Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Najmniejszy? - mruknęłam cicho, wpadając w głębsze zamyślenie. - Moim zdaniem twoje zdrowie to ważna sprawa... Bardzo ważna, Zaff. Nie możesz tego bagatelizować, rozumiesz? - powedziałam, patrząc na twarz wampira. On jednak nie był obecny na te parę sekuns,. Oczy miał zamglone, alby patrzył w przyszłość, przeszłość... A może w jakiś inny świat. Kto wie. - Zaff, czy mnie rozumiesz...? - dopytywałam, chcąc się upewnić.
Offline
- Tak tak - upewniłem ją zaraz, a potem uśmiechnąłem się czule. - Ale pomyślałem sobie, że przy wszystkich tych okropnościach jakie przeżywałem w szklanym mieście to akurat słońce w tej chwili jest moim najmniejszym zmartwienie - westchnąłem zadowolony. - Jestem tu z tobą, jestem szczęśliwy i nic tego szczęścia nie zmąci... mogę stosować maści, używać parasolki przeciwsłonecznej... dawałem radę, to teraz też dam.
Offline
Skrzywiłam się mimowolnie gdy usłyszałam od niego "te okropności które mnie spotkały w szklanym mieście". W głowie usłyszałam szereg oskarżeń samej siebie, jak bardzo to ja jestem temu winna. Za wszelką cenę chciałam to od siebie odgonić, ale oskarżenia wbiły się w moje myśli, sprawiając niemal fizyczny ból.
Wzięłam głęboki oddech, zaciskając mocno palce na jego dłoni.
- No tak, dawałeś radę, świetnie sobie radziłeś tam, to czemu miałbyś sobie nie poradzić tu... Wybacz. Powinnam w cię IE bardziej wierzyć. Ale ja... Ja się po prostu o ciebie strasznie martwię. Chciałabym nad tobą czuwać, żałuję bardzo, że mnie nie było, gdy naprawdę tego potrzebowałeś...
Offline
- Byłaś zawsze Ella, nie obwiniaj się - poprosiłem miękko. - Zawsze byłaś ze mną, zawsze czułem twoją obecność, zawsze byłaś ze mną... Nie martw się, nie obwiniaj się o wszystko, skoro zrobiłaś tak wiele by być dziś tu ze mną... ciesz się z tego że tu jesteśmy i nie myślmy o jakichkolwiek przeszkodach, dobrze? - zaproponowałem. - Chciałbym się poczuć... beztrosko - dodałem ciszej. - Ale tylko razem z tobą.
Offline
- Skoro właśnie na to masz ochotę... - szepnęłam, a serce zabiło mi szybciej. Chyba z przejęcia. Chciałam mu to zapewnić, chciałam mu zapewnić tak dużo tej lekkości, aby naprawdę czuł się zaspokojony. - A więc koniec z rozmowami o złych rzeczach... Tak? - upewniłam się, bo przecież nie lubiłam wydawać poleceń. - Idziemy do prozdu a nie w tył. - Uśmiechnęłam się. - I może przebiegnięty się kawałek do przodu, żeby się rozgrzać? Wieje coraz bardziej - wyjaśniłam rozbawiona, wysuwając się z jego uścisku i powieki przyspieszając kroku, aby zaraz ruszyć biegiem przed siebie.
Offline
Parsknąłem śmiechem zaczynając ją gonić.
- Wiesz, że możesz się ogrzać magią? - zaśmiałem się, ale podążyłem za nią, co jakiś czas już prawie ją łapiąc, jednak czarodziejka zaraz mi uskakiwała. - Hej! Uciekasz ode mnie? - zaśmiałem się szczerze i zaraz z wampirzą siłą pochwyciłem ze śmiechem Ellę, przerzucając ją przez ramię. - Złapałem cię, już nie uciekniesz!.
Offline
Wybuchlam śmiechem, szamocząc się jeszcze chwilę w jego ramionach ale zaraz się uspokoiłam.
- Nie uciekam od ciebie, tylko się rozgrzewam! I nie chodizlo o to żebyś mnie łapał, tylko żebyś pobiegał ze mną! - wystknelam mu sozbawiona, wsuwając zimne dłonie za jego kołnierzyk, prosto do ciepłego karku. - Ale jesteś silny, czasem o tym zapominam - szepnęłam, uspokajając oddech.
Offline
- Dzięki tobie jestem taki silny - zauważyłem rozbawiony, lekko ściągając ramiona kiedy jej lodowate dłonie dotknęły mojego karku. - Dosłownie dzięki tobie! Dzięki twojej miłości i twojej krwi - westchnąłem i postawiłem ją w końcu na ziemię. Potem klęknąłem na śniegu przed moją czarodziejką. - Dzięki tobie i tylko tobie jestem taki dobry i silny i... jestem po prostu sobą, najlepszą wersją siebie - wyznałem klęcząc przed Ellą.
Offline
Na chwilę moje serce przestało bić, a potem aby to nadrobić przyspieszyło niemiłosiernie. Wzięłam głęboki oddech, patrząc wzruszona na niego.
- Oj wampirku... Zrobiłabym dla ciebie wszystko - szepnęłam, przykucając obok niego, ale tak aby nie zmoczyć sobie kolan. - Hm? Gdybym mogła sprawić, że będzie ci się lepiej żyło... Dałabym wszystko - zapewnilam. - Gdybym mogła oddać swoją magię wzamian za twoje spokojne życie to... To też bym to zrobiła, Zaff - szepnęłam, opierając się jedną dłonią o ośnieżoną ziemie, a drugą sięgając do jego dłoni by zacisnąć na niej mocno palce. - I ty zrobiłbyś to samo. Wiem to, bo już mi pokazałeś, że umiesz postawić cały świat na mnie.
Offline
- Bo po cóż mi świat skoro ciebie było mi w nim brak? - zapytałem, a następnie pocałowałem czule, rozgrzewającym pocałunkiem Ellę. - Wyłamałbym sobie kły, by cię już nigdy nie stracić, kochanie. Wiesz o tym doskonale, ale całe szczęście ani ja, ani ty nie musimy się wyrzekać tych rzeczy, bo już mamy siebie... Jesteśmy tu razem, kochamy i się nic nam nie stanie już dalej na przeszkodzie - westchnąłem zadowolony. Podniosłem się jednak z kolan, ciągnąć Ellę do góry, by znów ją pocałować.
Offline
Zachichotalam radośnie, wtulając się w wampira zaraz po dłuższym pocałunku.
- Nie musimy - zapewnilam. - Choć, zmoczyłeś sobie kolana, więc powinniśmy wrócić do domu, zanim cię zawieje i się przeziębisz - zdecydowałam, zaciskając nieco mocniej palce na jego nadgarstku i skupiając się na zaklęciu, które powinno rozpłynąć się po ciele Zafffa ciepłą falą. Miałam nadzieję że wyszło. Raczej go nie poparze, ale może być za słabe. - Przyjemnie? - zapytałam uśmiechnięta.
Offline
Uśmiechnąłem się błogo gdy poczułem na sobie magię Elli. Od dawna zauważałem już jak dobrze działa na mnie jej magia i podejrzewałem już to, że wampiry przed wiekami nie tylko piły krew czarodziei, ale też siliły się ich magią, ponieważ pochodzi ona od samych korzeni Atlantis. Być może nie byłem jedynym wampirem który już zauważył tak silny związek wampirów z magią, jednak na razie nie dzieliłem się na głos o tym z Ellą, poświęciłem temu spostrzeżeniu jednak cały felieton. Cały dokładnie o tym, jak bardzo kocham magię Elli i tylko Elli.
- Idealnie - oświadczyłem i pociągnąłem dziewczynę za sobą, w stronę z której przyszliśmy. - Ale masz rację, powrót do domu to nie jest zły pomysł. Musimy się porządnie rozgrzać - dodałem, już fantazjując o ciepłym łóżeczku.
Offline
- Rozgrzać ciepłym jedzonkiem? Na wyjściu z miasta był jakis mały lokal, chyba głównie z pizzą - przypomniałam sobie. Moglibyśmy albo zabrać ją na wynos i pójść już do pokoju albo zjeść tam na miejscu. Też byśmy się pewnie rozgrzali - zauważyłam, dorównując kroku wampirowi. - Ty nie jesteś jeszcze głodny? Ze mnie to powietrze chyba wyciąga strasznie dużo energii.
Offline
Zastanowiłem się nieco nad tym co powiedziała Ella, a następnie pokiwałem głową.
- Może pójdę i zamówię nam śniadanie w tej restauracji - uznałem. - Rozgrzejesz nieco pokój magią, sama też się przebierzesz... A ja przyjdę jak najszybciej się da, z ciepłym śniadaniem - zaproponowałem.
Offline
Zastanowiłam się chwilę nad wszystkimi możliwymi wariantami, jednak zaraz przypomniałam sobie że żaden nie uwzględnił jednego szczegółu.
- Masz mokre ubranie od śniegu - zauważyłam trochę niezadowolona. - To ja już wolę pójść po to jedzenie, a ty się pójdziesz przebrać. - bąknęłam. - Hmm, albo chodźmy już do pokoju. Po drodze możemy kupić coś do przekąszenia w jakimś sklepiku. Wystarczy mi bułka i jakiś jogurt. - Wzruszyłam ramionami. - A jak chwilkę odpoczniemy to pójdziemy się jeszcze przejsc i przed południem zjemy drugie śniadanie... A potem się znów ukryjemy w pokoju - podsumowałam rozbawiona.
Offline
- W porządku, to mi bardziej pasuje - zaśmiałem się cicho. - Ale pożywne śniadanie też by się nam przydało. Musimy nad czymś jeszcze pomyśleć - oświadczyłem zamyślony, idąc przez wydeptane ślady w stronę miasta, które na szczęście nie było jakoś daleko.
Offline
- Nad czymś jeszcze? - zapytałam zaciekawiona. - Cały czas mówisz o śniadaniu? - dopytywałam, uśmiechając się rozbawiona. - czy masz na myśli coś więcej, niż tylko nasze jedzonko? - dodałam już poważniej,z obawy że Zaff naprawdę miał na myśli coś poważnego, a ja zachowałam się głupkowato. Popatrzyłam na niego czule, z pytaniem wymalowanym na twarzy.
Offline
- Śniadanie jest bardzo poważnym elementem dnia więc powaga jest wskazana! Musimy mieć jakiś plan - podsumowałem rozbawiony, zerkając na Ellę. - W tym barze mlecznym było przyjemnie, mógłbym nam przynieść stamtąd jedzenie na wynos do pokoju, nie uważasz? - zaproponowałem, wchodząc na odśnieżoną ścieżkę prowadzącą do miasta. - Ciepłe, smaczne i w jakże cudownym towarzystwie - zauważyłem z miękkim uśmiechem.
Offline
Westchnęłam, jednak nie przestałam się przy tym uśmiechać.
- A jak cię przewieje? - Zmarszczyłam nos, dalej ciągnąc poprzedni temat i powtarzając argument. - Hm... - Popatrzyłam na Zaffa, który również na mnie spoglądał z prośbą w oczach. Nie chciał się ze mną kłócić ani sprzeczać. Rozumiałam go... Więc w końcu kiwnelam głową. - No dobra, tylko szybko wróć do mnie, w porządku? - Uśmiechnęłam się delikatnie.
Offline
- Głuptasek, nie mam zamiary na długo się od ciebie oddalać - zauważyłem rozbawiony, całując ją czule w skroń. - Poza tym bar widzisz niemal przez okno naszego pokoju. Wejdę, zamówię, poczekam chwilę na jedzenie i już do ciebie wrócę moja czarodziejko - obiecałem spokojnie. - Razem zjemy cieplutkie śniadanie i wygrzejemy się w łóżku - dodałem.
Offline