Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Phi, no raczej. Mam wiele lat stażu na tym stanowisku - zauważyłem z dumą i uczuciem kopnięcia prosto w krocze przez życie. Skrzywieniem zamaskowałem także sięgnięciem po kakao. Upiłem spory łyk i dopiero się uśmiechnąłem.
- To dwa dni, jedna noc... w sumie chyba nie musisz zabierać tak dużo - uznałem, ściągając z wyższej pułki średniej wielkości torbę Belli. - Chyba, że z Jasperem planujecie gdzieś jeszcze wychodzić... Oh, to wampir, pewnie będzie chciał spać za dnia i wychodzić z tobą nocą, prawda? Noce w sierpniu są bardzo zimne! - zastanawiałem się poważnie na głos.
Offline
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Nie mam pojęcia co planuje - mruknęłam, otwierając szafę. - Ale faktycznie, noce są już coraz chłodniejsze... Sweter się na pewno przyda, wyciągniesz mi jakiś? - poprosiłam, samej szykując te najbardziej podstawowe rzeczy na jutro. - Twój dom to jedyne miejsce, gdzie sypiam poza swoim domem - zauważyłam rozbawiona. - Wieki się nie pakowałam... - Zmarszczyłam brwi. - Rany, powinniśmy gdzieś wyjechać w połowie września, co ty na to? Bo zapuścimy tu totalnie korzenie - stwierdziłam ze śmiechem, układając ubrania w torbie, którą Sham położył na moim łóżku.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Uśmiechnąłem się rozbawiony.
- Jak myślisz? Lazurowe jeziora jak ostatnio? Właściciele ośrodku nas chyba lubią możemy tam zarezerwować jeden domek i się wygrzać porządnie w gorących źródłach oraz tych magicznych jeziorkach... - westchnąłem, wspominając chyba najbardziej lubiany i uczęszczany kurort dla czarodziei, gdzie magia która została włożona w jego budowę, łączy się z naturą w idealnej harmonii. Wszystko tam ocieka czarami... - Albo nad morze! Ale to dłuższa wyprawa - proponowałem dalej, sięgając po sweter, który bardzo lubiła Bella. Ja przy okazji także.
Offline
Przysiadłam na łóżku, obserwując jak Sham chowa do torby mój ulubiony sweter. Uśmiechnęłam się do niego z wdzięcznością. Nawet nie mówiłam mówić że chodziło mi właśnie o ten. On od razu wiedział.
- Mhmmm... Morze? Może nad morze - mruknęłam z błyskiem w oku. - Tylko nie wiem, czy pogoda nam dopisze. - Zaśmiałam się. - Kurort jest sprawdzony i praktyczny, ale możemy zaryzykować odrobinę. Na pewno będzie fajnie. - Wzruszyłam ramionami. - Obgadamy to jeszcze, dobra?
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Jasne, że tak, ale mamy na szczęście jeszcze trochę czasu - zauważyłem miękko, pakując też sweter, którym lubiła się otulać przed snem. - Zacznę robić eliksiry na zapas oraz posprawdzam jak to możemy wykombinować... - pokiwałem z wolna głową, ale szczerze zadowolony z jej propozycji. - Ale to za jakiś czas... Jasper przyjedzie po ciebie późnym popołudniem co? Może prześpij się w dzień przed jego przyjazdem? - zastanawiałem się na głos.
Offline
- Mieliśmy spędzić trochę czasu razem... - zauważyłam niepewnie, przyglądając się Shamowi. - Przynajmniej tak planowałam teraz - dodałam, uśmiechając się deliaktnie. - Nie chce cię wyrzucać, bo idę spać, przecież oboje wiemy że nie przyszedłeś tutaj tylko po to żeby pomóc mi spakować kilka rzeczy na krzyż do torby - dodała, uśmiechając się szeroko.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Uśmiechnąłem się ciepło, a potem pogłaskałem Arabelle po włosach. Oj moja piękna, gdybyś wiedziała z jakiego powodu tu przyszedłem, to nigdy przenigdy bym nie musiał już cierpieć.
- Kochana, spędzanie z tobą czasu to moja ulubiona z czynności, ale skoro chcesz jechać z wampirem, to na jego zasadach - westchnąłem. - Mówiłaś, że najczęściej chodziliście za dnia, mimo że jego to bolało. Teraz będziecie spacerować nocą, więc powinnaś być przytomna - zauważyłem.
Offline
Pokiwałam grzecznie głową.
- Masz rację, dzięki rozumie - mruknęłam. - Jeszcze chiwle posiedzimy... Masz ochotę na ciasto? A jak zjemy to się położę, a ty pójdziesz do domu. Przecież nie będę cię trzymała tutaj - mruknęłam rozbawiona.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Nie przejmuj się, przecież i tak mój dom to twój dom, a twój dom to mój dom - przypomniałem rozbawiony. - Pomogę twojej mamie w ogrodzie - uznałem z miękkim uśmiechem. - A potem odprowadzę cię na miejsce gdzie umówiłaś się z Jasperem - dodałem odpowiedzialnym głosem, nie znoszącym sprzeciwu.
Offline
- Okej, możemy tak zrobić - przytaknęłam mu i cmoknelam go w policzek. - To choć, zjemy ciasto, umyje się, a ty posiedzisz sobie albo w ogródku z mojej mama albo w salonie, albo w fotelu u mnie. - Wzruszyłam ramionami i podniosłam się z.lozka, podchodząc do póki z książkami. - Mam kilka nowych albumów i książek. Gdybyś miał ochotę przejrzeć. - Uśmiechnęłam się
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Pokiwałem głową z uśmiechem, wodząc za Arabellą wzrokiem.
- Zapamiętam - zapewniłem. - Ale teraz skończmy pakować ciebie, a potem... mmm to ciasto już brzmi niesamowicie zachęcająco! - zaśmiałem się i sięgnąłem po piżamę, by wrzucić ją do torby. - Znajdę coś sobie do roboty, wiesz, że ze mnie zaradny czarodziej - westchnąłem.
Offline
Zaśmiałam się, dorzucając do torby skarpetki na wypadek chłodu w nocy i bieliznę.
- Wiem że zaradny - przytaknęłam. - Kosmetyczke i tak spakuję po prysznicu, choć już na dół. Zjemy - mruknęłam z zadowoleniem i ruszyłam na dół do kuchni, aby pokroić nam ciasto, żebyśmy mogli na spokojnie je zjeść i jeszcze pogadać.
Bardzo się cieszyłam że Sham przyszedł, przynajmniej wiedziałam, że nie ma do mnie pretensji czy żalu... Bo nie miał prawda? Rany, a może miał? Eh... Nie byłam w stanie pewna. Ale zachowywał się bardzo normalnie! Jakby naprawdę zaakceptował. Więc... Wydawało mi się... Że zaakceptował na poważnie. Może powinnam spytać? Ale nie chciałam go już drażnić, ten temat był dla niego jak czerwona plachna na byka. Denerwował się bardzo na mnie. A ja tego nie lubiłam. Aż brzuch mnie bolał na samą myśl.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Gdy wspólnie zjedliśmy ciasto, Arabella dokończyła pakowanie. Następnie wzięła prysznic, tak jak wcześniej mówiła i w piżamie "domowej" (mówiła, że tylko jej rodzice i ja możemy widzieć ją w takim stroju, co mi szczerze mówiąc bardzo schlebiało) położyła się do łóżka. Nie poszedłem do ogrodu, tak jak mówiłem wcześniej, skąd że znowu.
Siedziałem z Bellą. Przez cały czas gdy spała, byłem obok, tuż obok.
Kiedy magicznie pomogłem jej zasnąć (to nieszkodliwe, a czarodziejka bardzo się wierciła, więc oczyściłem jej umysł lekkim zaklęciem), pokusiłem się by wznieść miłą dla oka iluzję. Iluzję mojego wyobrażenia "naszej" sypialni, w której spała moja ukochana, a ja obok niej czuwałem nad jej snem. Uśmiechnąłem się, rozkoszując się tą obłudną iluzją. Tylko tak mogłem kochać na razie Bellę, łudząc się na każdym kroku, że ona może kiedyś też to poczuje.
A póki co? Póki co, najwięcej radości dawało mi jej szczęście, nawet jeśli to szczęście osiągała przy tym wampirze.
Kiedy Bella się obudziła, biedna przestraszyła się, że zaraz się spóźni, na spotkanie z wampirem, więc w wielkim pośpiechu pobiegła do łazienki ubrać się i zaraz wybiegła z niej i z domu, żegnając się jeszcze z rodzicami.
- Hej, Bella - zacząłem, kiedy szliśmy już sprężystym krokiem przez pola. - Jak bardzo jestem dla ciebie ważny? - zapytałem, poprawiając sobie jej torbę na ramieniu. Przecież nie pozwolę jej samej tego nieść, od tego w końcu jestem, by się jej lżej żyło, prawda?
Offline
Uśmiechnęłam się miękko do czarodzieja.
- Bardzo ważny - mruknęłam, marszcząc brwi. - Przecież to wiesz. Jesteś jedną z najbliższych mi osób. Gdy coś się dzieje to zawsze możesz na mnie liczyć. A ja na ciebie. Wiem to. - Wzruszyłam ramionami. - A co? Dlaczego pytasz, głuptasie? - Uśmiechnęłam się zmieszana.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Chciałem się tylko upewnić, czy... Czy nadal jestem ważniejszy od Jaspera - przyznałem nieśmiało. - Jestem trochę zazdrosny, spędzacie bardzo dużo czasu razem i jakoś tak... westchnałem miękko. - Nie mam nic złego na myśli, cieszę się twoim szczęściem jak własnym, ale no... Chciałem tylko wiedzieć - przyznałem cicho.
Offline
Zacisnęłam mocno usta, kiwając cały czas głową. Choć nie dotarły do mnie jego słowa w pierwszej chwili. Dopiero potem zrozumiałam ich sens.
- Oh... - ozezwalam się w końcu i złapałam Shamrocka za nadgarstek. - Jesteś dla mnie ważny w zupełnie odmienny sposób. I niepowtarzalny. Jedyny. Nikogo nie będę znała już tak długo. Pewnie nikt się nie dowie i nie zapamięta tyle szczegółów z mojego życia, co ty. - Zaśmiałam się i uśmiechnęłam do niego ciepło. - Wybacz... Ja ostatnio... Dałam się porwać emocja. Dalej daje. Wiem, wiem to. Wybacz. Nie jestem w stanie się powstrzymać. Nie umiem... Ignorować tego. - Westchnęłam ciężko i puściłam jego nadgarstek. - Nie czuj się odsunięty. Wyjedziemy gdzieś razem. Będzie super. Zgoda? - szepnęłam. - Nie będziesz już tak myślał?
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Pokiwałem głową, choć nie umknęło mi, że nie odpowiedziała mi wprost na moje pytanie. Ominęła je zgrabnie... Nie wiedziała, po prostu była teraz pod wpływem emocji. Wampir wiedział jak się nimi posłużyć, niezaprzeczalnie.
- Dobrze, dobrze Bella - uznałem. - Nie będę się tak czuł, a za jakiś czas wyjedziemy, będziemy się bawić na plaży, będziesz mogła pleść nam spódniczki z traw nad morzem, a ja spróbuję zapanować nad wodą, by wyrzucała nam wszystkie, najładniejsze kamyczki. I zrobimy z nich naszyjniki - powiedziałem, puszczając wodzę wyobraźni. Tylko przy Arabelli sobie na to pozwalałem.
Offline
Zachichotalam.
- Pomogę ci! Wyłowimy tyle kamieni ile będzie trzeba, żeby znaleźć tę idealne - stwierdziłam rozbawiona. - to naprawdę dobry plan - stwoerdziłam, kiwając głową. - Będzie super.
Skręciliśmy w uliczkę, która niezaprzeczalnie należała już do małego centrum naszego miasta. Była wyłożona kamieniami, a budynki zaczęły rosnąć jeden obok drugiego. Jak dla mnie trochę za ciasno, bo lubiłam swoją typowo leśna atmosferę. Choć nie było tu tak źle.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Uśmiechnąłem się na widok jej uśmiechu. Czasami miałem wrażenie, że odkąd byłem dzieckiem moim jedynym, najważniejszym zadaniem w życiu było wywoływanie uśmiechu na ślicznej buzi Arabelli.
- Już nie mogę się doczekać - przyznałem szczerze z westchnieniem, łapiąc czarodziejkę za rękę i z lekkim podmuchem wiatru, który przeganiał kurz z ulicy, szliśmy dalej. Było już dość ciemnawo, ale Bella zapewniała mnie, że własnie teraz Jasper lubi najbardziej wychodzić z domu. Wieczorem. Nie za dnia, nie w kompletną noc, a wieczorami.
Offline
Kończyłam właśnie opowiadać Shamowi o tym na co ostatnio natknęłam się w starej części biblioteki (niezwykła księga, która miała w sobie masę bazgrołów) gdy dostrzegłam samochód Jaspera. Wampir opierał się o auto, ze skrzyżowanymi ramionami. Jego postawa była luźna, nie był spięty czy zestresowany. Przynajmniej tak wyglądał, ale znając go na pewno nie był.
- O! Już czeka - mruknęłam, wpadając sama sobie w słowo. - Um, tam stoi Jasper - dodałam, spoglądając na Shama, a potem znów na wampira. Pomachalam mu, gdy tylko mnie dostrzegł.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline