Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Pokiwałam grzecznie głową, nie odzywając się już ani słowem. Po prostu zrzuciłam z siebie bieliznę i wsliznelam się ostrożnie do wanny z ciepłą wodą by zaraz odetchnąć z wielką przyjemnością. Zsunęłam się w wanie w dół, tak że jedynie szyja, głową i kolana wystawały mi ponad wodę, ale zaraz podsunęłaś się do góry, chowając w wodzie nogi a wyciągając z niej ramiona i przedramiona.
- Jajku, Zaff... Dziękuję - szepnęłam, uśmiechając się do niego błogo i z wdzięcznością. - Rany, jestem kompletnie nie w formie. Ale jak będziemy chodizc częściej tańczyć, to jej nabiore i w końcu zacznę powoli nadganiać.
Offline
Zaśmiałem się cicho, i pocałowałem czule moją czarodziejkę.
- Nie musisz się aż tak poświęcać, wiem że tańce dla innych istot niż wampiry są monotonne i wyczerpujące - powiedziałem miękko. - Dziś byłaś cudowna i dałaś z siebie wszystko, to dla mnie najważniejsze... A teraz umyj się na spokojnie - poprosiłem. - Posprzątam w pokoju twoje ubrania i przygotuje już nam łóżko - dodałem czule, całując czarodziejkę jeszcze raz.
Offline
Uśmiech nie schodził mi z ust. Trochę tak, jakby moje zmęczenie nie odznaczało się grymasem a właśnie błogim uśmiechem podziękowania.
- Przepraszam, że je tak rozrzuciłam. Umyję się powoli i zaraz zwolnie ci łazienkę żebyś też mógł się umyć i położyć ze mną - szepnęłam, muskając mokrymi dłońmi jego policzek i szyję. - Kocham cię bardzo mocno.
Offline
- A ja ciebie mocnej - drażniłem się cicho, całując ją ostatni raz i ostatecznie wychodząc z łazienki. Tak jak powiedziałem posprzątałem rzeczy rozrzucone po pokoju, a następnie pościeliłem nam łóżko, tak jak lubiliśmy (trochę mniej poduszek, więcej miejsca do wtulania się i kocyk na kołdrę). Kiedy skoczyłem, z łazienki wyszła Ella, do której niemal natychmiast podszedłem.
- Już wszystko gotowe, możesz spokojnie zasypiać... - powiedziałem miękko, obejmując ją czule.
Offline
Zamruczałam, otulając sensie Zaffa ramionami.
- Dziękuję ci wampirku. A ty masz wygraną łazienkę i pełną zapachu mojego szamponu - mruknęłam. - Niestety dziś niewiele mogę dla ciebie zrobić. Chyba że po wyjściu z łazienki będziesz miał ochotę na trochę mojej krwi - szepnęłam, całując go w ucho. Odsunęłam się spokojnie, patrząc na niego z uśmiechem. - Ale póki co się położę bo ledwo na nogach stoję. Będą mnie jutro boleć - stwoerdziłam rozbawiona.
Offline
- Domyślam się - parsknąłem cicho, mimo tego, że widziałem jej opuszczone ramiona od zmęczenia, z których lekko zsuwał się materiał koszuli, pochyliłem się do jej pełnych ust i całując je dokładnie i przeciągle, na tyle przeciągle, że Ella już nie miała siły odpowiadać na moje całusy, a ja chciałem więcej i więcej i dłużej i mocniej...
- Um... Krew.... - cofnąłem się od Elli przerywając swoje karygodne zachowanie. - Może jutro, nie dobrze jeśli taka zmęczona jeszcze chcesz oddawać mi krew, możesz zasłabnąć - wyjaśniłem pośpiesznie. - Połóż się kochanie i nie czekaj na mnie, ja pójdę już do łazienki - uznałem spokojniej i darując sobie jeszcze jednego całusa i ruszając już do łaienki.
Offline
- No dobrze, poczekam...! - upierałam się. Przez chwilkę jeszcze stałlam w miejscu. Potem westchnęłam i podeszłam do łóżka, bo opaść na nie.
O rany. Materac był taki mieciutki... Przyciągnęłam bliżej poduszkę, aby podłożyć ją sobie pod głowę, bo nie chciało mi się już przesuwwaac do góry całego ciała i zwięłam się w kłębek. Bo przecież tylko czekałam... Czekałam na Zaffa... On zaraz... Zaraz przyjdzie i wtedy się położę normalnie...
Jednak nie doczekałam jego powrotu do łóżka ponieważ zasnęłam szybciej niż zdążyłam o tym pomyśleć.
Offline
Przestraszyłem się wręcz sam siebie. Jak mogłem tak pragnąć tak niewinnej duszyczki? Czyżby już dopadało mnie niewyżycie wampirów? Dopóki nie byliśmy sami w takiej sytuacji, w tańcu, potrafiłem to ogarnąć, ale w tej chwili, kiedy po tańcach znajdowaliśmy się w ustronnym miejscu, a jej koszuleczka wyglądała tak leciutko n jej ciele, jakby jej tam nie było...
Zacząłem się podniecać. Fatalny znak. Musiałem się uspokoić, spuścić z pary i pogodzić się z faktami, a fakt był taki, że Ella póki co nie chciała tego. Dobrze, że była zbyt zmęczona by zauważyć moje podniecenie.
Dopiero po kilku chwilach, gdy umyłem się i już opamiętałem wróciłem do Elli. Czarodziejka spała jak zabita, więc tylko oprawiłem jej kołdrę i ułożyłem się z boczku, przytulając do jej pleców i z wolna też odpłynąłem do krainy snów.
Offline
Jęknęłam cicho, gdzie zaczęłam się powoli wybudzać.
- Zaff? - wychrypiałam, przekręcając się na drugi bok i uchylając powieki. Wampir leżał obok mnie ale już nie spał. Chyba od dłuższego czasu, bo oczy miał kompletnie rozbudzone. - Wyspałeś się kochanie...? - szepnęłam, uśmiechając się delikatnie i podkładając dłonie pod policzek. - Która jest godzinka? Tak długo spałam...?
Offline
- Um, nie wiem, nie sięgałem po zegarek - przyznałem szczerze, rozbawiony cicho. - Ale chyba nam się nigdzie nie śpieszy, prawda? Słodko wyglądałaś kiedy spałaś - przyznałem szczerze zauroczony, nadal spoglądając na Ellę, wybudzony, jednak nadal lekko sennym wzrokiem.
Offline
- Wiem - szepnęłam. - Ty też wyglądasz cudnie, gdy śpisz tak głęboko. Sen czyni z nas niewinne i delikatne istotki, podatne na całe zło na świecie, a jednocześnie takie odizolowane od tego zła - wymamrotałam. - Wybacz - stwierdziłam po chwili, marszcząc brwi. - Zaspana jestem i jeszcze bełkocze - mruknęłam, uśmiechając się delikatnie do Zaffa. - Masz rację że nigdzie nam się nie spieszy.... Ale z drugiej strony nie chce tracić pory na zwiedzanie, tylko dlatego że spałam - wyjaśniłam, krzywiąc się leciutki.
Offline
- Głuptas, w całym tym wyjeździe chodziło o to by wspólnie wypocząć, a skoro śpimy, to znaczy że wspólnie wypoczywamy - podsumowałem i przysunąłem się bliżej Elli. - Zwinęłaś się w taki kłębuszek, że nie mogłem cię już objąć - zaśmiałem się cicho, ujmując leciutko jej twarz dłonią.
Offline
Przymknelam powieki.
- Wybacz, to nie było celowe... Naprawdę cciiaaalam mną cciee IE poczekać!! Nieee mwiemm coo się stało. Jakbym pop prostu w jednej chwili bulla a za moment już mnie tu nie było, tylko byłam zuppellnie daleko stąd... - Westchnęłam. - No ale już jestem z tutaj, z tobą. Blisko ciebie - wymamrotałam, muskając palcami jego nadgarstek dłoni.
Offline
- I to najważniejsze - zgodziłem się spokojnie, otulając moją czarodziejkę. - Że jesteś blisko - dodałem, przekonując sam siebie, z uporem maniaka. Nie potrzebowałem niczego więcej do szczęścia jak właśnie jej szczęścia, muszę przestać... Być taki wampirzy.
- Odpocznij moja kochana, masze pełne prawo tak długo spać i leniuchować jak nigdy - zapewniłem rozbawiony. - A dziś jak znów położymy się spać... może dasz mi wypić nieco krwi...?
Offline
Uśmiechnęłam się i zadarłam nieco głowę do góry aby móc na niego zerknąć.
- Jasne, jeśli tylko masz ochotę i uważasz że to w porządku moment to ja nie mam żadnych przeciwwskazań. Przecież wiesz! Proponowałam ci nawet wczoraj... Tutaj na spokojnie możesz mnie gryźć i nikt nie będzie na to nadmiernie reagował. - Musnęłam wargami jego szyję. - Jesteś wampirem i to normalne - dodałem, ponownie całując go po szyi z uśmiechem.
Offline
- Jestem wampirem i wiele rzeczy nie jest normalne - przypomniałem jednak, ale zaraz pokręciłem głową. - Nieważne, cieszę się, że spokojnie wypiję krew. Nie lubiłem tych nerwów i obaw... A teraz wiem, że nie muszę się niczego bać. Że mogę ją naprawdę spokojnie bez łapczywości wypić, tak by nam oboje było dobrze - dodałem z westchnieniem.
Offline
- Skarbie - wyszeptałam, unosząc się na łokciu by popatrzec na niego z góry. Zmarszczyłam lekko brwi, sięgając do jego twarzy. Pogładziłam go wierzchem dłoni po policzku. - Jesteś mój. I dla mnie nie jesteś nienormalny - szepnęłam. - Jesteś niezwykły i jedyny w swoim rodzaju.
Wzięłam głęboki oddech.
- Może... Teraz ja... Zrobię coś dla ciebie...? - zapytałam, nieśmiało się uśmiechając do niego. Pochyliłem się, by pocałować go w usta.
Offline
Oddałem pocałunek, bo w końcu nie byłbym sobą gdyby tego nie zrobił
- Nie musisz nic, a nic dla mnie robić - zapewniłem spokojnie czarodziejkę, która tak czule z przejęciem na mnie spoglądała. Była tak słodziutka... - Jestem szczęśliwy gdy po prostu jesteś przy mnie, także szczęśliwa. Karmię się twoim szczęściem, pożeram je w całości - zachichotałem, całując ją znów.
Offline
- Chcesz mnie zjeść całą? - szepnęłam rozbawiona, oddając pocałunki. Coraz głębsze i coraz bardziej namiętne. Wsunęłam się nad niego, uśmiechając się miękko między tymi słodkimi i jakże miłymi pieszczotami.
Offline
- Do ostatniej kosteczki - przytaknęłam rozbawiony, momentalnie się rozluźniając. Oddawałem się pocałunkom, oraz ciepłu jej ciała, chłonąłem to na każdy możliwy sposób. Kochałem ją tak mocno, że nie umiałem nawet teraz tego nazwać.
- Widzę, że się nieźle rozbudziłaś - zachichotałem gdy łapaliśmy oddech.
Offline