Wyspa pełna kłów pazurów i magii!
Nie jesteś zalogowany na forum.
Owinelam się dokładnie szalikiem i naciągnęłam mocniej czapkę na czoło ale powstrzymałam się jeszcze przed zakładaniem rękawiczek aby móc poczuć sierść Riddicka na skórze i móc go podrapać za uszkiem.
Wyszłam przed dom i poczułam chlud na dłoniach i policzkach. Po chwili wielki wilk wyszedł z domu, a ja uśmiechnęłam się lekko, a w moim uśmiechu było dużo podziwu. Wciąż go podziwiałam. Był piękny jako wilk i niesamowicie przystojny jako człowiek. Nikt ani nic nie mogło się równać jego osobie.
- Mój piękny wilk - szepnęłam, obejmując jego szyję, gdy podszedł do mnie. Wsunęłam palce w jego sierść i wtuliłam się w niego. - No to idziemy... - dodalam po chwili, drapiąc go jeszcze za uchem, zanim zaczęłam się odsówać.
Offline
Tak jak powiedziała Prim ruszyliśmy przed siebie, ja tuż tuż przy nodze mojego serca, a dziewczyna cały czas jedną ręką przeczesując moją sierść. Uwielbiałem jej dotyk na mojej skórze, jeszcze nigdy nie wydawało mi się to tak przyjemne jak właśnie w wykonaniu Primrose.
Spacer nie zajął nam bardzo długo - było dość chłodno i szaro na dworze i choć świeże powietrze działało orzeźwiająco, to miałem cały czas na uwadze, że moja Prim marznie. Wróciliśmy po kilku chwilach do domku, gdzie wskoczyłem pośpiesznie i przebiegłem do sypialni, by zmienić się z powrotem (oczywiście po dłuższej dawce pieszczot w wykonaniu Prim) i ubrać już w ludzki sposób.
- No dobrze, teraz mogę cię dopiero odprowadzić do domu - westchnąłem, wychodząc znów do mojej ukochanej. Uśmiechnąłem się czule, całując ją lekko.
Offline
Ciepły dotyk ust Riddicka na mojej zmarzniętej twarzy był kilkakrotnie przyjemniejszy niż zazwyczaj. Wciąż stałam ubrana, nawet nie planowałam zdejmować z siebie kurtki. Czekałam aż mężczyzna też zarzuci coś na siebie i znów wyszliśmy z domu. Ridd otulił mnie ramieniem, a ja nie wzbraniałam się przed tym. Był taki cieplutki i pełen miłości. A tego właśnie było mi potrzeba.
***
- Nie, nic mi nie jest, z-zaraz się rozgrzeje - wymamrotałam w odpowiedzi na jego pytanie, gdy odstawił mnie na ziemię już w domu. Zaproponowałam Riddickowi spacer i przeszliśmy się spory kawałek. Nie spodziewaliśmy się tylko, że złapie nas śnieżyca i mocno nas przewiało. Trzęsłam się cała i ostatni kawałek Riddick doniósł mnie do domu.
Offline
- Skarbie, jesteś biała jak mały bałwanek, cała drżysz, a twoja temperatura ciała drastycznie spadła - wymieniałem po kolei, powoli zdejmując z niej kurtkę i okrywając w zamian kocem. Przeczesałem palcami włosy, otrzepując je ze śniegu. - Zaraz przygotuje ci gorącą kąpiel... Założysz jakąś moją cieplejszą bluzę... Mówiłem, patrząc cały czas niepewnie na mojego małego sopelka.
Offline
Zagryzłam mocno wargę, która była zdretwiala z zimna i gdy tylko Riddick okrył mnie kocem ja przykucnelam do jego torsu, ukrywając twarz w jego szyi.
- Dobrze, dobrze... To dobra myśl. Ale za moment będzie mi już lepiej - zapewnilam, starając się powstrzymać drżenie. Napięłam ciało ale nie dało to wielkich rezultatów. - Przytul mnie jeszcze przez chwilę - szepnęłam.
Offline
Z cichym westchnieniem otuliłem Prim, ale zaraz znów wziąłem ją na ręce, by przyciskając do piersi przenieść na górę do łazienki. Z westchnieniem posadziłem Prim na taborecie, a potem odsunąłem się by tak jak mówiłem przygotować jej ciepłą wodę.
- Zaraz będzie ciepło, nie martw się Prim. Spędzisz w gorącej wodzie tyle czasu ile będzie trzeba, a ja... A ja rozgrzeje dom i przyniosę drewno, nim zamieć się nasili - uznałem.
Offline
- Ridd, nie no coś ty - zmieniłam jedno zdanie. Zacisnęłam palce na kocu. - Wystarczy mi ciepły prysznic. Naprawdę - zapewniałam go, obserwując jak ustawia wodę i sprawca jej temperaturę. - Ej, spacer był naprawdę cudowny. Tylko ten śnieg na końcu nieco popsuł nasze plany powrotu. Ale było bardzo miło - dodałam z lekkim uśmiechem.
Wzięłam głęboki oddech i odłożyłam koc na bok aby podnieść się z miejsca. Drżałam. Teraz jednak zamarzyłam o tym, aby zrzucić z siebie ubrania i jednak się położyć w tej ciepłej wodzie.
- Mhm, albo... No dobrze. Wanna - powiedziałam w końcu, zrzucając z siebie ciepły sweter wilka. Ah, było mi coraz zimniej. Sięgnęłam do guzika przy spodniach i zsunęłam z siebie powoli dżinsy. Nogi miałam okropnie zmarznięte.
Offline
Przełknąłem głośno ślinę, słysząc jak Prim z wolna zdejmuje z siebie ubranie. Nie powinienem zerkać... Nie powinienem za bardzo intensywnie się przyglądać jej prawdopodobnie ślicznemu ciału.
- Nadal ci zimno? Skarbie... Zaraz pewnie zrobi się tu niezła sauna... Um... Możesz moczyć i rozgrzewać się ile chcesz, jak mówiłem ja zaraz wyjdę do kominka... Jakby co to mnie zawołaj, na pewno usłyszę... - mówiłem, nie odwracając się, choć mówiąc nieco podwyższonym tonem.
Offline
Odpoczywam dżinsy na bok i zdjęciami z siebie sweter.
- Jestem zmęczona, wolę nie leżeć za długo... - mruknęłam. Dawno nie brałam kąpieli, nigdy nie miałam na to czasu. - Sauna jest mile widziana. Wiesz że dodatnie, a w szczególności wysokie temperatury nie są dla mnie groźne - mruknęłam cicho, rozdygotana zdejmując z siebie koszulkę i podkoszulkę. Zostałam w samej bieliźnie i skarpetkach. Przysiadłam na brzegu wanny by szybko je zdjąć ze stop.
Offline
- Tak, doskonale o tym wiem - zaśmiałem się cicho i już nie dając rady się powstrzymać, zerknąłem na moje serce. Uśmiechnąłem się lekko, starając nie wpatrywać się zbyt intensywnie. Na wielkiego Wilka... Jaka ona była przepiękna. Pełne kształty, szczupła sylwetka... Odchrząknąłem jednak, skupiając się jeszcze na wodzie w wannie... Ale wiecznie nie mogłem.
- No dobrze, lepsza nie będzie - westchnąłem i znów spojrzałem na Prim, ale na jej twarz, a nie gdzie popadnie. - Zaraz jeszcze przyniosę ci cieplejsze ubranie na zmianę - dodałem miękko, ciszej niż się spodziewałem. Jakby w tej chwili powinienem mówić tak cicho by nie spłoszyć ukochanej.
Offline
Odwzajemniłam jego spojrzenie, ale po kilku sekundach przeszedł mnie zimny dreszcz. Bylam naprawdę zmarznięta ale i zmieszana. Podniosłam się do z miejsca i z wahaniem patrzyłam na Riddicka. Sięgnęłam powoli do zapięcia swojego biustonosza, choć dłonie mi drżały to udało mi się rozpiąć zamek. Chyba mogłam się rozebrać? Riddick nie był nieznajomym, nie był przypadkową osoba, był kimś kogo bardzo kochałam i dążyłam zaufaniem.
Przez te wszystkie rozmyślania na ten temat ciągle zapominałam o tym jak bardzo jestem przemarznięta i jak bardzo potrzebuje wejść już do tej ciepłej wody. Dlatego odwróciłam się, odrywając od jego twarzy wzrok, który mnie wyciągał z rzeczywistości. Zsunęłam z siebie bieliznę i weszłam pospiesznie do wanny. Miałam nadzieję, że nie odbierze tego jakbym chciała się przed nim ukryć. Chciałam się ukryć przed zimnem. Westchnęłam cichutko, opierając głowę do tyłu, obejmując się ramionami i zamykając oczy.
Rzeczywiście, tak było mi bardzo dobrze...
Offline
Uśmiechnąłem się lekko, oddychając spokojniej. Teraz czułem się już lepiej, kiedy leżała w wodzie, która powoli napełniała się pianą. Nie powinienem tak zareagować, ale jednak... no cóż.
- Od razu lepiej, prawda? - westchnąłem, siadając przy Prim, opierając się o kraniec wanny i zakładając jeden z jej kosmyków za ucho. - Rozluźnij się spokojnie kochanie... I... - zawahałem się, zagryzając wargę i nie wiedząc czy powinienem psuć tą spokojną chwilę.
- Nie obawiaj się mnie. Ja nie obawiam się ciebie, ty nie obawiasz się mnie i tak będzie nam najlepiej. Kocham cię. Całą ciebie. Chyba... nie powinniśmy się wstydzić siebie. Nie potrzebnie się spiąłem, podobnie jak ty - uznałem z miękkim uśmiechem i wstałem z ziemi. Pochyliłem się jeszcze tylko by dać całusa w czoło Prim i już cofnąłem się do drzwi, które w małej łazience były krok za moimi plecami.
Offline
- Ją się nie wstydzę i się nie boje - mruknęłam cicho, patrząc za nim, gdy wychodził z łazienki. - Też cię kocham... - dodałam, ale wilk wyszedł już z małego pomieszczenia. Choć byłam pewna, ze mnie słyszał mimo wszystko. Dlatego nie powtarzałam się już i nie podnosiłam głosu.
Westchnęłam cichutko, odsuwając się bardziej w wannie. Czy rola woda otulała moje cialo, rozgrzewając je. Lodowate policzki momentalnie zaczęły płonąć z gorącą, co w ogóle mi nie przeszkadzało. Lubiłam ciepło, bardzo je lubiłam. Przymknęłam powieki ale cały czas byłam czujna, nie chciałam zasypiać, nie byłam aż tak przemęczona, po prostu zmarznięta.
Offline
Rozpaliłem w kominku, a potem przyniosłem drewno zza domku. Na szczęście wszystko się szybko nagrzewało, a po jakimś czasie było już naprawdę ciepło w całym domu. Nastawiłem czajnik z gorącą wodą, a potem zajrzałem jeszcze do sypialni by znaleźć w szafie dres Primrose oraz swoją polarową bluzę. Nie pamiętam kiedy ją ostatnio nosiłem... Skoro teraz noszę po prostu dwie bluzy i kurtkę, a mamy dość chłodne zimy... To ten polar zakładałem chyba na epokę lodowcową.
- To tylko ja skarbie - powiedziałem, wchodząc do łazienki. - Nie zasypiaj dobrze? Może niedługo też wyjdź... Zostawiam ci świeżutkie ubranie... to ośnieżone i wilgotne położę obok kominka - powiedziałem miękko.
Offline
- Nie śpię - zapewnilam. - Woda już przestygła - dodałam, podciągając się do pozycji siedzącej. Przyciągnęła kolana do piersi i otuliłam je ramionami. - Już wyjdę, wystarczy mi tej kąpieli. Pewnie jestem cała czerwona na twarzy - stwierdziłam rozbawiona, uśmiechając się sennie. - Podałbys mi ręcznik? - spytałam cicho, wyciągając jedną dłoń w stronę haczyka, na którym Riddick go zostawił dla mnie.
Offline
- Już już - odparłem sięgając do haczyka. Jeden koniec chwyciłem jedną ręką, a drugi drugą, gotów otulić Prim, gdy tylko wstanie. - Ale od razu czuję, że się rozgrzałaś. Gorąca kąpiel to był świetny pomysł, a na dole czeka na nas w dzbanku ciepła herbata, koce i rozpalony kominek - dodałem w ramach radosnych wieści.
Offline
Ostrożnie podniosłam się z miejsca, a za moment już byłam otulona ręcznikiem. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością do wilka.
- Dziękuję - mruknęłam. - Tak, ciepła kąpiel to był strzał w dziesiątkę - szepnęłam. - Teraz mi już zdecydowanie... - Popatrzyłam Roddickowi w oczy. - Lepiej - dokończyłam, biorąc głębszy oddech.
Właśnie sobie zdałam sprawę, że podobała mi się obecna sytuacja.
Offline
Uśmiechnąłem się szczerze i ciepło.
- To dobrze - uznałam ze spokojem, obserwując Prim, ale w porę przytomniejąc i o prostu znów się wycofując. - Ja... poczekam na ciebie na dole, w porządku? Czy może chce by ci w czyś jeszcze pomóc? - upewniłem się. Na wielkiego Wilka, upewnianie się w sposób niepewny.
Offline
Westchnęłam i zaczęłam się wycofywać. Złapałam za brzeg ręcznika, zaciskając na nim palce.
- Nie... W porządku - szepnęłam. - Ubiorę się i wypijemy... Razem herbatę - mruknęłam, trochę wbrew sobie. Chyba.
Sama nie wiedziałam. Pierwszy raz w życiu czułam coś takiego i bardzo chciałam to kontynuować. Ale Ridd chyba nie. Em, albo ja coś poknociłam. Nie miałam bladego pojęcia, co robiłam nie tak. Albo cego nie robiłam, a powinnam. Nie miałam się ochoty rzucać, co to to nie... Po prostu myślałam że... No dobra, nie myślałam nic. Rany, totalny mętlik.
- Daj mi chwilkę - dodałam, uśmiechając się lekko do wilka.
Offline
- W porządku, jakby co jestem na dole - uśmiechałem cię ciepło, zamykając za sobą drzwi. Cholera. Musimy porozmawiać o tym, jakkolwiek się starałem wystrzegać, to chyba czas przełamać lody. W końcu jest tak ciepło, Prim jest rozgrzana po kąpieli... um... nawet w myślach się nie umiem powstrzymać widocznie.
Offline