięki czemu mogę cię obdarowywać miłością, każdego dnia - pocałowałem dziewczynę kilka razy w głowę z uśmiechem.
Offline
Zachichotalam radośnie.
- Oh, wilczku, to naprawdę cudowne - szepnęłam. - Już mi o tym wspominałeś ale ja wciąż mam gęsią skórkę na karku, gdy słyszę opowieści o Wielkim Wilku i jego miłości. Aż chciałabym być taka sama jak ty... Szkoda że nie jestem - stwoerdziłam, marszcząc brwi. Ale zaraz Pokręciłam głową wracając do swoich poprzednich myśli. - Ale wiesz nad czym się zastanawiam? Bo skoro nie wybieracie tego, to co jeśli jakiś wilkołak otworzy serce na człowieka? Wilk, na drugiego mężczyznę? - Znów Zmarszczyłam brwi. - Lub wilczyca na kobietę? - dopytywałam. - Czy to właściwie możliwe? Co się wtedy dzieje...? - dopytywałam pchana nieograniczoną ciekawością.
Offline
Otworzyłem usta, ale zaraz marszcząc brwi je zamknąłem. Chwilę jeszcze się wahałem z odpowiedzią, ale w końcu pokręciłem głową.
- Wiesz co? Nigdy nie słyszałem o takim przypadku... To znaczy... Nie zrozum mnie źle. Wiem, że wśród innych ras takie związki występują i nie spotykają się z nietolerancją, ale my... Um, naszą zasadą jest walczyć, kochać i spłodzić młode, a w przypadku takiego serca płodzenie może być kłopotliwe - zauważyłem, dalej się głęboko zastanawiając nad jej pytaniem. - Boję się, że niektóre wilki zareagowałby bardzo źle na takie serce... niektórzy są mocno konserwatywni - mruczałem pod nosem. - Może dlatego nigdy o tym nie słyszałem?
Offline
Pokiwałam powoli głową, starając się wszystko zrozumieć i przetworzyć w swojej głowie na spokojnie. Nie mogłam nic poradzić na to, że mnie to zaciekawiło. Chciałam brnąć w temat dalej, choć do końca nie byłam pewna, czy Riddick tego chce. Ale póki co nie czułam jakiegoś napięcia.
- Być może właśnie dlatego nie słyszałeś o tym. Hmm, zastanawia mnie to. Znaczy... - Westchnęłam. - Wilkołaki chcą tworzyć duże rodzimy z prośbą, która kochają najmocniej na świecie. I... Rodzina się denerwuje gdy ich dziecko nie może znaleźć swojego serca - mówiłam bardzo delikatnie, nie chcąc wzbudzać w moim wilczku jakiś złych wspomnień. - Jednak gdy już serce się pojawi, to akceptuję się je pod względem jakiejkolwiek rasy, bo to właśnie ta osoba sprawia, że jesteś szczęśliwy. Prawda? - Popatrzyłam na mojego wilczka, szeroko otwartymi oczami. - Dla swojego serca wstajecie codziennie rano. Pamiętam jak na początku byłeś codziennie pierwszym klientem w barze. A teraz już w ogóle przychodzisz razem ze mną żeby pomóc otworzyć albo zamknąć - dodałam z cichym śmiechem. - Ale macie nie akceptować już serca pod względem płci? To kompletnie bezsensowne Ridd! - stwoerdziłam na koniec z lekkim oburzeniem.
Offline
- Wiesz Prim, gdybym przyprowadził faceta, pewnie moja rodzina byłaby nieźle skonfundowana i zagubiona, zresztą ja pewnie też, gdyby to mężczyzna okazał się nim... szczególnie, że raczej zawsze pociągały mnie kobiety - zaznaczyłem. Chwilę jeszcze dłużej pomyślałem nad taką opcją o której rozmyślała Primrose i pogłaskam ją czule po plecach.
- Myślę, że miłość rodzica do swojego szczenięcia jest zawsze tak samo silna szczególnie u wilków - zacząłem. - A miłość wilkołaka do istoty tej samej płci? Sam nie wiem, pewnie wilk byłby skołowany, w końcu nigdy nie widziałem na oczy czegoś takiego, choć ja żyjąc poza watahą przynajmniej słyszałem... Pewnie inne wilki nie są świadome niektórych rzeczy, ponieważ... nie mówimy o czymś tak odmiennym od naszych wzorców. Jesteśmy tradycjonalistami, niektórzy bardziej konserwatywni niż inni... - wzruszyłem lekko ramionami.
Offline
- Czyli taki wilk, musiałby wybrać pomiędzy życiem w stadzie, a życiem ze sowim sercem? - ciaglelam dalej, nie dając za wygraną.
Znalazłam Ridda bardzo dobrze, a dzięki temu poznałam całkiem nieźle jego rasę, zdecydowanie lepiej niż na początku naszej znajomości. Wiedziałam więc, że te dwie rzeczy to bardzo ważny element dla wilkołaka. Wataha była jak rodzina, a miłość jak serce. Nie da się być szczęśliwym, gdy będzie brakować któregoś z tych elementów!
- To okropne... - wymamrotałam nagle przygaszona. Westchnęłam bezgłośnie, patrząc przed siebie trochę zmarnowanym wzrokiem. - Skoro nie wybieracie serca... To nikt nie powinien być skołowany tym, kim to serce jest. To tak, jakby które był na was sly za kolor oczu, albo kolor sierści w waszej wilczej postaci! Czy nie mam racji...? - wymamrotałam, znów się nieco ożywiając. - A ty Ridd? Jakbyś na to zareagował? - zadałam chyba najbardziej znaczące dla mnie pytanie, zerkając kątem oka na mężczyznę.
Offline