Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
- Tak... Tak, chce skończyć coś - mruknęłam, kiwając delikatnie głową. - Teraz to praca naprawdę już czeka i podupuje zniecierpliwiona głową. Gdyby księgi mogły ożyć, to te tłumaczone przeze mnie były by bardzo zirytowane - parsykenlam śmiechem. - Do zobaczenia, kochany! - rzuciłam jeszcze przez ramę, radośnie pędząc w strone centrum miasta.
Miałam trzy fiołki eliksiru, słabszego niż dziś. Co daje mi 3 przespane noce max... Mogłam rozdzielić nieco eliksir i wydzielić sobie jeszcze może z 4 dawkę, ale wtedy będzie już naprawdę słaby... Choć może mimo wszystko to nie najgłupszy pomysł. Sham by mnie prześwięcił za takie myślenie. Ale co ja miałam zrobić!?
Moje ciało przepełnione było frustracją, poczuciem winy, żalem do samej siebie, podnieceniem, ciekawością, strachem... Byłam cała wypełniona emocjami, które nie sprzyjały odpoczynku.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Mimo iż miałem na głowie biały kapelusz, oraz ciemne okulary, co ładnie współgrało z resztą mojego dość jasnego stroju, od razu wiedziałem, że Arabella poznała mnie, gdy siedziałem przy fontannie.
Słońce nigdy nie bolało mnie aż tak bardzo jak moich pobratymców, ale tata mówił, że to bardzo zależy od wampira jak na to reaguje, więc nigdy się tym zbytnio nie przejmowałem. Ale teraz, dzięki temu mogłem mniej lub bardziej spokojnie siedzieć w pełnym słońcu i obserwować Arabellę z uśmiechem. Podszedłem do niej skocznym krokiem.
- Dzień dobry Ara, mam nadzieję, że dobrze ci się spało - powiedziałem miękko, z radosnym uśmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Mimowolnie szeroki uśmiech wypłynął na moje wargi. Poczułam jakby... Ulge? Tak, ulgę na jego widok. Spięte mieście się rozluźniły, zszarpane nerwy, nagle skleiły w całość. Mój narkotyk wrócił.
- Taaaak, spałam jak zabita - przytaknęłam. - Nie było szans nawet na myślenie - wyznałam. - Po prostu spałam... - szepnęłam, pukając ołówkiem o zeszyt, w którym bazgroliłam właśnie notatki i uwagi, które mi się przypominały. - A ty? - zapytałam i machnęłam na niego deliaktnie dłonią, wytwarzając wokol niego taką jakby tarcze. Nazwalabym to nocną powłoką. Było to proste zaklęcie chroniące ciało przed promieniami. Coś jak magiczna wersja kremu z filtrem. Tyle że sto razy lepsza. Jednak mało trwała, samo zalecie szybko traciło swoją moc. - Dobrze spadłeś? Nie męczą cię przyjazdy ty...? I niewiedza kiedy dokładnie mnie spotkasz? - pytałam dalej, strzelając pytaniami jak karabin maszynowy. - Nie mam regularnych godzin pracy, ani żadnego planu dnia... Robię to co uważam za potrzebne, słuszne czy konieczne w danej chwili...
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
Zachichotałem, idąc tuż obok Ary, co sprawiało mi niesamowitą lekkość i przyjemność. Jakby cały bóli i niedogodność słońca, magicznie przy niej znikały. Moja czarodziejka...
- Poczekaj, jak ja mam na wszystkie pytania odpowiadać na raz? - wytknąłem, rozbawiony. - Um, po kolei... Spałem dość słabo, bo nie przepadam za sypianiem w nocy, ale wczoraj jak mi powiedziałaś o spacerze, ale w ciągu dnia, to uznałem, że powinienem się przespać nocą. Ale ostatecznie było całkiem w porządku - uspokoiłem ją. Potem zastanawiałem się nad kolejnymi pytaniami.
- Nie, nie meczy mnie to w sumie - uznałem. - Kiedy wiem, że kiedy spotkamy się popołudnie, to super ogólnie - burknslem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Wybacz... - wyszeptałam krzywiąc się. - Ciężko mi się przestawić na logiczne myślenie po całym dniu. Wieczorami nie jestem... W pełni sobą. Ale jutro moge przesyłać się trochę w dzień i zobaczymy się wieczorem? Abyś czuł się lepiej - postanowiłam dosyć twardo. - A póki co pomogę ci zaklęciem. Zejdziemy z drogi w mieście i pójdziemy na te polne. Tam będzie łatwiej aby osłonić cię od słońca. Zaklęcie ochrony przed promieniami nie jest męczące, ale trochę uciążliwe, gdy trzeba je nakładać co chwila i pilnować aby było wciąż tak samo silne. Co innego, gdy chcesz ochronić skórę przed opalenizny, a co innego przed oparzeniami i goraczką - szepnęłam. - Strasznie cię przepraszam... Następnym razem nie zgadzam się na takie głupoty z mojej strony. Spa dr w środku dnia
Jestem genialna. - Wywróciłam oczy.
Dostałam totalnego słowotoku, jak to w sumie ja. Skoro czułam się przy nim swobodnie to mogłam swobodnie mówić. Dodatkowo dziś umysł miałam czysty jak łza, jakbym była nowonarodzona. A wszystko dzięki Shamrockowi. Dziękuję światu że go mam.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Hej, hej, Arabella - zawołałem. - Spokojnie, nie ucieknę ci nigdzie więc możesz mówić wolniej - uspokoiłem ją rozbawiony. - Słońce nie przeszkadza mi aż tak, bym miał odmówić spotkania z tobą, a skoro na razie czujesz się bezpieczniej za dnia, to będziemy praktykować spotkania za dnia - podsumowałem. - Nie mniej dziękuję ci za tą ochronę, sprawuje się świetnie, a jeśli chcesz gdzieś usiąść, gdzie łatwiej będzie ci panować nad zaklęciem, to też wybierz miejsce, pójdę za tobą wszędzie - zapewniłem ją miękko. - Jak mówiłem, chcę zdobyć twoje zaufanie, więc zdaje się w pełni na ciebie - dodałem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Po części już je masz - zapewnilam go, aby czuł, że idziemy do przodu. - A spacerować możemy dalej. Nachyle konary drzew tak, aby dawały nam cień. Poza tym, jak wyksniemy na polną drogę, wiatr będzie lekko powoiewal i będzie najprościej na świecie przyjemnie. Tu wszystko grzeje - szepnęłam rozbawiona. Odgarnelam z twarzy włosy. - Chcę żebyś czuł się równie dobrze co ja podczas naszych spodkan,Jasper - dodałam, uśmiechając się lekko w jego stronę.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Cóż, dla wampira w ciągu dnia to nie takie proste, ale dziękuję, nawet nie wiesz jak bardzo doceniam starania - zapewniłem z uśmiechem.
Za dnia było też więcej ludzi w miasteczku. Wszyscy przyglądali się mi uważnie, prawdopodobnie wyczuwając moją aurę. Zabawne, że wszystkie istoty z łatwością się rozpoznawały. Czarodzieje, wyczuwając aurę, określały mniej więcej, kto przed nimi stoi. Wilki robiły to głównie po zapachu, a my rozpoznawaliśmy woń krwi. Wszyscy znali swoich wrogów i sprzymierzeńców.
- Nie lubię tych spojrzeń - mruknąłem szczerze, pochylając lekko głowę, by kapelusz zakrył w całości moją twarz. - Pole będzie dobrym rozwiązaniem - dodałem, krzywiąc się.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Nieczęsto widujemy wampiry - wyjaśniłam. - Nie jesteśmy zatwardziałym miesteczkiem, jednak bardziej preferujemy styl życia klastycznych czarodziejów połączonych z naturą, niż tych nowoczesnych ze szklanych miast - mruknęłam, rozglądając się. Natrafiłam wzrokiem na znajoma twarz, koleżankę i pomachalam jej radośnie, na co ona również mi odmachala. Szoszedl do nas przyjemny chłodny powiew, Lisa tak jak Sham była dobrze zgrana z żywiołem wiatru. - Ale to nie oznacza że jesteśmy zamknięci. Po prostu... Ostrożniejsi na nowoczesność - zakonczylam, wzruszając ramionami.
Skręciłam w lewo, już niedługo mieliśmy dotrzeć do końca kamiennych uliczek i dotrzeć na skraju miasteczka, gdzie zaczynały się piaskowe drogi i zdecydowanie więcej drzew.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Podoba mi się życie wśród innych stworzeń niż wampiry - wyznałem. - W Llyn mieszanina wydaje się taka naturalna i bardzo... lekka. W metropolii wampirów jakiekolwiek obce stworzenie mogło być w każdej chwili zagryzione - westchnąłem. - I może dlatego trochę... nieswojej się czuję. Zbyt dużo czarodziejów w jednym miejscu. Jestem w mniejszości, łatwiejszy cel. Odruchowa reakcja - mruknąłem, zaraz jednak kręcąc głową. - Wybacz, nie mam nic złego na myśli, to... trochę skomplikowane - uznałem, prąc dalej na przód. - Chodźmy po prostu na pole - skwitowałem w końcu, zamykając sie i supłając swój język. Przez to, że Ara się rozgadała, ja też zrobiłem się nieco zbyt swobodny. Uh
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Idziemy cały czas - zapewnilam go rozbawiona. - Czarodzieje raczej z natury nie walczą. Jesteśmy mniej lub bardziej pokojowi. Mój przyjaciel jest na przykład mniej, a ja jestem już bardzo pacyfistyczna - wyznałam, przygryzajac lekko wargę. - Myślę że większość chciałaby po prostu podejść i się zapytać o różne rzeczy. Niektórzy z nas studiują wasza rasę i historię. Ale nie mamy... Um, odwagi do osobistych spotkań. To wciąż w jakiejś części instynkt, który został po czasach sprzed wojny. Tak mi się przynajmniej wydaje - szepnęłam.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Zawsze słyszałem, że czarodzieje są bardzo ciekawi i zajrzeliby do paszczy wilkołaka, z czystej ciekawości by policzyć mu zęby - wspomniałem lekko - Ja tam uważam to za godne podziwu. Nie lubię wykluczenia, nie lubię przyjaznych spojrzeń... Ciekawość, to jest coś co wręcz uwielbiam. Um, w mojej pewnej kolejności, jest chyba na drugim miejscu - zachichotałem, mniej więcej gdy zaczęliśmy opuszczać miasto, a wchodzić na mniej zaludnione tereny pól i lasów.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- W twojej pewnej kolejności? - mruknęłam ciekawski, czując jak jego słowa poniżają moja ciekawość niezwykle mocno. - Jakiej "pewnej" kolejności? - ciągnęłam. - Co jest na jej początku w takim razie? - dopytywałam, spoglądając na Jaspera.
Poprawiłam ponownie zaklęcie przeciwsłoneczne, jednocześnie mocniej skupiając się na energię drzew, które mieliśmy przed sobą. Jednak nie umiałam, więc zrobiłam kilka szybszych kroków i po prostu ściągnęłam swoje buty, aby dalej iść boso. Uśmiechnęłam się ponownie do wampira, niewinnie i lekko, wzruszając również ramionami, jakby nigdy nic i ruszając dalej.
- Mhm? Ta kolejność to jakiś system twoich wartości? - próbowałam się domyślić, bo nie mogłam się doczekać aż mi odpowiedzi.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Nie, nie, na pewno na pewno nie system wartości - zaśmiałem się szczerze. - Raczej rzeczy, które lubię, ale w kolejności od najbardziej ulubionych do najmniej do najbardziej ulubionych - uznałem zastanawiając się nad bym głębiej. - Trochę dziecinne, ale mam też hierarchię najbardziej ulubionych smaków lodów, czy hierarchię jakie pory dnia lubię najbardziej, albooo które okno w mieszkaniu lubię najbardziej! Ulubione to te przy wannie w głównej łazience, ma najpiękniejszą panoramę nocnego miasta jaką w życiu widziałem. Być może dlatego też lubię brać długie, nocne kąpiele - parsknąłem śmiechem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Zachichotałam.
- Być może tak - szepnęłam. - U nas nocą prawie nic się nie dzieje. Rzadko kto hałasuje, wszyscy chcą rano być wypoczęcia i pełni sił aby pracować dalej. Lub pracują w nocy, wtedy też nie przeszkadzają. - Wzruszyłam ramionami. - W Whitville nocą panuje raczej ciemność. To dobry czas na medytacje. - Uśmiechnęłam się błogo, myśląc o nocnej medytacji na polanie razem z Shamem. Reszta myśli popłynęła samoczynnie. Przypomniałam sobie jak kiedyś nam się przysnęło wieczorem, jeszcze jak byliśmy dzieciakami i obudziliśmy się w środku nocy. Tak się wystraszyliśmy, że jak biegliśmy do domu to się za nami pyliło. Oh, albo gdy celowo przyszliśmy ze śpiworami, aby obserwować spadające gwiazdy, przez całą noc. - Cisza i spokój. Tutaj w pełni panuje natura, dostarczając nam potrzebnej energii.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- No tak, wasza magia właśnie stąd pochodzi, z natury... - pokiwałem ze zrozumieniem głową. Spojrzałem miękko na czarodziejke. - Wiesz, czasem porównuje sobie nasze rasy i widzę często wiele podobnych schematów jakie nas ze sobą łączą - wyznałem. - Na przykład właśnie to, że wszyscy mamy źródła swojej mocy, magii - uśmiechnąłrm się lekko. - Każdy inne, indywidualne, ale zawsze działające w ten kojący sposób - westchnąłem.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
- Bo zanim umieliśmy sami o siebie zadbać, dbała o nas wyspa, Jasper - powedziałam łagodnie, uśmiechając się do wampira. - Dała nam swoją magię, ale nigdy nas nie opuściła. To my zaczęliśmy od niej odchodzić. Odgradzać się murami domów, murami miasta. Kłaść beton, wykładać drogi kamieniami. - Zrobiło mi się przykro na moje własne słowa. Bo nawet czarodzieje zaczęli to robić. - Ciągły kontakt z naturą jest ważny. Dlatego wilki wciąż żyją w swoich watahach w lasach, dlatego czarodizeje wciąż zamieszkują takie miasteczka jak Whitville. Czarodzieje z miast nie są już w stanie łączyć się z naturą, to ciężkie, pracochłonne i męczące, ale robiąc to od dziecka... Staje się zdecydowanie prostrze - szepnęłam tajemniczo, spoglądając w górę, na konary drzew, które pochylały się ku drodze aby oddzielić nas od światła. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, a serce zabiło mi mocniej. Trochę z wysiłku, trochę z radości. - Szklane miasta zapominają o takiej magii. Największe umysły czarodziejów, wychowały się w takich miejscach. Nigdzie indziej. To dopiero magia. - Zachichotalam.
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- To smutne. Ci czarodzieje ze szklanych miast - uznałem, z autentyczną przykrością w głosie. - Naprawdę zupełnie zapominają o swoich korzeniach? Straszne - westchnąłem. - Wampiry... Wampiry czerpią siłę z czegoś zupełnie odwrotnego. Chyba od przebywania wśród większej ilości wampirów, wśród zabaw i tańców, przez uwodzenie i nic nie znaczący flirt - pokiwałem z wolna głową wspominając bale. - Na wielkich bankietach, balach wampirów, które pozostały niezmienne niemal od wieków... można się upić tą atmosferą. Nasza moc jest wtedy naprawdę nieposkromiona, ale także apetyt na krew, czy inne doznania. Wiele razy już to zauważyłem. Jesteśmy jak wilkołaki podczas tradycyjnego polowania na kilka dni przed pełnią. Nie do zatrzymania, bestie na polowaniu. Zupełnie poza kontrolą - pokiwałem z wolna głową. - Ale jeśli mogę coś dodać od siebie i mówię to szczerze, a nie tylko po to by zdobyć twoje zaufanie, można nad tym zapanować, po prostu trzeba się umieć opamiętać - uznałem tonem znawcy. - Choć wasza magia jest chyba... fajniejsza - dodałem ciszej.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Zapewne każdy uważa co innego. Ale tak... Ja chyba też uważam, że magia czarodziejów przerasta wszystko. Jakbyśmy bezpośrednio zostali z niej stworzeni... Albo nie, nie! Wilkołaki i wampiry są stworzone z magii. A czarodizeje po prostu nią są. Tak... Tak właśnie myślę. Czarodzieje są dosłownie częścią natury, a wilki i wampiry się z niej wywodzą. - Zamyslilam się na chwilę. - Myślisz że to samolobne myślenie?
To na magi opiera się ten świat. Natura jest magiczna,
istoty są magiczne. Tylko ludzie trochę odstają od normy.
•••
Dzień wolny należy spędzać... Wolno.
Offline
- Myślę, że to całkiem logiczne - uznałem po chwili zastanowienia. Weszliśmy na polę, na które prowadziła mnie Ara, a następnie przysiedliśmy pod drzewami, gdzie czarodziejka przekonała drzewa, by dały nam schronienie pod swoimi gałęziami.
- To wy zawładnęliście magią, to wy się o niej uczycie tyle... My tylko korzystamy z wrodzonych jej dobrodziejstw - przyznałem z miękkim uśmiechem. - Jedyna magia jaką uprawiamy świadomie to perswazja, bo picie krwi je wrodzone. A dla wilków... cóż, są w połowie wilkami, to jest ich magia - parsknąłem. - Tylko wy jesteście istotami, których magia przepływa przez żyły i wszystkie nerwy.... jest w was od zawsze i na zawsze.
Nie jestem tym kim chciałbym być, jestem kimś kim mógłbym być, chciałbym być kimś innym kim nie jestem
Offline